Segunda División B
Blog użytkownika Kristoph90 przeczytało już 15362 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Jestem historią i mnie się słuchajcie. A dokładniej, to czytajcie, to co piszę. Te moje wypociny nieźle się sprzedają. Zawsze to jakiś dodatkowy dochód do emerytury. Dzięki wam na dziwki będę miał. Za tak wielką waszą dobroć musiałbym obdarować was jakimś dobrym tekstem. Tylko czy ten staruch potrafi? Czy wie co by tu napisać? Zdecydowanie nie, ale jeśli autor jest ceniony, to każdy jego bełkot zostanie przyjęty, więc nie mam się o co martwić.
Więc co zrobić, aby doprowadzić zespół do pierwszej ligi? W sumie to nic trudnego. Gdy ma się taki zespół jak Granada jest to tylko formalnością. tak właściwie, to nie byliśmy wskazywani przez kogokolwiek, ale ja byłem przekonany, że możemy o to powalczyć. Dlaczego? Przecież gdy prezes kupował tą drużynę, była ona już wtedy solidnym drugoligowcem. Jeśli dodać do tego zakup kilku utalentowanych zawodników i szczyptę mojego geniuszu, dostaniecie odpowiedź. Właściwie, to powinienem wspominać, o tym na końcu, ale kto mi zabroni. to opowiem wam jak, to było po kolei i co doprowadził do tego sukcesu. Nie było, to jeszcze wygranie Ligi Mistrzów, ale od czegoś niestety trzeba zacząć i nie da się tego ominąć.
To czym ja się ostatnio chwaliłem?Że mój znajomy dostał zaału z zachwytu w burdelu? Że ostatnio z pięcioma pannami noc spędziłem? A nie, to nie wam. Już wiem, następne w kolejce miały być zwycięstwa nad Elche, Salamancą i Alicante. I to wszystko w ciągu siedmiu dni. W ogóle terminarz mieliśmy bardzo napięty. Mi to prawie nie przeszkadzało. Za to piłkarz marudzili. A to, że zmęczeni są. A to, że nie mają kiedy spokojnie się napić, bo ciągle mecze. A czy ja im zabraniałem? Oczywiście, że nie. Ale tylko spróbował by jeden zagrać beznadziejny mecz, to by dostał taki wycisk , że własne chrzciny by mu się przypomniały. Na kacu przecież nie da się w piłkę grać. Wtedy nawet milczenie jest głośne. Ale każdy z nich miał wolny wybór. Musieli mnie za to kochać. I napełnieni tą miłością grali fantastycznie. Czy ktoś twierdził, że miłość nie uskrzydla? Kolejne wspaniałe zwycięstwa wiodły nas ku mistrzostwu. Podobno już wtedy trenerzy pierwszoligowych drużyn miewali bezsenne noce z naszego powodu. Wierzycie mi? Popełniacie błąd. Oczywistym jest, ze nie przejmowali się nami. Po pierwsze do kolejnego sezonu był stosunkowo daleko. A po drugie, uważano, ze mogliśmy być tylko postrachem drugiej ligi, więc cieszono się na nasze potencjalne wizyty. Także właściciele lokalnych knajp i winnic liczyli na moje zdolności konsumenckie. A bali się nas tylko drugoligowcy. Nie było czego się obawiać. Każdego z nich bezboleśnie odprawialiśmy z kwitkiem. Czy to Tenerife czy Albacete czy Murcia.
I co jeszcze tu pisać. Życie płynęło, wódka płynęła i kolejne punkty przychodziły. Zwycięstwem z Burgos oficjalnie zapewniliśmy sobie awans. I pewni siebie przegraliśmy z Tarragoną. Mogło to być spowodowane też kontuzją Paqueta. On był gwiazdą tej drużyny i ligi. Oferty dla niego sypały się jak z rękawa. Na szczęście odrzucał je. Dobrze chłopak robił. Lepszego wina niż w Granadzie nie ma. Przynajmniej w promieniu 50 kilometrów. Bez Paqueta nie wygraliśmy z Malagą. Ale za to zwycięstwami zaczął pachnieć maj. Mało pokonanie Cordoby zapewniło nam mistrzostwo. Nikt nie mógł już nas wyprzedzić. Nie mogła zrobić tego też Almeria, która przez większość sezonu próbowała deptać nam po piętach. Ale nie udało jej się. Przegrali także w spotkaniu na szczycie. Markowe wino „Zemsta” świetnie smakuje. Popiliśmy to wygranymi nad Racingiem, CD Alaves i Herculesem. Na deser nagrody za zwycięstwo w lidze. Drużynę mieliśmy świetną, a indywidualnie wyróżniony został Paquet jako najlepszy asystent. Może zwolnię Neriego i jemu dam tą posadę?
