Po tygodniu czekały nas spotkania kwalifikacyjne do Ligi Mistrzów. Naszym pierwszym rywalem był litewski klub FK Troki. Zwycięzca tego dwumeczu miał mierzyć się z kimś z pary Apoel Nikozja lub Cchinwali.
Pierwszego naszego rywala odprawiliśmy do Litwy zwyciężając aż 7:0, a na wyjeździe wystawiając rezerwy wygraliśmy już 3:1. Kolejnym rywalem okazał się Apoel Nikozja. Znowu, powtórka z rozrywki. Pierwszy mecz wygraliśmy gładko 6:0, a do Cypru pojechaliśmy rezerwowym składem i znowu wygraliśmy tym razem 2:1. W barażach do LM trafiliśmy na FC Steaua, choć znowu Celtic był w naszym zasięgu do wylosowania.
Spotkanie w Poznaniu przebiegało po naszej myśli, choć szybko straciliśmy bramkę. Autorami aż 3 bramek byli piłkarze z Rumunii. Tudorie zainkasował nam 2 bramki, a my odpowiedzieliśmy samobójczym trafieniem Papp-a oraz bramką Saponjic-a. Niestety straciliśmy na własnym stadionie aż 2 bramki, co trochę skomplikowało naszą sytuację na mecz wyjazdowy.
Nadszedł czas na rewanż w Rumunii. Zivkovic wyprowadził nas na prowadzenie już w 32'. Zadowoleni z wyniku zwolniliśmy tempo gry, ale zostaliśmy skarceni po bramce Kharj-i z kontrataku w 60'. Dobrze rozegrana przez nasz zespół akcja, kończy się rzutem karnym dla nas. Do jedenastki podszedł Grujic, niestety spudłował. Fatalnie, co ? Nie mogłem uwierzyć w to, że Serb to zepsuł. Na pomoc przyszedł nam jednak nasz wychowanek. Szybko wykonany rzut z autu zaraz po chybieniu karnego przynosi nam bramkę. Ceesay wyrzucił do Zivkovic-a, a ten dośrodkował wprost na nos Kownackiego, który wpakował piłkę do bramki i prowadziliśmy. Wiedzieliśmy, że teraz aby bezpośrednio awansować Steaua potrzebowała już 2 bramek. Cofnęliśmy się, ale kontrolowaliśmy grę i wytrzymaliśmy do końca spotkania. Panowie, znowu się udało. Może teraz ta kwalifikacja z roku na rok stanie się tradycją ? Oby.
Jak się później okazało trafiliśmy do grupy LM z Juventusem, który bronił tytułu. Kolejnymi rywalami byli FC Porto i Fenerbahce.
Na inaugurację sezonu zagraliśmy z beniaminkiem z Bydgoszczy, którym dobrze życzyłem przed sezonem, gdyż pochodzę z okolic i często bywam na ich spotkaniach. Ale na boisku nie było miejsca dla litości, kompletna dominacja i pewne zwycięstwo 2:0. Fantastycznie w sezon wszedł nowo sprowadzony Kapustka, który pokazał się z dobrej gry już w el. LM. Drugą bramkę w końcówce spotkania zdobył Grujic - autor pudła z jedenastki, które mogło nas kosztować odpadnięcie z LM.
W innym spotkaniu podejmowaliśmy Wisłę, która w zeszłym sezonie napsuła nam sporo krwi. O dziwo to Wiślacy wyszli na prowadzenie za sprawą Guerrier-a, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Kownacki. W drugiej połowie bramkę zdobył Balic, a wynik ustalił ponownie trafiając do bramki rywala Kownacki.
Pierwsze spotkania w grupie, na początek oczywiście zwycięzca poprzedniej edycji LM. We Włoszech przegraliśmy 3:1, chociaż gdyby nie wypożyczony z Atletico Lucas, mogłoby być lepiej, bo to on zawinił przy pierwszych 2 bramkach. Bramkę honorową zdobył Vilhena.
W rewanżu z Juventusem polegliśmy 4:1, gola zdobył Andrija Zivkovic.
Mecz u siebie z Porto niestety także przegraliśmy, tym razem 0:1. Popełniłem błąd przyznaję. Długo zwlekałem ze zmianą Douglasa, który miał na swoim koncie żółtą kartkę, a w 59' zamienił ją na czerwoną. Od tamtego zaczęliśmy rozpaczliwą obronę, ale w końcówce Yacine Brahimi zdobył gola wartego 3 pkt.
W rewanżu z portugalczykami również przegraliśmy 0:1.
Wreszcie przyszedł jakiś pozytyw w naszej grze w Europie. Dominowaliśmy nad Turkami, ale wygrać się nie udało. Szybka bramka Robina van Persiego trochę nad przytłoczyła. Przed przerwą jednak Kownacki zdążył jeszcze wyrównać, a na drugą połowę wyszliśmy ofensywnie nastawienie rozmową w szatni, jednak Turcy nie dali sobie wbić już żadnej bramki.
W rewanżu z Fenerbahce zremisowaliśmy 2:2 po bramkach Vilheny i Zivkovica.
Juventus broniący tytułu nie poległ ani razu, jednocześnie aż 3 razy remisując i 3 razy zwyciężając. Porto konsekwentnie wykorzystało wpadki Fenerbahce z Lechitami i awansowali spokojnie z 2 miejsca. Turcy zagrają jednak tylko w LE.
Nasz dorobek punktowy podwoił się w stosunku do poprzedniego sezonu, czyżby w następnym sezonie znowu "tylko" się podwoił ? A może to by wystarczyło na grę w fazie pucharowej LE ?
