Sky Bet League One
Ten manifest użytkownika Craxa fan przeczytało już 628 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
-Szybciej, szybciej!- krzyczał Gallen. -Macie jutro zapieprzać na pełnych obrotach! Nie odstawiać nogi! Walczyć i gryżć trawę! Zrozumiano!!!
-Tak jeest!!!- krzyknęli zgodnym chórem piłkarze.
Mój asystent prowadził trening kondycyjny, czyli bieg po plaży wzdłuż linii brzegowej. Pomyślałem, że jak na swoje lata, Joe ma świetną kondycję. Młodsi zawodnicy z trudem dotrzymywali mu kroku. Ale świetna kondycja nie idzie w parze z pamięcią, niestety. Mało brakowało a wczoraj nasza drużyna rezerw zadebiutowałaby bez trenera na ławce. Irlandczyk po prostu zapomniał, że to on prowadzi rezerwy. Przypomniał sobie na godzinę przed meczem. Na domiar złego pierwszy mecz rezerw graliśmy na wyjeździe. Szczęście w nieszczęściu było takie, że graliśmy z rezerwami Crystal Palace, a na ich stadion dostaliśmy się w dwadzieścia minut. Po dobrym spotkaniu nasze rezerwy uległy 2-3, a bramki strzelali Grimes i niechciany przeze mnie Price. Przyjechaliśmy do Southend wczoraj późnym wieczorem. A dzisiaj, od rana zarządziłem ostry trening. Przeprowadziłem również małe korekty w składzie, z którego wypadło dwóch zawodników. Dunne, za słabą postawę w ostatnim spotkaniu i jego miejsce na prawej obronie zajmie Smith. A na lewej pomocy Schofielda zastąpi lewy obrońca, Barron. Shofield musi odpocząć, a Barron może się sprawdzi na tej pozycji, bo nieźle dośrodkowuje i ma ciąg na bramkę. Southend ma jednego zawodnika którego trzeba krótko kryć. To wypożyczony z WHU, młody snajper Fred Sears, który ma już trzy bramki na swoim koncie.
-Przerwa Joe!- krzyknąłem do asystenta.
Na drugi dzień, chwilę przed spotkaniem powiedziałem chłopakom.
-Musimy dzisiaj wygrać. Musimy ustabilizować naszą pozycję w pierwszej szóstce, a już mamy sporo do odrobienia. Zagrajcie z jajem chłopaki.
21 sierpień 2009. Roots Hall, Southend-on-Sea. Godz. 19:45
Coca Cola League 1 [4/46]
Southend United [5] - Millwall FC [11] 0-2 (0-1)
0-1 Neil Harris'37
0-2 Steve Morison'75
CZ.K. Nadjim Abdou'88 (Millwall FC) konsekwencja dwóch żółtych.
Widzów 9847
Sędzia Scott Mathieson (Stockport)
PM Chris Hackett- Millwall FC [9,0]
Skakaliśmy w szatni jak opętani. Darliśmy się i dostaliśmy szału z radości. Po chwili do szatni wpadł Gallen.
-Pogięło was! Z czego się tak cieszycie?- zapytał.
-Z tego, że osiągneliśmy wynik będący niewątpliwym powodem do zachwytu- rzekł Harris.
-Protestuję zawzięcie!!- przerwał mu Hackett. -Byłoby lepiej gdyby Steve nie biegał napakowany jak kabanos.
Joe machnął tylko ręką i skwitował krótko.
-Jesteście jebnięci.
