Informacje o blogu

Arkoblog

Bogdanka Łęczna

Fortuna I Liga

Polska, 2008/2009

Blog użytkownika Arko przeczytało już 7072 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

Ostatnie publikacje

Był spokojny, piątkowy wieczór. Siedziałem w domu, oglądałem mecz, popijałem soczek. Wtedy zadzwonił do mnie kolega- trener Pławanic- wiedział, że kiedyś bawiłem się w trenerkę i spytał się czy nie poprowadziłbym jutro jego zespołu w meczu z Górnikiem Łęczna, bo on musi wyjechać i nie będzie go w Chełmie. Na początku zląkłem się tego wyzwania, przecież Górnik gra na zapleczu Ekstraklasy, a my w Okręgówce. Zbyszek powiedział jednak, że goście nie mają trenera i namówił mnie, żebym spróbował. Następnego dnia już o 9. rano zjawiłem się na boisku przy Lubelskiej. Trzeba było doprowadzić murawę do stanu użytkowalności. Uporałem się z nią w kilka godzin. Pojechałem do domu na obiad i wróciłem na stadion, tym razem w roli trenera.

Mecz zaczął się od ciągłych ataków Górnika, jednak w naszej bramce świetnie spisywał się Dmuch. My atakowaliśmy rzadziej, ale jako pierwsi strzeliliśmy bramkę. A wszystko za sprawą niezawodnego Alana. Wyraźnie podrażnieni goście rzucili się do ataku i strzelili nam 3 gole. Wszystkie za sprawą Jakuba Grzegorzewskiego. Umieliśmy odpowiedzieć tylko trafieniem Mira z rzutu karnego. Mimo, że przybysze z Łęcznej od jakiegoś czasu nie mają trenera uważam ten wynik za nie lada sukces.

Po meczy, gdy już wyszedłem z szatni zaczepił mnie obecny na meczu prezes Górnika- Marian Bulak. Był pod wrażeniem naszej gry. Zaproponował mi kontrakt, całkowicie zaskoczył mnie tą propozycją. Oczywiście zgodziłem się i już we wtorek zjawiłem się na treningu. Po zapoznaniu się z raportem asystenta i po obserwacji zawodników odesłałem kilku do rezerw. Nasz skład wyglądał teraz tak:


Pierwszy sparing graliśmy z Jagiellonią Białystok. Mecz całkowicie nam nie wyszedł, przegrywaliśmy już 0:4 i jedynego gola dla nas zdobył Paweł Buśkiewicz w 80. minucie. Słaby mecz, słaby wynik. Następnie podejmowaliśmy Górnik Zabrze. Po nienajgorszym meczu zremisowaliśmy 1:1. Gola znów zdobyliśmy w końcówce, tym razem Grzegorzewski. Kolejny mecz graliśmy z Arką Gdynia. Przeważaliśmy w całym meczu, jeszcze w pierwszej części spotkania gola dla nas zdobył nikt inny jak Jakub Grzegorzewski. Niestety tym razem to my straciliśmy bramkę w końcówce i mecz zakończył się remisem. Nie odnieśliśmy jeszcze zwycięstwa w tym sezonie. Miałem nadzieję, że zmieni się to po meczu z Polonią Bytom. I udało się wygraliśmy 2:0, a bramki zdobyli nasi jedyni strzelcy- Buśkiewicz i Grzegorzewski. Teraz czekał nas przed ostatni mecz towarzyski, a ostatni z drużyną Ekstraklasy. Na Stadion przy Alei Jana Pawła II przyjechała Cracovia. Goście mimo posiadania w składzie paru znanych nazwisk nie potrafili długimi chwilami wyjść z własnej połowy boiska, strzeliliśmy dwie bramki, jednak zawiodła koncentracja i w końcówce meczu goście z Krakowa zdołali wyrównać. Przed meczem z KSZO złożyliśmy ofertę, aby nasz skład zasilił Piotr Bronowicki. Mam nadzieję, że transfer dojdzie do skutku. A tymczasem w naszym pierwszym wyjazdowym spotkaniu ośmieszyliśmy gospodarzy, wygrywając aż 0:5. Po przejrzeniu zespołu rezerw pozbyłem się większości zawodników, którzy tylko osłabiali klubowy budżet. A do zespołu dołączył Bronowicki.

