Czas. Wróg życia. Chociaż zależy to od tego, jak ono wygląda. Gdyby ktoś mnie spytał czy jest coś czego w życiu żałuję to chyba bym odparł, że jedynie faktu, iż doba ma tylko 24 godziny. Z każdym kolejnym rokiem na tym świecie chciałbym ją po prostu wydłużyć. Znalezienie bowiem czasu na wszystko co w ciągu dnia jest konieczne do zrobienia staje się coraz trudniejsze. W dzieciństwie marzymy o dorosłości. Bo przecież to tak fajnie jest być dorosłym. Staram się wpajać swoim dzieciom, by jak najdłużej cieszyły się dzieciństwem. Oczywiście to dorosłość pozwala w pełni rozumieć otaczający nas świat i cieszyć się nim, ale dopiero z perspektywy czasu możemy zaobserwować jak ważne jest szczęśliwe dzieciństwo.
Niestety starając się dać dzieciom wszystko co dla nich najlepsze jesteśmy w jakiejś części uzależnieni od cudzych decyzji. Każdy ma swoje problemy, dla każdego to jego własne rozterki będą tymi najważniejszymi i jest to całkiem zrozumiałe. Może na przykład dojść do takiej sytuacji, że dziecko będzie w szkole siedzieć 9 godzin, niezależnie od liczby lekcji, bo gmina zapewnia tylko jeden kurs powrotny busem do domu. Cóż zrobić... Walczyć o polepszenie tej sytuacji. Czasami się uda, czasami nie. Niby taka mała rzecz, ale drugi kurs "ratuje życie" i dziecku i rodzicom. Takie sukcesy stają się naprawdę cenne. Bo szkoła oczywiście musi być wyremontowana, ale ludzie za to odpowiedzialni powinni to robić z głową.
Jednym z ciekawszych aspektów życia jest z pewnością walka z różnymi instytucjami, które za wszelką cenę chcą wydrzeć od Ciebie pieniądze, najczęściej niesłusznie. Człowiek codziennie przeżywa jakieś sytuacje stresowe, a ponieważ nie jest to nic miłego to chciałby je oczywiście ograniczyć do minimum. Szkoda tylko, że są takie momenty, iż w głowie pojawia się myśl typu "jakby dali mi kałasznikowa... ile to problemów by rozwiązało". No bo co Ci zostaje skoro przez 8 miesięcy wyjaśniasz z Pocztą Polska, że płacisz abonament RTV, a ich żądanie zapłaty za 5 lat wstecz, do którego zostaje jeszcze przez Urząd Skarbowy wystawiony tytuł wykonawczy do egzekucji pieniężnej, jest całkowicie bezzasadne? W końcu przeprosili, ale można stracić wiarę w ludzką inteligencję.
Dzieci dorastają, trzeba im poświęcić jak najwięcej czasu. Ale czy każdą wolną chwilę? Osobiście uważam, że nie. Człowiek musi mieć swoją odskocznię, swój mały świat, do którego inni nie mają wstępu. Egoistyczne? Każdy może sobie to ocenić swoją miarą. Dla mnie kiedyś był to FM. Czy kiedyś znów będzie? Wątpliwa sprawa. Jestem już tak zacofany pod tym względem, że nie wiem czy byłbym w stanie znów usiąść do tej gry. Przyjemniejsze wydaje się wyjście na rower czy pobieganie za piłką na orliku. Czy mając prawie 40-tkę na karku, wypada w ogóle jeszcze grać w cokolwiek na komputerze?
Mam wrażenie, że dopiero co zaczął rok 2018, robiliśmy w firmie inwentaryzację magazynu. A tymczasem jutro zaczyna się ostatni kwartał tego roku, a my powoli szukamy jakichś odpowiednich prezentów na Święta dla naszych klientów. Czas pędzi nieubłaganie, praktycznie na każdym kroku w mieście widać plakaty z wywieszonymi uśmiechającymi się mordami ludzi, którzy chcą ponoć zrobić coś dobrego dla mieszkańców. Może tym razem im się uda, może tym razem koryto nie będzie najważniejsze. Na dzisiejszej mszy ksiądz prosił byśmy modlili się za rządzących. Sama modlitwa to jednak w tym wypadku za mało. Prosił też o modlitwę za naszych siatkarzy. Za to z chęcią się pomodlę. Bo choć nie oglądałem, żadnego meczu i finału też nie obejrzę, bo po prostu siatkówka mnie już w ogóle nie pociąga, to życzę im z całego serca tego tytułu. A jeśli przegrają? To i tak jest chyba jest powód do dumy, prawda? My wieczorem z żoną pomodlimy się razem z dziećmi, odmówimy dziesiątkę różańca, bo to już ten czas przygotowania do pierwszej Komunii Świętej. Tak, czas leci nieubłaganie.
Człowiek jak jest młody to myśli o tym, żeby mieć fajny telefon, tablet, samochód. To niesamowite jak błahe rzeczy urastają do rangi problemu życiowego. A ja nie mam super telefonu - mam taki, który spełnia moje potrzeby. Nie mam tabletu. Nie mam super samochodu, mam taki w sam raz dla mojej rodziny, który dowiezie nas z punktu A do punktu B. Mamy to szczęście, że jesteśmy w miarę zdrowi (do ideału niestety dużo brakuje), bo wiemy, że są tacy, którzy chętnie zamienili by się z nami miejscami, gdyż mają gorzej. Staram się uczyć dzieci by doceniały to co mają, by cieszyły się z najbliższymi tym co mają . Choć przyznam, że to nie jest proste. Bo kto powiedział, że takie ma być?
Pora kończyć ten bełkot.
Życzę Wam powodzenia. Cokolwiek to dla każdego z Was znaczy.