Informacje o blogu

Nic nie sprzedaję - dzielę się emocjami

FC United of Manchester

Sky Bet Championship

Anglia, 2019/2020

Ten manifest użytkownika mahdi przeczytało już 2094 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Specyfikacja gry
14.3.1, niestandardowy rozmiar bazy danych, editor data kombinowany, oparty na update by Bartekr (1.0) Dodatkowo przygotowałem w formie „future transfer" najważniejsze transakcje przeprowadzone w realnym świecie futbolu latem 2014.
Pracę w klubie zacząłem 02/07/2013 (siódma liga).
Budżety transferowe wyłączone w pierwszym oknie.

Oficjalny dodatek umożliwiający grę w niższych ligach angielskich pobrany ze Steam
( FCUtdWill's National League System - Level 11 )

Linki do poprzednich odcinków:

Wstęp
Sezon 1
Sezon 2

Sezon 3

Sezon 4 (Preparation) / Sezon 4 (Consumption)
Sezon 5 (Preparation)
/ Sezon 5 (Consumption)
Sezon 6 (Preparation) / Sezon 6 (Consumption)

Sezon 7 (Preparation)

TROFEA ZDOBYTE PRZEZ KLUB W TRAKCIE MOJEJ KADENCJI:
Mistrzostwo 3 Ligi - 2019
Mistrzostwo 7 Ligi - 2014
Superpuchar 7 Ligi - 2014

Począwszy od czwartego sezonu w roli wirtualnego menadżera FC United of Manchester, prezentuję każde kolejne rozgrywki w dwóch częściach. Pozwoliłem sobie zapożyczyć terminologię kucharską i nazwać je: „preparation“ (część dokumentująca proces budowy drużyny) oraz „consumption“ (opis rogrywek, ciekawostki, podsumowania). Zmiana wynika z faktu, że chciałem podkreślić iż przygotowanie i wyselekcjonowanie ekipy zajmuje mi czasem więcej czasu niż sama gra! Obydwie części stanowią zawsze integralną całość (linki do poprzednich odcinków znajdziecie powyżej, w pierwszej tabelce).

PODZIĘKOWANIA

Chciałbym serdecznie podziękować pewnemu niesamowicie życzliwemu użytkownikowi, za oświecenie mnie w kwestiach konwersji filmów. Bez Ciebie, Przyjacielu, ten manifest - bardzo emocjonalny i mający tak zaskakujący finał - nie byłby taki sam.

Raz jeszcze - dziękuję!

INTRO

Gdy rozpoczynałem ten sezon zupełnie się nie spodziewałem, że dostarczy mi on tylu emocji i pozytywnych wzruszeń. Do rozgrywek ligowych (2 poziom w Anglii, Football League Championship) przystępowaliśmy w roli pariasów, którzy przeznaczają na pensje dla graczy najmniej pieniędzy z całej stawki. Najlepiej płacący Stoke City wydawał na ten cel 41,5 mln. funtów (rocznie) a my - ledwie 4,92! Dysponowaliśmy najmniejszym stadionem (mogącym pomieścić 5000 widzów). Nawet skromny klub Accrington Stanley miał większy obiekt (5070). Czy jednak miałem zwiesić głowę i czekać na egzekucję? Absolutnie! Bardzo pieczołowicie budowany zespół, poszczególne ogniwa wymieniane co rok „z głową“ i bez niepotrzebnej rozrzutności, do tego moja pasja i długie godziny poświęcone na studiowanie składów rywali - wszystkie te czynniki przyniosły niebywały efekt. Jak wyglądała podstawowa „jedenastka“ oraz jak przebiegało konstruowanie teamu na rozgrywki 2019/20 - przeczytaliście w porzednim blogu. Teraz pora na udokumentowanie tego niewiarygodnego sezonu. Zaczynamy!

ROZGRYWKI

Puchar Ligi

Pierwszy przeciwnik - Bolton Wanderers (który w moim świecie gry dramatycznie się pogrąża, obecnie egzystuje na czwartym poziomie rozgrywkowym) - został bez trudu pokonany 2-0. Obie bramki zdobył Gavin Davies, nasz wychowanek, który obecnie - jako własność Watfordu - już drugi sezon gra w FC United na wypożyczeniu.

