Ryszard Krzyśkiewicz, polski menadżer słynnej włoskiej Parmy, nie ma powodów do zadowolenia. Jego zespół, który kolejny raz miał walczyć o awans, ulokowany jest obecnie w dolnej części tabeli.

Na domiar złego Parma nie ma szans już na jakiekolwiek osiągnięcia w Coppa Italia Serie C, gdyż pierwsze trzy mecze przegrała - kolejno 0:1 ze Spezią, 3:4 (Rafał Kowalczyk x2, Marcin Adamski) z Ceseną i 2:3 (Dmytro Yeremenko x2) z Castelnuovo. Został jeszcze jeden mecz, lecz by awansować do dalszych rozgrywek trzeba zająć pierwsze miejsce, a na to szans Parma już nie ma.

W lidze nie jest lepiej, choć pierwszy mecz zespół Ryszarda Krzyśkiewicza pewnie wygrał 2:0 (Dmytro Yeremenko, Marcin Adamski) z Empoli. Niestety kolejne dwa mecze to porażki 1:2 (Marcin Adamski) z Ceseną i 2:3 (Lukas Schröder x2) z Monzą, pomimo że do przerwy Parma prowadziła 2:0.

- Nie ma co się pieścić, jest po prostu fatalnie. Tak dalej być nie będzie. Co prawda to dopiero początek sezonu, ale za to jaki. Tak żałośnie jeszcze nie graliśmy, a ja do cierpliwych osób nigdy nie należałem. Jeśli forma się nie poprawi, po prostu odejdę. Nie wiem co się dzieje... Wiem, że często nie wiem w czym leży powód kiepskiej dyspozycji zespołu, może po prostu jestem słabym menadżerem - obwinia siebie Krzyśkiewicz.

Według nas to nie wina polskiego menadżera. Ten żyje w trakcie meczu, wciąż krzyczy do swoich zawodników co mają robić, lecz ci jakby go ignorowali.

Ryszard Krzyśkiewicz za parę miesięcy skończy 64 lata. Co prawda są menadżerowie, którzy pracują znacznie dłużej, Polak wydaje się być już zmęczony pracą. - To prawda, czuję zmęczenie, a to wszystko potęguje brak wyników. To naprawdę żałosne, że taka drużyna nie potrafi awansować do wyższej klasy rozgrywkowej. Drużyna, która przez kilkanaście kolejnych meczów nie przegrywa spotkania, w najważniejszym doznaje porażki i traci swoją szansę. To naprawdę okrutne. Chyba czas myśleć o emeryturze... - kończy polski menadżer.