Zabiegaliśmy ich. W tym spotkaniu zdecydowałem się na szybkie rozgrywanie piłki i to zaowocowało mniej dokładnymi podaniami, natomiast świetnymi centrami po których padły dwie bramki. Przy obydwóch swój udział miał Hackett, który dośrodkowywał po świetnych rajdach prawą stroną boiska. Pierwsza bramka to ostra centra do Harrisa, który wybiegł zza lini obrony i uderzył na krótki słupek. Później dwie setki zmarnował, standardowo, Morison i kiedy miałem go zdjąć z boiska, Hackett dośrodkował, tym razem głęboko. Piłka poszybowała lobem nad obrońcami i byłem przekonany, że Morison ją przyjmie i znowu nie trafi, ale on uderzył z pierwszej piłki głową z około 18 metrów. Piękna bramka. Barron na lewej pomocy nie zachwycił, ale również nie rozczarował. Zachwycił natomiast Smith na prawej obronie i to on zastąpi tam Dunne'a. Abdou przymusowo odpocznie kolejny mecz, więc Rankin będzie miał okazję pokazać się z dobrej strony w spotkaniu z Sheffield Utd., w ramach drugiej rundy Carling Cup. Po tym spotkaniu plasujemy się na ósmej pozycji, ale jutro pozostałe zespoły rozgrywają swoje mecze. Pozostało czekać.
Dzień później doszło do wydarzenia które zmąciło moją radość. Od mojego domu do siedziby klubu jest niedaleko. Tylko piętnastominutowy spacerek. Po drodze jest mały park, a w nim stoliki szachownice. Idąc do klubu zauważyłem, przy jednym ze stolików, siedzącego Mike'a Normana. Patrzył się na porozstawiane na szachownicy figury i pogrążony był w zadumie. Zauważył mnie, podniósł głowę i zapytał.
-Partyjka?
-Nie jestem zbyt dobrym szachistą- odpowiedziałem, siadając naprzeciwko.
-A myślałem, że lubisz grać- odrzekł Mike. -Stawiać wszystko i podejmować zakłady. O nasz klub też się założyłeś, co?
-To wasz szef wyskoczył z tą propozycją- odpowiedziałem mu.
-Mahmut się wkurwił. Za ten zakład i za porażkę z Chelsea.
-Mógł nie przychodzić na ten mecz- stwierdziłem.
-Niedługo dostaniesz kolejną propozycję od Nicka- powiedział Mike. -Uważaj na niego kolego.
-Kim ty jesteś Norman?- zapytałem. -Nie pasujesz do tych idiotów.
-Ja wiem kim jestem- powiedział Norman wstając od stolika. -I wiem kim ty jesteś. Jesteś pionkiem w grze, a pionki się eliminuje w pierwszej kolejności.
Popatrzył na mnie, po czym zabrał jednego pionka z szachownicy i odszedł.
Zanim rozpoczęły się pozostałe spotkania czwartej kolejki, nasi juniorzy mieli okazję zrewanżować się juniorom Ebbsfleet, za puchar U-18. Zdołali tylko jednak bezbramkowo zremisować i kolejny młodzik wylądował u naszego fizjoterapeuty. Czwarta kolejka została zakończona, a ja byłem z wyników zadowolony. Z całej piątki interesujących mnie spotkań, tylko Leeds zdołało zwyciężyć, 2-0 u siebie z Tranmere. "Pawie" w ten sposób już samodzielnie liderują z kompletem dwunastu oczek. Bristol R. uległ u siebie drużynie z Huddersfield [1-2]. Norwich tylko zremisował z Wycombe [2-2], również u siebie. Oldham przegrał na własnym stadionie ze Swindon [0-1].Yeovil zanotował bezbramkowy remis u siebie z Leyton, a Southend jak wiadomo uległo nam. Po czwartej kolejce plasujemy się na dziesiątej pozycji i kolejny ligowy mecz rozgrywamy z Brighton na Den.
Pierwszą indywidualną nagrodę odebrał mój prawy pomocnik Chris Hackett. Znalazł się w jedenastce tygodnia. Przed nami ciężki wyjazd. Sheffield Utd. obecnie zajmuje siódmą pozycję w Championship. Wiem czego się spodziewać po tej drużynie, gdyż dostałem już od nich łomot w sparringu. Pamiętam, że bramkę na otarcie łez strzelił dla nas Ward. Spotkanie we wtorek, ale ja już dzisiaj ustaliłem skład. Jedyną małą zmianą jest powrót Schofielda na lewą pomoc.
czy uda nam się go zgarnąć?
wątpliwe marzenia..
