Ten manifest użytkownika Pucek przeczytało już 726 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Miewam czasem, a raczej dokładnie co dwa lata, bo zimowa przecież przeplata się z letnią wrażenie dziwności, sportowej polskiej choroby. A zarażeni nią już jesteśmy wszyscy, bo tak bardzo po dziś dzień odczuwamy to piętno głodu. Złotego burczenia w brzuchu. Czasem nam tam coś jednak pobłyskuje, na chwilę napychamy się takim jakby fast foodem satysfakcji. Małysz i Justyna – sportowcy wielcy, ale niszowi. Nigdy byśmy tego nie spróbowali, nie kąsali, nie podjadali, gdyby nie było biało-czerwono. To nas w zasadzie nigdy nie interesowało, ale jakoś przyciągnęło, tak trochę na chama, bo wreszcie wygrywać się chciało.
I choć czasem obrażaliśmy się na Małysza, że stary, że wypalony, że już to wszystko za nim, to pod Krokwią bywaliśmy nadal i dzięki Bogu, że jeszcze raz uwierzyliśmy, iż dmuchanie w ekran jeszcze jakiś sens ma. I choć Justyny nigdy nie znaliśmy, to pokochaliśmy, ale nie wielbimy tak naprawdę jej jako pewnie świetnej dziewczyny, kobiety, biegaczki narciarskiej, tylko kogoś kto zdobywa dla nas medale, daje chwilę tej ulotnej emocji wypełnionej radością, z tego, że to nasze, biało-czerwone jest teraz na podium, ponad nimi, na wierzchu. Nie ma tam wprawdzie Kubicy, a formuła pasowałaby doskonale. Jest podobnie, bo ślęczymy przed tymi nudnymi okrążeniami i tak naprawdę wbrew sobie, ale zaczęło nas interesować, bo tam też jest nasze. Ale wracając do płomiennego znicza jeszcze czasem nam tam Sikora jakąś polską wiosnę chce czynić, jeżeli mu się trafić udaje i chwała, ale na tej olimpiadzie tak naprawdę wolelibyśmy w czymś innym. Pewnie w hokeju, bo nam tam nigdy nie szło, a jeśli mieliśmy jakieś złote czasy, to one już tylko prehistorią, a znakomite wszelkiego rodzaju –zaury, choć pewnie i mądre, doświadczone, to kijem już za dziś dzień nie pomachają. Chcielibyśmy na olimpiadzie w czymś takim zespołowym, nie, nie drużynowym. Takim, gdzie trzeba razem, gdzie możemy wyleczyć nasze polskie sportowe kompleksy. Gdzie świat naprawdę patrzy wielkimi oczętami, a nie jakoś tak przez lupę. Gdzie nas na ulicy, zagranicą zaczepią albo spojrzą dumnie z szacunkiem. Siatkarze, siatkarki, chłopaki od Wenty tego olimpijskiego medalu nie sięgają, jakby coś nie dawało rady, jak Małysz, któremu zawsze, nagle zdarzy się jakiś Ammann.
Już po tej ustrojowej przemianie byli nasi z Wójcikiem w Barcelonie. Medale przywieźli, ale przyszłość zmarnowali. Już ich nie pamiętamy, kibice też już inni. Niestety to był tylko jakiś tam wyskok. Chciałoby się rzec, że to wiatr pod narty, przykro przelotny. Faceci z piłką przy nodze zawodzą ostatnio najbardziej, gdzież tam nasza młodzież miałaby pojechać na Olimpiadę, kiedy nawet tylko w kwalifikacjach niezmiernie i ciągle się kompromituje. Szukamy tego naszego wielkiego olimpijskiego zespołu od prawie lat dwudziestu i wciąż pustka, taka studnia, w której nawet nie o tyle wody nie ma, co jakoś tak bardzo zamarznięta. Jeszcze na potwierdzenie tezy o Siudkach zapomniałem, ale im medalu ze znicza dosięgnąć się nigdy nie udało. A ten ciągle tak płonie, beznamiętnie, tak trochę jak nasza iskierka nadziei, że nagle coś się zdarzy, może za dwa, może za cztery lata, ale kiedyś. I tak odkładamy, jasne cieszymy się, że te indywidualne medale to czasem tam mamy, że hymn grają odświętnie, flaga do góry, w niebo idzie i choć mało ludzi patrzy, ale zapycha to na moment głód naszej wielkiej, polskiej dumy. Nie tylko sportowej.
Myślimy sobie, że wcale gorsi nie jesteśmy, tylko szczęścia nam trochę, jak to w sporcie czasem brakuje. Oszukujemy się? Z pewnością, bo tej mantry, od której już czasem nam tak bardzo niedobrze, że nie mamy systemu, obiektów, tych przyczyn prawdziwie smutnych już słuchać nie chcemy. Ale jak tu, kiedy pod wielkomiejskim nosem budujemy ogromne stadiony, to i tak nie potrafimy długo zbudować drużyny. Jak to my, zaczekamy, bo cierpliwi być musimy, ale coś tam, zaczyna pękać… Bo tak bardzo kochamy się cieszyć, kiedy świat patrzy.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Stawiaj na dwie taktyki |
---|
W okresie przygotowawczym warto przyuczać piłkarzy do dwóch taktyk – np. domowej i wyjazdowej. Piłkarze łatwiej będą dostosowywać się do zmiany ról w trakcie sezonu i będą lepiej przygotowani taktycznie do spotkań. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