Kiepsko spisuje się francuskie AS Saint-Etienne pod wodzą polskiego menadżera, Ryszarda Krzyśkiewicza. W dotychczas pięciu rozegranych meczów Saint-Etienne zdobyło tylko cztery punkty i zajmuje 16. miejsce spośród dwudziestu drużyn.

Sezon Saint-Etienne zaczęło od przegranej 0:2 z Toulouse FC. W kolejnym meczu zespół Ryszarda Krzyśkiewicza również nie zdobył żadnej bramki i zremisował 0:0. Dopiero w przegranym 1:2 (Sasa Djurjevic) meczu z Paris Saint-Germain padła pierwsza bramka dla Saint-Etienne.

Kolejny mecz to długo wyczekiwana wygrana. Saint-Etienne pokonało 3:0 (Darío Britos, Dusan Milanovic, Benjamin Valbuena) najgorszą drużynę tego sezonu, Grenoble Foot.

Niezwykle zacięty mecz odbył się w piątej kolejce ligowej. Zespół polskiego menadżer przegrał jednak 2:3 (Mustapha Taouil, Karim Jellouli) z AJ Auxerre, a decydującą bramkę dla Auxerre zdobył w doliczonym czasie gry Osvaldo López. Nie jest to przypadkowy gracz... - López to zawodnik, z którym miałem okazję pracować przez pół roku w hongkońskim Workable. Po moim odejściu grał tam jeszcze trzy lata, a potem wrócił na rok do Argentyny i grał w Estudiantes de La Plata. W 2029 roku trafił do AJ Auxerre i gra tutaj już pięć lat. Cieszę się, że mogłem na tym wysokim szczeblu spotkać zawodnika, którego znam z wspólnej pracy. Mimo że od naszego ostatniego spotkania minęło niemal dziesięć lat, rozmawialiśmy ze sobą jakbyśmy się nie widzieli kilka tygodni. Z moich byłych podopiecznych z Hongkongu to tylko on i jeszcze Wu Tsz Lung grają w Europie. Wu Tsz Lung gra obecnie w norweskim IK Start Kristiansand - opowiada Krzyśkiewicz.

To pozostało jedynie miłymi wspomnieniami. O ile w poprzednich klubach Krzyśkiewicz wykonywał naprawdę niezłą robotę, w Saint-Etienne na razie zupełnie mu nie idzie. Polak musi wziąć pod uwagę, że w słabszych zespołach jest więcej czasu na przebudowanie drużyny, a tutaj prezes niekoniecznie musi tolerować słabszą formę przez dłuższy czas.