Jeśli myślicie, że ten tytuł to jakaś pomyłka, lub przez przypadek zaznaczyłem nie ten klub co trzeba to widocznie nie czytaliście poprzedniego manifestu ;). Odsyłam Was do niego już teraz żebyście mieli jako takie rozeznanie w sytuacji.
10 października 2013 zostałem zatrudniony na stanowisku managera FC Eindhoven grającego w drugiej lidze holenderskiej i zajmującego po 10 rozegranych kolejkach przed ostatnie miejsce w tabeli z ośmioma punktami na koncie. Tragedia?
Może nie tragedia, ale za wesoło też nie było. Przedsezonowe prognozy wskazywały na to, że zespół zajmie miejsce gdzieś w połowie tabeli, a tu taki psikus. W momencie mojego przyjścia zespół miał serię czterech ligowych porażek, a już następnego dnia graliśmy u siebie z drużyną liczącą się w lidze - AGOVV, która w tym sezonie spisywała się zaskakująco dobrze.
Szybko rzuciłem okiem na zawodników. "Eeeeee... Nie jest tak źle..." - pomyślałem.
Na prędce skleciłem najprostrzą taktykę jaką się dało, czyli
4-4-2 ;).
BTW... Poznajecie tego pana?
Alexandru Suvorov . Ehh... Troszkę zdradziłem. Gdy przyszedłem do FC Eindhoven Alex był u nas ;). Dlaczego go sprzedałem dowiecie się później. Najpierw podsumujmy co się działo w październiku.
PAŹDZIERNIK
Tak jak wspomniałem zaczęliśmy od meczu z
AGOVV 11 października. Niestety mecz mimo naszej sporej przewagi w sytuacjach nie przebiegał po naszej myśli. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy goście uzyskali bramkę z rzutu karnego po faulu lewego obrońcy na skrzydłowym AGOVV. Minutę później czerwoną kartkę za brutalny faul obejrzał nasz środkowy pomocnik. Także na przerwę schodziliśmy w niezbyt dobrych na strojach. Po przerwie dramatu ciąg dalszy. W 64. minucie samobója strzela sobie środkowy pomocnik. Honorową bramkę strzela dla nas już wcześniej wspomniany Suvorov, ale tylko na tyle było nas stać w tym meczu i ostatecznie przegrywamy
1:2.
Dokładnie 8. dni później podejmowaliśmy uwczesnego vicelidera i to ja jego stadionie:
BV Veendam.
Wystąpiliśmy dokładnie w takim samym składzie jak z AGOVV. Niestety był to mecz zupełnie bez historii. Gospodarze przeważali właściwie w każdym elemencie gromiąc nas
5:1 z czego wpadły nam dwie bramki samobójcze...
Do Eindhoven wracaliśmy w kiepskich nastrojach. Całe szczęście dół tabeli też grał słabo i zbytnio nam nie odskoczył.
Sam otrzyłem już sobie zęby na kolejne spotkanie, tym razem z drużyną
FC Oss, która teoretycznie była w naszym zasięgu - zajmowała 15. miejsce. Tym bardziej, że mecz miał się odbyć w Eindhoven.
Jeszcze przed tym meczem udało nam się sprowadzić z wolnego transferu bardzo ciekawego zawodnika, bo takim jest
Wiljan Pluim. Wcześniej grał między innymi w
Rodzie Kerkrade i
St. Mirren. Myślę, że będzie ładnie dzielić i rządzić piłkami w naszej lidze.
Tym razem skład trochę przebudowany, szukam nowych wariantów i testuję zawodników. W końcu poprzedni mecz przegraliśmy sromotnie, więc trzeba coś w grze zmienić.
Do przerwy wynik
0:0. Z gry nie wyglądało to zbyt dobrze, ale wynik tragiczny niebył. Niestety, ponownie tracimy bramkę samobójczą, potem tracimy kolejną po stałym fragmencie gry i przegrywamy
0:2.
I tym sposobem dobrnęliśmy do końca października. Dołożyłem trzy kolejne porażki i razem FC Eindhoven nie wygrało, a nawet nie zdobyło punktu już od siedmiu spotkań.
Do przegranych z ŁKSu byłem już przyzwyczajony, jednak w grze widziałem zdecydowaną różnicę. Myślę, że tutaj, w Eindhoven można coś na tą sytuację poradzić tylko potrzeba czasu i zmian. Czas powoli mu ucieka, gdyż 13 z 34 kolejek już za nami, ale możliwości zmiany są.
Najbardziej in minus zaskoczył mnie Suvorov, który jest rzekomą "gwiazdą" drużyny. Oprócz bramki strzelonej AGOVV nie pokazał zupełnie nic.
Oto co nas będzie czekało w listopadzie (czyli w kolejnym manifeście):
3.11 Helmond Sport (wyjazd)
8.11 Excelsior Rotterdam (dom)
15.11 Almere City (wyjazd)
22.11 FC Volendam (dom)
29.11 Telstar (wyjazd)