Informacje o blogu

Jak Feniks z popiołów?

Stade Rennais

Ligue 1 Conforama

Francja, 2016/2017

Ten manifest użytkownika Gilbert przeczytało już 1675 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

Chorwat #1509.06.2013 08:25, @Gilbert

11

***

W poprzednim odcinku:

Chorwat #14 - sezon 2016/17 (sierpień)

 

***


Można już spokojnie powiedzieć, że Stade Rennais dołączyło do czołówki francuskich drużyn. Reputacja klubu wzrosła, również pod względem finansowym jesteśmy wśród najlepszych. Tacy piłkarze jak Fernando Torres czy Franck Ribéry są w stanie rozważyć propozycję gry dla naszego zespołu. Oczywiście nie mamy się co porównywać do Paris Saint-Germain, oni jeszcze długo będą poza naszym zasięgiem. A czy kiedykolwiek ich dogonimy? Szczerze mówiąc nie wiem i staram się zbytnio nad tym nie rozmyślać. I tak możemy być dumni z tego gdzie jesteśmy. Obecnie Rennes jest wyceniane na 171 mln €, co daje nam piąte miejsce we Francji. Przed nami są tylko Marsylia (178 mln €), Monaco (186 mln €), Lyon (234 mln €), no i PSG (413 mln €). Paryżanie zajmują też pierwsze miejsce jeśli weźmiemy pod uwagę obroty (96 mln €). Za nimi ustawienie już jest inne, bo próbuje ich gonić Marsylia (59 mln €), Lyon (47,5 mln €), no i my (37 mln €). W czołówce próżno szukać AS Monaco, są dopiero na jedenastym miejscu.
 
Robi się o nas głośno, nasi piłkarze też nie są już anonimowi. Rośnie liczba wywiadów, artykułów o naszej ekipie. Udział w Lidze Mistrzów też robi swoje. Dla niektórych zawodników jest to całkiem nowa sytuacja, mamy przecież w składzie piłkarzy, którzy w innych drużynach musieliby grać w zespołach U-21, a nawet U-19, tymczasem my mamy nastolatków, którzy już stanowią o sile Rennes. Trzeba dbać by nie uderzyła im woda sodowa do głowy. Muszę mieć jednak na uwadze, że mają swoje pięć minut i chcą to wykorzystać. Na szczęście mam do czynienia z profesjonalistami i większych problemów w klubie nie ma.
 
 

11.09.2016r. –  Ligue 1 – 5. kolejka

Stade Rennais – Toulouse FC

 

L’Équipe:
John Boye umiejętnie dziś kierował drużyną gospodarzy. Tuluza jest bardzo wymagającym przeciwnikiem, co było dziś widać na boisku. Spotkanie tak naprawdę mogło skończyć się każdym rezultatem, z przebiegu gry wynikało, że może zadecydować o tym jedna bramka. I tak też się stało. Końcówka rywalizacji to desperackie ataki gości w celu uratowania choćby punktu, ale Boye i jego koledzy byli dziś nie do przejścia. Ten Ghanijczyk już ósmy rok gra przy Stade de la Route de Lorient. Nigdy jednak tak naprawdę nie przebił się do podstawowej jedenastki, jest solidnym rezerwowym. Sytuacja nie zmieniła się po przyjściu Milijevica. Jego przyszłość w klubie nie jest pewna, bowiem za niecałe dwa lata kończy mu się kontrakt, więc następne lato będzie ostatnią szansą na sprzedanie tego piłkarza i zarobienie jakichkolwiek pieniędzy. Sytuacji nie polepsza fakt, że w kwietniu Boye skończy trzydzieści lat, a zdążyliśmy już poznać stosunek chorwackiego managera do graczy w tym wieku. Będzie to więc decydujący sezon dla ośmiokrotnego reprezentanta Ghany, który jest obecnie wyceniany na 4,5 mln €.”

 
- Wygraliście dziś już czwarte spotkanie w sezonie, prowadzicie w tabeli, ale Ty nie możesz być pewny miejsca w składzie. Dostajesz co jakiś czas szansę, grasz wtedy dobrze, tak jak dziś, ale widać, że Milijevic stawia na innych. Jak się z tym czujesz?
- Daję z siebie wszystko na treningach, tak samo w meczach, w których dane jest mi zagrać. Znam swoje miejsce w zespole, już nie jedną rozmowę z naszym trenerem na ten temat przeprowadziłem. Mam swoje zadania, wywiązuje się z nich, jak widać po dzisiejszym spotkaniu robię to dobrze. I tyle.
- Krążą plotki, że to Twój ostatni rok w Rennes.
- Nie zajmuję się plotkami.
- A czego oczekujesz po obecnym sezonie?
- W klubie panuje świetna atmosfera, chcemy to po prostu przełożyć na wyniki. Jeśli każdy z nas dołoży swoją cegiełkę, to może być tylko dobrze.
 