Następnym rywalem był Wigan Athletic, klub z Premiership. Wystawiłem skład raczej rezerwowy, z kilkoma wyjątkami (Milinković Savić w bramce, Nicholson na prawej obronie, Sean Maguire na szpicy; w drugiej części pojawili się też Burke, Merlet i Fanimo).

I oto już w 3 minucie rzut rożny wykonywał Chorwat Ivan Cesarec, w polu karnym do piłki wyskoczył potężny (191/90) Matthew Clarke i objęliśmy prowadzenie. Jednak to co się wydarzyło później można określić tylko jednym mianem - rozstrzelanie... W głównej roli wystapili młodzi chłopcy, newgeni Wigan Athletic, którzy w meczu Pucharu Ligi otrzymali swoją szansę. Wyrównał w 18 minucie Tony Nash, a pomiędzy 21 a 28 minutą nastąpił koncert 21-letniego Szkota Richie’go Rae. Wchodził w naszą obronę jak w masło i po jego hat-tricku przegrywaliśmy do przerwy 1-4! Na szczęście po zmianie stron udało nam się zachować twarz - po golach Răcăreanu i Burke zeszliśmy z murawy pokonani ledwie 3-4.

Puchar Ligi 2019/20

Liga

Szybko się okazało, że moja diagnoza przedstawiona w poprzednim blogu była słuszna. Nasi rywale płacili swoim piłkarzom o wiele więcej niż my, jednak jeśli chodzi o umiejętności - wcale nie byliśmy od nich gorsi. Owszem - zdarzały się porażki (wyjazdowe gry z Fulham, Nottingham Forest, West Bromwich Albion, Brentford, domowa przegrana z Blackburn Rovers) ale na ogół było dobrze lub bardzo dobrze:



Szczególną przyjemność sprawiły mi zwycięstwa nad Aston Villą (jeszcze w zeszłym sezonie byliśmy ich filią!) oraz Stoke City (kiedyś przeżyłem naprawdę fajną karierę prowadząc ten klub). Wygrana ze Stoke (2-0) była bezapelacyjna (7-1 w celnych strzałach) choć przeznaczają oni na pensje dla piłkarzy 10 razy więcej pieniędzy niż my!

Po 23 kolejkach do awansu wciąż pretendowała przynajmniej połowa stawki (12 zespołów!), gdyż różnice punktowe były niewielkie. Nie zmienia to faktu, że sprawiliśmy - kolejny raz! - wielkiego psikusa wszystkim, którzy spisywali nas  na straty:

Tabela ligowa na półmetku

Między bajki trzeba więc było włożyć prognozy ekspertów skazujące na 22 lokatę i spadek:



Wyniki osiągane przez FC United są tym bardziej cenne i warte uwagi, ponieważ już w szóstym meczu poważnej kontuzji uległ nasz lider, Joel Valencia:



Nie załamałem jednak rąk i wymyśliłem ustawienie, w którym grający dotychczas na szpicy Sean Maguire wycofany został na miejsce Joela Valencii i otrzymał rolę „fałszywego napastnika“. Z kolei miejsce w ataku zajął dotychczasowy pierwszy rezerwowy Gavin Davies. I zdawało to egzamin, a Davies okazał się lepszym snajperem niż wiecznie grymaszący Maguire!



Jednak gdy w grudniu Joel Valencia doszedł do siebie - powróciłem do taktyki w której on był centralną postacią. Bo to doskonały, fantastyczny zawodnik!

Zajmując tak eksponowaną pozycję na półmetku - trudno nie przymierzać się do awansu. Co prawda pozycję lidera straciliśmy dość szybko, ponieważ pomiędzy 31 grudnia a 11 stycznia w trzech meczach zdobyliśmy ledwie jeden punkt. Ale... wciąż nie składaliśmy broni! Liga była niezmiernie ciekawa, ponieważ do awansu ostatecznie mocno pretendowało siedem ekip. Oprócz naszej były to West Bromwich Albion, Cardiff City, Aston Villa Birmingham, Bournemouth, Stoke City i Leicester City. Sunderland (w którym kapitanem był 39-letni były reprezentant Irlandii John O’Shea) nie włączył się ostatecznie do bitwy.



