La Liga Santander
Ten manifest użytkownika jaroo25 przeczytało już 974 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Postanowiłem kilka dni odpocząć od futbolu. Postanowiłem zwiedzić trochę świat, najpierw zwiedzić Hiszpanię, a potem może tydzień za oceanem. Jeszcze nie wiedziałem dokładnie.
Sprawami klubowymi zajął się póki co Daniel i myślę, że sobie poradzi. Zapewnił mnie, że zawsze może do mnie zadzwonić, więc spokojnie mogłem udać się na lotnisko. Do odlotu samolotu miałem kilka godzin, więc wstąpiłem jeszcze do domu po walizkę. Zatrzymując się na podjeździe moją uwagę zwróciła zapchana skrzynka pocztowa. Wiele listów leżało na trawie, nie mieszcząc się w tej skrzynce. Zaciekawiony podszedłem i wziąłem do ręki pierwszą przesyłkę z brzegu.
Adresu zwrotnego nie było lecz dostrzegłem pocztową pieczątkę z napisem "
Jeszcze miałem trochę czasu, więc pojechałem na pocztę, z nadzieją zdobycia informacji o tych listach. Nie dowiedziałem się nic, co więcej listonosz nie odwiedzał moich okolic, więc na pewno poczta nie miała udziału w dostarczeniu tej góry papieru. To już robiło się naprawde dziwne...
Nowe lotnisko w Yorku do małych nie należało, w ostatnich latach ten region kraju przeżywał prawdziwy renesans turystyczny, a lotnisko z chęcią otwierało się na międzynarodowe loty. Ja miałem bilet do Walencji, zakupiony tydzień wcześniej. Wiele osób ostatnio latało w tamtą stronę i nie było szans na kupienie biletu zaraz przed odlotem. Zresztą lubie mieć wszystko gotowe wcześniej. Tak jak przewidywałem, samolot był pełen turystów. W końcu rozpoczynały się wakacje. Znalazłem swoje miejsce, wygodnie się rozsiadłem i szybko usnąłem.
"Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy". Te słowa wyrwały mnie z drzemki. Spojrzałem przez okno i wśród blasku słońca ujrzałem Walencję. Mój cel podróży. Po spokojnym lądowaniu wyszłem na ulicę przylegającą do lotniska w celu złapania taksówki. Do hotelu miałem dość daleko. Stanąłem na krawężniku i nagle przy uchu usłyszałem "Żółci cię potrzebują". Szybko odwróciłem głowę, lecz już nie było nikogo. Tylko pełno turystów idących z i do terminalu. Poczułem się już trochę niepewnie.
Wreszcie dotarłem do hotelu, w którym rezerwowałem apartament. Gdy znalazłem się w swoim pokoju mogłem już spokojnie pomyśleć. Co to są ci żółci? I czego ode mnei chcą? Już zaczynałem usypiac, lecz znów zostałem nieprzyjemnie obudzony, tym razem przez pukanie. Trochę zdenerwowany otworzyłem. W drzwiach stał jakiś dzieciak w turbanie i z zainteresowaniem patrzył na mnie.
-Pan polski trener z Anglia? Ja dać... yyy dać... dać list pan. - Wyraźnie był ucieszony, że zapamiętał tyle słów. Ktoś się najwyraźniej starał. Wziąłem od niego kopertę i co prędzej otworzyłem.
"Chcesz wiedzieć więcej? Złap zielonego kota. Żółty"
To już mnie zdecydowanie zaintrygowało. Spojrzałem na malca.
-Co to jest zielony kot? Kto cię przysłał? Mały najwyraźniej nie rozumiał. Powtórzyłem po hiszpańsku.
-Aaa pan zna nasz język. Jakiś pan mi kazał to przekazać, dał za to dużo pieniędzy.
-Jak wygłądał?
-Ja nie pamiętam.
-Dobra, zmykaj już.
Dziwna sytuacja. Ktoś najwyraźniej lubił zagadki i starał się mnie w to wplątać. Tylko dlaczego mnie? I co to za zielony kot? Później się nad tym zastanowię. Lecz odpowiedź przyszła szybciej, niż myślałem. Chciałem wyjść na miasto, trochę pospacerować i podeszłem do recepcji aby zostawić klucz. Kobieta za ladą popatrzyła na mnie i powiedziała.
-Ma pan gościa, właśnie miałam dzwonić do pokoju. Czeka tam
Podążyłem wzrokiem za jej ręką. Na sofie w holu siedział wielki murzyn w kwiecistych spodenkach i błękitnej koszulce z dużym różowym sercem z przodu. A na nim był... wyhaftowany zielony kot... Podszedłem do niego.
-Kim pan jest?
-Witam. Jestem Abu Salim Dabudaj, jestem przedstawicielem...
-Żółtych?
-Tak. Widzę, że zna nas pan.
-Właściwie, to nie. Tylko cały dzień prześladują mnie różne listy, typu "Żółci cię potrzebują", czy -tu spojrzałem na koszulkę- "podążaj za zielonym kotem".
-Naprawdę? To rzeczywiście ciekawe. Myślałem, że nikt nie wie o naszym spotkaniu, lecz ci kibice wszędzie wepchną swoje wścibskie nosy.
-Kibice? Więc kim ci żółci....
-Chyba pan słyszał o Villarreal?
Coś mi zaczęło świtać. Żółta łódź podwodna...
-Tak, tylko wciąż nie wiem o co chodzi?
-Spokojnie, już panu wyjaśnię. Jestem przedstawicielem tego klubu, oddelegowanym do złożenia panu oferty.
-Jakiej?
-Poprowadzenia naszego klubu.
Zapadła cisza. Już chyba wszystko rozumiałem. A przynajmniej większość. Jedynie zastanawiałem się, jakie intencje były tych listów, zachęcić mnie czy odstraszyć? Ale to nieważne. Villarreal to był znany klub, grający w hiszpańskiej Primera Division, wprawdzie bez większych sukcesów w ostatnich latach, lecz nie wolno było ich niedoceniać.
-Jaka jest propozycja? Kontrakt, budżet i tym podobne.
-Nie możemy zaoferować panu wielkim kwot. Klubowa kasa nie ma się najlepiej ostatnio. Niecałe dwa miliony złotych rocznie do 2032 roku i 65 mln na sprowadzenie nowych graczy. Oczywiście będzie można zwiększyć tę sumę przez sprzedaż piłkarzy z obecnego składu. Chcielibyśmy zaoferować więcej, lecz nie możemy. To klub z małego miasteczka, gdzie wprawdzie nie brakuje kibiców, lecz nie są w stanie zapełnić stadionu, mimo że ten jest jednym z mniejszych w lidze.
-No tak. Oferta jest bardzo ciekawa, warta zastanowienia. Lecz zanim bym odszedł z Yorku, musiałbym uporządkować wszystko tam. Ma pan telefon? Skontaktuję się, gdy będę pewny.
-Wporządku. Proszę - podał mi wizytówkę- Dziękuję, że poświęcił mi pan chwilę. to przyjemność rozmawiać z tak znanym trenerem. Miłego wypoczynku.
i wyszedł, wzbudzając wokół spore zainteresowanie swym wyjątkowym strojem. Teraz już wiedziałem o co chodzi. Najpierw byłem trochę przestraszony, myślałem że to może jakaś organizacja terrorystyczna chce mnie porwać, ale jednak nie. Ach ci kibice...
Wróciłem do apartamentu pełen myśli. Właśnie dostałem bardzo kuszącą ofertę. Poprowadzić klub z Hiszpani chciałem od bardzo dawna. Wprawdzie myślałem o czymś słabszym, ale Villarreal potęgą też nie jest. W ostatnich latach nie spisywali się najlepiej, a we właśnie zakończonym sezonie ledwo uratowali się przed spadkiem. Od tamtego czasu klub jest bez menedżera. Ale czy warto porzucić York? To zespół z potencjałem, u bram wielkich sukcesów... Ale Hiszpański zespół jest bliżej, przecież gra w hiszpańskiej ekstraklasie.
Wystukałem numer Daniela. Kilka chwil i odebrał. Właśnie przegłądał raporty dotyczące nowych graczy w zespole.
-Odchodzę. -chyba zawsze byłem zbyt bezpośredni
-Co? Nie rozumiem.
-Opuszczam York. Chyba przenoszę się do Hiszpanii.
-Ale... Ale jak to? Opuszczasz nas w takim momencie? Przecież mieliśmy wywalczyć awans i osiągnąć wielkie sukcesy i tak dalej. To była tylko mżonka?
-Nie, oczywiście że nie. Ale dostałem ofertę poprowadzenia Villarreal, przydam się im.
-Wiesz, że masz syndrom mesjasza? Tylko byś ratował wszystkich. Ile tam spędzisz? Rok, dwa? I co potem?
-Myślę, że to będzie początek mojej emerytury. Już młody nie jestem i przyda mi się zamieszkać w ciepłym miejscu. Mam dość tej deszczowej aury w Anglii.
-Przyjedziesz jeszcze do Anglii? Czy już tam zostajesz?
-Właśnie się pakuję i jadę na samolot. Będę wieczorem. Nie zostawie przecież klubu tak o sobie, muszę wszystko uporządkować.
-Wporządku, to narazie.
-No trzymaj się.
Teraz zadzwoniłem do murzyna, aby potwierdzić ofertę. Zdziwił się, że tak szybko. Minęła ledwo godzina. Ale się ucieszył i stwierdził, że natychmiast jedzie do siebie, aby poinformować zarząd Villarreal. Ja nie zdąrzyłem nawet rozpakować walizki, więc odrazu udałem się na lotnisko. Wieczorem już byłem w Anglii.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Budżet płacowy to podstawa |
---|
Jeżeli po zamknięciu okienka transferowego na Twoim koncie pozostał zapas gotówki, wejdź do siedziby zarządu i zmieniając proporcje "przerzuć" część kasy do budżetu płacowego. W trakcie sezonu możesz nie potrzebować pieniędzy na transfery, a zarząd spojrzy na Ciebie przychylniejszym okiem, jeżeli zostawisz duży zapas budżetu na wynagrodzenia. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