Nasz pierwszy, ligowy mecz graliśmy w Poznaniu z Wartą. Wyszliśmy w następującym ustawieniu:


W 8. minucie strzałem zza pola karnego popisał się Batata, jednak Mazurkiewicz zablokował strzał, piłka wyszła na rzut rożny. W 15. minucie piłkę w pole karne dośrodkował Kazimierczak, futbolówkę sięgnął głową Buświewicz jednak trafił w poprzeczkę, a dobitka Głowackiego minimalnie minęła bramkę. W 23. minucie dośrodkowanie Piskuli zablokował Rafalski, Warta miała kolejny korner. W 36. minucie piłkę Regamanowi zabrał Buśkiewicz, ograł bramkarza rywali i w sytuacji sam na sam z bramką nie trafił. Na tablicy wyników ciągle widniało 0:0.W 45. minucie piłkę z narożnika boiska dośrodkowywał Regaman, ta trafiła wprost na głowę Piskuli, który jednak minimalnie chybił. Bezbramkowym remisem zakończyła się 1. część spotania. Na drugą połowę wychodzimy bez zmian, z nadzieją na lepszą skuteczność napastników.  W 65. minucie rzut z autu wykonywał Kazimierczak rzucił wprost pod nogi Niznika, który dośrodkowaniem z 16 metrów obsłużył Buśkiewicza, który strzałem z najbliższej odległości pokonał bramkarza Warty. W 84. minucie Makoulna wypatrzył w polu karnym Buśkiewicza, a ten strzałem w samo okienko zdobył drugiego gola w tym meczu. Wynikiem 0:2 zakończyło się to spotkanie.

Naszym kolejnym przeciwnikiem jest Tur Turek. Gramy na własnym stadionie i mam nadzieję, że uda się nam zdobyć komplet punktów. Wychodzimy bez żadnych zmian w porównaniu do poprzedniego spotkania. W 12. minucie piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Niznik, Nakoulma strącił piłkę, a Buśkiewicz minimalnie przestrzelił. W 24. minucie pięknym strzałem z 25 metrów popisał się Nikitovic, a piłka wpadła tuż przy słupku bramki Małkowskiego. 30. minuta przyniosła nam gola Niznika, który kopną piłkę z całej siły i trafił w to samo miejsce co kilka minut wcześniej Niznik. W 35. minucie piłkę z rzutu rożnego zagrał Kubowicz, do strzału głową doszedł Urbaniak, ale Giertl swoim znakomitym refleksem uratował nas przed stratą gola. W 44. minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Głowacki, który strzałem z 15 metrów umieścił piłkę w bramce, jednak sędzia dopatrzył się faulu i nie uznał gola. Z dwubramkową przewagą schodziliśmy do szatni. Postanowiłem nie robić żadnych zmian. Drugą część spotkania zaczęliśmy z grubej rury. W 48. minucie piłkę z lewego skrzydła zagrał Grzegorzewski, a bramkarza z 6 metrów pokonał Buśkiewicz. W 62. minucie kontuzjowanego Bronowickiego zastąpił Musula. W 71. minucie honorowego gola dla Tura strzałem z 4 metrów zdobył Urbaniak. Niespełna 3 minuty później na 4:1 strzałem z rzutu wolnego podwyższył Niznik. Więcej bramek w tym meczu nie zobaczyliśmy.

Wynik cieszy, podobnie jak styl odniesionego zwycięstwa. Warto wspomnieć, że jako jedyny zespół wygraliśmy wszystkie dotychczasowe mecz i awansowaliśmy na fotel lidera. Jednak graliśmy mecze ze słabymi przeciwnikami. Prawdziwy sprawdzian przyjdzie w dwóch najbliższych meczach, z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce.

