Nadal nie wiadomo gdzie podziewa się polski menadżer Ryszard Krzyśkiewicz. Przypomnijmy, że Polak w trakcie spotkania swojego zespołu - Parmy o awans opuścił stadion krótko po rozpoczęciu drugiej połowy.

Ryszard Krzyśkiewicz to niezwykle barwna postać w historii polskiej piłki nożnej. Jako piłkarz grał tam, gdzie rzadko polscy piłkarze się pojawiają - w Rosji, Uzbekistanie, Pakistanie, Chinach czy Hongkongu. W tym ostatnim rozpoczął swoją karierę jako menadżer - przez 18 lat prowadził pierwszoligowe Workable, z którym osiągnął wiele sukcesów, a w międzyczasie przez dwa lata reprezentację. Potem przeniósł się do Europy, gdzie jego pierwszym klubem było duńskie Hvidovre, które wprowadził do wyższej ligi. Po niecałych trzech latach przeprowadził się na Islandię - przez pół roku prowadził Víkingur. Wtedy dostał ofertę poprowadzenia beniaminka pierwszej ligi, GKS-u Tychy. Nie wahając się przyjął tę propozycję i w ciągu sześciu lat swojej pracy z tyskim klubem wprowadził go do Ekstraklasy i osiągnął znaczące sukcesy. Wtedy zainteresowali się nim działacze solidnych klubów europejskich i tak trafił właśnie do francuskiego AS Saint-Etienne. Była to jednak nieudana przygoda i po pół roku Polak rozstał się z tym klubem. Szybko znalazł zatrudnienie w upadłej Parmie, która grała wówczas w Serie C1. Krzyśkiewicz wprowadził zespół do Serie B i teraz, po siedmiu latach, był niezwykle blisko awansu do Serie A. Niestety się to nie udało.

Parma jednak zagrała w barażach o awans. Zespołu nie poprowadził Ryszard Krzyśkiewicz tylko jego wieloletni asystent, Ng Wai Chiu. Niestety Parma przegrała w dwumeczu z Fiorentiną 4:5 (Lukas Schröder x2, Óscar Bazán, Piotr Grabowski).

Parmę czeka kolejny sezon w Serie B, ale nie wiadomo kto poprowadzi ten zespół. Do tej pory nie odnalazł się Ryszard Krzyśkiewicz, który ma obowiązujący jeszcze przez rok kontrakt. Zarząd ograniczył się jedynie do wydania oświadczenia, że wciąż są próby nawiązania kontaktu z polskim menadżerem i że wypłata jego pensji została wstrzymana z chwilą opuszczenia przez niego klubu. Dyrektor zarządzający, Alberto Peroglio Longhin, dodał, że Krzyśkiewicz wciąż ma pełne poparcie zarządu i jeśli tylko chce, może wrócić. Kierownictwo bardzo liczy na jego powrót, gdyż zaskarbił sobie ogromną sympatię nie tylko kibiców, ale również i prezesa.

Wieloletni przyjaciel Krzyśkiewicza, Ng Wai Chiu, również nie potrafi wskazać miejsca pobytu Polaka, choć twierdzi, że ten nie miał w planach opuszczania kraju, gdyż "bardzo mu się tu podoba". Czekamy zatem na wyjaśnienie tej zagadki.