Informacje o blogu

Manifest użytkownika Przemek-Zmuda

Ten manifest użytkownika Przemek-Zmuda przeczytało już 1497 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Witajcie,
 
Nazywam się Przemysław Żmuda. Pochodzę ze Słupska, mieszkam obecnie i pracuję w Bydgoszczy. W swoim artykule-manifeście chciałbym się podzielić z Wami swoim zainteresowaniem i doświadczeniami, by nie napisać „fascynacją” grami wyprodukowanymi przez Sports Interactive – najpierw Championship Manager, później kolejnymi edycjami Football Managera. Niestety nie dysponuję screenami z gry dokumentującymi moje wyniki. Muszą Wam wystarczyć moje słowa. Wierzę jednak w to, że w niedalekiej przyszłości będę mógł podzielić się z Wami obrazkami z gry.
 
Cała historia rozpoczęła się w moim rodzinnym mieście, w Słupsku, w 2003 roku. Były to czasy gimnazjum, w których ogromnym „problemem” była zbyt duża ilość osób chętnych do rozegrania meczu na podwórku. Myślę, że wielu z nas chętnie przeniosłoby się do tamtych czasów, chociaż na chwilę. Wróćmy jednak do motywu przewodniego mojej opowieści, czyli do bzika na punkcie naszej ulubionej gry. Mój pierwszy kontakt z nią, a konkretnie z Championship Manager 2003 miał miejsce w pierwszej klasie gimnazjum. Pewnego dnia po powrocie ze szkoły, w pokoju należącym do mnie i mojego brata znalazłem kilka nowych gier, w tym TĘ NAJWAŻNIEJSZĄ. Po odrobieniu lekcji zgodnie z zasadą „najpierw obowiązki, potem przyjemności” zainstalowałem grę Championship Manager 2003. Po niej zostałem z pytaniem: „Od czego zacząć, a właściwie od jakiej drużyny?”. Zdecydowałem się na londyńską Chelsea, wówczas świeżo przejętą przez Romana Abramowicza i prowadzoną przez Włocha, Claudio Ranieriego. Era Mourinho miała dopiero nadejść. Pierwsze prowadzenie przeze mnie zespołu piłkarskiego przypominało naukę anatomii na żywym organizmie. Efekty? 10. lokata w tabeli na koniec sezonu oraz niestabilna postawa w lidze, której przejawem było przeplatanie lepszych rezultatów gorszymi. Po Chelsea sprawdzałem oraz rozwijałem swoje umiejętności menedżerskie w klubach takich jak Real Madryt, Liverpool, AC Milan. W miarę upływu czasu i pojawiania się kolejnych edycji gry, coraz odważniej próbowałem swoich sił na zespołach teoretycznie słabszych. Ogromną frajdę sprawiało mi prowadzenie reprezentacji narodowych. Z prawdziwym sentymentem wspominam wielokrotne sterowanie „Biało-Czerwonymi” oraz Białorusią. Z reprezentacją Polski udało mi się między innymi zajść aż do strefy medalowej MŚ 2010 oraz odkryć wielu interesujących piłkarzy dla niej. Wszystko dzięki regularnemu penetrowaniu rozgrywek z udziałem piłkarzy przydatnych do gry w zespole narodowym. Natomiast z naszymi wschodnimi sąsiadami doszedłem do ćwierćfinału mundialu w Republice Południowej Afryki, zajmując w fazie grupowej pierwsze miejsce przed Francją i Meksykiem, a w 1/8 finału eliminując ówczesnych mistrzów globu, Włochów. Dopiero w ćwierćfinale Portugalia rozwiała nasze marzenia o strefie medalowej. Ambitna gra, mnóstwo stworzonych sytuacji bramkowych, polot w poczynaniach zespołu wystarczyły zaledwie na honorową porażkę 2:3. Swoją karierę w reprezentacji Białorusi rozpocząłem od gry zachowawczym systemem1-4-3-2-1 z zagęszczonym jak kleik środkiem pola. Nie przeszkodziło mi to jednak we wpojeniu stylu atrakcyjnego dla kibicowskiego oka, czego efektem była chociażby pogoń za reprezentacją Anglii, zakończona ważną dla losów eliminacji do MŚ 2010 wygraną 3:2 (własny stadion). Istotną rolę w tworzonej przeze mnie drużynie odgrywali między innymi Aleksander Hleb, znany z gry w Lechu Poznań Siergiej Krivets, stoper Spartaka Moskwa Yegor Filipenko. Dzięki regularnemu śledzeniu rozgrywek ligowych oraz meczów w europejskich pucharach w mojej drużynie pojawiło się wielu utalentowanych zawodników, którzy decydowali o obliczu reprezentacji. Sprawili oni, że brak Aleksandra Hleba stawał się... chlebem powszechnym. Coraz częściej radziliśmy sobie bez rutynowanego pomocnika. Pierwszy przykład z brzegu: Igor Stasevich – skrzydłowy, którego rajdy, asysty i bramki zapewniały ważne punkty. To jego gole zapewniały istotne wygrane w pojedynkach z Holandią, Chorwatami w eliminacjach do Euro 2012. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku, aż tu nagle.... crash dump, czyli udręka wielu FM-maniaków.
 