Stade Rennais – Toulouse FC 1:0 (0:0)
 
***

 

14.09.2016r. –  Liga Mistrzów, Grupa F – 1. kolejka

Stade Rennais – CSKA Moskwa

 

L’Équipe:
„Gdy doszło do losowania grup Ligi Mistrzów Davor Milijevic był umiarkowanym optymistą. W klubie dało się wyczuć nastrój wyczekiwania na pierwszy pojedynek. Wygrana z CSKA mogła już na starcie dać drużynie olbrzymią przewagę. Barcelona wydaje się poza zasięgiem, Skonto Ryga z kolei będzie jedynie tłem dla pozostałych zespołów. Zawiodła jednak cała ofensywa Rennes. Eugene Golyuk bardzo udanie zaczął swoją przygodę z klubem, ale w tym spotkaniu był mało widoczny. Z pewnością szyki czerwono-czarnym pokrzyżowała szybko stracona bramka. Ukrainiec odkryty przez Milijevica, gdy ten jeszcze prowadził Metalurh nie potrafił porwać swoich kolegów do walki. Sprowadzony za 110 tys. € z Kowelu-Wołyń pod okiem Chorwata zaczął rozwijać skrzydła trafiając w końcu do seniorskiej kadry swojego kraju. Stade Rennais wydało na niego 3 mln €, ale już teraz jest wart 5 mln €. Czeka go oczywiście jeszcze dużo pracy. Gospodarze ostatecznie wyrównali, ale Golyuk jednak zawiódł, zresztą jak cała drużyna. Ten remis już na początku rozgrywek Ligi Mistrzów poważnie komplikuje sytuację wicemistrzom Francji.”

 
- Niezbyt udany debiut w Champions League. Co prawda jest punkt, ale chyba liczyliście na więcej?
- Rzeczywiście, nie tak miało być. Wydawało się, że naprawdę jesteśmy dziś w stanie zwyciężyć. Szkoda.
- Nie zagrałeś dziś na miarę oczekiwań. W sumie poniżej możliwości zaprezentowała się cała drużyna. Co się stało?
- Myślę, że szybko stracona bramka wprowadziła do naszej gry za dużo nerwowości. Za wszelką cenę chcieliśmy szybko doprowadzić do wyrównania, a czasem jak się bardzo czegoś chce to nie wychodzi.
- Jak ogólnie czujesz się w klubie, we Francji?
- W Rennes jest mi bardzo dobrze, chociaż oczywiście muszę się przyzwyczaić do zupełnie innego stylu życia. Na pewno pomaga mi fakt, że z miejsca trafiłem do podstawowego składu. Postaram się by w kolejnych meczach wszystko wróciło do normy i żebyśmy znów wygrywali.
 

Stade Rennais – CSKA Moskwa 1:1 (1:1)

 ***

 

18.09.2016r. –  Ligue 1 – 6. kolejka

Saint-Etienne – Stade Rennais

 

L’Équipe:
„Rennes dobrze pamięta swojego rywala z półfinału Pucharu Francji. To była jedna z nielicznych, ale chyba najboleśniejsza porażka zeszłego sezonu. Znów byliśmy świadkami typowego meczu walki, który ostatecznie skończył się takim samym rezultatem jak wspomniana wyżej rywalizacja. Wtedy po dziewięćdziesięciu minutach też był remis 1:1. Goście są z tego wyniku z pewnością zadowoleni, nadal prowadzą w tabeli, a Saint-Etienne nigdy nie było dla nich wygodnym rywalem. Pierwsza połowa była słaba w wykonaniu wicemistrzów Francji, w drugiej było znacznie lepiej, a duża w tym zasługa formacji defensywnej, którą dyryguje Hassen Ben Salem. Tunezyjczyk od momentu przyjścia Milijevica do Rennes stał się pierwszoplanową postacią w drużynie, w niecały rok niesamowicie się rozwinął, a raczej w końcu znalazł się pod opieką managera, który potrafi wydobyć z niego wszystko co najlepsze. Z perspektywy czasu wydaje się, że jest to jeden z najlepszych w historii transferów jakich dokonano na Stade de la Route de Lorient. Ben Salem już trzeci rok gra w czerwono-czarnych, przychodząc z Partizana Belgrad za zaledwie 4,7 mln €. Dziś jest wart prawie 15 mln € a fakt, że ma zaledwie dwadzieścia dwa lata sprawia, że przed nim świetlana przyszłość. I to raczej nie w Stade Rennais.”