..choć nasi kibole nie mieli by nic przeciwko
Sheffield leży 170 mil na północ, od Londynu. Najkrótsza droga prowadzi przez dwa ulubione miasta naszych kiboli. Leicester i Nottingham. Żeby ominąć te miejsca, ci imbecyle wyjechali kilka godzin wcześniej i pojechali dwa razy dłuższą trasą. Pewnie znowu "coś' nie pozwoli im dojechać, ale to już nie moje zmartwienie. Ja myślałem nad odpowiednią taktyką na to spotkanie. Na kilka chwil przed meczem wklepałem się na przedmeczową konferencję prasową. Niechcąco również Joe znalazł się tam koło mnie. Błysnęły flesze, a Joe zapytał.
-Czego oni, kurwa, chcą?
-Joe, to się nagrywa- powiedziałem speszony.
-Aha..- mruknął mój asystent i popatrzył na rząd mikrofonów skierowanych w naszym kierunku. -To ja pójdę może.. Do szatni.. Pogadam z chłopakami..
-To dobry pomysł- odparłem, a Gallen oddalił się w kierunku szatni.
-Skończyli panowie już tę farsę?- zapytał gruby jegomość i skierował mikrofon w moim kierunku. Na mikrofonie było napisane BBC. -Nie od dziś wiadomo, że drużyna Millwall prowadzona jest przez bandę nieudaczników, kryminalistów i... skorumpowanych trenerów. Taka jest opinia publiczna. Co ma pan do powiedzenia na te zarzuty?
-Właściwie to prawda- odparłem spokojnie. -Tylko co do tych nieudaczników nie mogę się zgodzić.
Facet zbladł, a ja kontynuowałem.
-Rozliczać nas będziecie po sezonie, a tymczasem proszę sobie takie pytania darować. Liczył pan na kłamstwa, a dostał pan szczerą odpowiedź. Z mojej strony to wszystko. Przepraszam, ale muszę już kończyć, gdyż czeka tam na mnie moja drużyna.
W momencie jak wszedłem na ławkę trenerską, moi chłopcy wbiegli na murawę Bramall Lane.
25 sierpień 2009. Bramall Lane, Sheffield. Godz. 19:45.
Carling Cup 2 runda.
Sheffield United - Millwall FC 1-0 (1-0)
1-0 Ched Evans'37
82 min. Ched Evans nie wykorzystuje karnego. Obroniony przez Forde'a
Widzów 14993
Sędzia Andy Hall (Birmingham)
PM Mark Bunn- Sheffield United [7,2]
I w ten oto sposób pożegnaliśmy się z Carling Cup. Przeciwnik był drużyną lepszą na papierze i w rzeczywistości. Mimo wszystko jestem zadowolony z postawy mojego zespołu. Mieliśmy jedną świetną sytuację której nie wykorzystał Rankin. Harris i Morison nie istnieli, więc do meczu z Brighton, Morisona zastąpi Grabban. Rywale skutecznie odcięli nam skrzydłowych i nasze ataki rozbijane były w środkowej strefie boiska. Na pochwałę zasługuje nasz bramkarz, Forde który fenomenalnie bronił i na zwieńczenie swojej postawy wyciągnął karnego. Cały blok obronny zagrał świetnie. Nawet Stefanovic, który sprokurował jedenastkę. Smith rozegrał kolejne dobre spotkanie i chyba na stałe zagości na prawej obronie. Z innych boisk na uwagę zasługują dwa wyniki. Pierwszy, bo hokejowy. Aż 6-3 wygrała Swansea w wyjazdowym meczu ze Scunthorpe. Drugi wynik to już sensacja. Grające w naszej lidze Norwich, zwyciężyło u siebie zespół z Premiere League, Birmingham City, 1-0.
Do końca miesiąca został nam tylko jeden mecz do rozegrania. W końcu musimy się przełamać i zwyciężyć na Den. Brighton jest o jedno miejsce w tabeli za nami. Cieszy mnie to, że na wyjazdach grają fatalnie. Bez punktu, a nawet bez strzelonej bramki.
