Informacje o blogu

Krok po kroku

Granada74

Segunda División B

Hiszpania, 2007/2008

Ten manifest użytkownika Kristoph90 przeczytało już 1052 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Będąc historią #518.08.2009 21:00, @Kristoph90

3

   Gotowi na kolejną bajeczkę? Ja jeszcze nie. Jeden łyk i zaczynamy.  A więc na dzisiaj przygotowałem coś specjalnego. Już za moich czasów jednym z głównych obowiązków menadżera było utrzymywanie dobrych stosunków z mediami. Teraz tym bardziej. Dobry wizerunek drużyny to podstawa. Między innymi musiałem udzielać wywiadów.  Obowiązkowe to nie było. Z reszta nikt by mnie nie zmusił gdybym nie chciał. Ale przy takiej okazji można było się nieźle zabawić.  Właśnie w tym odcinku mojego pseudoporadnika przytoczę przykład jednego, ale obszernego, wywiadu.

   Przeprowadziła go ze mną młoda, seksowna, ale zasadnicza dziennikarka. Był to wywiad na koniec sezonu. Jakieś takie przytoczenie ostatnich wyników, podsumowanie itp. Wywiad jak wywiad – nudy. Ale osoba tej dziennikareczki mnie interesowała. Takie ciało, a taka niedostępna. Więc zacząłem robić swoje.  Na pierwszy rzut oka było widać, ze nie miała najmniejszej chęci, aby przeprowadzić ze mną tę rozmowę. Pewnie szefowi podpadła. Nie dała mu albo coś.  Rozkaz to rozkaz. Ja to wykorzystałem. Chciała ze mną umówić się w jakiejś kawiarni czy innej spelunie. Ja postawiłem jeden warunek- porozmawiamy u mnie w domu lub w ogóle. Bała się tego jak ognia. Po modlitwie błagalnej zgodziłem się na to, aby spotkać się w nocnym klubie ze striptizem.  Dziwne było, że wolała to niż moje cztery ściany. Właściwie dla mnie też ta druga opcja była bardziej interesująca. Czasami bywałem w ty klubie, ale wizyta tam za friko to, co innego.  No i widok tej spokojnej acz wygadanej brunetki o pojemnych płucach to też niecodzienność.

   Kazałem jej czekać na mnie przed wejściem.  Oczywiście się spóźniłem. Ja jestem punktualny, tylko zawsze wydaje mi się, że umówiłem się na godzinę późniejszą niż rzeczywiście. Ale tym razem było to celowe. Kilkanaście minut spędzonych przez młode dziewczę na ciemnej ulicy nieopodal klubu gdzie schodzą się różne typy to ciekawe doświadczenie.  Gdy wreszcie przyszedłem nie była nawet na mnie zła. Postąpiłem jak dżentelmen, otworzyłem jej drzwi i wpuściłem pierwszą. Takie zachowanie w moim wypadku  było czymś naturalnym. Tym bardziej wtedy, bo trzeba było wejść po schodach na górę. Świetne widoki.Uprzejmość to czasami świetny wynalazek.  Usiedliśmy niedaleko tańczącej przy rurze panience. Dziennikarce podobało się.

