Narodowość:
Francja
Klub:
Sporting Toulon Var
CA:
90
PA:
122
Wartość:
€ 0
Noga:
Lewa
Williama Hucka sprowadziłem w pakiecie z Charlesem Devineau. Nie do końca byłem przekonany co do tego transferu, ale uznałem, że lepiej jak się u mnie znajdzie. Nie darowałbym sobie, gdyby przeszedł do innego klubu. Przyznaję się, że postąpiłem w myśl zasady „sam nie zje i drugiemu nie da”. Nie przewidywałem dla Francuza zbyt dużej roli w zespole. Miał wspomagać moje King’s Lynn głównie w pucharach. Rzeczywistość pokazała, że zrobiłem złoty interes. Gdy kontuzje złapali Devineau i Ribas, Huck godnie ich zastąpił. Co więcej, wygryzł tego drugiego ze składu. Chłopak dosłownie zaliczał asystę za asystą. Przeciwnicy ze łzami w oczach obserwowali jego rajdy. Oba skrzydła mam w tej chwili tak obstawione, że klękajcie narody. Z lewej strony szaleją Devineau, Huck i Ribas, po prawej stronie Piesio, Guichard i Mackle. Troki zawsze polskie.
William nie jest już najmłodszy, ale za to jakie ma doświadczenie - normalnie palce lizać. Wychowywał się w AS Monaco. Później zaliczył pobyt w Arsenalu Londyn i Bournemouth. Od losu dostał szansę na zrobienie naprawdę sporej kariery, niestety jej nie wykorzystał. Po powrocie do Francji występował w Angers i Montlucon. W końcu wylądował w Toulonie. Przypomina mi to nieco kariery niektórych polskich piłkarzy. Od zera do bohatera i znowu do zera. Może odrobinkę przesadzam, ale życie to „nie je bajka” jak mawiają starzy hodowcy jaków.
Huck właściwie pod każdym względem prezentuje się wyśmienicie. Oprócz wieku trudno mu cokolwiek zarzuć. Jest dobrze przygotowany pod względem fizycznym i mentalnym. Świetnie dośrodkowuje, podaje, strzela z dystansu, wykonuje rzuty wolne, drybluje – głodny się zrobiłem. Jak widzę takich zawodników nabieram apatytu.
Zainteresowanych zatrudnieniem tego zdeterminowanego skrzydłowego jest tłum słabszych klubów francuskich. Dobrze, że udało mi się przebić ich oferty kontraktowe. Huck nie ma nic przeciwko grze w północnej lub południowej Conference. Z przyjemnością zwiedzi angielską prowincję. Naprawdę warto go sprowadzić.
prosił: Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić. Na to Jezus odrzekł: O, plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was cierpieć? Przyprowadźcie Mi go tutaj! Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie.
Profil zawodnika został opracowany w oparciu o bazę danych z łatki 9.3.0 .
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