Rezerwy Gallena pokonały na wyjeździe zespół rezerw Wimbledonu [2-1], a bramki strzelali Gallagher i Grimes. Po kontuzji wrócił nasz lewy pomocnik David Martin i to on wystąpi w meczu z Brighton. Abdou skończył pauzować za czerwoną kartkę i również wystąpi. A trzecia zmiana to Grabban w miejsce przemęczonego Hacketta. Grabban to wprawdzie snajper, ale na prawej pomocy też moze grać. I w ten sposób uratował się Morison, który jeszcze zagra w najbliższym spotkaniu. Po raz kolejny jako jedyni gramy w piatek. Jeżeli zwyciężymy, to jest realna szansa osiągnięcia szóstej pozycji. A chciałbym dobrze podsumować miesiąc przed zarządem Millwall.
Nadszedł piątek i wszyscy czekamy na pierwsze ligowe zwycięstwo na The Den.
28 sierpień 2009. The Den, Londyn. Godz. 19:45
Coca Cola League 1 [5/46]
Millwall FC [10] - Brighton & Hove Albion [11] 2-1 (1-1)
0-1 Elliott Bennett'11
1-1 Steve Morison'16
CZ.K. Dejan Stefanovic'30 (Millwall FC) konsekwencja drugiej żółtej.
2-1 Neil Harris'75
Widzów 9930
Sędzia Andy Hall (Birmingham)
PM Nadjim Abdou- Millwall FC [7,9]
Końcowy gwizdek i manager Brighton, Gustavo Poyet, podszedł do mnie i podziękował za wspaniałą walkę. To co się działo w ciągu tych 90 min. zabrało mi dwa lata życia. Po którymś faulu Stefanovica, Bennett uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego i goście objęli prowadzenie, choć inicjatywa była po naszej stronie. Na wyrównanie długo nie czekaliśmy, bo pięć minut później Morison, wreszcie, wykorzystał prostopadłe podanie Boldera. Kilka chwil później Abdou trafił w poprzeczkę. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, gdyby nie kolejny faul Stefanovica. Druga żółta i w konsekwencji czerwona pogmatwały nam plany. Nie miałem na boisku nikogo kto mógłby zagrać na pozycji stopera, oprócz bocznych obrońców, a zmiany nie chciałem robić, gdyż był to dopiero drugi kwadrans gry. Cofnąłem drugiego stopera, Warda, na pozycje libero, dwóch bocznych obrońców, Smitha i Craiga na pozycje stoperów. Natomiast dwóch bocznych pomocników cofnąłem na wysuniętych bocznych obrońców. Powstało z tego ustawienie 5-2-2. Sytuację skomplikowała jeszcze kontuzja Grabbana. Hackett musiał go zastąpić i wytrzymać jakoś te 50 min. W przerwie nakazałem grać wąsko i ofensywnie. I nastąpiła wymiana. Najpierw goście trafili, ale po spalonym. Później prostopadłego podania nie wykorzystał Morison, co już jest standardem, choć tym razem trafił w słupek. Następne dwie akcje Brighton i dwie kapitalne interwencje Forde'a uratowały nas od porażki. Kwadrans do końca i Abdou zagrywa prostopadłą piłkę do Harrisa. Den eksplodowało z radości, bo pierwszy raz udało nam się dogonić wynik. Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem, cofnąłem jeszcze Adou na def. pomocnika i przeciwko szóstce defensywnie nastawionych zawodników, goście już nic nie wskórali.
-Wskoczyliśmy na piątą pozycję!- wrzasnął uradowany Joe.
-Joe, jutro pozostałe spotkania. Które nas interesują!?
-Już mówię, już mówię- asystent zajrzał do terminarza. -Więc, zespoły od szóstego do dziesiątego mogą nam zagrozić. Bristol R. ma wyjazd do Wycombe. Oldham na Brentford, a Huddersfield u siebie gra z Yeovil. Southend jadą do Swindon, a pieprzone Hartlepool ma jak zwykle przejebane, bo podejmują drugie w tabeli Norwich.
