La Liga 1|2|3
Ten manifest użytkownika Kristoph90 przeczytało już 920 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Wszyscy obecni? Nie będę na was czekał. Choć właściwie nie wiem czy mam oprócz mojego psa jakiegoś wiernego czytelnika. Wierzę, że tak, bo inaczej ta piłka zejdzie całkowicie na psy. No i forsy na wódę będę miał mniej. Ale na uwielbienie trzeba zasłużyć. Dzisiaj kolejny ciekawy wątek z wielozadaniowej pracy menadżera. Na początku mojej kariery uważałem siebie za szefa i kropka. Co wymyśle tak będzie. W wielu sprawach się to sprawdzało. Ale jednak czasami decydował tylko On. O kim mowa? Oczywiście o miłościwie nas wkurzającym prezesie. Niby daje nam wolną rękę, ale za ramię nas trzyma. Więc trzeba nauczyć się manipulować nim. Nawet ja na początku tego nie potrafiłem. Ba, nawet nie myślałem, że może wystąpić taka potrzeba. Rzeczywistość sama mi o tym przypomniała. Na szczęście szybko się uczyłem i w porę naprawiłem swoje błędy. Musisz poznać przeciwnika. Ja zazwyczaj byłem łagodnym oprawcą i starałem się zostać jego przyjacielem. To chyba już czas, aby przejść do przykładowej rozmowy z tym typem
Miało to miejsce jakieś dwa miesiące po starcie drugiego sezonu. Przeprowadzałem już z nim kilka pogawędek. Jedne milsze inne mniej. Ta akurat była taką mieszanką. Coś jak wymiociny po obfitej kolacji.
- Nie przeszkadzam-, mimo, że było już dość późno to był on w swoim gabinecie z sekretarką
- Eee, nie. Wchodź. Ona już wychodzi.-Powiedział o speszonej, poprawiającej pomiętą bluzkę kobiecie – Długo już tu stoisz?
- Spokojnie szefie. Ja miewam zaniki pamięci, wie pan.
- Tak, ja Ciebie znam. Z Ciebie taki sam typ jak ja, albo jeszcze gorszy.
- Tylko pogratulować wigoru. Pana żona niezbyt chętna? Wciąż niezła z niej laska.
- Rzeczywiście. Ale ja nie lubię monotonii. Z resztą ona to wie i akceptuje. W innym wypadku nie wyszłaby za mnie lub rozwiodła się ze mną dawno temu. A i ona czasem klepnie hydraulika w pupę lub schyli się przed listonoszem.
- No, no. Dobrana z was para. Tylko podziwiać. Ale ja i tak się nie przekonam do małżeństwa. Z czym innym przyszedłem.
- Mówisz o sprawie, którą do mnie masz czy o tym, co trzymasz pod bluzą.
- No chciałem pogadać z szefem. Ale żeby w gardle nie zaschło, to przyniosłem to. – I wyciągnąłem z mojej specjalnej, wewnętrznej kieszeni flaszkę polskiej wódki- Kolega z Polski ostatnio u mnie był, więc mam zapasy. Tradycyjna potrawa. Prezes spróbuje.
-Schabowy w płynie? – Napił się się- Ehh, ty to masz gust. Ja tam wolę wino.
- Niech pan nie marudzi. Zycie jest zbyt krótkie, żeby wino pic. Wódka tańsza, mocniejsza i lepsza jest. Jak ma sponiewierać to od razu, a nie po dwudziestu kieliszkach.
-Więc, po co przyszedłeś? Podziękować za klub partnerski już byłeś. Wzajemnie ochrzanialiśmy się za ujemny stan konta również. Więc co?
- A tak ogólnie. Trzeba przecież rozwijać nasze stos…, lepiej zabrzmi relacje. Pamięta prezes w ogóle ten wieczór, kiedy dziękowałem? Dużo szef wtedy wypił. Olimpique Lyon to dobry wybór. Dzięki temu wypożyczyliśmy dwóch niezłych piłkarzy. Hartock i Abenzoar wypełnią nam luki. Przez problemy z budżetem musiałem się sporo nakombinować, aby coś porządnego kupić. Wciąż się zastanawiam jak można było wydać 11 milionów Euro na rozbudowę stadionu o sześć tysięcy miejsc. I w dodatku nic mi nie powiedziałeś
- Widzisz, że można. Na duga ligę trzeba już mieć porządny obiekt.Licencji by nam nie dali. Nie bój się, szybko się zwróci.
- Pewien, że się zwróci mogę być tylko wtedy, gdy wypiję za dużo. W innych wypadkach jest to mniej prawdopodobne.