Swoją drogą - jak można takiemu piłkarzowi (szybkość: 2!) wypłacać niemal 10 tysięcy funtów tygodniowo?! Przypomnę, że najlepiej opłacany gracz w FC United - Keita Baldé Diao - pobierał 9 tysięcy... Polityka płacowa większości klubów zaplecza Premiership jest co najmniej dyskusyjna...

Wracając do rozgrywek. Było dobrze, choć nie aż tak jak w umownej „rundzie jesiennej“. Bolały domowe porażki z Aston Villą i West Bromwich Albion. Ale wciąż punktowaliśmy i przed ostatnim meczem - z Cardiff City - wytworzyła się taka sytuacja w tabeli:

Tabela przed ostatnim meczem

Los okazał się znakomitym reżyserem. Wyjeżdżaliśmy do Cardiff z jednym zadaniem - nie przegrać! Remis dawał nam bowiem bezpośredni awans do Premiership (z drugiego miejsca). W przypadku porażki - awansuje Cardiff, a my musimy szukać swojej szansy w barażach.

Zanim wybierzemy się wspólnie na mecz do Walii - prześledźmy wyniki osiągnięte „wiosną“:



Przed decydującym meczem - najważniejszym do tej pory w historii klubu! - miałem trochę kłopotów personalnych. Za powodu kontuzji zagrać nie mogli dwaj podstawowi boczni obrońcy (prawy Nicholson i lewy Fanimo). Zastąpili ich więc Thompson i Braun. Pełen obaw przystępowałem do tej batalii, ponieważ prowadzone przez Roberto Di Matteo Cardiff było spadkowiczem z Premiership. Dysponowali grupą doskonale opłacanych i prezentujących dobry poziom zawodowców. Pokażę Wam kilku z nich:



















Wystarczy, żeby się przestraszyć...

Dodatkowo zawodnikiem Cardiff jest nasz był piłkarz, Anto O’Neill, który kiedyś strzelił gola, dającego FC United of Manchester awans do 4 ligi. Potem niezwykle korzystnie sprzedałem go do Celtiku Glasgow - mógł z nami pozostać dwa lata i dopiero po tym okresie wyjechał do Szkocji. Następnie trafił do Cardiff, w zeszłym sezonie zagrał 27 razy w Premiership strzelając 5 goli. Niestety - walijski klub spadł. A w 2015 roku moi skauci znaleźli O’Neilla dosłownie... na dublińskiej ulicy!



Dodam, że np. Herrera kosztował Cardiff w 2017 roku 5,25 mln. funtów, Rudd (2017) - 2,1 mln. ,  Ayala (2018) - 6,25 mln. , H. Maguire (2015) - 3,6 mln. , Matthews (2014) - 2,4 mln. , Remy (2016) - 7,5 mln. , Medel (2013) - 11 mln. Słowem niezwykle droga drużyna. A naprzeciwko nich - moi chłopcy! Jedenastka, która rozpocznie ten mecz to gracze - w komplecie! - sprowadzeni za darmo, na zasadzie wolnego transferu! Plus wypożyczony z Olympique Masrylia Steve Merlet. Jedyny za którego wyłożyłem gotówkę to rezerwowy Conor Henderson - ale to było zaledwie 50 tysięcy funtów! Jak się to ma do transferów wyżej wymienionych gwiazdorów Cardiff?! Nijak.

Jeszcze jedno porównanie: gracze jedenastki rywala, która rozpoczęła mecz z nami kasują łącznie 297 500 funtów tygodniowo. Piłkarze, których ja wystawiłem do gry przeciwko tym krezusom pobierają razem 53 350 funtów na tydzień... Prawie sześć razy mniej! Najlepiej opłacany zawodnik Cardiff, Anthony Knockaert, zarabia 52 000 funtów tygodniowo. Zresztą Remy (który wejdzie z ławki) pobiera niewiele mniej - 47 500. U mnie najlepszy przy kasie jest Keita Baldé Diao - 9 000 funtów na tydzień.