 
- Kolejny już Twój dobry występ, przyzwyczaiłeś wszystkich do swojej wysokiej formy. Podobno miałeś jednak w zeszłym sezonie chwile zwątpienia, nie było tak wesoło?
- Tak, to prawda. Pierwszy rok i początek drugiego jeśli chodzi o mój pobyt w Rennes odbiegał od moich wyobrażeń. Byłem wystawiany na nielubianej przeze mnie pozycji, nakładane były na mnie pewne zadania, z których nie do końca byłem w stanie się wywiązać.
- Czy można powiedzieć, że przyjście Davora Milijevica było punktem zwrotnym w Twojej karierze?
- Myślę, że tak. Zaprezentował zupełnie inne podejście niż poprzednik. Przede wszystkim rozmawiał z nami i cały czas to robi. Przy nim tak naprawdę byłem w końcu w stanie wykorzystać swój potencjał.
- Podobno już interesują się Tobą wielkie kluby. Kibice martwią się, że wkrótce opuścisz Stade Rennais.
- Na razie mam jeszcze trzy lata obecnego kontraktu… ale nie mogę nikomu obiecać, że go wypełnię. Jestem cały czas w kontakcie ze swoim agentem i jeśli pojawi się konkretna oferta z ciekawego klubu to zapewne ją rozważę.
 

Saint-Etienne – Stade Rennais 1:1 (1:0)

***

 

24.09.2016r. –  Ligue 1 – 7. kolejka

FC Sochaux – Stade Rennais

 

L’Équipe:
„Rok temu o tej samej porze Rennes tułało się w okolicy strefy spadkowej. Obecnie znajduje się na szczycie tabeli i w żadnym wypadku nie chce oddać pozycji lidera. Strach pomyśleć jak wyglądałby poprzedni sezon, gdyby Milijevic od samego początku był managerem Stade Rennais. Sochaux nie było w stanie przeciwstawić się mocniejszemu rywalowi, choć przez większość czasu przegrywali tylko jedną bramką, strzeloną z rzutu karnego przez Kweuke. Końcówka była jednak zabójcza, a egzekucji dokonał Mario Vasev. Wygląda na to, że Bułgar wreszcie zaczął grać to, co się od niego wymaga. W zimowym oknie transferowym trafił do czerwono-czarnych z Lewskiego Sofia za 4,8 mln € i miał rządzić i dzielić na prawym skrzydle. Był jednak kompletnie niewidoczny, zbierał kiepskie oceny i zasłużoną krytykę. Początek obecnego sezonu to zupełnie inna bajka, a potwierdzają to dwie bramki zdobyte przeciw Sochaux, pierwsze dla swojego klubu. Obecnie wyceniany na 7 mln € chyba wreszcie się odnalazł w nowej rzeczywistości i może być poważnym zagrożeniem na prawej stronie boiska.”

 
- Nie takiego chyba początku spodziewałeś się w Rennes? Zostałeś zakupiony do klubu w konkretnym celu, ale nie wiele z tego wynikało.
- Miałem bardzo poważne problemy żeby dostosować się do takiego stylu gry zespołu jaki prezentuje Stade Rennais. Cała wiosna poprzedniego sezonu była dla mnie frustrująca. Nie było lekko. Dużo pomógł mi jednak okres przygotowawczy przed obecnymi rozgrywkami. Strzeliłem siedem bramek, miałem pięć asyst, wiedziałem, że to zaprocentuje.
- Czujesz się już teraz częścią tego zespołu, jednym z jego trybów?
- Od początku czułem się jego częścią. Teraz po prostu wiem, że nie zawodzę, dzięki czemu gra mi się też łatwiej.
- Jak ważny jest dla Ciebie fakt, że w Rennes gra Twój rodak i kolega z reprezentacji Bułgarii, Milcho Stoyanov?
- Bardzo się ucieszyłem, że Milcho przyszedł do nas. To też na pewno bardzo mi pomogło. Zawsze to raźniej, gdy człowiek ma możliwość pogadać z kimś w ojczystym języku.
 