- Oj tam. A ty narzekałeś na mizerny budżet transferowy, a wydajesz krocie na jakiegoś młodziana.
- Już wyjaśniam zagadnienie. Młody jest i się rozwinie. I tak wiele nas nie kosztuje, bo płacimy Barcelonie w ratach po jakieś trzydzieści tysięcy miesięcznie. A szef w ogóle obiecał, że nie będzie się wtrącał do transferów. To, czemu pretensje ma?
- Nie mam pretensji, tylko kontroluję. Nie chciałbym Ciebie zwalniać. Podoba mi się, to, co robisz. I wcale się nie wtrącam.
- Tak, wcale. O ile to, ze prezes sam zajął się sprzedażą Curro, mi nie przeszkadzało. Ale zaakceptowanie oferty za Alberto, już mnie poirytowało. W ostatniej chwili, to odkręciłem.
- Już Ci mówiłem, że więcej nie będę ingerował. Jakby, co, to twoja głowa poleci, nie moja. Ja tylko z troski.
- Dobra, dobra. A nie przeszkadza Ci, że sprzedałem Arandę?
- Nie. Trochę bramek nam nastrzelał. Ale jeśli mieliście się ciągle kłócić, to lepiej, że odszedł.
- Tak. Gnębmy piłkarzy, tak szybko odchodzą.
- Eh. Przecież ściągnąłeś tego Rumuna w jego miejsce. I widać, że nieźle gra. A właśnie. Rumun to o dziwo Europejczyk. Ale Serb? Zajmuje tylko miejsce dla zawodników spoza Unii. I to jeszcze obrońca. Nie lepiej byłoby jakiegoś błyskotliwego Brazylijczyka ściągnąć.
- Błyskotliwy Serb też przyjdzie, ale zimą. A ten, to jeden z lepszych kandydatów na obronę, jacy byli. Jeśli będzie trzeba, to się go sprzeda.
- Kolejny piłkarz ze Wschodu? Mówiłeś, że w Polsce macie sporo utalentowanych grajków, ale strasznie drogich. Z twojej ojczyzny bym zrozumiał. Ale żeby od sąsiadów brać?
- Serbia nie sąsiaduje z Polską. Leżą kawał drogi od siebie.
- Eee tam. Wschód to wschód. Arab, Rumun, Polak to wszystko jedno.
- Już wiem, co prezesowi na urodziny kupię. Do polskiej wódki atlas załączę.
- Dobra przestań. Rzeczywiście niezłe te wasze trunki. Za to wasza gra w sparingach była do du…
- Chyba musiałem jakoś budżet poprawić.
-Sprzedałeś sparingi?
-Wódka już chyba w główce namieszała. Graliśmy przecież z bardzo mocnymi zespołami. I z tego była kasa. Wszystko dotarło?
- Tak, chyba tak. Już się chyba dosyć naczepiałem. Ten stan konta wciąż nie daje mi spokoju, ale mam nadzieję, że coś z tym zrobisz. Teraz uważaj.- Spiąłem wszystkie, prawie wszystkie mięśnie, gdy to powiedział- Pochwalę Cię! Start ligi macie znakomity. Mieliście zając solidne miejsce, a na razie wygrywacie aż miło. Polej jeszcze…
- Miło to słyszeć. Terminarz nam po prostu sprzyjał. Las Palmas wydawało się rywalem w zasięgu. I tak się stało, choć mecz nie był łatwy. Potem Levante, które miało słaby start. I szczęśliwe wygrane z Deportiva Eibar i Xerez.
- No mieliście szczęście. Też go wam w Copa del Rey nie zabrakło. Gdyby Hartock nie obronił karnego w ostatniej minucie, to by w dogrywce ciężko było.
- Ale obronił. – Powiedziałem śmiejąc się głośno, choć teraz nie wiem, dlaczego- Z Pontevedrą też nam na początku nie szło. Ale jakoś się udało.
- Tak, nieźle wam się udało. To były początkowe rundy a wy je przechodziliście tylko na wielkim fuksie. Dobrze, że wykonaliście plan minimum. Z resztą dzięki dwóm bramkom Ruymana z wolnych. Wygraliście, ale kolejna runda…
- Szefie stop. Skacze pan jak kangur na haju. A tyle pięknych meczy było.
- Na wspominki Ci się zebrało? Ja tu chciałem o poważnych problemach pogadać. No dobra, polej i gadaj
- A czy prezesowi nie starczy? To nie jest hiszpańskie winko.
