LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika Viique przeczytało już 1298 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Nam strzelać kazano - wstąpiłem na ławkę
22 piłkarzy grzmiało, gdy spojrzałem na trawkę.
Futbolistów warszawskich ciągną się szeregi.
Prosto, długo, daleko jako morza brzegi;
I widziałem ich trenera: usiadł, głową skinął
I jak Henning Berg po Kucharczyka rękę zwinął
Wraca na murawę pomocnik fatalny
Z czarna czupryną, skrzydłowy niebanalny
Biega po lewej flance. Jak sępy
Legionistów prowadzi zastępy.
Przeciw nim sterczy biała, szeroka, żartka,
Jak głaz bodzący morze, twierdza Bartka
Jednego tylko miała bramkarza; kopie, wybija;
I nie tak prędko piłkę łapie, obrońców wymija,
Nie tyle przejdzie strzałów przez bramkę w rozpaczy
Oddanych z pozycji najróżniejszych kopaczy.
Patrz, tam piłka w sam środek bramki się nurza.
Jak w fale bryła lawy, obrona dymem zachmurza;
Pomocnicy miękną, obrońcy sił nie mają
Ogromną pustkę w środku pola zostawiają.
Tam strzał, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje.
Ryczy jak tłum przed meczem, miota się, grunt ryje; -
Już dopadł; podkręcona piłka się zwija,
Pali trawę, rwie źdźbła, prędkością zabija.
Efektu nie widać, lecz słychać po dźwięku,
Po zawodzie kibiców, po ich głośnym jęku:
Gdy od słupka do siatki piłka się przewierci,
Jak gdyby z szesnastki strzelił napastnik śmierci.
Gdzież jest prezes, który drużyną tą zarządza?
Czy dzieli ich zmęczenie o wyniku przesądza?
Nie, on siedzi o pięćset kilometrów na stolicy,
Prezes wielki, samowładnik ligi połowicy;
Zmarszczył brwi i miliony złociszy wnet leci;
Podpisał, - podwyżka dla Nikolicia leci;
Skinął, - padają bramki, Stasiu bądź życzliwy
Mocarzu jak Putin silny, jak szatan złośliwy,
Gdy Lecha za Wartą twoi straszą pomocnicy
Gdy twoje stopy liżą scouci Hiszpanie i Anglicy, -
Rewolucja jedna twojej mocy się urąga,
Podejmuje wyzwanie i koronę ściąga,
Koronę króla strzelców i tytuł mistrzowski,
Boś go ukradł i skrwawił, synu Leśnodorski!
Prezes dziwi się - ze strachu drżą juniorzy
Prezes gniewa się - ze strachu mrzą seniorzy;
Milion się znalazł na nowego Mercedesa
Prezes gniewny: umrzem, rozweselim Prezesa.
Posłani nasi piłkarze wraz z kibicami,
Wiernymi, czynnymi, sprawnymi - chuliganami.
Ura! Ura! Patrz, blisko bramki, już strzał oddany
kolejny, niecelny - róg! rzut rożny wykonany;
Mnożą się w szesnastce, piłkarze dwóch zespołów
Kolejna bramka nie padła, jasna od wystrzałów,
Czerwień dla Rapechucka; skosił w środku pola
Równo z trawą, broniąc nas przed utratą gola -
Bramka - jednak padła. Czy to ostatnia
Chwila, bo sen o mistrzostwie już chyba przemija.
Czy zapał Prijovicia bramka ostatnia zalała?
Zgasnął ogień - już Legia z mistrzem została.
Gdzież rezerwowi? - Ach, dzisiaj rozgrzewali się dłużej
Niż na wszystkich wcześniejszych meczach najwyżej;
Zgadłem, czemu nie wiem co robić, - bo nie raz widziałem
Garstkę naszych walczącą z Pogoni nawałem.
Gdy godzinę wołano dwa słowa: strzel, wybij;
Gdy oddechy pot tłumi, trud ramiona słabi;
A wciąż grzmi rozkaz trenerów, wre piłkarza czynność;
Na koniec bez poleceń pełnią swą powinność,
Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,
Piłkarz jako młyn palny, strzela - piłkę podkręci
Piłka od nogi do nogi, wąsko, szeroko:
Aż oddech w ich płucach długo i głęboko
Szukał, nie znalazł - i wtem piłkarz pobladł,
Nie znalazłszy oddechu już piłki nie dopadł;
I uczuł że go pali noga rozogniona;
Stanął i upadł; - skończy się mecz i skona.
Takem myślił, - a akcja nieprzyjaciół kupa
Już się toczyła, a Zachi się nie wygłupia.
Pociemniało mu w oczach - łzy otarł skner,
I usłyszał, że coś do niego mówi jego trener.
Wstał, wspierając się na jego ramieniu
Długo na niego spoglądając w milczeniu.
Na koniec usłyszał: "Stracona". - Spod oka jego
Wymknęło się łez kilka, rzekł mu: "Kolego,
Wzrok młody od szkieł lepszy, patrzaj tam w kornerze,
Widzisz Ceyvola, podasz do niego?" - "Trenerze,
Czy go widzę? - Tam stał zawsze nasz zespół kierował.
Nie widzę - znajdę - dojrzę! - śród stoperów się schował:
Lecz śród najgęstszych kłębów mgły ileż razy
Słyszałem krzyk jego, pełen odrazy. -
Słyszę go znowu, - słyszę piski - zrobił zmyłkę,
Wrzeszczy, grozi przeciwnikom, dostał w końcu piłkę,
Strzelił - nie trafił - o nie, - piłka trafiła - jest w siatce"!
"Dobrze - rzecze Trener - nie oddamy meczu szmatce".
Tu blask - dym - chwila cicho - i huk jak stu gromów.
Zaćmiło się powietrze od mocy rac wyłomów,
Kibice podskoczyli i jak kangury z Australii
Zaczęli skakać na trybunach - race zjarali.
Chwilę później rzucili na murawę. I dym wionął
Prosto ku nam; i w gęstej chmurze nas ochłonął.
I nie było nic widać prócz rac blasku,
I powoli dym rzedniał, opadł na boisku.
Spojrzałem na bramkę; - obrońcy, pomocnicy
I napastnik nasz, i wrogów najemnicy;
Wszyscy stali jak wryci. - Tylko łgarze
W żółtych koszulkach dyskutowali - która minuta na zegarze?
Tam i ci, co bronili, - i ci, co strzelili
Gola zamarli na chwilę, mecz zakończyli.
Choćby prezes nasz kazał grać, już piłki
żaden nie kopnął, próżne nasze wysiłki.
11 serc naszych zagrzebanych, ciała, zaduma:
Trener grze? Nie wiem; lecz wiem, gdzie Bartka duma.
On będzie naszym bramkarzem! - Bo jego kontrola
W tym meczu była świetna, jak bramka Ceyvola;
Sędzia wyrzekł słowo 'walkower'. Nic tego nie odwlecze.
Kiedy od ludzi wiara i szczęście uciecze,
Kiedy odda PZPN naszego mistrza
rywalizacja z dniem kolejnym się zaostrza -
Karząc drużynę przegraną zatrutą zbrodnią,
Los ukarze tę drużynę, niech się teraz trudnią.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Twoja Kariera |
---|
Kariera jest sercem Football Managera, a moduł Kariery jest centralnym miejscem Twojej aktywności na stronie. Stwórz karierę, opisz ją w kilka chwil i połącz z nią screeny, filmy, blogi - pokaż się eFeMowej społeczności z dobrej strony. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