Na mecz do Lubina nie mógł pojechać Jakub Grzegorzewski, jego miejsce zajmie Marcin Truszkowski. Łatwo się domyślić, że nasza taktyka wyglądała tak:



Przez pierwsze 15. minut meczu nie działo się nic wartego uwagi, dopiero w 25. minucie długą piłkę zagrał Jackiewicz, a Michał Chałbiński ładnym lobem zdobył gola dla gospodarzy. Wynikiem 1:0 zakończyła się pierwsza część meczu. Postanowiłem nie robić żadnych zmian i liczyłem, że w końcu coś wpadnie. W 49. minucie mogliśmy wyrównać jednak sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował Truszkowski. Siedem minut później Niznik popisał się świetnym strzałem z dystansu, ale Ptak jeszcze świetniejszą paradą. W 75. minucie piłkę głową strącił Bronowicki, ta spadła wprost pod nogi Chałbińskiego, który strzałem z 16 metrów pokonał Giertla. W 84. minucie piłkę z własnego pola karnego wybił Stasiak, futbolówka znalazła się w posiadaniu Plizgi, który zdobył gola. W 90. minucie honorowe trafienie dla nas zaliczył Truszkowski.

Szkoda straty punktów, bo jak pokazały pomeczowe statystyki spotkanie było bardzo wyrównane i jedynie zła dyspozycja moich napastników zadecydowała o porażce.

Przed meczem z Koroną Kielce odbyło się losowanie par Pucharu Polski. W pierwszej rundzie wybierzemy się do Łowicza na mecz z miejscowym Pelikanem.

W meczu z Koroną mimo, że gramy u siebie byliśmy skazywani na sromotną klęskę. Grzegorzewski cały czas był kontuzjowany i wyszliśmy beż żadnych zmian.

Już w 15. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Głowacki, w jego miejsce wszedł Bartoszewicz. W 27. minucie groźnie z pola karnego uderzał Nowak, ale piłka minęła bramkę. W 36. minucie z 17 metrów uderzał Nakoulma, jednak strzał po odbiciu od obrońców wyszedł na rzut rożny. W 44. minucie wspaniałą interwencją poi strzale Zganiacza popisał się Giertl. W 86. minucie piłkę w pole karne zagrał Bronowicki, głową strącił ją Truszkowski, a akcję piękną bramką z woleja wykończył Buśkiewicz. Minutę później mogło być już 2:0, ale strzał Truszkowskiego obronił bramkarz gości. Górnik wyraźnie podbudowany strzeleniem gola ciągle atakował, tym razem z 20 metrów strzelał Nakoulma, ale nie trafił w bramkę. Gracze mieli szansę na wyrównanie, ale strzał Konona z rzutu wolnego ugrzązł w murze. Więcej sytuacji nie było i mecz zakończył się naszą, minimalną wygraną.
Mimo wyrównanego meczu odnieśliśmy zwycięstwo z wyżej notowanym rywalem. Wygrana ta cieszy tym bardziej, że byliśmy skazywani na porażkę i może to nam dodać wiary w siebie.

Na mecz z GKS-em Jastrzębie wykurował się już Grzegorzewski, jednak postanowiłem, że mecz zacznie na ławce rezerwowych. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać za to Głowacki. Nasz skład prezentował się tak:



W 5. minucie spotkania ładnym strzałem popisał się Nakoulma, ale piłka poszybowała tuż nad poprzeczką bramki Gałczyńskiego. Dwie minuty później Niznik dośrodkował piłkę z lewej strony boiska, a Truszkowski strzałem głową zdobył bramkę. W doliczonym czasie pierwszej połowy,bramkarz gospodarzy kopnął piłkę wprost do Buśkiewicza, który ładnym lobem z 30 metrów zdobył gola. W drugiej części spotkania byliśmy świadkami prawdziwej nawałnicy na bramkę Jastrzębi, jednak żaden zestrzałów nie mógł wpaść do bramki. Aż do 87. minuty kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem głową piłkę w siatce umieścił Buskiewicz.

Spodziewałem się zwycięstwa w tym meczu. Nie miałem jednak pojęcia, że będzie ono tak okazałe. Bardzo cieszy mnie forma napastników.Buśkiewicz strzelił w tym meczu swoje szóste trafienie w sezonie.Bramkę zdobył również młody Truszkowski, który znakomicie wykorzystał szansę jaką dała mu kontuzja Grzegorzewskiego i wdarł się do podstawowej jedenastki.

W nadziei, że nie stracimy naszej formy podejmujemy na własnym stadionie drużynę GKP Gorzów Wlkp. Media widziały nas w roli faworyta. Ja również liczyłem na łatwe 3 punkty. Jako, że wyzdrowiał już Głowacki mogłem skorzystać ze wszystkich zawodników. Mimo to nie robiłem żadnych zmian w wyjściowej jedenastce.