- Możemy zaczynać proszę pana-  Mimo, że nie byłem od nie o wiele starszy, to nie pozwoliłem jej mówić do siebie po imieniu
- Oczywiście
- Zaczniemy od…
- Od pięćdziesiątki. Też sobie coś zamów- i skinąłem na półnagą kelnerkę
- Jaki pan milutki. Niech pan wypije i zaczynajmy
- Spokojnie dziecinko. Zamykają dopiero nad ranem. Dobranockę chyba obejrzałaś.
- Początek sezonu mieliście niezwykle udany- nie dawała się wyprowadzić z równowagi- Szliście jak burza. Zwycięstwo za zwycięstwem. I tak prawie przez cały czas. Czasem zdarzały się słabsze mecze, ale nie było źle. Drużyna była chwalona, pan okrzyknięty utalentowanym, zdolnym menadżerem. Wszystko zostało przypisane pańskim zasługom. Jeśli pan mnie słucha, to pewnie zastanawia się, do czego ja zmierzam.  Otóż zainteresował mnie jeden mecz.  Wygraliście z Linares 5:0. Niby nic dziwnego, chociaż przeciwnik solidny. Tylko, że to spotkanie odbywało się dzień po pańskich urodzinach. Wątpię, aby pan był w stanie normalnie funkcjonować. Więc pytam ile właściwie znaczy pan dla drużyny, jeśli potrafi grac dobrze bez pana udziału.
- Co? Mówiłaś coś?
- Chyba nie mam wszystkiego powtarzać?
- Gdybyś mogła.-coraz bardziej się wkurzała- No dobra. Ostro zaczynasz kotku. Chcesz mnie obrazić na początku? To byłoby zbyt łatwe. Jak chcesz? Też Ci wytknę parę błędów. Po pierwsze profesjonalny trener nie upijałby się jak świnia na dzień przed meczem. No tak, wszyscy wiedzą, ze takim nie jestem. Po drugie spotkanie było rozgrywane wieczorem.  Po trzecie, gdy wszystko funkcjonuje jak w drogim, kradzionym zegarku to nie trzeba nic przestawiać. Po czwarte byłem obecny. Po piąte podoba mi się jak się złościsz, gdy nie idzie po twojej myśli. Chciałaś mnie pogrążyć na początku. Moje słowa nic by nie zmieniły, bo nikt nie miał nic przeciw temu, ale byś coś miała. Byś mogła mnie gnębić.  
- Nie jesteśmy na psychoterapii.
- Byłoby fajnie. Ja z tobą w zamkniętym pokoju. I kozetka.
- Marzenia każdy może mieć. Ale niech pan się nie trudzi. Nie przeleci mnie pan.
-Eee, Eee, Eee. Kto w ogóle powiedział, żebym chciał. No chciałbym. Nie biorę się za wszystko, co się rusza, ale z Ciebie naprawdę apetyczny kąsek. Jestem tylko ciekaw skąd taki pomysł i obawy. Na zbyt bystrą mi nie wyglądasz, więc ktoś cię ostrzegał. Męża nie masz, zaręczona tez nie jesteś. Albo jakaś wredna baba, niby koleżanka. Albo jakiś goguś z redakcji, który ma na ciebie ochotę. Zapamiętaj to sobie.
- Ale przecież pan sam to zakomunikował. To zaproszenie do mieszkania. Moment. Pan od razu chciał mnie tutaj zaciągnąć. Abym się speszyła itd. Sprytne!
- O! Jednak myślimy. Podobasz mi się coraz bardziej. Jeszcze ciekawi mnie jedna rzecz. Jak bardzo musiałaś podpaść szefowi, żeby kazał Ci zrobić wywiad ze mną za wszelką cenę? Ewidentnie nie tolerujesz mnie, a jednak tu jesteś. Na masochistkę też mi nie wyglądasz.  Mogłaś mu powiedzieć, że nie zrobisz tego. Ewentualnie by Cię zwolnił.
- To po prostu mój obowiązek. A i pan nie jest takim chamem, za jakiego chciałby pan uchodzić.
- O! Jednak chcesz mnie obrazić. Koniec tych czułości. Zaczynaj swoje. Tylko jeszcze jedno – jak masz na imię kotku?
- Cristina. Ale lepiej niech pan mnie kotkiem nazywa.
- Może i lepiej, bo im więcej piersi widać, to trudniej imię zapamiętać
- Eh.- uśmiechnęła się szeroko -  Lepiej przejdźmy do głównego tematu, bo na razie nie wiele mam.  Moją uwagę zwrócił zakupiony zimą Marokańczyk Benatia. Wiele dla was znaczy, ale czy źle nie świadczy o zespole, jeśli bramki zdobywa obrońca a nie napastnik, np. jak to było w spotkaniu Alcalą?.
-Raz tak raz inaczej, byle do przodu. Jeśli wynik jest dobry, to za grę nikt nas nie rozlicza. No i nie możliwym jest granie całego sezonu na najwyższych obrotach. Czasem zdarzają się słabsze mecze. Nawet ja tej zasady nie jestem w stanie złamać, a nie jedno już w życiu połamałem.
- Dzięki świetnej postawie zapewniliście sobie udział w barażach na wiele kolejek przed końcem ligi. Czy nie wpłynęło to na waszą postawę?
