Ligue 1 Conforama
Blog użytkownika shreku przeczytało już 13926 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Parametry startowe:
Ligi: Wszystkie francuskie, Baza danych: Duża, Wszyscy zawodnicy z: Francja, Anglia, Polska, Włochy, Hiszpania i Niemcy.
Miał być zwykły dzień, a stało się inaczej... Jak zwykle zacząłem od zjedzenia bułki z TESCO. Następnie poszedłem umyć swoje kły słynną pastą ELMEX, ponieważ mam problemy ze swoimi owłosionymi dziąsłami. Ubrałem t-shirt z Niu Jorkera, spodnie z Bershki, a skarpetki..skarpetki jak skarpetki, po prostu ze sklepu, a na końcu moje słynne buty, które przetrwały ze mną od 1999r. Kupiłem je wtedy na bazarze w Pradze. Po wszystkich porannych czynnościach udałem się do pracy, która była nie codzienna. Polegała ona na..no właśnie. Sam nie wiedziałem na czym ona polegała. Siedziałem sobie przy biurku od godziny 8 rano do godzin wieczornych. Nic więcej nie robiłem oprócz siedzenia, no może czasem wydłubałem kulkę z nosa, z której później robiłem skakankę, aby mieć jakieś zajęcie.
Dzień jak zwykle minął spokojnie, bez żadnych podnieceń. Po powrocie do domu otworzyłem swojego laptopa i wszedłem na jeden ze sportowych portałów. Przeczytałem, że francuski klub Girondins Bordeaux poszukuje menagera. Pomyślałem sobie, czemu nie? Już powoli nudziło mi się to siedzenie przy biurku. Wykręciłem numer. Zaczynał on się trochę niepokojąco, ponieważ pierwsze trzy liczby to 666.. Trochu tam pamiętałem z liceum słówek francuskich, ale nie wiele tego było. Słucham też "żabskich" piosenek, ale to też nie dużo pewnie da. No ale cóż, dzwonimy.
- Salut! - Zacząłem.
- Hajj. Du ju spik Algeria? - Odpowiedział facet głosem przypominającym Nergala.
- Hęę? Ajm spik Polish..and some frencz end inglisz.
- O to lajt ziomuś. Po jakiego słonecznika dzwonisz? - zapytał zdziwiony Nergalek.
- Ja w sprawie o pracę w klubie Bordo.
- Aaa. Ok. Masz jakiś staż czy coś? Lubisz marchewki z dużą ilością azotu?
- Staż to ja mam..i to jaki! Co do marchewek, zniechęciłem się do nich w dzieciństwie. Wujek z Kenii przywiózł mi miejscowi marchewki, po czym z kibla nie wychodziłem przez kilka dni.
- Aha, loozik. Słuchaj ziomuś. Kup sobie bilet do Bordeaux i lataj do nas. Wypełnisz forumularza i będziesz prowadził nasz klubik. Kminisz baze?
- Taaa, procha. Brać coś do jedzenia? Jakąś owsianke?
- Możesz wziąć marchewki. Niee no żartuje. Nie bierz nic, po przyjeździe dostaniesz coś do jedzenia.
- No to lajcik. Do zo we Francji - odpowiedziałem slangiem francuskim.
- Nom, cu kleik.
Tego ostatniego zdania przyznam się nie zrozumiałem. Kijek. Dowiem się może kiedyś indziej.
Następnego dnia obudziłem się rześki jak po prysznicu z żelem Nivea For Girl. Szczerze mówiąc jest to bardzo dobry żel. Wygładza moją szorstką jak stopa nosorożca skórę. Wykonałem swoje poranne czynności, spakowałem swoje manatki i udałem się na lotnisko. Wsiadłem do samolotu i zobaczyłem bardzo przystojną..tfu! Bardzo ładną..yy..wiecie o co mi chodzi... O mam! Stjułardesse! Miała niebieską minówę, białą koszuleczkę z dekoldem i buty na małym obcasie. Ruszała się nieziemsko, jak te czarodziejki z czwartej Części Harr'ego Pottera wszystkie razem. Oczy w głowie chodziło mi z boku na bok. Opamiętałem się. Nie mogłem się dać tak zaczarować! Nawet jej nie znałem..
Podróż minęła. Taksówką pojechałem do klubu. O dziwo nic nie musiałem zapłacić. Właściwie taksówkarz wystawił dłoń, dałem mu moją wyżutą gumę orbit dla dzieci i wysiadłem. Nie wiedziełem kompletnie co mam zrobić. W końcu nie znam tych franuskich obyczajów.. Wszedłem do klubu. Siedziała tam sekretarka jedząca resztki naleśników. Podszedłem i powiedziałem:
- Salut!
- Wu te ef? - zapytała sekretarka.
- O moi ludzie! Widze że jest pani z Polski!
- Dobrze walisz Gogo. Dawaj swojego nejma i surnejma i jedziemy z koksem.
- No to tak: Nejm - Damienixosos. Surnejm - Janiczakosos.
- Takie dziwne masz imię i nazwisko. Takie jakby..może jesteś z Tadżykistanu? Nie, nie..przepraszam za to pytanie.
- No spokojnie lisiczko.
Babka dała dane do komputera i kazała mi usiąść. Po chwili usłyszałem głos znów przypominający mi Nergala.. To był gość od kleiku! Okazało się, że jest on moim nowym prezesem. Lekko się przeraziłem, ale i ucieszyłem. Gość był spoko, jechał slangiem francuskim, ale ten slang czasem mnie przerażał... Nie wiem, może to przez te brazylijskie telenowele? Nie mam pojęcia. Dał mi teczkę z moimi dokumentami i pokazał mi moje biuro. Byłem wniebowzięty! Lodóweczka wypełniona do pełna, konsola, komputer, telewizor 3D, normalnie full wypas. Na początek skoczyłem po Kubusia Pleja, którego przywiozłem ze sobą. Nie mogę się z tym napojem rozstać... Zobaczyłem liste zawodników. Jakiś Diarra, Szamak, Szalme, Plastelina (lub Tremulina, nie pamiętam jego nazwiska). W tym momencie przypomniała mi się książkowa historia Plastusia. Wracająć do nazwisk, były takie jakieś jak za czasów ZSRR. Ogólnie skład przedstawiał się tak:
Co się stanie dalej z polskim managerem?! Tego dowiecie się już niedługo!
---
Teraz coś po za. Po pierwsze przepraszam za taki wypis składu. Nie umiałem tego inacczej zrobić..:( Po drugie piszę swój pierwszy manifest od prawie roku i jak chyba widać wypadłem z wprawy. Myślę, że za niedługo powrócę do formy. ;)
Pozdrawiam, shreku
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zadbaj o zgranie |
---|
Dobrze jest nie pozostawiać treningu przedmeczowego na głowie asystenta w trakcie okresu przygotowawczego. Przed sezonem drużyna powinna intensywnie pracować nad zgraniem, podczas gdy asystent często od tego odchodzi. |