W 18. minucie spotkania strzału z daleka spróbował Nikitovic, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Goście z Wielkopolski również mieli swoje szansę. W 22. minucie Szalas ładnym strzałem w długi róg chciał zaskoczyć Giertla, jednak piłka minimalnie minęła bramkę. Dwie minuty późnie ładnie z rzutu wolnego uderzał Nikitovic, którego strzał obronił Brzostowski. W 27. minucie piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Miskula, a Buskiewicz strzałem głową pokonał bramkarza. Chwilkę później mogliśmy podwyższyć, ale strzał Nakoulmy był minimalnie nie celny. W 40. minucie dośrodkowanie Cielucha wykorzystał Posmyk i strzelił wyrównującą bramkę. W przerwie postanowiłem, że za Truszkowskiego na murawę wybiegnie Grzegorzewski. W 49. minucie spotkania w sytuacji sam na sam fatalnie przestrzelił Buskiewicz i dalej mieliśmy remis. Na domiar złego w 52. minucie sędzia podyktował rzut karny dla graczy GKP. Jedenastkę pewnie wykorzystał Pawlak i w tym momencie potrzebowaliśmy już dwóch bramek do zwycięstwa. W 80. minucie świetną akcję przeprowadzili Niznik, Nikitovic i Grzegorzewski, jednak strzał tego ostatniego minął bramkę. Do końca mecz nie padła już żadna bramka.

Miałem nadzieję, że zdobędziemy łatwe 3 punkty tym czasem nie został u nas żaden. Tym bardziej szkoda porażki, bo jak pokazują statystyki goście oddali jedynie 3 strzały z czego 2 były celne. Decydujące znaczenie miał rzut karny, którego w moim przekonaniu być nie powinno.

Teraz nadszedł czas na wyjazdowe spotkanie z GKS-em Katowice. Zarząd gospodarzy postanowił, że mecz z nami będzie dniem kibica. Miał takie prawo, tak postanowił, mi to nie przeszkadza.

Drużyna z Katowic była faworytem tego spotkania, a u nas z powodu nadmiaru kartek nie mógł wystąpić Kazimierczak, jednak wiedziałem, że jeśli zagramy na 100% to uda nam się wywieść komplet punktów. Nasz skład prezentował się tak:


Już w 6. minucie o swoim powrocie dał znać Głowacki, który świetną piłką wypuścił Buskiewicza, a ten w dogodnej sytuacji pokonał Gorczycę. W 10. minucie z rzutu wolnego uderzał Niznik, piłka ugrzązła w murze, a jeden z obrońców dalekim wykopem uruchomił Sobczaka, który ograł naszego bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Gospodarze wyraźnie złapali wiatr w żagle i co chwilę nękali nas groźnymi strzałami. Odpowiedzieliśmy jednym strzałem Truszkowskiego, który jednak nie znalazł drogi do bramki. W przerwie z boiska zszedł Nakoulma, a w jego miejsce wprowadzony został Grzegorzewski. W drugiej części spotkania mieliśmy festiwal niewykorzystanych sytuacji, świetnie akcje wciąż marnował Sobczak, a w naszej drużynie Truszkowski. Dopiero w 80. minucie piłkę po akcji z kontrataku zdobył Kaliciak. Wyrównaliśmy 4 minuty później. Świetne dośrodkowanie Bronowickiego strzałem głową wykończył Grzegorzewski. W doliczonym czasie gry piłkę we własnym polu karnym przetrzymywał Kusmirek, zabrał mu ją Napierala i zdobył zwycięskie dla gospodarzy trafienie.

To był dziwny mecz. Tylu zmarnowanych sytuacji jeszcze w tym sezonie nie widziałem. Ostatecznie przegraliśmy, ale jakbyśmy wykorzystali chociaż połowę akcji to odnieślibyśmy wysoką wygraną, tak samo zresztą jak nasi rywale. Jednak w przeciągu całego spotkania to gospodarze zasłużyli na zwycięstwo.

Nadszedł czas na mecz z Pelikanem Łowicz, myślę, że bez problemu powinniśmy wygrać, więc z drobnymi wskazówkami pozostawiam go asystentowi.