- Mogło jedynie na budżet wpłynąć, ale zbyt słabo się rozreklamowaliśmy i nikt nie kupił żadnego meczu. A spotkanie Puertollano nie było ofertą promocyjną. Po prostu wtedy nam nie wyszło.
- A co ma pan do powiedzenia na temat stosunków z kibicami?  Kibice są integralnym, niezwykle ważnym elementem klubu.
- Spędziłem kilka niezwykle ekscytujących nocy z fankami. Stosunki jak najbardziej udane.  Nie o to chodziło? Opss, powiedziałem za dużo.- Zacząłem w swoim stylu-, Ale mówienie na serio jest nudne.  Nasz klub został założony w zeszłym roku. Gdyby byliśmy jedynym zespołem w Grenadzie to z kibicami nie byłoby problemów. Ale mamy lokalnego rywala. I chyba nie ma innego sposobu na zdobycie kibiców jak odebranie ich im. Między innymi zwycięstwo z nimi miało to załatwić.  I coraz więcej kibiców przychodziło na nasze mecze. Planujemy także rozbudowę stadionu, więc będzie dobrze. Granada w zamierzchłych czasach w Premiera Division, teraz my mamy aspirację, aby tam wkrótce być.  Lepszy kibic zdrajca niż żaden.
- Wygraną z Betisem zakończyliście zasadniczą rundę. Potem były baraże o awans.
- Czyżby chciałaś zapytać o moje odczucia o tych meczach? Jaki jasnowidz ze mnie.  Trafiliśmy najpierw na Pontevedrę.  Nie muszę, ale chcę przyznać, że nieco obawiałem się pierwszego meczu. Gdy człowiek się rozleniwi, a nie musieliśmy się mocno spinać na poprzednie mecze, to potem ciężko wrócić do normy.  Jednak się rozczarowałem. Bo jaki inny wniosek można wyciągnąć niż to, że cały czas chłopaki grali tak jak trzeba, a nie na luzie.  Wygraliśmy łatwo i bezboleśnie. Ułatwię Ci pracę i od razu przypomnę mecze z Castillą. Rywal nieco trudniejszy, ale nie bardzo. Co tu przeciągać i tusz marnować- daliśmy im ostre manto. Mimo, że w rewanżu zagrało kilku zawodników ocierających się o pierwszy skład, m.in. Higuain.  
- Zapewne pan się spodziewa, że teraz przejdziemy do podsumowania sezonu.  Ja powiem to, co i tak wszyscy wiedzą, ale na pańskie słowa wpływu nie mam. Dominowaliście od początku. Pięć remisów, jedna porażka, pozostałe zwycięskie mecz, co dało w sumie sto jeden punktów to nie lada wyczyn.  Zdobyliście najwięcej bramek. Dwadzieścia siedem bramek to drugi wynik wśród najmniej straconych.  Teraz mniej będzie mniej nudnie. Otóż interesujące są dane dotyczące bramek strzelonych po stałych fragmentach gry.  Około pięćdziesięciu goli strzeliliście właśnie po zagraniach ze stojącej piłki.
- Statystyka, statystyka. Jeśli ja uprawiam seks codziennie, a ty ani razu w tygodniu, to oboje robimy to, co drugi dzień
- Ale chciałam zauważyć, że statystyki a statystyka to dwie różne rzeczy
- Ale nazwa podobna. Do tego się już chyba nie przyczepisz? Do rzeczy. Każdy orze jak może.  Przewaga to przewaga. Skuteczne wykonywanie wolnych czy rożnych to wielka sztuka, a my to potrafiliśmy. I tyle. Nad czym tu rozważać? Mieliśmy dobrych zawodników, wyróżniających się w lidze i potrafiliśmy to wykorzystywać na rożne sposoby.  Z resztą graliśmy w najlepszej grupie czy jak to tam się nazywa, bo trzy zespoły spośród, czterech które awansowały rywalizowały w B4.
- Jeden sezon za nami, kolejny przed.  Czy uważa pan, że awans do wyższej ligi sprawi ten sezon trudniejszym? Gdzie w tabeli widzi pan pański zespół za rok? No i jakie macie plany na okres przygotowawczy?
- Dużo pytań na raz. Gra się tak jak skład pozwala. Miałem zamiar wymienić część składu, ale już wiem, że będzie to trudne. Prezes przepił budżet i jest problem.  Mamy na oku kilku zawodników, ale na razie nie mogę wiele powiedzieć. Gdy trzeba się liczyć z forsą, to trudno o spektakularne wzmocnienia, Nawet na kupienie meczy nie mamy.  Pewne jest tylko, że za darmo przybędzie defensywny pomocnik. Kilku graczy o poziomie drugiej ligi mam. Ale potrzeba kilkunastu dobrych zawodników, aby liczyć na walkę o awans.   Podstawą będzie utrzymanie się i zrobienie fundamentów pod to, by kiedyś awansować do Premiera Division.  No gdybym założył się z Tobą, że spadniemy z ligi, to by tak było. Może mały zakładzik?