Odnosząc się jeszcze do tematu prowadzenia drużyn narodowych, chciałbym podkreślić, że każdą misję traktowałem bardzo poważnie. Świadczy o tym śledzenie meczów przyszłych rywali oraz rozgrywek ligowych, w których występują obecni i potencjalni kadrowicze.
 
Większość moich znajomych grających w Football Managera zdecydowanie częściej decydowało się na prowadzenie klubu. Również mi sprawiało to ogromną frajdę. Budować i obserwować rozwój drużyny, podziwiać, jak powstaje „coś z praktycznie niczego” - bezcenne. Czułem wtedy coś w rodzaju dumy. Takie uczucie towarzyszyło mi zwłaszcza przy okazji triumfu w Pucharze UEFA z krakowską Wisłą. W finale rozgrywek rozgromiliśmy Borussię Dortmund aż 5:0! W drodze do decydującego starcia radziliśmy sobie z naprawdę silnymi zespołami – Romą, Szachtarem Donieck, Feyenoordem Rotterdam... W składzie „Białej Gwiazdy” miałem w tamtym okresie prawdziwe indywidualności – Żurawskiego, Frankowskiego, Szymkowiaka, Kuźbę, Uche, Cantoro, Kosowskiego...
 
Pisząc ten Manifest, naprawdę żałuję, że mogę opierać się jedynie na swoich wspomnieniach. Myślę, że precyzyjne daty, statystyki, screeny z poszczególnych rozgrywek z pewnością urozmaiciłyby lekturę. Nie bez powodu też użyłem czasu przeszłego opisując swoje FM-owe przygody. Od marca ubiegłego roku niestety nie miałem styczności z piłkarską menedżerką. Złożyło się na to wiele spraw: praca, nauka, brak odpowiedniego sprzętu. Bardzo często jednak zaglądam na stronę cmrev.com, aby zgłębić się w przemyślenia osób, których łączą: wspólna pasja oraz TA NAJWAŻNIEJSZA GRA. Bo ta gra jest jak pasja. Pasja, którą nie wszyscy rozumieją. Tak jak mój tata powtarzający mi z uporem maniaka i dziwiący się „co jest w tym takiego fajnego, że grasz tylko w tę grę?”. Ja wtedy na taki „zarzut” odpowiadałem: wszystko, również te kuleczki (2D). Nie wyobrażam sobie gry w Football Managera bez klasycznych kółeczek z nazwiskami naszych wybrańców! Obecnie pracuję na nowy sprzęt, który pozwoli mi jak dawniej cieszyć się magią Football Managera, kolejnymi emocjami, odkrywaniem nowych gwiazd, budową czegoś wielkiego, postępami dokonującymi się w prowadzonych przeze mnie drużynach.
 
Ogromnie się cieszę, że mogłem się z Wami podzielić doświadczeniami, wspomnieniami z „gry mojego życia”. Wiem, że nie tylko ja traktuję FM'a w ten sposób. Również Sebastian, Emil, Kuba oraz wielu innych fanów. Dedykuję ten tekst wszystkim pasjonatom piłki nożnej oraz Football Managera.
 
                                                                                                            Wszystkiego dobrego!
                                                                                                               Przemysław Żmuda

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.