FC Sochaux – Stade Rennais 0:3 (0:1)

 ***

 

27.09.2016r. –  Liga Mistrzów, Grupa F – 2. kolejka

Skonto Ryga – Stade Rennais

 

L’Équipe:
„Skonto to totalny outsider w Champions League. Nikt nie daje im szans na zdobycie choćby punktu. Tym bardziej wszyscy musieli być w szoku, gdy już w drugiej minucie gospodarze sensacyjne wyszli na prowadzenie. W tym momencie Milijevic wstał z ławki, podszedł do linii bocznej, przekazał coś zawodnikom i usiadł z powrotem na swoim miejscu. Od tego momentu na boisku istniało już tylko Rennes, a już po dwóch minutach był remis. Do przerwy goście zdobyli jeszcze trzy bramki i nikt już nie mógł mieć wątpliwości, kto jest lepszy. W drugiej połowie francuski zespół nie zwolnił tempa, a prawdziwy koncert tego dnia dawał Mbaye Niang. Ostatecznie skończył rywalizację z dwoma bramkami i asystą na koncie, a chorwacki manager odniósł najwyższe zwycięstwo w całej dotychczasowej karierze. Widać wyraźnie, że Niangowi powrót do ojczyzny służy. Szkoda, że nieudana przygoda we Włoszech trwała tak długo. Teraz jednak Rennes może mieć z niego pożytek. Zrobiono tu zresztą naprawdę dobry interes sprowadzając wartego prawie 8 mln € napastnika z AC Milan na zasadzie wolnego transferu. Dostał od trenera i kibiców kredyt zaufania i póki co nie zawodzi. Niestety szanse Stade Rennais na wyjście z grupy drastycznie zmalały po sensacji w Moskwie, gdzie CSKA pokonało Barcelonę. Trzecie miejsce i Liga Europejska są pewne, ale na nic więcej jednak chyba nie ma co liczyć.”

 
- Co się stało w drugiej minucie, gdy straciliście bramkę? Co Davor Milijevic do Was krzyczał?
- Kazał zachować spokój, mówił, że nic się nie stało. Nie chciał żadnej nerwówki, mieliśmy po prostu grać to, co sobie założyliśmy przed meczem. No i tak właśnie się stało.
- Czy powrót do Francji jest przyznaniem się do porażki? Nie poradziłeś sobie we Włoszech.
- Nie nazwałbym tego porażką. Mam dopiero dwadzieścia jeden lat i za sobą występy w Serie A w Fiorentinie i AC Milan. Po prostu nie zadawala mnie siedzenie na ławce, gdy wiem, że stać mnie na więcej. Myślę, że przejście do Rennes było strzałem w dziesiątkę.
- Wiesz już co się stało w Moskwie?
- Tak, zdążyliśmy się już dowiedzieć. To z pewnością wielka niespodzianka, ale taka jest właśnie piłka. To daje nam też do myślenia, no bo skoro CSKA wygrało z Barceloną to czemu i nam miałoby się nie udać. Wiadomo, że nie będziemy faworytami w rywalizacji z Katalończykami, ale nie zawsze faworyci wygrywają.
 

Skonto Ryga – Stade Rennais 1:6 (1:4)

***

 

1.10.2016r. –  Ligue 1 – 8. kolejka

Stade Rennais – FC Metz

 

L’Équipe:
„Rennes wyraźnie jest na fali i ciężko będzie ich powstrzymać. Widać, że piłkarze są bardzo dobrze przygotowani do sezonu. Grają efektowny i efektywny futbol, a kolejne zespoły muszą się godzić z porażką. Dziś już do przerwy losy meczu zostały rozstrzygnięte, nic więc dziwnego, że tempo w drugiej połowie było wyraźnie słabsze. Ale i tak mogliśmy oglądać czerwono-czarnych na szczycie swych możliwości, a na boisku brylował Dragoslav Markovic. Serb ma predyspozycje do gry jako defensywny pomocnik, tymczasem Davor Milijevic od początku wystawiał go tylko i wyłącznie jako skrzydłowego, gdzie nie radził sobie jednak najlepiej. Pod koniec poprzedniego sezonu sprowadzony za 5,25 mln € z Crveny Zvezdy piłkarz został przesunięty do środka i gra od tej pory jako schodzący napastnik. Okazało się to świetnym posunięciem, bo od tego czasu Markovic jest wiodącą postacią w klubie, chociaż musi rywalizować z Golyukiem, wyraźnie faworyzowanym przez managera Stade Rennais. Jego wielki atutem są wspaniale egzekwowane rzuty wolne, w tym sezonie zdobył już dwie bramki w ten sposób. Obecnie ten dziewiętnastolatek jest wyceniany na 7 mln € i jeszcze długo może stanowić o sile Rennes.”