Mimo przewagi podczas całego meczu znów marnowaliśmy wiele sytuacji, a, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić uświadomili nas Posmyk i Pawlak strzelając nam po golu. Byliśmy w stanie odpowiedzieć tylko jednym trafieniem Buskiewicza i ostatecznie odpadamy z Pucharu Polski.

W ostatnim dniu okienka transferowego do naszego zespołu dołączył Lubor Knapp z Odry Wodzisław.

Mimo wyraźnego spadku formy w meczu ze Stalą Stalowa Wola jesteśmy faworytem. Przed meczem zmodyfikowałem nieco taktykę. Po zmianach wygląda tak:



W 5. minucie piłkę do Buskiewicza zagrał Knapp. Nasz najskuteczniejszy strzelec dośrodkował na głowę Truszkowskiego, którego strzał głową obronił Wietecha. W 20. minucie piłkę w polu karnym odzyskał Knapp, ale z odległości 5 metrów fatalnie przestrzelił. Cztery minuty później prostopadłą piłkę do Buskiewicza posłał Niznik, a nasz snajper bez trudu pokonał bramkarza gości. W 28. minucie Rafalski podał piłkę prosto do Walata, który w sytuacji sam na sam doprowadził do wyrównania. 3 minuty później mogliśmy doprowadzić do wyrównania, ale strzał w samo okienko bramki obronił Wietecha. W 61. minucie w miejsce Truszkowskiego wszedł Grzegorzewski. W doliczonym czasie gry mogliśmy jeszcze strzelić zwycięskiego gola, ale sytuacje sam na sam z bramkarzem zmarnował Buskiewicz.

Jak widać dopadł nas kryzys i nawet z drużynami ze strefy spadkowej nie możemy sobie poradzić. W naszej grze nie widziałem dziś żadnych pozytywów. Na przyzwoitym poziome zagrali tylko Niznik, Knapp i Buskiewicz.

Przyszedł czas na mecz z Dolcanem Ząbki. Jeśli nie wygramy teraz to już nie wiem kiedy. Postanowiłem, że w ataku obok Buskiewicza wystąpi Grzegorzewski, a na lewą obronę wróci Kazimierczak.

W czwartej minucie spotkania sędzie podyktował rzut karny dla gospodarzy po rzekomym faulu Grzegorzewskiego. Gdzie ten gość ma oczy to ja nie wiem. Jedenastkę wykorzystał Tataj i już w piątej minucie przegrywaliśmy. 12 minut później strzałem z 30 metrów popisał się Nakielki i podwyższył na 2:0. W 23 minucie piękną akcje Buskiewicz- Grzegorzewski płaskim strzałem wykończył ten drugi. W 38. minucie strzał Niznika z rzutu wolnego ugrzązł w murze. Kolejna dogodna sytuacja zmarnowana. W drugiej połowie każda nasza akcja  przerywana była faulem. Z rzutów wolnych nie potrafiliśmy stworzyć sobie żadnych sytuacji.

Zawiódł cały zespół do czego ostatnio już się przyzwyczailiśmy, po raz 4. z rzędu nie pokonaliśmy rywali. Był to pokaz bezsilności z naszej strony i brutalności ze strony gospodarzy, którzy mecz kończyli z 8 żółtymi kartkami na koncie.

W meczu z Kmitą postanowiłem posadzić na ławce Giertla, który ostatnio zawodził. Po kilku modyfikacjach nasz wyjściowy skład prezentował się tak:



W 6. minucie spotkania dośrodkowanie Filipczaka wykorzystał Petrovic. Przegrywaliśmy 0:1. W 14. minucie ładnym strzałem z dystansu popisał się Buskiewicz, ale piłka minimalnie minęła bramkę. W 20. minucie piłkę zagraną z rzutu wolnego głową strącił Rafalski, ta spadła wprost pod nogi Zawadzkiego, który zdobył bramkę. W 23. minucie znów przypomniał o sobie duet Grzegorzewski- Buskiewicz, a ten drugi znów zdobył gola. W 25. minucie strzałem z 35 metrów z rzutu wolnego bramkę zdobył Niznik. W 45. minucie ze skraju pola karnego uderzył Grzegorzewski, po odbiciu się od słupka futbolówka wpadła do bramki. W 86. minucie piękną asystą popisał się Klopp, a Buskiewicz ustalił wynik spotkania.