Po próbie podbijania europejskich boisk miejsce miała powtórka z rozrywki. W ćwierćfinale Pucharu Polski znowu trafiamy na Ruch Chorzów. Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0, a w rewanżu stało się dokładnie to co przed rokiem. Wyeliminowali nas, znowu strzelając tylko 1 gola. Naszym katem tym razem okazał się Michał Efir.
We wcześniejszych fazach wyeliminowaliśmy Znicz Pruszków (4:1) oraz Nadwiślan Góra (2:1).
Nie da się ukryć, że w okresie meczy fazy grupowej Ligi Mistrzów zaprezentowaliśmy fatalną serię remisów. Aż 5 takich spotkań z rzędu zdarzyło się ekipie z Poznania. W Ekstraklasie pomimo fatalnej formy mimo wszystko dość konsekwentnie wygrywając minimalnie swoje mecze, przeplatając je remisami i porażkami.
Po odpadnięciu z Pucharu Polski czekała nas 2 miesięczna przerwa zimowa. A w międzyczasie otworzyło się zimowe okienko transferowe. W okienku tym pożegnaliśmy z klubu Vilhene oraz Saponjica. Serb pokłócił się ze mną i poszedł do mediów, aby wywołać swój transfer. Nie chciałem nikogo trzymać na siłę i rujnować morali naszych zawodników. Postanowiłem wystawić go na listę transferową, a kwota jaką za niego oczekiwałem to 5 mln €. Jednak już na drugi dzień odezwało się do nas z ofertą Malmo FF. Szwedzi zaoferowali za Serba 4 mln €. Zgodziłem się i później już się nie widzieliśmy więcej z Saponjicem. Natomiast po Vilhene zgłosił się Werder Brema, odrazu aktywując jego klauzulę wykupu, wynoszącą 8 mln €. Nie miałem nic do powiedzenia, a holender odszedł do Niemiec w poszukiwaniu wielkiej kariery.
Mając w kieszeni 12 mln € postanowiłem przescautować rynek głównie w poszukiwaniu napastnika. Zauważyłem niezadowolonego zawodnika Ajaxu. Arek Milik oczekiwał od holendrów więcej szans gry w 1 zespole. Złożyłem zapytanie w sprawie transferu Polaka, a Ajax zażądał 9 mln €. Zgodziłem się, bo pieniądze były, a na gwałt potrzebowałem napastnika, zdecydowanie lepszego od Kownackiego który marnował multum okazji. Milik nie miał zbyt dużych wymagań finansowych i zgodził się na wypłatę w wysokości 12 tyś. € tygodniowo.
Dodatkowo wypożyczyć udało się także z Realu
Drągowskiego do końca przyszłego sezonu.
W międzyczasie rozegraliśmy 2 spotkania towarzyskie, aby zawodnicy po długiej przerwie poczuli zapach murawy. Pierwsze spotkanie zaaranżowałem z średniakiem, w którym zremisowaliśmy 1:1 po bramce Jevtica. W ostatnim sparingu rozgromiliśmy słabszego przeciwnika aż 10:0. Milik wychodzący w podstawie, błysnął i już w debiucie ustrzelił hat-tricka.
Jak się później okazało Milik potrafił wnieść do naszej gry coś, czego Kownacki i Saponjic nie byli w stanie zrobić, głównie ze względu na ich młody wiek i małe doświadczenie.
Pierwsze spotkanie ligowe po przerwie zimowej zagraliśmy z Wisłą Kraków. Przeważaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, Wiślacy też. Jednak głównym aktorem został Milik. Polak świetnie wykończył akcję sam na sam z bramkarzem Białej Gwiazdy. Otrzymując prostopadłe podanie od Zivkovica już od połowy boiska pędził z piłka mając przed sobą tylko bramkarza. Zrobił coś, co Saponjic i Kownacki marnują na potęgę, strzelając wprost w bramkarza. Milik mocnym strzałem po długim słupku wyprowadził Lecha na prowadzenie.
Na bułgarskiej tym razem podejmowaliśmy derbowego rywala ze Szczecina. Rozbiliśmy portowców aż 5:0, Milik znowu szybko zdobył 2 bramki, a do przerwy prowadziliśmy aż 4:0. Postanowiłem wpuścić Kownackiego, żeby łapał minuty na boisku i prawdopodobnie zabrałem tym Arkowi kolejnego hat-tricka w barwach Kolejorza.
Przed ostatnie spotkanie fazy zasadniczej było jubileuszowym meczem Damiana Vinee jako menedżera Lecha. Było to bowiem jego 100 spotkanie za sterami klubu, które Kolejorz zgodnie z oczekiwaniami wygrał, choć długo się męczył. Autor cudów na Bułgarskiej, Vinee mógł być po tym meczu zachwycony zwycięstwem, które na stronę zespołu z Poznania przechylił Dawid Kownacki, który w przerwie zastąpił Milika.
Ostatnie spotkanie fazy zasadniczej zagraliśmy w Warszawie. Pewnie wygraliśmy z Legią aż 3:0 po bramkach Formelli, Milika oraz Rybusa, byłego zawodnika zespołu z Łazienkowskiej.
Oto nasza świetna seria zwycięstw oraz tabela ligowa.
Zaskoczenia ? Beniaminek z Bydgoszczy, bliski mojemu sercu ma spokojny byt w lidze znajdując się w grupie mistrzowskiej. Lechia Gdańsk, nie zdołała wyciągnąć wniosków z poprzedniego sezonu i znowu musiała będzie walczyć o utrzymanie. Rewelacja poprzedniego sezonu - Termalica okupuje ostatnie miejsce i musi zacząć wygrywać chcąc utrzymać się w lidze.