 
- Gdzie czujesz się lepiej, w defensywnie czy ofensywie?
- Potrafię grać i tu i tu, ale jednak wolę wywiązywać się z zadań ofensywnych. Ten sezon pokazuje, że nie mam się czego wstydzić, jestem teraz w świetnej formie.
- Twoja dobra gra z końcówki poprzedniego sezonu została doceniona, w sierpniu otrzymałeś powołanie do seniorskiej reprezentacji Serbii.
- Byłem wniebowzięty, gdy się o tym dowiedziałem, jestem przecież młodym piłkarzem, a już selekcjoner obdarzył mnie zaufaniem. Jestem bardzo szczęśliwy, że nie było to jednorazowe, że nadal otrzymuję powołania. Mam już na koncie dwa występy, a przede mną następne.
- Jak zareagowałeś na przyjście Golyuka? Podobno nie przepadacie za sobą?
- Nie, absolutnie. Wiem, że nasz trener chciał już od dawna go ściągnąć do klubu, więc nie byłem zdziwiony, gdy to się w końcu stało. To po prostu wzmocniło zespół i stworzyło dodatkową możliwość rywalizacji, a bez tego nie rozwijałbym się jako piłkarz. Nie boję się nikogo, więc każdy musi na mnie uważać, nie mam zamiaru nikomu oddawać bez walki miejsca w podstawowym składzie.
 

Stade Rennais – FC Metz 4:1 (3:0)

***

 

15.10.2016r. –  Ligue 1 – 9. kolejka

FC Lorient – Stade Rennais

 

L’Équipe:
„Widać było ewidentnie, że Rennes przygotowuje się na najważniejsze wydarzenie tego roku – pojedynek z wielką Barceloną na Stade de la Route de Lorient. To dlatego w meczu z FC Lorient na boisko wyszedł rezerwowy skład. Oczywiście istniało ryzyko, że zmiennicy nie poradzą sobie z gospodarzami, ale Davor Milijevic był tego w pełni świadom. No i rzeczywiście, podopieczni Chorwata szybko stracili dwie bramki, co całkowicie ustawiło mecz. Próżno było jednak szukać objawów zdenerwowania na swoich piłkarzy, tak jakby Milijevic dopuszczał porażkę w tym pojedynku. W drugiej połowie Rennes zagrało lepiej, ale jak się przez cały mecz oddaje tylko jeden celny strzał na bramkę przeciwnika to nie można oczekiwać cudów. Druga porażka w lidze stała się faktem.”

 
- Warto było narażać się na porażkę w lidze, tylko po to żeby z Barceloną wyjść w najsilniejszym składzie, skoro i tak nikt nie daje Wam żadnych szans?
- Jakbyśmy mieli wyjść na boisko przeciw Katalończykom z przeświadczeniem, że nie mamy szans… to w ogóle nie powinniśmy wychodzić. Będziemy chcieli sprawić niespodziankę, w piłce nie ma rzeczy niemożliwych.
- Pomimo porażki z Lorient nadal prowadzicie w tabeli Ligue 1, można już powiedzieć, że będziecie walczyć o tytuł?
- To dopiero początek sezonu i za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Nie ma po co już w tej fazie rozgrywek obarczać zespół niepotrzebną presją.
- Jak zagracie z Barceloną? Na pewno oglądał Pan ich przegrany mecz z CSKA, wyciągnął Pan z niego jakieś wnioski?
- Oczywiście, ale nie spodziewam się by Katalończycy popełnili znów te same błędy. Jeśli jednak piłkarze zagrają zgodnie z wytyczonym planem to może być naprawdę ciekawie.
 