Kto zatem może wygrać?! No kto?! Przypomnę, że Cardiff - w przypadku zwycięstwa - awansuje bezpośrednio do Premiership. My - aby utrzymać drugie miejsce - potrzebujemy remisu. A zatem zabieram Was do Walii.... Przy okazji oświadczam, że zrezygnowałem z zabawy w komentatora - uważam, że rację mają Ci, którzy twierdzili, że brak mi do tego talentu. A zatem - będzie tylko wizja! Nie zapomnijcie "dostroić" filmiku do jakości HD (720p), aby obraz nie był "zamazany":-)



Puchar Anglii

Jak widzicie w tabelce poniżej, nasze występy w najstarszych rozgrywkach na świecie nie były oszałamiające:



Wszystko dlatego, że tak naprawdę zawsze zależało mi bardziej na lidze niż na pucharowych sukcesikach. Przecież i tak było wiadomo, że prędzej czy później trafimy na drużynę z którą nie będziemy mieć żadnych szans.

W obecnej edycji (2019/20) osiągnęliśmy najlepszy wynik... zanim jeszcze po raz pierwszy wyszliśmy na boisko! Oczywiście piszę to z lekkim przymrużeniem oka. Chodzi o to, że np. w sezonie 2013/14 aby przebić się do I rundy (czyli: 1/128 finału) musieliśmy zagrać aż cztery spotkania w rundach kwalifikacyjnych. Gdy już przebrnęliśmy te mecze i tak dostaliśmy solidne baty od czwartoligowego Chesterfield 1-5 i skończył się dzień dziecka...

Tym razem - jako ekipa z zaplecza Premiership - przygodę z FA Cup zaczynaliśmy dopiero od... III rundy, czyli od 1/32 finału! Stąd można zażartować, że osiągnęliśmy największy sukces bez wychodzenia na boisko.

Na przystawkę dostaliśmy ekipę o nazwie Brendon United (piąty poziom rozgrywek). Rezerwowi nie mieli z nim większych kłopotów (4-1), a fenomenalny mecz zaliczył Gavin Davies - zdobywca wszystkich goli.

W IV rundzie (1/16 finału) wylosowaliśmy drużynę z „naszej“ II ligi (Championship), Brentford. Podszedłem do spotkania na luzie, szansę znów dostali dublerzy (nie licząc bramkarza Milinkovića Savića, który nota bene zagrał we wszystkich meczach sezonu). I właśnie serbski goalkeeper o dwóch nazwiskach był bohaterem tego meczu (nota: 8,3). Jedynego gola spotkania strzelił znów Gavin Davies.

1/8 finału - żarty się skończyły! Los skojarzył nas z Newcastle United, drużyną plasującą się w górnej połówce Premiership. Tym razem desygnowałem do gry oczywiście najlepszych, a na Broadhurst Park zasiadł komplet widzów - 5 000! I wszyscy ci ludzie byli w siódmym niebie, gdyż w 34 minucie prowadziliśmy 2-0! Pierwszego gola zdobył Keita, a drugiego - fantastyczną podcinką - Joel Valencia!

Dopiero wtedy goście się przebudzili... Jeszcze przed przerwą strzelili bramkę kontaktową, a tuż po rozpoczęciu drugiej części (48 minuta) Jonathan Schmid wyrównał. Gdy w 84 minucie Andre Wisdom trafił głową na 3-2 mogłem tylko jęknąć z rozczarowania i zawodu... Wszyscy myśleli, że to koniec. Wszyscy, tylko nie Robert Bartczak! Polak zastąpił w 61 minucie mocno poturbowanego Keitę i bez kompleksów walczył z wychowankiem Arsenalu, Kieranem Gibbsem. Gdy sędzia spoglądał już na zegarek by zakończyć starcie, nastąpiła cudowna akcja dwóch Polaków-rezerwowych: Michał Wolski pięknie zagrał do Bartczaka, Gibbs się spóźnił i mogłem krzyknąć w euforii: JEEEST! Tą akcję po prostu musicie zobaczyć, gdyż gol Bartczaka okazał się bezcenny:



Ta bramka sprawiła, że w ostatniej chwili udało nam się doprowadzić do remisu 3-3 i mogliśmy poszukać swojej szansy w powtórce. Tylko na co mogliśmy liczyć?... Powtarzanie kwestii zarobkowych (tak jak zrobiłem to w przypadku boju z Cardiff) nie ma najmniejszego sensu. Bo jest to sprawa oczywista. Do tego menadżer „Srok“, Gary Bowyer, wystawił tym razem dwóch swoich asów środka pola (Lukman Haruna i Moussa Sissoko), których zabrakło w pierwszym meczu. W drugiej połowie pojawił się również Gylfi Sigurdsson. Czyli - wszystko co Newcastle miało najlepszego - został rzucone do boju. Jedynie bramkarz Jak Alnwick zagrał w miejsce Keylora Navasa.

Ja natomiast musiałem nieco pogłówkować, gdyż po zaledwie dwóch dniach przerwy kondycja niektórych graczy nie była zadowalająca. Ostatecznie na prawej obronie zamiast Nicholsona zagrał Thompson, a na pozycji defpoma wystawiłem Wolskiego kosztem Fitzsimonsa. Drużyny zaczęły w takich składach:



O tym meczu mógłbym napisać oddzielny manifest! Nikt nam nie dawał najmniejszych szans. Prowadząc rozmowę motywacyjną oczywiście odstresowałem graczy i powiedziałem, że to rywal musi, a my tylko możemy! Grajcie na luzie!

Do 45 minuty toczył się w miarę wyrównany bój, a Sissoko z Haruną mieli takie pełne politowania miny, jakby chciali powiedzieć: „Prędzej czy później wam strzelimy...“

Tymczasem tuż przed przerwą Keita otrzymał prostopadłą piłkę od Joela Valencii, urwał się fatalnie grającemu lewemu obrońcy Newcastle (18-letni newgen Scott Neill) i zdobył prowadzenie.

Drugie 45 minut przewróciło do góry nogami cały angielski futbol i wpędziło w depresję 42 tysiące widzów na St. James’ Park. Gole strzelali: Matthias Fanimo (56 minuta), Sean Maguire (75), Robert Bartczak (84) i Steve Merlet (89). Newcastle stać było tylko na jedno trafienie.

Nie mogłem w to uwierzyć! Drużyna grała bajecznie, cudownie i nie przypuszczałem, że w tych zawodnikach drzemie aż taka moc. Siedziałem zszokowany, oczarowany i po zakończeniu czym prędzej zasejwowałem grę, żeby - nie daj Boże - jakiś crush dump zniweczył wszystko... To był bezwzględnie najlepszy mecz jaki FC United rozegrał pod moją batutą! I nie chodzi tylko o sam wynik, ale o grę! Pełną polotu, inwencji i skuteczności.

Dotarliśmy zatem do ćwierćfinału, gdzie przyszło nam zmierzyć się z Sheffield United. Drużyna ta grała również w Premiership, ale tym razem przystępowałem do meczu bez obaw. W zeszłym sezonie (będąc jeszcze trzecioligowcem) wyeliminowaliśmy ich z Pucharu Ligi. Rozmowa motywacyjna taka sama jak przed Newcastle: „Pełen luz, niech oni się martwią, są faworytami!“. Deszcz lał jak z cebra tak, że nie chciało się wychodzić z szatni...

Awans do półfinału załatwiony został w ciągu... dwóch minut, które kompletnie rozbiły i zniechęciły gospodarzy! Najpierw (w 9 minucie) trafił główką Lionel Zouma, a 60 sekund później dobre podanie Seana Maguire wykorzystał Graham Burke. I było po zabawie!

Półfinał. Naprzeciwko nas drużyna Hull City - kolejny przedstawiciel najwyższej klasy rozgrywkowej. Mecz zaplanowano na Wembley, czyli na terenie neutralnym. Przykro mówić, ale kibice nie dopisali. Przybyło niespełna 19 tysięcy fanów, którzy ginęli wśród pustych trybun. Może to i dobrze, gdyż presja nie była przesadnie ogromna?

