Obudziłem się o godzinie 13.00 pod stołem, śpiąc na Bartku. Ja pierdole, co się wczoraj działo? Na to pytanie, odpowiedział mi Dziura, który w nocy stał się filozofem, i cały ten czas- spędził w toalecie, obmyślając plan zagłady ludzkości. Przepraszam,że co? On chyba był już nieźle schlany. Nikola spała u siebie, ona akurat tak ma- raczej stroni od alkoholu. Kamil, leżał gdzieś przy szafce,przyssany do gleby. Obok niego leżała pusta butelka, 0,7 pędzonej w Islandii. Uh, musiało być ostro, bo obok mnie leżały 2 takie same butelki... Musieliśmy wczoraj ostro się napić. Pomińmy ten temat, wytnie się to w całości. Po tym jak doszliśmy już do siebie, choć Osiołek miał z tym problem( bijcie masterczułki !), Dziura-który na kiblu wytrzeźwiał najszybciej, uraczył nas jajecznicą na masełku. Cudowny początek dnia. Potem, jak to często przed pracą, walnęliśmy po piwku na kaca i poszliśmy do roboty. Dzień jak każdy inny. Przez 4 lata, wypracowaliśmy sobie taką strukturę na hali w Reykjaviku,że to My wybieraliśmy sobie miejsce roboty. Standartowo i solidarnie, całą 3 poszliśmy na mielenie. Najprzyjemniejsza chyba, robota spośród wszystkich możliwych. Po raz enty, wyobraziłem sobie jak te setki ton śledzi i innych stworów rybo podobnych, jest mielone, potem czymś zaprawiane, wywalane do puszki i jest potem sprzedawana w skromnych puszeczkach po 300 gram, w supermarkecie za 1 Euro, bądź 5 złociszy. Jestem tylko skromnym elementem, przerzucającym te rybki do maszyny... I dostaje za to 1,200 Euro miesięcznie ! Po 8 godzinach, w gruncie rzeczy, ciężkiej acz łatwej roboty- udaliśmy się do domu, zahaczając po drodze o sklepik, w celu uzupełnienia "płynów izotonicznych",potocznie zwanych piwem. Ale dziś grzecznie, tylko po puszce i dziękujemy do końca dnia. Powrót do domu, szybki prysznic- byle uwolnić się od odoru milionów rybek, i siedliśmy spokojnie przed telewizorem w mojej sypialni. Rower, poszedł modlić się do Gromowładnego na kibel, a my z Kamilem- znowu pogrążyliśmy się w pasjonującej rozmowie na temat piłki nożnej, tej w Islandii. I znowu temat zszedł, na moich ulubieńców- miejscowy Vikingur Reykjavik. Drużyna, skazywana była na dół ligowej tabeli, wyraźnie brakowało im przywódcy w postaci mocnego trenera/menagera. Osiołek oczywiście,nie zapomniał mi wypomnieć,że Vikingur w tym sezonie broni się przed spadkiem.
- Co robi? Przed jakim spadkiem przyjacielu? Zobaczysz,jeszcze się odbiją i na pudle staną, ot co !
- No tak. Nie ma kto ich z głową wzmocnić, ani wziąść ich w kupę. Zobaczysz, będą w okolicach 9 miejsca.
Vikingur? Mój Vikingur w okolicach 9 miejsca? Uderzyło mnie to tak samo ,jakby stwierdził,że Polonia Warszawa lub Włókniarz Częstochowa spadną z ligi.
- Przyjacielu, mylisz się. Będą wyżej...
- Kto im to zapewni? Te ciecie, co nie wiedzą za bardzo, czy mecz trwa 60 czy 90 minut? Nie osłabiaj mnie. Tam,potrzebny jest cudotwórca- ktoś kto po prostu to ogarnia...
- Może ty?-Zapytałem na żarty- Odbyłeś tam jakieś staże, Dolcan Ząbki czy coś. Dla nich, Polska 1 liga może troche znaczyć...
- Nie żartuj sobie, to, że byłem przez 2 miesiące na testach u jakichś ogórków 1 ligowych,nie czyni ze mnie trenera. Ty masz przeszłość, asystentura w Skrze Częstochowa i praktyki w Starcie Namysłów !
- Kamil, jaja sobie ze mnie robisz? W obu tych klubach, byłem na krzywy ryj, bez licencji dla zabawy. Pozatym, skoro według Ciebie Dolcan to ogórki, to Start i Skra to muszą być... amatorzy.-zakończyłem, bo widziałem,że rozmowa zbiega na niebezpieczny ,acz pociągający temat.
