- Panie Jambo pan pozwoli jeśli można.
- Tak, słucham panie prezesie, o co chodzi?
- Powiem w prost, spodziewałem się czegoś więcej. Nie jestem zadowolony.
- Obiecuje napawić wrażenie w drugiej połowie. Taka przebudowa zespołu wiążę się często ze słabszym startem. Proszę mi zaufać.
- Dobrze rozumiem ale proszę nie dawać mi argumentów do rozstania się zanim się dobrze nie poznaliśmy. Nie może być w tym meczu blamażu. Nie tylko pan dzisiaj debiutuje. Do zobaczeniu po meczu.
- Tak, do zobaczenia.
Ehh a miało być tak pięknie. 2:0 na wyjeździe do przerwy na Anfield to nie taka tragedia, może tak ale kilka lat temu.
 Też mi debiut przed krajową TV, ku**a a szykowałem się godzinę. Będzie co będzie muszę iść uciąć sobie krótką rozmowę.

Nie za ciekawą atmosfere w szatni dość skutecznie zaczął poprawiać Brede. To dobrze, między innymi dla tego dość sprawnie udało mi się wytłumaczyć założenia taktyczne zespołu. Motywowanie również o dziwo nie było trudne. Naprawde pozytywne wrażeni zrobiła na mnie para kapitanów Hangeland-Shawcross.
Mają naprawdę wielki wpływ na zespół.
-Na luzie panowie, nie wymagam cudów, probojemy to co ćwiczyliśmy na treningach.

Druga połowa znacznie lepsza, widać w grze troche więcej spokoju ale mimo to wynik nie zmieniał się przez dłuższą chwilę. Rozmowa z prezesem nie dawała mi spokoju. Usiadłem na fotelu żeby czegoś się napić. Lekko się zamyśliłem. Czy ta zakręcona przygoda na prawdę może się skończyć już dzisiaj?
Nie ma nad czym się zastanawiać treba jakieś zmiany w końcu to już 65ta minuta.
Ehh niestety nie bardzo mam w czym wybierać - burknąłem i  nabazgrałem nazwiska oraz polecenia i przekazałem kartkę asystentowi.
Przebieg meczu nie ulegał zmianie mimo masy poleceń i podpowiedzi. Biegałem przy linii aż złapała mnie zadyszka.  Dżony I need you! - pomyślałem wracając pod daszek.

Wciąż wiele pracy... pracy... jeszcze dziś wieczorem mogę być bezrobotny także chyba nie będę nażekał.


Mam nadzieję, że wy wypadniecie lepiej od tych zmienionych cieniasów i wpłyniecie na grę pozytywnie - myślałem sobie czekając aż rezerwowi wejdą w mecz. Przypomniała mi się pewna rozmowa. może szybko wrócę pamięcią te poltora miesiąca wstecz.

43 letni Paul Junior Jambo 62-krotny reprezentant ojczystej Jamajki odpoczywa sobie w domu na Monte Bay, czekając na przyjaciela delektując się promykami śłoneczka.





Po spokojnym powitaniu i przekąsce zaczęli rozmowę.

- Słuchaj PiDżej pamietasz Karima Egipcjanina?
- Hmm chyba nie bardzo, przypomij mi go.
- Chciał zainwestować w klub kilka lat temu, w szwajcarii, mówił nawet że chce go wykupić. Niestety nie wypaliło.
- Kojaże ale odpuśćmy temat piłki kopanej, starczy mi jej chyba. Co z tym Karimem?
To prawda, że miał egipskie korzenie?
- Mniejsza o jego korzenie słuchaj co ci teraz powiem, Paul musisz mnie wysłuchać.
- Poczekaj przyniosę coś zimnego do picia.
Po chwili luźniejszej rozmowy postanowiłem przejść do głównego tematu.
- No więc słucham Dżony. O co chodzi?
- Ten Karim, a w zasadzie jego ojciec, był bardziej poważny od synka i klub sobie ufundował. Potrzebuja trenera, Karim o ciebie pytał. Przyjaciel z Egiptu mówi ojcu że to musisz być koniecznie ty.
- Mowiłem ci już, że te 10lat na ławce mi starczy nie czuje tego, jest zbyt nudno.
Ale tu zagrasz o coś poważniejszego niż u ciebie w kraju i w szwajcarii. Chociaż mistrzostwo szwajcarii obronić to nie lada sztuka ci powiem.
- Dżony nienawidze cię.. Gdzie?
- Anglia.
- Ehh deszczowo, nie dobrze. Wiesz, że bez ciebie by nie było tak łatwo. Miasto?
- Stolica.
- Robi się ciekawie, powiedz co i jak, może się nad tym zastanowie.
- Fulham Londyn, dostaniesz team w lekkiej przebudowie możesz go całkowicie poustawiać, możesz zaczynać od jutra.
- Nie za dużo w Londynie tych klubów...? Już zaczynałem się nakręcać.
- Naprawde solidny klub PiDżej, mimo wszystko zapuszczasz brode na hamaku już ze dwa lata. Jak teraz nie wrócisz to później może nie być okazji.
- Zdążyłeś się rozpakować?
- Nie a co?
- To dobrze, bookuj bilety nie wejdę w to w ciemno. Mam nadzieje, że wrócę tu niebawem ale mała wycieczka dobrze mi zrobi.