Spotkanie zaczęło się dla nas fatalnie. Już w 20. minucie przegrywaliśmy dwoma bramkami, jednak potem zespół przeżył metamorfozę i odnieśliśmy od tak dawna oczekiwane zwycięstwo.

Teraz nadszedł czas na spotkanie  Odrą Opole, która mimo 15. miejsca w lidze była uważana za faworyta spotkania.

Mimo licznych okazji nie potrafiliśmy strzelić gola, aż do 35. minuty kiedy to Grzegorzewski ograł bramkarza i skierował piłkę do siatki. 5 minut później mogliśmy prowadzić 2:0, ale Buskiewicz posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Chwilę później Niznik zagrał świetną piłkę do Buskiewicza, który znów przestrzelił. W przerwie zdecydowałem się zdjąć z boiska Nikitovica,  w jego miejsce wszedł Musula. W 61. minucie sytuację sam na sam wykorzystał Buskiewicz i prowadziliśmy już 2:0. W 83. minucie kontaktowego gola strzelił Nowak. Więcej sytuacji już w tym mecz nie było.

Wygrana cieszy, mam nadzieję, że odzyskaliśmy naszą dobrą formę z początku sezonu.

Teraz czekało nas wyjazdowe spotkanie z Flotą Świnoujście. Wychodzimy bez większych zmian. Jedyną modyfikacją będzie występ Musuli zamiast Nikitovica.

W 11. minucie spotkania dośrodkowanie Kazadiego wykorzystał Iskra i Flota wyszła na prowadzenie. My nie stworzyliśmy sobie żadnych sytuacji do zdobycia gola. W 67. minucie mieliśmy dogodną sytuację po rzucie rożnym, ale obrońcy wybili lecącą do pustej bramki piłkę. W 85. minucie strzałem z rzutu wolnego bramkę zdobył Niznik, wyczyn ten powtórzył 6 minut później zapewniając nam zwycięstwo.

W pierwszej części spotkania nie pokazaliśmy nic co mogłoby się podobać. Jednak w drugiej połowie meczu zagraliśmy o niebo lepiej i mimo, że bramki zdobyliśmy dopiero pod koniec zawodów uważam, że zwycięstwo się nam należało.

Kilka dni przed meczem ze Zniczem Pruszków dowiedziałem się, że nie będzie mógł zagrać Niznik. To dla nas ogromna strata. Był to podstawowy zawodnik, który ostatnio był w wyśmienitej dyspozycji.
Mimo tej straty podchodzimy do meczu z nadzieją w zwycięstwo. Postanowiłem, że wyjdziemy w takim składzie:



W 17. minucie do dośrodkowania Knappa z rzutu wolnego doszedł Grzegorzewski, jednak minimalnie przestrzelił. W 36. minucie strzelał Nikitovic, ale bramkarz był na miejscu. Kilka minut później strzał Buskiewicza zablokowali obrońcy. W 56. minucie spotkania sytuacji sam na sam nie wykorzystał Grzegorzewski. W 75. minucie strzał z 15 metrów oddał Paluchowski, piłka odbiła się od Mazurkiewicza poczym wpadła prosto w okienko bramki. W 84. minucie mogliśmy wyrównać, ale strzał Grzegorzewskiego obronił bramkarz Znicza.

Przegraliśmy po wyrównanym pojedynku, myślę, że zasługiwaliśmy na co najmniej remis. Ale nie ma co narzekać, my też czasami zdobyliśmy więcej niż powinniśmy.

Piłkarzem miesiąca został Niznik, który zapewnił nam kilka ważnych punktów. Aczkolwiek teraz nie może grać.

Przed meczem z Motorem Lublin miałem mieszane uczucia. Z jednej strony rywal Górnika, z drugiej mój ulubiony zespół. Z jednej strony gramy lepiej, z drugiej oni są w nieziemskiej formie. Media widziały w nas faworyta, ale ja nie byłem pewny wygranej.

W 25. minucie piłkę z 11 metrów uderzył Kamiński, Zukowski prawie ją złapał, ale ostatecznie zatrzymała się dopiero w naszej bramce. W 54. minucie na 2:0 podwyższył Wawrzynczok. 10 minut później mogliśmy strzelić kontaktowego gola, ale Grzegorzewski chybił. Co nie udało się w 64.minucie udało się 4 minuty później. Ładny strzał pod poprzeczkę i mamy gola. W 90. minucie w polu karnym faulowany był Nakoulma, sędzia podyktował rzut karny, który pewnie wykorzystał Grzegorzewski.

