Gruszki w czekoladzie, sałatka jarzynowa, Marco Pierre White.Tak wiem, odwala mi, ale cóż są święta, więc każdemu może się zdarzyć. Możliwe też, że posłodziłem sobie herbatę zbyt dużą ilością miodu i to wszystko przez to. Nikt tego nie wie. Ale mam ostatnio passę, kogo bym nie opisał to zawsze dany piłkarz urodził się w Nieznane. No ludzie, to musi być jakieś fantastyczne miejsce do rozwoju młodych talentów. Henri Anier jest kolejnym piłkarzem który na świat przyszedł w tym miejscu. Urodził się 17 grudnia 1990 roku i jest napastnikiem. W zasadzie mógłbym na tym skończyć, bo i tak nikt nie czyta moich opisów. Wystarczy skopiowanie nazwiska, wklejenie go do filtra, upewnienie się czy jest w bazie i już. Ale mnie to nie przeszkadza, lubię sobie poczytać własne wypociny okraszone szatą graficzną CM Revolution. Henri jest bardzo młody, a to wiąże się z brakiem doświadczenia. Czasem go to gubi, ponieważ potrafi w kilku meczach zdobyć kilkanaście bramek, a następnie zaciąć się na nieokreśloną liczbę spotkań. Mimo to warto w niego zainwestować, ponieważ z tego chłopaka wyrośnie w przyszłości niesamowicie bramkostrzelny zawodnik. Chłopak ma naprawdę interesująco wyglądające atrybuty. W szczególności pozazdrościć mu można pracowitości i gry głową, które generują się na bardzo wysokim poziomie. Nie musimy się więc martwić, że będzie on wolał pójść z kolegami na piwo albo do dyskoteki niż na trening. Estończyk nie jest on tanim zawodnikiem. Jego wartość jest niestety znacznie niższa niż cena, którą będziemy musieli zapłacić. Jego klub od razu węszy większy interes. Ja wydałem Aniera 230 tysięcy euro, ale szczwane estońskie lisy mogą żądać za niego jeszcze wyższej kwoty. Nie pozostaje mi nic innego jak namówić Was do kupna tego gościa .Na koniec pozdrawiam renifera Rudolfa, właściciela czerwonego nosa oraz Radka Matusiaka, którego nie lubię, ale cóż święta to czas miłości i przebaczenia. Profil zawodnika został opracowany w oparciu o bazę danych z łatki 9.2.0 .