   Nie zdążyła odpowiedzieć, bo podszedł do nas jeden z moich zawodników- Alberto
- Witaj szefie
- Młody, co tu robisz?
- No fajne miejsce. Sam szef ściągnął nas tu, gdy świętowaliśmy awans
- Tak, ale to już było. Przygotowania do sezonu prawie się zaczęły, a ty na dziwki przychodzisz. Nie jesteś trenerem. Pamiętaj, ja się mogę obijać, a ty nie! Z resztą posmakuj- podałem mu kieliszek jakiegoś dziwnego trunku, który przed chwilą przyniosła kelnerka
- Co szef pije? – Powiedział z skwaszoną miną
- No widzisz. Dla przyjemności tu nie się siedzę, tylko ciężko pracuję. A teraz zmykaj. Jest wiele innych miejsc gdzie możesz się włóczyć.
- Pan to jest. Nawet uroczej pani mi szef nie przedstawił- spojrzałem się groźnie na niego- Już idę. Żegnam.

-Ach, ciągle muszę ich pilnować – kontynuowałem rozmowę z dziennikarką- Na czym skończyliśmy?
- Właśnie skończyliśmy. To wszystko. Więcej mi nie potrzeba. Będzie z tego świetny materiał. Był pan sobą, czyli całkiem nieznośny, ale wybiorę z tego, co trzeba.
- Już kotku!? Jeszcze wcześnie, ale jeśli chcesz to może wrócić do pierwszej wersji i pójść do mnie. Widzę, ze złe dni już za tobą, więc chyba nie ma problemu. Z resztą ja bez ogumienia nie chodzę.
- A było tak miło. Będę musiała nieco ubarwić nasz wywiad. Dodam, że jest pan zachwycony po wygranej Barcelony i kilka innych szczegółów. – powiedziała podniesionym tonem i wyszła.

   Mimo wszystko napisała o mnie dość dobrze.  Przedstawiła mnie, jako indywidualistę, ekscentryka, postać niezwykłą, wychodzącą poza granicę, czasem potrafiąca wzbudzić niesmak i oburzenie. Potraktowała mnie niezwykle łagodnie, ale sprawiło to, że chciałem kontynuować z nią współpracę. Przekonała się do mnie i często przeprowadzała ze mną wywiady. Nie jestem skromny, więc nie będę ukrywał, ze w dużej mierze dzięki mnie zrobiła spektakularną karierę. Ale miała talent. Była wyjątkowa. Także, dlatego, że potrafiła mi odmówić, mimo że nie raz próbowałem. Znała mnie doskonale.   Była moim wzgórkiem nie do zdobycia. Dzięki temu chciało mi się żyć i zdobywać inne kobiety.   Jeśli człowiek ma wszystko, to czegoś mu brak…

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.