FC Lorient – Stade Rennais 2:0 (2:0)

***

 

18.10.2016r. –  Liga Mistrzów, Grupa F – 3. kolejka

Stade Rennais – FC Barcelona

 

L’Équipe:
„Jedno z pewnością można powiedzieć o drużynie Rennes po tym spotkaniu – mogą być z siebie dumni. Postawili Barcelonie poprzeczkę bardzo wysoko i naprawdę w tym pojedynku mógł paść remis. Do sześćdziesiątej dziewiątej minuty wszystko szło zgodnie z planem, obrona gospodarzy skutecznie uprzykrzała życie Katalończykom, którzy nie mieli pomysłu na przeprowadzenie ciekawej akcji. Jednak zaledwie jeden błąd dał gościom upragnione prowadzenie. Podopieczni Davora Milijevica nie mieli innego wyjścia – postawili wszystko na jedną kartę i o mały włos udałoby się im wyrównać w ostatniej minucie meczu. Niestety zabrakło zimnej krwi w polu karnym rywali, którzy wyszli z kontrą i dobili piłkarzy Rennes. Ta porażka bardzo mocno skomplikowała szansę na wyjście z grupy. CSKA z problemami, ale jednak pokonało Skonto Ryga i biorąc pod uwagę pozostały terminarz spotkań, żeby Rennes awansowało trzeba będzie wygrać z rosyjskim zespołem na ich terenie i liczyć na to, że nie zdobędą oni znów punktów z Barceloną. Plan możliwy, ale tak naprawdę mało realny. Wygląda na to, że ekipie Stade Rennais pozostanie walka w Lidze Europejskiej.”

 
- Czuje Pan niedosyt po dzisiejszym spotkaniu?
- Zdaję sobie z klasy rywala, w końcu to obrońcy trofeum, ale nie mieli z nami łatwo. Wierzyłem, że uda się dotrwać z remisowym rezultatem do końca. No cóż, może innym razem.
- Jakie to w ogóle uczucie zagrać z takim rywalem? Do tej pory wydaje się, że rozegrał Pan tylko jeden mecz tego kalibru, gdy prowadząc Metalurh graliście z Bayernem Monachium.
- Rzeczywiście, nie mam póki co na koncie jakiejś oszałamiającej liczby tego typu rywalizacji. Myślę jednak, że nie muszę się wstydzić moich dotychczasowych dokonań. Na początku listopada gramy rewanż z Barceloną i znów spróbujemy ich zaskoczyć.
- Jak ocenia Pan teraz szanse na awans do dalszych gier?
- Po wygranej CSKA nad Katalończykami sytuacja dla nas zrobiła się bardzo skomplikowana. Ale póki piłka jest w grze wszystko jest możliwe.
 

Stade Rennais – FC Barcelona 0:2 (0:0)

***

 

22.10.2016r. –  Ligue 1 – 10. kolejka

Stade Rennais – AJ Auxerre

 

L’Équipe:
„Kibice uwielbiają takie mecze, są bramki, są emocje i to do samego końca. Ostatni ligowy pojedynek tych ekip na Stade de la Route de Lorient zakończył się bezproblemowym zwycięstwem 3:0. Tym razem nie było tak lekko, a do przerwy było wręcz nieciekawie. Tuż przed końcem pierwszej połowy goście wyszli na prowadzenie, gdzie tak naprawdę powinni wygrywać już co najmniej dwoma bramkami. Bardzo dobrze jednak w bramce spisywał się Diallo. Po wznowieniu gry mogliśmy zaobserwować przebudzenie drużyny gospodarzy, którzy szybko wyszli na prowadzenie, by po chwili znów stracić bramkę. Gdy wydawało się, że mecz skończy się remisem swoje umiejętności zaprezentował Dragoslav Markovic. Wykonywał rzut wolny z około dwudziestu ośmiu metrów. Serb już pokazał w tym sezonie, że potrafi to robić i nie inaczej było tym razem. Piękne uderzenie znalazło drogę do bramki Auxerre, a Markovic zdobył już trzecią bramkę w tym sezonie bezpośrednio z rzutu wolnego. To zabójcza broń zespołu Rennes.”