- Lej! I wyciągnij zza pazuchy drugą butelkę. Jeśli będziemy pić to mogę smęcić. Choć nie wiem, po co. Dobrze było i tyle.
- Pochwalić się chce, ot, co. Szef dupami głowę sobie zawracał, to wszystkich spotkań nie oglądał. Np. tego przeciw Castellon.
-Przecież to te cieniasy, z którymi w tamtym sezonie graliście. Co oni mogą?
-A mogą. Ostrożnie z budżetem działali. Ściągnęli kilka niedojdów, ale za wysokie kwoty. Pokazuje to, że wiele mogą, ale nic dobrze. Lepsza okazała się strategia rozsądnych zakupów.
- Mów dalej. I polewaj!
- Potem spotkaliśmy się ze spadkowiczem Ligi BBVA, Numancią. Nie pokazali futbolu na poziomie. Jeśli by patrzeć na nich, to już jesteśmy gotowi, aby spaść z pierwszej ligi. Szkoda, ze trudniejsze jest awansowanie. Kolejny mecz to spotkanie ze starym znajomym Arandą i jego Elche.
- O właśnie. Podobno naubliżałeś mu w tunelu.
- Znasz mnie. Kulturalny jestem. Bez serdecznego przywitania się nie obejdzie. I kazałem pozdrowić mu jego matkę. Zawsze miałem na nią ochotę…
- Gorąca niunia. Ja je wszystkie bym… - wódeczka już mocniej uderzyła do główeczki
- My też ich wszystkich… ograliśmy. Tak jak Salamancę. Nie mam pojęcia, dlaczego typowano ją na mistrza.
- A ja wciąż nie wiem, po co kupiłeś Rochinę. Nic w tych meczach nie pokazał. Żadnej bramki. Nie chyba jedną. Inni i owszem. Goossens stał się od razu gwiazdą. Hora też.
-Prezes ledwo na mnie patrzy, ale umysł wciąż żywy. Trzeba to zmienić. Napij się.
- Chętnie. Ja myślę trzeźwo, tylko nie mogę chodzić. – I rozłożył się w swoim fotelu.- Pamiętaj, ty ze mną nie zginiesz.
-Jeśli będę tobą manipulował, to jasne, że nie
- Co powiedziałeś? – Nieco się ożywił, ale tylko na chwilę- Nieważne. – I zaczął coś mruczeć pod nosem.
- Chyba odfruwamy. Szkoda, że w kolejnych meczach nam dobrze szło, bo byś mnie teraz za to nie ochrzanił. Z Sevillą i Alicante rzeczywiście tak było. No tam, trafił nam się jedno słabsze spotkanie z Tenerife. Ale siostra Falcona dzień wcześniej za mąż wychodziła. Dla prezesa i tak to wszystko jedno. Tak stary pierniku!?
- Prawda, prawda. We are the champions! We are! – Wykrzyczał i zasnął
- Jesteśmy. Na koniec października też byliśmy. – Wstałem- A teraz dostaniesz za swoje staruchu. Za budżet, za zasady, za wszystko. – I strzeliłem go dwa razy po pysku i wyszedłem.
Potem aż milej się pracowało. To był wieczór, podczas którego świetnie poznałem prezesa. Głowa słaba, ale bystra. Fakt, że żona wiedziała, jakim jest babiarzem nieco utrudniał. Nie miałem na niego haka. Ale za to kochanki nie lubiły rywalek. Gdyby jedna dowiedziała się, że jest jakąś inna, to by zostawiła go. A on kochał kobiety. Tylko nie wiem, za co one chciały z nim być. Pewnie dla pieniędzy. Prawie wszystkie tak robią. Tylko ze mną było inaczej. Kasa się mnie nie trzymała. Zawsze przepiłem albo roztrwoniłem- zauważcie, że to nie to samo. A kobiety do mnie lgnęły. Człowiek znaczy zwykle dla drugiego tyle, co może dla niego zrobić. A co ja mogłem im dać. Stop!. Widzę już chyba błędne założenie. Kobieta jest człowiekiem? Ach ta moja skleroza. Już jakiś czas temu przekonałem się, że można tak klasyfikować. Tłumaczyć tego już tu nie będę, zbyt długie i zawiłe. No to, dlaczego nie mogłem się od nich opędzić? Do dziś tego nie wiem. Cóż, człowiek całe życie się uczy…
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Poluj na regena |
---|
Po 18 marca każdego roku (dzień po urodzinach CM Rev) warto rozglądać się za utalentowanymi regenami w polskich ligach. Jest to data „powstawania” nowych graczy, automatycznie dodawanych do bazy przez silnik gry. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