My dominowaliśmy w drugiej lidze, Barcelona dominowała w Europie. Bo jak inaczej nazwać zdobycie Pucharu UEFA i wygranie Ligi Mistrzów? Przecież nie chodzi mi o jeden zespół. Odpowiednio o Espanyol i FC Barcelonę. Ta druga, mimo bycia najlepszym zespołem na Starym Kontynencie słabo radziła sobie w Hiszpanii. Nie tylko uległa Realowi, który zdobył mistrzostwo, ale nie wyprzedziła też Sevilli i Valencii.
Starczy tego wspominania. Chyba wreszcie zaczynam zachowywać się o odpowiednio do mojego wieku. Całe życie tego unikałem, a na starość chyba refleks straciłem i się nie udaje. Koniec nudzenia starego i dziada. O czymś ciekawym trzeba pisać. A przygotowanie do sezonu na pewno takie jest. W szczególności transfery. Bo zapach potu unoszący się podczas treningów takim nie jest. Choć zależy, co kto lubi.. Jednak to okienko w przypadku Granady nie było jakieś strasznie szalone. Po latach uświadomiłem sobie, że byłem wtedy dość głupi. Dlaczego? Bo sentymentalnie podchodziłem do tych baranów. Co ja sobie wyobrażałem? Że jak z palcem w uchu wygrali mi drugą ligę, to nadają się na pierwszoligowe salony? Powinienem ich wszystkich sprzedać i kupić zawodowców. Może trochę przesadzam? Nie było aż tak źle. Ta wrodzona schizofrenia całe życie mi przeszkadza.
Mimo że stan klubowego konta wyglądał coraz lepiej, to do transferów podszedłem ostrożnie. Za darmo sprowadziłem brazylijskiego Polaka, Hernaniego. Może on był polskim Brazylijczykiem? Wszystko jedno, jego wybó. Podobały mi się chyba wtedy mieszanki, bo sprowadziłem też Słoweńca z chorwackim paszportem, Skolnika. Zrobiłem pewne odstępstwo od mojej żelaznej dwudziestkidwójki,bo nie było w niej dla niego miejsca. Jednak uważałem, że przyda się ktoś dodatkowy. Zresztą wtedy zarezerwowałem sobie więcej takich dodatków. Między innymi w postaci młodego napastnika o nazwisku Paloschi. Zwolnili go z kontraktu, a wujek go przygarnął. Też w obronie był pewien dodatek, ale nieco inny. Nicolas Pareja został kupiony przeze mnie z Espanyolu. Właściwie, to nie kupiony bo nic nie zapłaciliśmy. Nie żebyśmy uciekli ze sklepu z towarem nie płacąc. Po prostu chcieli się go pozbyć. Ja go przyjąłem. Miał sporo zalet. Oprócz tego, że był niezłym grajkiem i nic nie kosztował, to miał wkrótce uzyskać hiszpańskie obywatelstwo. Wspominałem że był Argentyńczykiem? Jednak nie wiedziałem, że formalności tyle trwają. I nie mógł u nas grać, od razu, bo nie było już miejsca dla obcokrajowców. Jako, że nie trzeba było czekać na to, aż dostanie drugie obywatelstwo, to ponownie wypożyczyłem Abenzoara. Solidne wzmocnienie obrony. I nie jedyne. O to, abyśmy nie tracili za dużo bramek miały dbać dwa kostarykańskie wynalazki. To, że dowiedziałem się o ich istnieniu podczas jednej z imprez dobrze o nich świadczyło. Alamo i Angulo, to chyba jedyni zawodnicy za których coś zapłaciłem tamtego lata, choć na budżet nie mogłem narzekać. Ostatnim nabytkiem był młody portugalski skrzydłowy, Lamelas. Błyszczał podczas meczów na mistrzostwach świata U-20.Jak grał pod wodzą ojca dyktatora przekonacie się niebawem. Planowałem, że wyjątkowo poczekam na rozwój wydarzeń i ewentualną rewolucję odłożyłem na styczeń. W końcu latem były ciekawsze rzeczy do robienia, niż użeranie się z piłkarzami i ich agentami. Wystarczająco czasu zmarnowałem przy sprzedaży Estebana i Medojevicia. I to by było tyle w kwestii transferów.
Ubolewam nad tym, ale regułą nie do złamania jest też to, że na końcu jest koniec. Coś napisałem, wy to coś przeczytacie. Możecie się łudzić, że kolejnym razem będzie ciekawiej. A znacie bajkę o łodzi? Nie łudźcie się . Jak to mawia młodzież, każdy się stara jak jego stara.. Zaczynam głupoty pleść. Wypadało by się czegoś napić. A pić do lustra nie wypada, więc trzeba zajść do sąsiada.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Rozbudowa bazy treningowej |
---|
Rozbudowa bazy treningowej nie trwa zwykle dłużej niż kilka miesięcy (ok. pięciu), pozwala jednak wskoczyć na wyższy poziom standardów szkolenia w naszym klubie. Jedna rozbudowa równa się jednemu poziomowi wyżej. Najwyższe standardy określane są jako Doskonałe i Najnowocześniejsze. |