-Dobrze- odrzekłem. -Dwa spotkania są pomiędzy drużynami z czołówki. Przy odrobinie szczęścia zakończymy sierpień na szóstym. Z kim gramy następny?
-z Gillingham, u siebie.
-Ligowy Joe, z kim gramy ligowy?- zapytałem.
-Aaaa.. ligowy- zaskoczył Gallen. -Z Bristol Rovers na wyjeździe. Czyli wjeby mamy murowane. Ciężki teren.
-Nie pocieszaj mnie stary- powiedziałem zatroskany. -Wiesz że teraz trzeba trzymać się czołówki, a dzisiaj już niewiele brakowało...
-Ale wygraliśmy!- powiedział Joe i klepnął mnie w plecy. -W dziesiątkę.
-Aha,i podziękuj chłopakom ode mnie jeszcze raz i powiedz, że jutro mają wolne i nie trenują. Jest sobota, niech się pobawią gdzieś. Zasłużyli na to.
W sobotni poranek przygotowywałem sobie jajecznicę na śniadanie i kątem oka oglądałem w telewizji losowanie trzeciej rundy Carling Cup. To już dla nas było bez znaczenia, ale ciekawiło mnie na kogo trafilibyśmy po ewentualnym wyeliminowaniu Sheffield Utd. Na początek ciekawa para. Manchester City - Chelsea. Jedyne dwie drużyny z naszej ligi, Norwich i Southend trafiły na...Norwich na Cardiff u siebie, a Southend też u siebie, ale znacznie gorzej, bo na Bolton. A Sheffield Utd. na... West Ham United.
-Pierdolone moje szczęście- powiedziałem cichutko sam do siebie i zacząłem się śmiać.
Później wziąłem zeszyt i zacząłem obserwację wyników naszej ligi. Bristol R. zwyciężyli na wyjeździe Wycombe, [2-0], niedobrze. Oldham uległo w wyjazdowym spotkaniu Brentford [1-2], czyli świetnie. Huddersfield pokonali Yeovil [2-1], u siebie. Niedobrze, bo jak już wygrali to mogli trzema bramkami, ponieważ Yeovil ma tyle punktów co my, ale lepszą różnicę bramek. Dalej dobrze, bo Southend przegrali na wyjeździe ze Swindon [0-1]. Na koniec Hartlepool przegrało u siebie z Norwich [0-1], co było do przewidzenia. W ten sposób Norwich zostało nowym liderem, bo Leeds odniosło w końcu porażkę. Przegrali na wyjeździe z Colchester [0-2].
Siódma pozycja. Brakło tylko jednej bramki i bylibyśmy w strefie barażowej. Teraz zaczynałem przypominać sobie ile okazji zmarnował Morison. Gdybyśmy mieli jedną bramkę więcej, zrównalibyśmy się z Yeovil i wtedy zdecydowałaby kolejność w alfabecie. A "M" jest wcześniej niż "Y". Ale w ten sposób nie mogę się tłumaczyć przed zarządem. Że pieprzone "M" jest przed pieprzonym "Y".
Nazajutrz zobaczyłem kartkę na swoim biurku. Były to powołania na mecze reprezentacji. Aż sześciu piłkarzy Millwall dostało powołania od selekcjonerów drużyn narodowych. Z U-18 Hegarty, Fitzimons i Drummond. Z rezerw Williams i Antal. A z mojego składu Nadjim Abdou, tylko że nie we Francji, a w Komorach. Cała szóstka stanie przed szansą debiutu w narodowych jedenastkach. Pojechałem na trening i dopadłem Abdou.
-Nadjim- zacząłem. -Dostałeś powołanie na dwa mecze z Botswaną. Na dwa mecze towarzyskie. Koliduje to troszeczkę z naszym kalendarzem. Bardzo cię potrzebuję na mecz z Bristol Rovers.
Abdou posmutniał i powiedział.
-Bardzo się ucieszyłem z tych powołań trenerze. Na Francję nie mam szans, więc wybrałem Komory. Tam są moje korzenie i moja rodzina jest dumna ze mnie, że zagram dla naszego kraju. Ale jeśli tutaj jestem potrzebny, to ok.. zostanę.