Wygraliśmy bez kłopotów (3-1)! Baldé  Keita w 11 minucie, Joel Valencia w 25 i Graham Burke w 81 sprawili, że niespełna miesiąc później mogliśmy znów zameldować się w świątyni futbolu. Czy ktoś postawiłby złamanego pensa, że to my będziemy rywalem słynnego Liverpoolu w wielkim finale Pucharu Anglii?!

Przed spotkaniem miałem kłopot. Na lewej obronie. Zarówno Matthias Fanimo jak i jego dubler Erik Braun nie mogli wystąpić z powodu kontuzji. Co zrobić? Cóż - przestawiłem z prawej na lewą Alexa Nicholsona, a w jego miejsce zagrał Nathan Thompson.

Liverpool... Co się będę za długo rozwodził. Jeśli chodzi o personalia, pensje, infrastrukturę, historię - to było zderzenie dwóch różnych światów. W składzie „The Reds“ między innym: słynny, 37-letni już bramkarz Pepe Reina, stoperzy Eric Dier i Diego Reyes, wspaniała czwórka pomocników: Lazar Marković, Jordan Henderson, Lucas Leiva i Coutinho, a w ataku wielki talent Jerome Sinclair i król strzelców Premiership w sezonie 2019/20 - Serb Uros Djurdjević.

Pensja Lucasa Leivy - 130 tysięcy funtów tygodniowo, Reyesa - 105 tysięcy, Markovića - 115 tysięcy, Coutinho - 120 tysięcy, Hendersona - 94 tysiące, Reiny - 90 tysięcy... Uff...

Ale to nic! To tylko jeden mecz, przekonywałem piłkarzy! Zdarzyć się może wszystko! To oni będą pod presją! Widzieli mecz z Newcastle! Idźie zatem, pokażcie że macie jaja, ale bez wielkiej napinki!

Panowie - zapraszam na pojedynek Dawida z Goliatem!
16 maj 2020, Wembley, 90 tysięcy widzów.





CIEKAWOSTKI

Myślę, że było ich już sporo! Ale będzie jeszcze jedna: Stoke City - mimo zajęcia w sezonie zasadniczym zaledwie szóstego miejsca - tez awansowało po barażach do Premiership. A Cardiff we łzach... Mimo takich wspaniałych piłkarzy, takich wysokich pensji i takiego pięknego stadionu - klapa...

Pieniądze Cardiff utopione w błocie

PODSUMOWANIE

Drużyna osiągnęła o wiele więcej niż mogliśmy sobie przed sezonem wyobrazić i zamarzyć. Co ciekawe - funkcjonowaliśmy znakomicie właśnie jako zespół. Mieliśmy oczywiście indywidualności w każdej formacji (Milinkovic Savić w bramce, Merlet w obronie, Joel Valencia, niezmordowany Fernandes w środku pola, skrzydłowi Keita i Burke, Davies i Maguire w ataku) ale - bez rewelacyjnych not.

Gdy przejrzymy oceny wszystkich graczy drugiej ligi (Championship), to dopiero na 23 miejscu znajdujemy Joela Valencię z notą 7,06. A pamiętajmy, że on - z powodu kontuzji - zagrał tylko w 28 ligowych meczach! Czyli opuścił 18, a i tak sobie całkiem przyzwoicie wtedy radziliśmy! Zatem - bohaterem jest cały zespół FC United of Manchester! 22 zawodników z których każdy dołożył swoją cegiełkę do osiągnięć magicznych rozgrywek 2019/20.

We wszystkich meczach sezonu 2019/20 udział wzięło 22 piłkarzy:

W rubrykach kolejno:

- piłkarz,
- wiek (stan na 31/12/2019),
- kraj pochodzenia w przypadku cudzoziemców,
- pozycja,

mecze w rozgrywkach:

- Liga,
- Puchar Anglii (PA),
- Puchar Ligi (PL),

Suma wszystkich występów i goli.

Na fioletowo zaznaczyłem debiutantów, a czerwonym znaczkiem „N“ - newgenów.


 

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.