Po przeczytaniu niektórych, mocno krytykowanych manifestów, pomyślałem, że ja też powinienem coś napisać. Możliwe, że na mój manifest, także spłynie fala krytyki, jednak zawsze warto spróbować.
19 lutego 2012
W mediach pojawiła się informacja, że manager Pogoni Szczecin Marcina Sasal, przyjął ofertę Lechii Gdańsk i przeniósł się na boiska ekstraklasy. „Jesteśmy smutni z powodu odejścia Marcina, jednak wiemy, że nie jest to dla nas tragedia. Będziemy teraz szukać na jego miejsce młodego managera, który wprowadzi nowy styl do drużyny.” – mówił zarząd Pogonii. Dla mnie, początkującego managera, mającego za sobą epizody na ławce trenerskiej Świtu Nowy Dwór Mazowiecki i Startu Otwock, prowadzenie Pogonii, byłoby wielkim wyzwaniem. Choć wiedziałem, że moje szanse są małe, wysłałem swoje CV, może dzięki młodemu wiekowi i stażu w Górniku Zabrze, mnie przyjmą.
3 dni później zadzwonił do mnie prezes Pogonii. Miałem przyjechać jak najprędzej do Szczecina, aby odbyć z nimi rozmowę. Zaraz później byłem już spakowany i gotowy do drogi do Szczecina. Zadowolony, ale i zestresowany pojechałem rozmawiać z zarządem Pogoni. Kiedy przyjechałem przywitało mnie trzech panów: prezes Jarosław Mroczek oraz dyrektorzy generalni Artur Kałużny i Grzegorz Smolny. Usiedliśmy razem w ich biurze i rozpoczęliśmy rozmowę:
- Po rozpatrzeniu wszystkich podań, zostało na tą posadę tylko dwóch kandydatów, Pan i Maciej Bartoszek. Teraz ma pan nas przekonać, że wybór Pana będzie właściwym wyborem. Do dzieła!
- Moim planem będzie oczywiście awans do ekstraklasy. Uważam, że nasza ofensywa jest w tej chwili na świetnym poziomie, jednak defensywę trzeba będzie wzmocnić.
- Czy ma Pan już wybranych zawodników, których będzie Pan chciał kupić?
- Jeszcze nie, ale do końca okienka został jeszcze tydzień. W tym czasie na pewno zdążę porozmawiać ze skautem.
- Jakim będzie grał Pan ustawieniem?
- Planuję grać ustawieniem 4-2-2-2. Na ataku wtedy będę stawiał na Sotirovicia i Andradinę.
- I ostatnie pytanie: Czy do sztabu szkoleniowego ściągnie Pan własnych ludzi?
- Raczej planuję większość trenerów i fizjoterapeutów zostawić na ich miejscach, tylko niektórych z nich wymienię.
- Dziękujemy bardzo za rozmowę. Za około godzinę zadzwonimy do pana z informacją czy został Pan przyjęty.
- Dziękuję bardzo.
Dwie godziny później usłyszałem głos dzwoniącego telefonu. „Gratulujemy Panu zostania nowym trenerem Pogonii i życzymy samych sukcesów” – oznajmił przez komórkę prezes. A więc stało się! Prowadzę klub z czołówki I ligi!
Następnego dnia miałem dużo rzeczy do zrobienia. Musiałem: wynająć mieszkanie w Szczecinie i się do niego przeprowadzić, pójść na konferencję prasową, przeprowadzić pierwszy trening, poznać wszystkich współpracowników i porozmawiać z moimi skautami. Zacząłem od treningu, choć był to dopiero pierwszy trening paru piłkarzy już wyróżniało się In minus lub In plus. Bardzo spodobała mi się charyzma i determinacja Łukasza Matuszczyka, dlatego ustanowiłem go nowym kapitanem. Na jego zastępcę wybrałem Radosława Janukiewicza.
Po treningu porozmawiałem z moim scautem Adamem Golubowskim. Przedstawił mi on paru piłkarzy, spodobali mi się Marcin Żewłakow i Wojciech Łobodziński, jednak obaj grali na takich pozycjach, że w tej chwili nie byli mi potrzebni. Później udało mi się uzyskać od zarządu zgodę na dzień testów przeprowadzony w naszym klubie. W tym czasie do klubu wpłynęła oferta kupna Sotirovicia za 72 tys. Oczywiście ta kwota nas nie satysfakcjonowała dlatego sie nie zgodziliśmy.
Od następnego dnia wszyscy szykowali się do meczu z Dolcanem Ząbki, który miał być dla mnie debiutem. Miał on się odbyć 25 lutego. Wbrew pozorom ten mecz wcale nie miał być łatwy, ponieważ Dolcan był w tabeli 2 miejsca wyżej od nas(Dolcan był 2, a my 4). Dopiero w dniu meczu wszyscy dowiedzieli się, że został on przeniesiony na 6 marca, z powodu śnieżycy. Nawet się z tego powodu cieszyłem, ponieważ miałem czas na wzmocnienie obrony.
27 lutego pojechałem na dzień testów zorganizowany przez nasz klub. W międzyczasie ściągnąłem do klubu 2 nowych scoutów: Jana Żurka i Witolda Bendkowskiego. Obaj polecili mi młodego obrońcę Górnika Zabrze Kamila Szymurę. Na meczu testowym nikt się nie wyróżniał i postanowiłem wziąć jedynie 16-letniego Andrzeja Grzybowskiego. Za darmo przyszedł do mnie również Mariusz Gogol z rezerw Jagiellonii. Udało mi się także załatwić, że latem dojdzie do nas za darmo Kamil Szymura.