Zaczął mu się głos łamać, a w jego oczach zauważyłem łzy. Klepnąłem go w plecy i powiedziałem.
-Nadji! Skopcie dupy tym Botswańczykom i uważaj tam na siebie. To tylko mecze towarzyskie. I jeszce chciałem ci pogratulować nagrody.
-Jakiej nagrody?- zapytał Abdou.
-Dostałeś się do jedenastki tygodnia ostatniej kolejki.
Wtedy podszedł, a raczej podbiegł, Bobby Bacic.
-Grabban.. 5 tygodni nie zagra, ale mam dobrą wiadomość. Do zdrowia dochodzi Robinson- wysapał fizjoterapeuta.
-Kiedy będzie mógł zagrać?- zapytałem podniecony.
-Nie wiem.
-Aaa.. to dzięki za rzetelną informację Bobby- odparłem z przekąsem.
-Nie ma sprawy. Pytaj o wszystko, bo jak nie będziesz pytał, to się niczego nie dowiesz- odrzekł Bacic i pobiegł w stronę parkingu.
Rozdano nagrody podsumowujące sierpień w naszej lidze. Niestety nas ominęły wszystkie.
Manager miesiąca. Paul Lambrt - Norwich.
Piłkarz miesiąca. Gary McSheffrey - Leeds.
Młody piłkarz miesiąca. Jordan Rhodes - Huddersfield.
Bramka miesiąca. Cody McDonald - Norwich.
W Premiere League prym wiedzie Chelsea, a w innych ligach, Saint-Etienne w League Une i Wisła Kraków w polskiej ekstraklasie. Moja Cracovia zajmuje wysoką czwartą pozycję. Wisła również zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Europejskiej.
Sierpniowe spotkania ligowe przedstawiały się następująco.
3 zwycięstwa, remis i porażka. 10 punktów. Bramki [6-3]
Carling Cup. Remis i porażka. Bramki [1-2].
Moim najlepszym zawodnikiem sierpnia został Chris Hackett, ale to tylko mój osobisty typ.
Zamknięto również okno transferowe. Co do naszych transferów, to bez rewelacji. Tylko Stefanovic ma miejsce w pierwszej jedenastce.
-Czy planuje pan jeszcze jakieś wzmocnienia?- zapytał jeden z dyrektorów klubu.
-Zdecydowanie nie!- odparłem. -Resztę budżetu transferowego, czyli 14 tys., przeznaczyłem na budżet płacowy, więc jesteśmy 600 euro tygodniowo, do przodu. Ta nadwyżka pomoże nam na podpisanie zawodowych kontraktów z najlepszymi juniorami. Niestety, nie udało nam się pozbyć Price'a.
-Może dać go na wolny transfer- stwierdził Berylson.
-Za dużo by nas to kosztowało- odpowiedziałem spokojnie. -Biorąc pod uwagę fakt, iż w sierpniu ponieśliśmy stratę rzędu 206 tys.
-Ta spłata kredytu nas tak dobija- rzekł Garston. -160 tys. miesięcznie. A pozycja w lidze troszkę poniżej oczekiwań.
-Mam ambitny plan powalczyć o puchar JPT- odrzekłem. -W tych rozgrywkach można troszeczkę zarobić. Dodatkowo na jedno z naszych wrześniowych spotkań, zaplanowano transmisję telewizyjną.
-No nic- westchnął Ambler. -Do zobaczenia za miesiąc i miejmy nadzieję, że uraczy nas pan lepszymi informacjami.
-Też na to liczę, sir- odpowiedziałem.
Po chwili zostaliśmy sami z Johnem. Zapaliłem papierosa, a prezes rzekł.
-Dużo nie brakło.
-Jedna bramka John i bylibyśmy w domu. Bo przecież pieprzone "M" jest przed pieprzonym "Y".
W kolejnym manifeście dwa spotkania ze znienawidzonym Gillingham. Bitwa pod Bristol i dość nieoczekiwana propozycja.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