 
- Za każdym razem, gdy podchodzisz do wykonania stałego fragmentu gry przeciwnicy drżą na myśl co się może zdarzyć. Mecz z Auxerre to Twoja kolejna bramka oraz asysta. Widać, że treningi przynoszą rezultaty.
- Tak, bardzo intensywnie pracuję nad tym aspektem. Zazwyczaj jeszcze zostaję po zajęciach i ćwiczę uderzenia na bramkę. Jak widać przynosi to oczekiwane rezultaty.
- Wydaje się, że grasz najlepszą piłkę w swojej karierze. W klubie trzy bramki, cztery asysty, dwukrotnie wybrany piłkarzem meczu. Dodatkowo w kadrze Serbii też nie zwalniasz tempa. W sierpniu debiut, a teraz w pojedynku z Belgią bramka.
- Rzeczywiście wszystko układa się dla mnie fantastycznie. Gol strzelony dla swojego kraju to niesamowite przeżycie. Będę się starał zrobić wszystko by nadal utrzymywać swoją formę.
- A jak wygląda u Ciebie sprawa z nauką języka francuskiego, jesteś już tutaj dziesięć miesięcy?
- Idzie mi trochę opornie, ale staram się każdą wolną chwilę poświęcać na naukę. Nie sądzę, że przyjdzie mi to tak szybko jak naszemu trenerowi, ale wcześniej czy później będę w stanie swobodnie rozmawiać po francusku.
 

Stade Rennais – AJ Auxerre 3:2 (0:1)

***

 

26.10.2016r. –  Puchar Ligi – 4. runda

Stade Rennais – Lille

 

L’Équipe:
„Odkąd Davor Milijevic objął Rennes, Lille nie dość, że nie wygrało żadnego meczu z tym zespołem, to w dodatku nawet nie strzeliło bramki tracąc ich aż sześć. Puchar Ligi, który przez chorwackiego managera nie jest traktowany priorytetowo był więc idealną okazją, żeby ten niekorzystny bilans zmienić. Goście wyraźnie lepiej prezentowali się w obronie, ale sami nie byli w stanie zagrozić bramce dobrze dysponowanej formacji defensywnej Stade Rennais. To ona zresztą odegrała kluczową rolę w tym pojedynku. To obrońca Hassen Ben Salem zdobył jedyną bramkę tego spotkania, a defensywny pomocnik Tongo Doumbia wręcz panował w środku pola. Wspaniale podawał, umiejętnie rozbijał ataki gości. Wydaje się, że ten wart prawie 10 mln € reprezentant Mali rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze. Doumbia gra w Rennes już od 2009 roku, ale sezon 2012/13 spędził na wypożyczeniu do Wolverhampton. Z kolei poprzedni musiał rozegrać w Hannoverze. Milijevic cały czas powtarzał, że nie pojmuje tej decyzji, bo widzi dla niego miejsce w podstawowej jedenastce. I tak też jest obecnie. Tongo Doumbia to obecnie jeden z ważniejszych piłkarzy Stade Rennais.”

 
- Pobyt w Hannoverze nie był dla Ciebie zbyt udany. Uważasz, że tamten sezon możesz spisać na straty?
- W pewnym sensie tak. Nie czułem się tam dobrze, a tak w ogóle to zacznijmy od tego, że zostałem tam wypchnięty na siłę, bo nie chciałem być nigdzie wypożyczony. Na szczęście mój koszmar się skończył.
- Jak wyglądał Twój początek współpracy z nowym managerem Rennes?
- Bardzo dobrze. Już w trakcie poprzedniego sezonu dzwonił do mnie z informacją, że jak tylko wrócę to będę grał w barwach czerwono-czarnych. Przed startem obecnych rozgrywek jeszcze odbyliśmy jedną długą rozmowę dotyczącą mojej przyszłości i tego co mogę dać drużynie. Jestem bardzo zadowolony, że trener obdarzył mnie takim zaufaniem.
- Gdy byłeś na wypożyczeniu drużyna bardzo się zmieniła. Jak ją teraz oceniasz?
- Jest zdecydowanie silniejsza. Widać, że mamy w klubie człowieka, który zna się na budowaniu drużyny, który umie wszystkie pojedyncze elementy złożyć w jedną całość. Z optymizmem patrzę teraz w przyszłość, bo nasz klub może teraz niejedną osobę zaskoczyć.
 