Według fachowców i prognoz przedmeczowych winniśmy wygrać, jednak z przebiegu meczu stwierdzam, że powinniśmy się cieszyć z remisu.

Teraz przyjeżdża do nas Podbeskidzie i warto wspomnieć, że przyjeżdża w roli faworyta. Niznik dalej jest kontuzjowany, ale czuję, że uda nam się wygrać.

W 24. minucie piłkę na 5. metrze od bramki dostał Grzegorzewski, strzelił i... nie trafił. Minutę później jego wyczyn powtórzył Buskiewicz, ale ten miał do bramki ze 20 metrów jak nie więcej. W 38. minucie naszego bramkarza strzałem w prawy róg bramki zaskoczył Szmatiuk. Minutę później piłkę świetnie dośrodkował Kazimierczak, ale Buskiewicz nie trafił z 20 centymetrów. W 66. minucie strzał Grzegorzewicza obronił bramkarz drużyny przyjezdnych. A w doliczonym czasie gry bramką z karnego dobił nas Zmudzinski.

Nie wiem co się dzieje z naszymi napastnikami, dobre mecze przeplatają beznadziejnymi. Przed meczem przeczytali chyba poradnik Jak zmarnować dobrą okazję i nie trafić gola nawet w 100% sytuacji, w której trafiłby nawet Grzelo autorstwa Grzegorza R.

Nadszedł czas na arcytrudne spotkanie z łódzkim Widzewem. Fachowcy nie dawali nam cienia szans, ja zresztą też. Wiedziałem, że z taką formą możemy co najwyżej przegrać, przy bardzo dużym szczęściu przegrać tylko 2 golami. Postanowiłem, że pod nieobecność Niznika będziemy grać skrzydłami, z jaki skutkiem nie wiem, ale wygląda to tak:



Pierwsza część spotkania obyła się bez żadnego strzału. Można by powiedzieć, że wiało nudą. Podobne uczucie jak podczas meczu reprezentacji. Druga połowa to całkiem co innego. Już w 48. minucie bramkę nam strzelił Robak. 30 minut później wynik jego powtórzył Mierzejewski. My także oddaliśmy kilka strzałów, ale były to w większości strzały niecelne bądź słabe.

Byłem przygotowany na porażkę i porażki doznałem. Trafiliśmy na lepszego przeciwnika i trudno na cokolwiek narzekać. Mam nadzieję, że w następnym mecz uda się zdobyć chociażby 1 punkt.

W meczu z Turem Turek nie będzie mógł zagrać Grzegorzewski i Kazimierczak, ale wyzdrowiał już Niznik.

W 3. minucie świetną akcję przeprowadzili Głowacki, Niznik oraz Buskiewicz, który wypuścił sam na sam Truszkowskiego, a ten zdobył bramkę. W 11. minucie szczęścia strzałem z daleka szukał Głowacki, ale bramkarz był, gdzie być powinien. 4 minuty później mieliśmy kopię sytuacji z początku spotkania, ale tym razem Malkowski obronił strzał. Nasze ataki nie traciły na sile, a w 18. minucie pięknie z głebi pola wszedł Bronowicki i ładnie strzelił z 16 metrów. W 23. minucie pierwszy raz na bramkę uderzali gospodarze, a Ostalczyk pokonał Zukowskiego. Po zdobyciu bramki piłkarze Tura złapali wiatr w żagle. Cichos dośrodkował w pole karne, ale na nasze szczęście Ostalczyk tym razem minimalnie chybił. W 55. minucie prowadzenie dla nas strzałem z ostrego kąta zdobył Buskiewicz. 8 minut później strzeliliśmy kolejnego gola, a wszystko za sprawą Truszkowskiego. W 69. minucie kontaktowego gola strzałem z rzutu wolnego zdobył Sebastian Madera. Od 70. minuty gra stała się nudna i żadna z drużyn nie stworzyła sobie praktycznie żadnej sytuacji.

Jakże oczekiwane to było zwycięstwo. Może nie za wysokie, ale bardzo ważne. Mam nadzieję, że zespół się odblokował i teraz regularnie będziemy zdobywać komplet punktów, choć w kolejnym meczu będzie to nie lada wyzwanie.

Przed meczem z nami Wisła Płock zajmowała 9. miejsce w tabeli, a różnica między nami wynosiła ledwie 3 punkty. Nasz skład wyglądał tak:



Już w 2. minucie spotkania piłkę do naszej bramki skierował Gregorek. W 8. minucie po krótko rozegranym rzucie wolnym, strzałem z 18 metrów wyrównał Głowacki. 8 minut później atamowym strzałem z dystansu gola zdobył Niznik. W 65. minucie po dośrodkowaniu Knappa strzałem głową bramkarza pokonał Truszkowski. 5 minut później znów dośrodkowywał Knapp, a gola znów zdobył Truszkowski.

Nie spodziewałem się aż tak wysokiego zwycięstwa. Szczerze to liczyłem na remis, a po pierwszej bramce miałem czarne myśli. Jednak odnieśliśmy okazałe zwycięstwo i to mnie bardzo cieszy. Potrafiliśmy wykorzystać stworzone sytuacje i mam nadzieję, że teraz nasze morale będą wyższe niż ostatnio.

Ostatni mecz tej rundy spotkania z ostatnią w tabeli Wartą Poznań. Nie robiłem prawie żadnych zmian w porównaniu do spotkania z Wisłą. Prawie, bo na lewej obronie wyjdzie Kazimierczak.

W 3. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do bramki skierował Truszkowski. W 25. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Knapp, do piłki doszedł Buskiewicz, ale minimalnie chybił. W 29. minucie po faulu na Knappie sędzia podyktował rzut karny. Do wykonania jedenastki podszedł Nikitovic i pewnym strzałem pokonał Talika. W 57. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Truszkowski, ograł go i skierował piłkę do pustej bramki. 2 minuty później Truszkowski znów znalazł się w dogodnej sytuacji i płaskim strzałem z 11 metrów wbił gościom kolejnego gola. Mimo licznych okazji w tym meczu bramek już nie zobaczyliśmy.

Po ostatniej wygranej, nie miałem wątpliwości, że wygramy i tutaj. I miałem rację. Pokaz swoich możliwości dał Truszkowski, który już 3 mecz z rzędu trzyma dobrą formę.

Po rozegraniu wszystkich spotkań tabela wyglądała tak

Przed sezonem liczyłem, że uda nam się wskoczyć do najlepszej trójki. Jednak graliśmy bardzo nierówno, okresy dobrej gry przeplataliśmy spadkami formy. Nie da się ukryć, że siłą napędową zespołu jest Niznik. Mamy też dobrych napastników.Gorzej za to ma się obrona i bramkarz. Do Widzewa i Korony tracimy 6 punktów, jednak do końca sezonu możemy jeszcze ich zdobyć 45. Mam nadzieję, że uda się nam awansować. Jeśli nie bezpośrednio to poprzez baraże. Ale liga zaczyna się dopiero w marcu. Teraz czas na odpoczynek i przygotowania do drugiej części sezonu.
Liga zbliża się wielkimi krokami. Za 6 dni gramy mecz z Polonią Bytom. Nie wiadomo skąd media dowiedziały się, że czujemy się bardzo pewnie i chcemy w lidze namieszać. Wywołało to szeroki uśmiech na twarzach naszych rywali, gdyż...
Był spokojny, piątkowy wieczór. Za oknem słychać było pijackie popisy moich sąsiadów, jednak mieszkam tu już tak długo, że zdążyłem się przyzwyczaić. Podczas wertowania zawartości stron internetowych nie znalazłem nic...

Niemieckie konie cz.2 15.10.2008 12:01, @Arko

     Po dość pechowej porażce z Werderem przyszedł czas na mecz z FC Nurnberg. W pierwszej połowie wiało nudą. 3 niecelne strzały Fc Koeln po rzutach rożnych i jeden anemiczny Voronina zza pola karnego. Druga część spotkania...

Niemieckie konie cz.111.10.2008 15:37, @Arko

Moją karierę w Fc Koeln zaczynam w 2010 roku. Wcześniej prowadziłem reprezentację narodową Anglii, z którą zdobyłem Mistrzostwo Europy (2008), zająłem 3 miejsce w Pucharze Konfederacji (2009) oraz dotarłem do ćwierćfinału...

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.