W tym momencie, od Gromowładnego, powrócił blady na twarzy Rower.
- O czym tam prawiliście?
- O piłce...
-Nudziarze. Zrobie coś do żarcia...
Dziwny ten człowieczek,ale uwielbiam go. Po chwili usłyszałem syk. Znowu patelnia,tłuszcz. Smażymy, jak zwykle. Znowu ryba? A może wreszcie jakieś treściwe mięsiwo? Mężczyźni chcą żarcia... Po chwili Osiołek wrócił do tematu. Teraz z werwą i pewnym postanowieniem.
- Rzucam ci zakład.O 2 flaszki. Firmowe, powiedzmy... Stocki. 0,7 litra. Zadzwonisz do prezesa Vikingura i umówisz się na rozmowę. Jutro !
- Zabiłeś mnie... Ale- ZGODA! Nie ma ryzyka,nie ma zabawy. Ale stawiam warunek. Idziesz ze mną. Przedstawiam Cię,jako mojego asystenta.
- Dobra... Zgoda !
W gazecie " Tydzień Reykjaviku", znalazłem kontakt do prezesa Vikingura, Bjorna Einarssona, i zadzwoniłem do niego.
- Halo? Mam przyjemność z panem prezesem Einarssonem- powiedziałem, łamanym islandzkim.
- Tak to ja. Kto dzwoni?
- Nazywam się Rafał Szombierski. Jestem z Polski ,do 4 lat mieszkam tutaj, w Reykjaviku. Słyszałem,że klub ma problemy z managerem?
- Zgadza się, dotychczasowy manager Siegurd Hjonsson, został zwolniony w trybie natychmiastowym,za sianie zamętu w szeregach drużyny.
- Otóż, jestem takim pół-zawodowym managerem. Odbywałem 2, długie staże w Polskich klubach. Wraz ze mną, wprowadzam podobnie doświadczonego przyjaciela,na pozycję asystenta.
- Wiem pan, panie Rafale. W naszej sytuacji, przepytamy każdego. Proszę się zjawić jutro, razem z pana przyjacielem, o 12.00 przy wejściu na stadion Vikin.
- Dziękuje bardzo, do widzenia.
Prezes Vikingura Reykjavik rozłączył się. A mnie telepało. Jutro jadę na rozmowę! Zadzwoniłem do szefa(Przetwórstwo rybne) biorąc jutro wolny dzień, dla mnie i Kamila. Nie robił problemów. Na naszą kolację, zdążyli już wrócić Dziura, i ma ślicznotka. Rower, chyba mnie posłuchał w myślach- usmażył porządne, mocno wypieczone steki wołowe. Lubię to ! Siedzieliśmy,rozmawialiśmy... Spojrzałem na zegar, godzina 23.00. Wstałem,wziąłem Nicolę, i rzucając na odchodnym,że jutro ciężki dzień- poszliśmy spać. Znaczy nie od razu , ale to co przed tym było- zostawię dla siebie. Rano wstałem, już o godzinie 9.30- i poszedłem obudzić Osiołka. Ten jak zwykle, uderzył mnie poduszką, jęknął ciche "spierdalaj" i zakrył się kołdrą. Dam mu jeszcze tą godzinę, w końcu to mnie telepie... Wykąpałem się. Rower,Dziura i Nikola byli już w pracy, więc śniadanie upichciłem sobie sam. Jakaś tam kanapka,kawał sera,wędliny, sos tatarski. Typowe,na szybko. Potem jeszcze mycie zębów. W tym czasie, do łazienki wszedł zaspany Kamil.
- Ogarnij się bejbe, za 40 minut wychodzimy- rzuciłem wychodząc.
- Taaa....- mruknął, śpiąc chyba jeszcze.
O godzinie 11.40, wsiedliśmy w autobus komunikacji miejskiej numer 416, jadący obok stadionu. A raczej "stadionu"- zapomniałem rzec, że liga w Islandii ma charakter pół-zawodowy? Oj, to przepraszam. To już wiecie. 2000 miejsc,i tylko 1150 krzesełek. To i tak, na Islandię ,wynik czołowy. Przy wejściu, stał mały wesoły człowieczek, ze złotą plakietką- Bjorn Einarsson-Prezes. Przywitaliśmy się z nim i weszliśmy do klubu...
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Dbaj o harmonię |
---|
Aby osiągać sukcesy, niezbędna jest dobra atmosfera w szatni. Za nastroje zawodników odpowiadają ich morale oraz statusy, a narzędzie do utrzymywania harmonii w zespole stanowi interakcja z piłkarzami - drużynowa i indywidualna. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