Stade Rennais – Lille 1:0 (1:0)

***

 

29.10.2016r. –  Ligue 1 – 11. kolejka

OGC Nice – Stade Rennais

 

L’Équipe:
„Za cztery dni przed Rennes kolejna potyczka z Barceloną, tym razem na wspaniałym Camp Nou. Davor Milijevic znów powtórzył manewr zastosowany przed pierwszym spotkaniem i na ligowy pojedynek z Nice nie wystawił najsilniejszego składu. Wydawałoby się, że i tak powinno to bez problemu wystarczyć na znajdujących się w strefie spadkowej gospodarzy, tymczasem ci podjęli walkę i byli naprawdę blisko sprawienia niespodzianki. Na szczęście dla gości w Rennes gra Abdoulaye Doucouré, który zapewnił swojej drużynie nikłe zwycięstwo. Ten wychowanek klubu w zeszłym sezonie przekonał do siebie chorwackiego managera, który co raz częściej decyduje się go wystawić w podstawowym składzie. Pomimo młodego wieku Doucouré bez zarzutu wywiązuje się ze swoich zadań. Obecnie jest wyceniany na 8,5 mln € i o swoją przyszłość nie musi się martwić, bo ma podpisany kontrakt aż do 2020 roku.”

 
- Nice postawiło Wam wysoko poprzeczkę w tym spotkaniu, byliście zaskoczeni?
- Nice jest w ciężkiej sytuacji, już na początku sezonu stało się jasne, że czeka ich walka o utrzymanie, więc w każdym meczu muszą walczyć o zdobycz punktową. Wiedzieliśmy więc, że łatwo na ich terenie nie będzie.
- Można już odliczać godziny do pojedynku z Barceloną. Ponieważ zagrałeś w meczu ligowym to raczej nie możesz się spodziewać, że zagrasz na Camp Nou. Jak się z tym czujesz?
- Trener poda skład dopiero w dniu meczu, także na razie nie rozmyślam nad tym. To, że zagrałem w lidze nie ma według mnie żadnego znaczenia.
- Jakie nastroje panują w drużynie? Na co liczycie w spotkaniu z Katalończykami?
- Jesteśmy nastawieni bojowo, chcemy się pokazać z jak najlepszej strony. Już pierwszy nasz pojedynek pokazał, że nie sprzedamy łatwo skóry. Uprzykrzymy życie Barcelonie jak tylko się da.
 

OGC Nice – Stade Rennais 0:1 (0:0)

***

 
 
Tak właśnie wyglądały ostatnie dwa miesiące. Rozegraliśmy łącznie jedenaście spotkań, gdzie siedem z nich zakończyliśmy zwycięstwem, dwa zremisowaliśmy i dwa przegraliśmy. Strzeliliśmy dwadzieścia jeden bramek tracąc dziesięć. Cieszy mnie postawa obrony, bo od początku sezonu już sześć razy zagraliśmy „na zero” z tyłu, a pięć razy daliśmy sobie wbić zaledwie jedną bramkę. Oby tak dalej i oby taki sukces udało się nam uzyskać w Hiszpanii. W klubie obecnie nie mówi się o niczym innym, ale… trzeba być realistą. Na 99% ten mecz przegramy, na 99% CSKA wygra ze Skonto Ryga i nasza sytuacja w grupie bardzo się skomplikuje. Rosjanie będą wtedy prowadzić z dziesięcioma punktami, Barcelona będzie mieć ich wtedy dziewięć, a my cztery. Oznaczać to będzie, że musimy wygrać 15 listopada w Moskwie, no i potem jeszcze u siebie ze Skonto i dodatkowo liczyć, że CSKA nie urwie punktów Katalończykom – wtedy uda się nam awansować do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Szanse są jednak niewielkie i zapewne skończymy na trzecim miejscu. Być może wtedy znów powalczymy o półfinał Ligi Europejskiej.
 
Sytuacja w Ligue 1 wygląda natomiast znakomicie. Wiedziałem, że stać nas na walkę o czołowe miejsca, ale nie spodziewałem się, że po rozegraniu pierwszej ćwiartki sezonu będziemy na samym szczycie. Co prawda jeszcze długa droga przed nami, ale cel wyznaczony przez zarząd, czyli walka o Ligę Mistrzów jest jak najbardziej realny. Puchar Ligi też może być interesujący, bo na pewno w meczu z Monaco na wyjeździe w ćwierćfinale nie jesteśmy bez szans, choć łatwo nie będzie. Ale we Francji nigdy nie ma łatwo, tu piłka stoi przecież na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem my, liderzy Ligue 1, wyjeżdżamy przeżyć wielką przygodę, Camp Nou czeka…

 

  
   

FACEBOOK

TWITTER

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ
FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution