Premier League
Ten manifest użytkownika Bolson przeczytało już 1988 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Manchester United rozpoczął sezon bardzo udanie, wygrywając 2 razy z City, z Boltonem, Hull i Napoli. Przed klubem prowadzonym przez Rygla wrzesień - miesiąc ciężkich potyczek.
Na starcie muszę coś powiedzieć. Osobiście serdecznie nie znoszę losowań. Zawsze, ale to zawsze mam w nich pecha. Nieważne czy losuję numerek wskazujące miejsce na którym będę siedział na egzaminie, czy osobę z którą będę rozmawiał, czy też lekcję na której będę pytany to i tak los zarządzi inaczej. Nie lubię też gościa, którego na potrzebę chwili nazwę Losującym Mietkiem. Otóż pan Mietek (przyznam się, że nie wiem, czy Mietek ma swój angielski odpowiednik, ale niech już będzie) ma bardzo odpowiedzialną pozycję w Football Association. Ustala terminarz. Oczywiście nasz Mietek mówi, że wszystko robi komputer a on siedzi i ogląda ładne dziewczyny w sieci. Nie ufajcie Mietkowi. Zakładam, że biedaczysko siedzi po nocach starannie wycinając karteczki, wrzucając je potem do kuleczek, a te do miseczki. I z tej miseczki Mietek wyciąga przez okrągłe 24 godziny karteczki i tak powstaje terminarz. Losujący Mietek zrobił więc swoje i teraz może przez 364 kolejne dni siedzieć bezproduktywnie na... krześle i oglądać te swoje dziewczyny w sieci. Jako że Mieciu najprawdopodobniej za dużo wypił przy ustalaniu terminarzu doszliśmy do konfiguracji w której to MU musiało zagrać z City, Chelsea i Arsenalem w jednym miesiącu. Nie zdziwiło mnie też, gdy w trzeciej rundzie Carling Cup trafiliśmy na Liverpool. Ale to nie wszystko bowiem w LM za przeciwników otrzymałem Atletico Madryt, Werder Brema i Besiktas Stambuł. Doszedłem więc do wniosku, że nie ma to jak Mietek.
No ale do rzeczy. Pierwszy mecz września mieliśmy rozegrać z Derby u siebie. Jak dla mnie człowiek, który wymyślił im przydomek Barany, powiedział najmądrzejszą rzecz w swoim życiu. Wielokrotnie powtarzałem, że nie ma sensu, żeby drużyna z Championship trafiała do PL, bo normalnie i centralnie zleci z hukiem na zbitą skorupę z powrotem do 1 ligi. Tak było też i tym razem. Mierząc się z Derby powiedziałem moim super grajkom że mają wygrać. Ku mojemu zdziwieniu posłuchali! Byłem tak zaskoczony, że w przerwie siedziałem z rozdziawioną paszczą. Serio, to super uczucie, jak ktoś cię słucha. Wygraliśmy 2-0 po golach Aguero i Rio Ferdinanda. Potem nastąpiła 11-sto dniowa przerwa międzynarodowa. Gdyby nie to, że większość moich piłkarzy wyjechała na zgrupowania, pewnie kazałbym im nauczyć się śpiewać hymn Polski i odmieniać słowo Konstantynopolitańczykówna przez przypadki.
14.09.2013 roku urządziliśmy sobie przepiękną wycieczkę krajoznawczą na stadion Stamford Bridge w Londynie. Gdy za piętnaście trzynasta wyszliśmy z szatni przywitał nas gwizdy 42055 kibiców Chelsea, z których co najmniej 1500 to Rosjanie, opłaceni przez Abramowicza, reszta znalazła się tu, bo kocha Chelsea. Sędzią był Mike Jones, zwolennik Partii Pracy i mistrz w struganiu ołówków szafą. Gola już w 5 minucie strzelił niezawodny Bośniak - Edin Dzeko. Nikt na stadionie nie cieszył się tak jak ci Rosjanie. Już 4 minuty później dziękowałem Bogu za to, że nad ławką rezerwowych jest dach z pleksi, bo Rosjanie zaczęli rzucać w naszą butelkami i zapalniczkami, gdyż strzelił Rooney. Gdy 7 minut potem trafił Mata, już widziałem, jak Sasza z Miszą wycelowywują rakiety typu ziemia-powietrze na Old Trafford, niczym Hitler na II WŚ. Musiałem ich uspokoić, toteż poleciłem Diego Renanowi strzelenie samobója. I Ruscy zgasili lonty. Do przerwy 2-2. Nakazałem moim skórokopaczom kontrolowanie przebiegu gry i trafienie do siatki Cecha możliwie jak najpóźniej, mając na uwagę gniew naszych sąsiadów. Znowu byłem pełen podziwu, bo posłuchali po raz kolejny. Chelsea atakowała, my kontrowaliśmy i tak do 85 minuty. Wtedy to gola zdobył Rossi. Kończ Mike, kończ! - myślałem patrząc na zegarek i na sektor kibiców za mną. Misza z Saszą nie byli zadowoleni. Wreszcie koniec! Czym prędzej podałem rękę Krasimirowi Bałakowowi i zwiałem. Piłkarze też. Skończyło się na strachu, bo Roman odesłał swą grupę rosyjskich towarzyszy na 900 drinka w tym że dniu i mogliśmy spokojnie wyjść.
