Jest koniec sierpnia. Rozgrywki niektórych europejskich lig startują dopiero w ostatnim tygodniu, ósmego miesiąca roku... Jednak liga się nie zdąży dobrze zacząć - już po 2 kolejkach jest przerwa na mecze międzynarodowe...

O ile w rzeczywistości jako tako to wygląda, to w FMie reprezentacje są dla mnie zmorą!

Prowadzisz europejskiego potentata, w kadrze ok 15 zawodników regularnie jeździ na mecze swoich krajów. Nie dość, że jest to upchnięte nogami w terminarzu i przytrzaśnięte drzwiami, aby nic się nie wysypało, to jeszcze trzeba się bać, żeby nie daj Boże ktoś z kontuzją nie wrócił... A jeśli będzie to gracz 1 składu? Jedyne co pozostaje robić, to rozpłakać się z bezsilności.

Czasem też trafiają się absurdy istne... Gram Atletico Madryt, rok 2012, w składzie mam m.in. Estebana Granero. Chłopak młody (23 lata), zdolny niezwykle. Przybył do mnie w roku 2009, nie mając na koncie powołania (jedynie U-21). Szybko przebił się do wyjściowej jedenastki i w końcu nastąpiło ukoronowanie jego występów... Vicente Del Bosque wysyła powołanie do reprezentacji Hiszpani! Było to pod koniec marca 2010. Niestety nie dostał szansy gry, nawet nie wszedł z ławki... Potem przez 2 lata był regularnie powoływany na każdy mecz, a wiecie kiedy zadebiutował? 15.10.2011 (sic!) na dodatek wszedł na 15 minut, a jeździ z drużyną od przeszło 1,5 roku! Przepraszam, dlaczego? dlaczego nie mogłem z niego korzystać tyle razy, mimo że był mi potrzebny, a jechał pozwiedzać...

Drugi z moich przypadków - świeży, akurat mi się przytrafił i zainspirował mnie do napisania tego tekstu... Styczeń 2012 - pół roku do Euro w Polsce i na Ukrainie, rok Olimpiady w Londynie, a zatem kwalifikacje do niej, dla drużyn U-23. Wiadomość o powołaniu Sergio Aguero spada jak grom z jasnego nieba, nie miałem pojęcia nawet o tym. Terminy meczów : 7.01, 9.01, 11.01 i 13.01. Myślę sobie, ominie go 1 mecz ligowy i Pucharu Króla - eee nie jest źle. Nagrał się chłopaczyna za wsze czasy - 4 mecze w 6 dni, strzelił 7 bramek i git. Już nastawiłem się na jego powrót, dołek sie trafił drużynie i potrzebowałem kogoś w super formie, aby pociągnął ten syf. Już ikonka powrotu się pojawiła przy jego nazwisku. Zadowolony, że ok 45 min będzie w stanie rozegrać, któregoś dnia widzę wiadomość "Aguero (Argentyna) reprezentuje klub na arenie międzynarodowej"... Hmmmm, zaraz zaraz. Przecież w drodze do klubu był? Okazało się, że faza finałowa jeszcze jest - 3 mecze w 6 dni...

...

Zwątpiłem, zostałem jawnie oszukany! Dlaczego nikt mnie nie poinformował, że to jeszcze się coś gra? Czemu już wracał?

I teraz pytanie. Po jakiego wała te reprezentacje w trakcie sezonu? Niekiedy jego kluczowych momentach? Sergio przed końcem roku dostał wolne w ostatniej kolejce roku - był przed nią liderem klasyfikacji strzelców : 14 goli, w 18 kolejkach. Opuścił 3 kolejki i spadł na 3 miejsce. Fakt, że strzelił 9 goli dla Argentyny w 6 meczach, ale kto mi wynagrodzi jego brak?

Szkoda, że do rzeczywistości daleko. Np. Taka Barcelona zawzięcie walczyła, aby Leo Messi nie jechał na IO 2008. Werder też Diego nie chciał za wszelką cenę puścić. Ale wiadomo jak to jest z mafią pt FIFA i kluby ustąpiły. W FMie też chcę walczyć o swoje, bo bezprawnie tracę swojego pracownika. Płacę mu niemałe pieniądze, żeby on opuszczał dni pracy...

Chcecie sobie pozbierać piłkarzy do reprezentacji? To zróbcie po sezonie wszystko. Odejmijmy czas poświęcony na mecze międzypaństwowe, wyjdzie że sezon powinien się kończyć o co najmniej 4 tygodnie. Wtedy wszystko jest ok, powołujcie sobie, a potem piłkarze pójdą na urlopy.

I też kolejny przykład z FMa. Po rozgrywkach ligowych, ze 2 tygodnie później grają sobie państwa. Czasem o pietruchę i są oni już na wakacjach (pamiętne słowa Leo z ubiegłego miesiąca) i jadą niewiadomo po co. Ale Ci, którzy w managerze, jadą na turniej po sezonie nie mają w ogóle urlopów! Inni odpoczywają, natomiast jeśli któryś powórci z międzypaństwowego meczu nie ma wolnego teoretycznie. Można mu dać wolne samemu, ale ikonka URL się nie pojawi...

Jako ostatnie zdanie napiszę tyle. Te cholerne reprezentacje są potrzebne jak wrzód na dupie...