- Panie Przemku, to co z tym Manchesterem?
- No nic szefie, a co ma być?
- Bo nie wiem czy jest sens rozmawiać o nowym kontrakcie dla Ciebie. Nie mamy szans, żeby ich przebić.
- Pogadać zawsze można, jakoś nie spieszy mi się do zmiany klubu. Zakontraktowaliśmy całe stado zdolnych dzieciaków. Powoli budujemy ekipę na nowy sezon. Jeżeli dostanę ciekawą propozycję to z pewnością zostanę.
- Co planujesz na okres przygotowawczy?
- Pozbędziemy się większości pierwszej drużyny. Na ich miejsce już mamy paru kandydatów. Scouci nie obijali się przez ostatnie pół roku. Sparingi głównie u siebie, poza kilkoma zaproszeniami na wyjazdy i trzema spotkaniami w Szkocji. Nie będziemy grać poza wyspami. Wszystko jest nastawione na jak najmniejsze obciążenie budżetu.
- Cieszy mnie to…
- Tylko, że kilka transferów gotówkowych trzeba będzie przeprowadzić.
- Domyślam się, nie chcemy być outsiderem w lidze. 10 czy 11 mln € powinno się znaleźć w budżecie, plus coś na pokrycie pensji.
- To dobrze. Proszę pamiętać, że tak poważne zmiany w składzie mogę się odbić negatywnie na wynikach. To będzie bardzo perspektywniczna drużyna. Z sezonu na sezon powinna osiągać coraz lepsze wyniki przy – wtedy już – minimalnych wzmocnieniach. Dlatego niech ma pan to na uwadze, po kilku słabszych wynikach.
- Spokojnie skup się na pracy, jeżeli nie spadniecie z ligi to nie masz się o co martwić.
Okres przygotowawczy nigdy nie był dla mnie szczególnie interesujący. Jeżeli byłem w klubie od jakiegoś czasu, to miałem wszystko dopięte na ostatni guzik dużo wcześniej. Sparingi to pryszcz, transfery? Lista potencjalnych wzmocnień była ułożona i pozostawało brać się za negocjacje – od tego byli w klubie inni ludzie. Ja miałem tylko grzecznie siedzieć, oglądać mecze towarzyskie i nadzorować treningi. Zero stresu i problemów. W tym okienku poza kupowaniem mieliśmy się również pozbyć większości składu. To mogło być kłopotliwe, ale na szczęście nikt nie zarabiał u nas na tyle dużo, żeby przedkładać pensję ponad grę gdzie indziej. Koniec sierpnia zastał w rezerwach zaledwie garstkę nigdzie niechcianych typków. Ich pech, będą się męczyć w drugiej drużynie, mogli rozwiązać kontrakty i szukać pracodawców mając kartę na ręku.
Sprowadziliśmy trzydziestu zawodników, jednak tylko połowa z nich była przewidziana do wzmocnienia pierwszej drużyny. Pozostali to zdolna młodzież, której czas nadejdzie dopiero za dwa, trzy lata. Naturalnie wśród tych, którzy doszli do podstawowego składu było sporo ”dzieciaków”, a szczerze mówiąc to proporcje rozkładały się pół na pół.
Szkoda, że budujemy wielonarodową drużynę, jednak nie ma w tej chwili innej możliwości. Inwestycje w szkółkę i szkolenie nie są teraz możliwe, bo nasz budżet nadal jest mizerny. Potrzebujemy przynajmniej dwóch lat niezłej gry, żeby to jakoś pozbierać do kupy. Anglicy bardzo się cenią, a poza tym znalezienie dobrego Brytyjczyka zanim zrobi to któryś z topowych klubów, graniczy z cudem. Dlatego musimy się oprzeć na tańszych fachowcach z zagranicy.
Sparingi graliśmy w kratkę, wyniki nie powalały na kolana – pomimo niezbyt wymagających rywali. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, poza tym nigdy nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Obserwowałem kto jak gra i dopracowywałem taktykę. W tym momencie najważniejsze było zgranie, a liga zbliżała się wielkimi krokami – na inaugurację podejmowaliśmy Manchester City na Villa Park.
W tym meczu nikt nie spodziewał się po nas cudów. Oni mieli najlepiej opłacane gwiazdy, zgranie, pewność siebie i trenera z południowej Afryki - nie żebym sobie kpił. My młodość, spore chęci, własny stadion (chociaż frekwencja tutaj nie rzuca na kolana) i niewiele poza tym. Takiego spotkania nikt się nie spodziewał, z każdą minutą moje serce rosło. Pomimo porażki zagraliśmy doskonale, a ja byłem dumny z moich chłopców.
W kolejnych meczach nie mieliśmy zbyt wymagających rywali, ale cieszą zwycięstwa.
Porażka z West Ham przyszła w samej końcówce meczu, troszkę pechowo, ale nie ma na co narzekać. Może to i nawet dobrze, nie pozwoli nam na zbytnią dekoncentrację. Z bardzo dobrej strony pokazuje się
Paulinho, ten chłopak ma olbrzymi talent. Podobnie jak – mający polskie korzenie –
Jaguare. Przyjemnie byłoby utrzymać taką formę, ale nie można się oszukiwać.
To jest bardzo silna liga i miejsce w środku stawki – w naszym wykonaniu – będzie wielkim zaskoczeniem. Już się cieszę na kolejny sezon, wtedy będziemy silniejsi, bardziej zgrani i doświadczeni. Teraz nie ma sensu się napalać, nie unikniemy porażek, one przyjdą i doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Najważniejsze jest, żeby ciułać punkty i cieszyć się z każdego zwycięstwa.
Jeżeli jesteś zbyt nieśmiały na pisanie komentarzy, to chociaż kliknij słabe albo mocne :)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