4 dni potem rozgrywaliśmy mecz z Atletico. W autokarze Los Colchoneros siedział mój dobry compadre - David Silva. Jak pamiętacie sprzedałem go w lecie do Atletico, u mnie i tak grzał ławę, choć robił to najlepiej ze wszystkich. 2 gole Aguero i jedno trafienie Maty na które Atletico odpowiedziało za sprawą Germana Pacheco i wynik końcowy brzmiał 3-1. Trzy dni później czekał nas kolejny mega okrutnie nieważny mecz z serii "Nie obchodzi mnie wynik, macie wygrać". Tym razem przeciwnikiem Birmingham City. I co ja mam o tym spotkaniu powiedzieć? Sędzią Doug Cooke, mistrz drugiego planu. 96186 kibiców oglądało hattricka Giuseppe Rossiego. Reszta moich graczy mu asystowała, a piłkarze Birmingham to w ogóle statyści.
Nieopodal Manchesteru znajduje się miasto Liverpool. Właśnie ta miejscowość była celem naszej kolejnej wycieczki. Carling Cup to rozgrywki o 2985 skrzynek dobrego browca i awans do LE. Oczywiście trzeba wykorzystać okazję na darmowe piwo i zagrać porządnie. Nasz rywal, The Reds, zrobił wszystko, żebyśmy nic nie osiągnęli. Sprowadzili deszcz, kibiców i Josha Powera. Pan Moc jest najbardziej nielubianym sędzią w Anglii. Rzuca średnio dwoma żółtymi kartkami na mecz, dużo gada i jest zwolennikiem pojedynku na kciuki. No ale cóż, trzeba grać. Mój ukochany Nemanja Vidić sprezentował naszym wspaniałym przeciwnikom gola, wbijając piłkę do własnej bramki. Na szczęście potem moi bardziej kompetentni grajkowie czyli Skjelbred, Rossi i Fletcher strzelili po golu każdy i ustalili wynik do przerwy na 3-1. A że po przerwie nic się nie zmieniło, wciąż byliśmy w wyścigu po browar. Czy to nie ekscytujące?!
Ostatnim meczem września był pojedynek z Arsenalem. 100000 krzesełek zostało zajętych przez kibiców United. Byłem pewien zwycięstwa. Już w 4 minucie strzelił Rossi. Do przerwy jednak tylko 1-0. Nie byłem zadowolony, kazałem moim grajkom strzelić coś jeszcze, żeby nie wyglądało na to, że wymęczyliśmy to zwycięstwo. I w 52 minucie strzelił Vidić, a gdy w 80 Arsenal dobił Aguero, mogłem cieszyć się zwycięstwem 3-0.
Pomimo katastrofy terminarzowej, złej pogody i Mietka, uważam wrzesień za udany miesiąc dla United. Zwłaszcza, że otrzymałem 2 miejsce w konkursie na menedżera miesiąca. Pierwszy był Martin O'Neill, ale tylko dlatego, że miał trudniej. Ładnie wyszedłem?
W następnym odcinku - Przegraliśmy? To niedopuszczalne! - październik w MU.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Twoja Kariera |
---|
Kariera jest sercem Football Managera, a moduł Kariery jest centralnym miejscem Twojej aktywności na stronie. Stwórz karierę, opisz ją w kilka chwil i połącz z nią screeny, filmy, blogi - pokaż się eFeMowej społeczności z dobrej strony. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