LOTTO Ekstraklasa
Ten manifest użytkownika _Miłosz_W_ przeczytało już 705 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Po zakończeniu dwuletniej przygody w roli asystenta Guusa Hiddinka w reprezentacji Rosji, przyszła pora na samodzielne prowadzenie zespołu. Marzyłem o zespole z Niemiec lub Francji, niekoniecznie pierwszoligowym. Przyjechałem jednak do Polski odpocząć. Odwiedziłem rodzinny Grudziądz, odbyłem długą rozmowę z prezesem miejscowej Olimpii, panem Bojarowskim. Wszystko pozytywnie się układało. Dobrze spędzając zasłużone wakacje w ojczyźnie, przyglądałem się sytuacji na krajowym podwórku. Wisła nadal bez znaczących wzmocnień, bez odmłodzenia składu i z marzeniami Cupiała o Lidze Mistrzów. Legia nadal źle zarządzana pod względem sportowym, zaś Lech nie spełniał do tej pory oczekiwań co do trzeciej siły w Ekstraklasie. Próżno było szukać wśród najlepszych drużyn takich firm jak Ruch Chorzów czy Górnik Zabrze. Środek tabeli to był maksimum dla takich marek. Wielka szkoda. Do tego kolejne degradacje, odwołania. Miałem serdecznie dosyć korupcji i leśnych dziadków. Wchodząc w portal o polskiej piłce pomijałem newsy o kolejnych aresztowaniach.
Kilka dni później w mediach pojawiła się informacja o przyjściu do Zabrza, potężnego jak na polskie warunki sponsora. Konsorcjum Allianz wyłożyło sporą kasę na stół, licząc na sukcesy. W kibicach Górnika rozbłysnęła w sercu nadzieja na powrót wspaniałych lat 60. XX wieku. Skoro pojawiły się pieniądze i oczekiwania, potrzebny był ktoś, kto poprowadziłby trójkolorowych do chwały. Faworytem wszystkich był Henryk Kasperczak, który dopiero co opuścił reprezentację Senegalu. Negocjacje trwały, postępów nie było, a sezon zbliżał się wielkimi krokami. Zarząd Górnika szukał więc innej opcji na stanowisko menadżera. W gazetach padało wiele nazwisk, ale główni sponsorzy chcieli kogoś, kto nie jest zmieszany z błotem, kto jest poza udziałami w PZPN. Najlepiej gdyby był to Polak, pracujący na co dzień za granicami biało – czerwonego kraju. Idealnym kandydatem wydawał się być „Henio” lecz najwyraźniej zażądał sobie zbyt wysokiej gaży lub oczekiwał na większy udział w funkcjonowaniu klubu. Na to nie chcieli przystać działacze Górnika…
Dwudziestego czerwca 2008 roku, piątek. Spacerując po błoniach w Grudziądzu z zimnym piwem w ręku, usidławszy przy stoliku pod parasolem, poczułem, że ktoś próbuje przerwać mi chwilę, za którą podczas długotrwałej pracy oddałbym wiele. Wyjąłem wibrujący aparat z kieszeni dżinsów, wcisnąłem przycisk z zieloną słuchawką, przysunąłem komórkę do ucha i powiedziałem:
- Wein przy telefonie, słucham?
- Miłosz? To ja, Jędrek Jędrych, studiowaliśmy razem, pamiętasz mnie?
- Jędruś, jak mógłbym zapomnieć swojego pięcioletniego lokatora? Kupę lat.. Skąd odkopałeś mój numer?
- Ma się swoje wtyki.
- Musimy się spotkać, porozmawiać..A czym się teraz zajmujesz?
- Pracowałem w zarządzie Allianz, kojarzysz?
- No, mniej więcej wiem o co chodzi.
- Wykupiliśmy pakiet kontrolny Górnika Zabrze, wybrano mnie prezesem zarządu trójkolorowych.
- Świetnie! Jędrek, szalejesz!
- Dzięki, spoko. Słuchaj, słyszałem, że u Ciebie też nie najgorzej, praca z Hiddinkiem, masz się czym chwalić…
- Tylko nie gratuluj, jestem na urlopie.
- Jest pewna sprawa, dasz radę pojawić się dzisiaj w Zabrzu?
- Chłopaku, jest godzina 18:39, a po za tym kończę browara. Powiesz mi o co się rozchodzi?
- To nie na telefon. Bądź jutro o dziesiątej koło Ratusza, wiesz gdzie to jest?
- Taak. No cóż więc, do jutra Jędruś!
- Do zobaczenia.
W ostatnich słowa prezesa „górników” można było wyczuć element radości, a zarazem zniecierpliwienia. Zaczynałem wszystko układać sobie w głowie, ale wolałem poczekać do jutrzejszego spotkania.
Skoro miałem się pojawić o dziesiątej w Zabrzu, musiałem prędko opuścić Grudziądz. Wstałem o 5. rano, wsiadłem do samochodu i wyruszyłem w podróż na Śląsk.
Podczas drogi bardzo zgłodniałem, a nie chcąc się spóźnić i zboczyć z trasy, aby coś zjeść, umówiłem się z Jędrkiem w restauracji niedaleko Ratusza. Znalazłem ją bez problemu. Zaparkowałem, wysiadłem z auta i spojrzałem przez okno kawiarni. Jędrzej już na mnie czekał. Sprawdziłem godzinę, była 9:58. Wyrobiłem się na czas…
Jędrych człowiekiem wysokim nie był, ale do niskich również nie należał. Siwe włosy zaczęły pojawiać się już na jego dosyć młodej głowie.
- Jędrek, przyjacielu, co u Ciebie?
- W porządku, zresztą część już Ci opowiedziałem, ogólnie to zapracowany ostatnio jestem… Ale przejdźmy do rzeczy. Znamy się dosyć długo, toteż znam Cię, potraktuj to jako spotkanie biznesowe.
- A takie będzie? – zapytałem.
- Skończ ze swoimi inteligentnymi pytania i słuchaj.
- Jeszcze jedno. Zamówimy coś? Jestem głodny jak wilk..
- Jasne.
Po zamówieniu śniadania, Jędrzej przeszedł do konkretów.
- Dobrze wiesz kim jestem, dobrze wiesz czego się spodziewać. Jesteś osobą wnikliwą, analizujesz wszystko, co dzieje się w Twoim życiu, to już zapewne masz również opracowane. Kasperczak postawił nam takie warunki, których nie byliśmy w stanie przyjąć. Jesteś pierwszym na liście rezerwowej do posady menadżera Górnika Zabrze. Jesteś zainteresowany?
Równo z zakończeniem monologu mojego przyjaciela z dawnych lat, kelnerka przyniosła kawę dla pana prezesa oraz tak wyczekiwany posiłek dla mnie. Po chwili ciszy, którą zająłem konsumowaniem śniadania odparłem:
- Jędrek, ile mam czasu na odpowiedź?
- Do końca tygodnia. We wtorek chcemy ruszyć z przygotowaniami do sezonu.
- Odezwę się.
Kontynuowaliśmy rozmowę, powspominaliśmy trochę, a następnie pojechałem do hotelu. Zamknąwszy drzwi od pokoju, zasłoniłem rolety i usiadłem na kanapie. Wyciągnąłem z szafki wysoką szklankę i napełniłem ją zimną coca-colą. Uruchomiłem laptopa i nie byłbym sobą, gdybym nie przeanalizował poczynań Górnika przez kilka ostatnich lat. Ostatni sukces „górników” to Mistrzostwo Polski i Superpuchar Polski w 1988 roku.
Jeżeli przyjąłbym tą posadę, w pewnym sensie byłby to krok w tył w mojej dosyć krótkiej karierze. Wiedziałem, na czym stoi polska piłka i nie zanosiło się na zmiany. Osobiście miałem dość całego PZPN-u lecz tego zmienić nie mogłem. Przejmując ster w Zabrzu miałem szansę odmienić polski futbol. Rozpoczynając pracę u podstaw, budując obiekty młodzieżowe, rozbudowując bazę treningową, tworząc akademię piłkarską, pokazałbym co zrobić, aby polska piłka ruszyła do przodu, robiąc małe kroczki w stronę Europy Zachodniej. Osiągnąwszy sukces, wszyscy szukaliby u mnie rad, jak to osiągnąć. Wy już wiecie, co należy zrobić.
Co do sfery finansowej, 15.000 zł i zagwarantowanie mieszkania w Zabrzu skłoniłoby mnie do pracy w Górniku. Jeszcze tego samego dnia spotkałem się z Jędrychem, który zaproponował mi roczny kontrakt i 24.000 zł miesięcznie. Bez większego problemu wynegocjowałem mieszkanie, niestety nieudało mi się wydłużyć kontraktu. Zrozumiałem, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak budowanie zespołu w ciągu dwóch, trzech lat. W pierwszym sezonie potrzebowałem osiągnięcia celów, aby przedłużono ze mną umowę.
Musiałem więc powrócić z Górnikiem na szczyt.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