Postanowiłem pozostać w Aston Villi ponieważ ciężko mi uwierzyć, że wyrzuci się z pracy kogoś, kto zbudował tę drużynę i poprowadził do gry w Lidze Mistrzów. Jak się okazało rozmowy nie zostały sfinalizowane i jeszcze trochę poczekamy na nowe władze. Źle bym się czuł w Liverpoolu, bo mają praktycznie kompletną ekipę, istny samograj. Z resztą w dużej mierze zbudowany jeszcze przeze mnie. Jakoś nie kręci mnie taka praca. Chociaż bardzo tęsknię za pełnymi trybunami i trofeami, w Villi jest nam do tego bardzo daleko. Marzy mi się Manchester United, jak teraz przyglądam się tej drużynie to ma naprawdę olbrzymi potencjał. Zwłaszcza jeżeli chodzi o wychowanków, niestety w tej chwili nie jest to wykorzystywane. Chciałbym ich prowadzić głównie ze względu na to, oraz na fakt, że dawno niczego nie wygrali. Jest tam paru bardzo zdolnych brytyjczyków. To mój główny kłopot tutaj, w Birmingham. Pomimo ciekawych wyników, nie każdy jest zachwycony, bo mamy międzynarodową drużynę i żadnego Anglika w niej. Dobrze byłoby mieć zespół zbudowany w taki sposób jak zrobiłem to w Liverpolu, żeby moi piłkarze byli podporą reprezentacji Albionu. Może po tym sezonie?
Do składu dołączyło kilku młodych zawodników. Dwóch chłopców mogących grać na środku obrony i w pomocy – Kirilov i Ayari, dwóch defensywnych pomocników Sergio i Biakolo oraz Volland. Przy naszym ustawieniu będą dosyć użyteczni i poszerzą ławkę rezerwowych. Nie wiem tylko czy nie przesadzamy z tą młodzieżą. W składzie nie ma żadnego 30. latka, nasza średnia wieku wynosi 21 lat, a najstarsi piłkarze nie łapią do składu w komplecie.
Okres przygotowawczy minął pod znakiem gry w kratkę. Jakoś szczególnie nie przykładałem uwagi do wyników, nie o to chodzi. Chłopcy mieli naładować akumulatory, żeby nie było scen jak w poprzednim sezonie, kiedy niektórzy na koniec nie mieli już sił ganiać po 90 minut. Nie szaleliśmy na rynku transferowym, bo mam wszystko czego mi potrzeba. Finanse klubu wyglądają najlepiej od lat, chociaż nie ma wielkiej rewelacji, a do czołówki jeszcze nam daleko.
W lidze liczę na powtórkę z poprzednich dwóch sezonów. Może się zbytnio nie wzmocniliśmy, ale naszą siłą powinno być zgranie i coraz bardziej widoczny talent większości drużyny. Poza tym z roku na rok widać większą pewność w naszej grze. Dlatego szybko sprowadził mnie na ziemię mecz z Sheffield i porażka 0-1. Później było już lepiej, a szczytem radości okazało się spotkanie u siebie z Czerwonymi Daibłami.
Pewne zwycięstwo 3-0 bardzo poprawiło mi nastrój, zwłaszcza, że wywindowało nas na pierwsze miejsce w Pemier League. Może to dopiero 6. kolejka, ale liczy się fakt. Później nie musi być tak kolorowo. W Lidze Mistrzów los skojarzył nas z Lyonem, Hannoverem i AIK’iem. Mam nadzieję, że spokojnie awansujemy i pogramy chociaż do ćwierćfinału.
Premiership powoli kula się do przodu, a my nadal utrzymujemy się w czołówce. Nie można tego powiedzieć o Chelsea, która po sromotnej porażce u siebie z Arsenalem wylądowała na 15. miejscu i pożegnała Paula Lamberta.
Przywykłem już do plotek na temat mojej nowej pracy. Przed sezonem rozmawiałem z Liverpoolem, a niedawno odzywały się Everton i Tottenham. Nie widzę sensu zmiany pracodawcy dopóki nie będzie to Real, Barcelona albo Manchester United. Jednak i to nie musiałoby mnie skusić do odejścia, bo żywię nikłą nadzieję na sprawienie olbrzymiej niespodzianki na koniec tego sezonu. Gdyby Aston Villa zdobyła tytuł byłby to najpiekniejszy moment w mojej dotychczasowej karierze. Niestety występy takie jak z Sheffield, QPR czy głupi remis ze Stoke oddalają te myśli. Poza tym Liverpool jest kompletnie poza naszym zasięgiem, przynajmniej w bezpośredniej konfrontacji. Myślę, że odejdę po otrzymaniu ciekawej oferty dopiero gdy znikną moje nadzieje na końcowe zwycięstwo.
Zbliża się koniec roku i voila… Moniz traci pracę...
...a ja nie wiem co robić. Kiedy trafi się następna okazja objęcia tej drużyny? A przecież moja Villa trzyma się na szczycie pomimo głupich potknięć. Dogrywamy transfer doskonałego obrońcy, w Lidze Mistrzów zmierzymy się z Marsylią. Kurcze no, kolejna fajna oferta, ja jestem uziemiony. Jeżeli odejdę to nigdy sobie tego nie wybaczę. Z Czerwonymi Diabłami nie mam szans nawet na występ w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Kurwa mać, mogli z nim wytrzymać do końca ligi albo chociaż dopóki ja nie spadnę z pierwszego miejsca.
150 – lecie klubu, wielka marka, największy stadion i frekwencja, najlepsza szkółka, wiekie długi, zero kasy na wzmocnienia oraz dodatkowe pensje. Idealna praca, ale musiałem odmówić… chyba dorastam, w wieku 50. lat.
Słabe czy mocne? A może chciałabyś czy chciałbyś coś napisać? Nie udawaj, że wymaga to wielkiego wysiłku i dużo czasu :)
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