Płynie Wisła, płynie
Po polskiej krainie
Może jej w tym roku
Laur nie ominie
Gdy tak dalej będzie -
Mistrzostwo zdobędzie
Licząca prawie 500 km podróż dawała się we znaki. Mimo tylko czterech punktów różnicy bukmacherzy spisywali nas na straty
Za to ostatnia wygrana i w końcu dobra gra, z długim utrzymywaniem piłki, dodawała nam otuchy.
Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu, cieszyła przede wszystkim postawa wracającego do zdrowia Brożka. Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze, ale ostatecznie przywozimy z Białegostoku 3 punkty.
W XIV kolejce przyjeżdżała do nas Pogoń Szczecin. Zespół Kazia Moskala plasował się na 6 miejscu i miał do nas zaledwie 2 punkty straty. Pierwsza odsłona meczu napawała optymizmem, szybko strzelony gol a potem, mimo wyrównania Portowców, chłopaki nie stracili animuszu i przed przerwą ponownie wyszliśmy na prowadzenie. Niestety kartka złapana przez Gonzaleza eliminuje go z następnego spotkania ligowego. W drugiej połowie Mójta podwyższył nasze prowadzenie zarazem ustalając wynik meczu. Chyba śmiało możemy powiedzieć, że kryzys został zażegnany.
Po meczu uciąłem jeszcze krótką pogawędkę z Adamem Nawałką, selekcjoner był na meczu i pytał o postawę na treningach Maćka Sadloka.
Tymczasem przeszliśmy na czas zimowy i w niedzielę można było pospać godzinkę dłużej. W XV kolejce na Reymonta miał przyjechać spisujący się o wiele poniżej oczekiwać Lech, który zremisował w ostatnim meczu z Cracovią i zajmował dopiero 9 miejsce. Niemniej jednak klasa rywala jak i nastawienie naszych kibiców do zespołu z Poznania pozytywnie wpłynęło na sprzedaż biletów co bez wątpienie cieszyło zarząd a i akcja marketingowa...
... zrobiła swoje:
Nie pozostawało nic innego jak tylko wygrać i liczyć na to, że frekwencja po tym meczu ulegnie znacznej poprawie. Przed meczem Radek pokazał mi artykuł z porannej prasy w którym Załuska znowu żali się na brak występów i kreuje siebie na ofiarę. Mecz z Lechem rozpocznie jeszcze na ławce rezerwowych a potem zwolni to miejsce Chorążce. Łukasz może już sobie szukać klubu.
Pierwsza połowa to nie był mecz walki - jak zapewne ujęłoby to kilku telewizyjnych ekspertów - to był mecz męki... męki z obu stron, męki dla kibiców. Dość powiedzieć że pierwszy i zarazem jedyny celny strzał w tej części spotkania to uderzenie Stilicia z karnego a była to dopiero 39 minuta gry. Druga połowa to z kolei piękna reklama Ekstraklasy. 4 minuty po wznowieniu gry wyrównał Lech, czym przebudził moich zawodników, którzy jakby przypomnieli sobie po co przebywają na boisku. Pierwszego gola dla Wisły w swojej karierze zdobył młody Porębski (czwarty strzelec gola) a ostateczny wynik zawdzięczamy bardzo dobrej postawie całego zespołu w drugich czterdziestu pięciu minutach. Chwilo trwaj - serio trwaj!
Zadowoleni kibice dali też temu wyraz w mediach społecznościowych.
Rafał Boguski razem z trzema innymi graczami chcieli na mnie wymusić aby ten pierwszy częściej wychodził w pierwszym składzie. Po spotkaniu w którym wytłumaczyłem, że nie mogę Rafała ot tak wstawić do składu bo wtedy na ławce musi usiąść ktoś inny, chłopaki odpuścili. Rafałowi w czerwcu kończy się kontrakt a że ma już 32 lata nie ma sensu inwestowania w niego kolejnych złotówek, których nam brakuje jak tlenu. Ciągle nie zasiadłem do rozmów z członkami sztabu szkoleniowego na temat ich pozostania w zespole, na to czas daję sobie w grudniu.
Zgodnie z obietnicą Łukasz Załuska wypada z 18-ki meczowej, z drugiego zespołu na treningach zaczyna pojawiać się Kacper Chorążka.
Po meczu z Lechem swój czas dostały kadry narodowe, dla nas to był moment w którym spokojnie przygotowywaliśmy się do spotkania z Legią II w Pucharze Polski. Dogadałem się z Michałem Miśkiewiczem w sprawie jego kontraktu. Michał zostanie z nami do czerwca 2018 roku.
Szansę gry dostaje Chorążka i Martuszewski, jednak rezerwy Legii wzmocnione graczami głównej drużyny postawiły wysoko poprzeczkę a w końcówce pierwszej połowy karnego egzekwowanego przez Semira obronił Cierzniak. Druga połowa wyglądała nieco lepiej z naszego punktu widzenia. Jednak kolejne ataki nie przynosiły gola a i groźna w kontrach próbowała być Legia. Kiedy w końcówce meczu Brożek dał nam prowadzenie wydawało się, że wszystko się ładnie ułoży. Jednak zaraz po wznowieniu gry Legia doprowadziła do wyrównania i czekała nas pierwsza pod moją wodzą dogrywka. Rywale od początku ustawili się defensywnie. To było zrozumiałe, że liczyli na karne, u nich w bramce doświadczony Cierzniak, u mnie debiutujący 17-latek... ale w ataku jeden z najlepszych strzelców Ekstraklasy i to Paweł Brożek w drugiej części dogrywki strzela swojego drugiego gola i możemy się cieszyć z awansu do ćwierćfinału.
Tak prezentuje się tabela:
Awans na drugie miejsce cieszy. Liderem ciągle Jaga, groźna robi się Legia. Jak to mawia Maciej Skorża:
"Liga będzie ciekawsza"
a jak bardzo ciekawsza o tym w następnym manifeście na który serdecznie zapraszam.
--------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj krócej bo i czasu na więcej nie było i nie wykluczam, że takie manifesty (kilku meczowe) będą się najczęściej pojawiać.
Zachęcam do komentarzy.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