Złota, polska jesień. Za oknem deszcz, zimno i tylko kubek gorącej herbaty sprawia, że nawet bezrobocie ma swój urok. Mimo dość późnej pory nadal siedzę przy biurku, czytając dzisiejszą gazetę i popijając cudowny napar.
Nagle moim zamykającym się ze zmęczenia oczom ukazał się artykuł, w którym dość obszernie przedstawiono drużynę naszej Ekstraklasy -
CM Revolution. Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałem, iż poszukują oni szkoleniowca... bez względu na wiek i doświadczenie. Ze zdumienia rozlałem herbatę na mój notatnik... zakreśliłem wypisanym prawie markerem numer telefonu i postanowiłem, że zadzwonię do nich jutro...
Rano, po śniadaniu składającym się z mocnej kawy, postanowiłem wykonać telefon. Wtem zauważyłem, że gazeta nasiąknięta była jakąś substancją... To wczorajsza herbata! Nieopatrznie położyłem artykuł na miejscu, gdzie wczoraj rozlałem "kolację". Numeru telefonu już nie dało się odczytać. Do stu piorunów! Jakiego człowiek ma w życiu pecha... ale nic to! Ocalała górna część gazety, a wraz z nią adres klubu. Szybko zapisałem go na ręce, zarzuciłem płaszcz, wziąłem CV i wybiegłem z mieszkania w pośpiechu zamykając drzwi. Schodząc po schodach myślałem jak dotrzeć do
Graveyard Plaza, gdyż nigdy tam nie byłem. Ba! Myślałem, że to jakiś mit. Coś jak mały głodek, który przychodzi i tańczy na rurze w kuchni, gdy jesteś głodny... ehm... Po kilkunastu minutach podróży komunikacją miejską dotarłem na miejsce. Wziąłem głęboki oddech i udałem się do środka. Drżącym głosem spytałem o biuro szefa. Wskazano mi pokój i kazano poczekać chwilę. Czekając te dwie godziny przygotowywałem się na rozmowę z prezesem. W końcu zaproszono mnie do środka i pierwsze co rzuciło mi się oczy w tym biurze to stół do piłkarzyków, przy którym stało kilku dżentelmenów i z okrzykami fascynacji oddawali się rozrywce... hmm... tak, rozrywce. Do biura wszedł prezes i z uśmiechem na twarzy oznajmił mi, że....
- Jesteś przyjęty!
- Ale... jak... ja... ale jak to ?!
- Jak dotąd nikt poza Tobą się nie zjawił, a założyłem się z kolegami, że kto pierwszy przyjdzie....
- Rozumiem... ale może chociaż przejży Pan Prezes moje CV?
- E tam ! Szkoda czasu ! Podpiszmy umowę i ruszamy na trening.
Dziwne prawda? Ale cóż, może po prostu mam szczęśliwy dzień. Heh ja i szczęśliwy dzień, no dobra - myśl ta szybko została zakłócona przez mojego nowego pracodawcę, który kazał mi się pospieszyć.
W drodze na boisko treningowe Prezes streścił mi historię klubu, oczekiwania itd. Nie musiał się zbytnio wysilać, gdyż klub powstał w 2002 roku, więc stosunkowo niedawno i przez większy okres czasu niestety omijał "wyższe sfery" jeśli chodzi o ligi polskie... Niemniej jednak dowiedziałem się, że w skład drużyny wchodzą bardzo ambitni i solidni kopacze, więc walka o utrzymanie w Ekstraklasie nie powinna być bardzo heroiczna... W składzie znajduje się 23 zawodników. Nie jest to magiczna liczba walki - 300, ale cóż... jak się nie ma co się lubi... Co więcej ! Nie mogę sprowadzać do klubu innych zawodników, nawet na testy. Zrozumiałem dlaczego, gdy zobaczyłem grajków podczas sparingu treningowego.
Zdążyłem zauważyć jedynie, że posiadam dwóch solidnych i dość podobnych do siebie względem umiejętności bramkarzy. Jest to
Henkel i
Sol. Poza tym w oczy rzucił mi się
Wujek Przecinak,
M8_PL i piękna pani, która przechodziła niedaleko... eeehm no... nie ważne.
Nim zdążyłem się dokładniej przyjrzeć innym zawodnikom, Prezes przedstawił im moją osobę i zapoznał mnie ze sztabem szkoleniowym. Poinformowano mnie o terminach sparingów i najbliższych treningów, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko udać się do domu... Najpierw jednak musiałem kupić zapas herbaty i nowy notatnik.
Następnego dnia, koło godziny dziewiątej rano, byłem już w drodze na trening. Nagle zadzwonił
Rygil - mój asystent i powiedział, że zamiast treningu dziś rozegramy sparing z
Piastem Gliwice. Świetnie! - pomyślałem. W końcu będę mógł zobaczyć mój zespół w akcji.
W wyborze pierwszej jedenastki pomógł mi
Rygil, a przedstawia się ona następująco :
Mecz zaczął się dla nas bardzo źle... w 6 minucie meczu gospodarze strzelili pierwszą bramkę. Dziesięć minut później mocnym uderzeniem wyrównał
M8_PL. Gra była wyrównana aż do 30stej minuty, w której bramkarz z Gliwic popełnił tragiczny błąd i
Magic strzałem z ok. 50 metrów strzelił na pustą bramkę. 2:1 dla nas, ale to jeszcze nie koniec. Dziesięć minut później pięknym strzałem popisał się
Wujek Przecinak, a następnie
M8_PL i do przerwy wygrywaliśmy 4:1 !
Początek drugiej połowy był bardzo wyrównany i obie drużyny nie miały wiele sytuacji. Zmieniło się to w 56stej minucie za sprawą
Rapechuck'a, który zdobył ładną bramkę dla
CM Revolution. Gospodarze zdołali strzelić w 64tej minucie meczu drugą bramkę, ale później już tylko się bronili. Mecz zakończył się wynikiem 5:2 dla CM Revolution. Był to niezły mecz i dzięki niemu mam już troche większe pojęcie o moich zawodnikach, jednak... jeszcze kilka sparingów trzeba rozegrać....
Po tym meczu odbyłem rozmowę z zawodnikami i asystentem. Prezes był zadowolony, kibice i zawodnicy również. Ja natomiast musiałem się przygotować na pracowity sezon. Udałem się do domu, by odpocząć i dokonać analizy dzisiejszego spotkania przy kubku gorącej herbaty....
[c.d.n]
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