-Witam panie Martin! Od dzisiaj jestem pana osobistym kierowcą.
-Gdzie jedziemy?
-Do naszego serca, zapewne domyśla się pan o czym mówię.

Dalszą część podróży spędzili w milczeniu. Po 30 minutach byli w mieście. Jack ciągle zastanawiał się nad tym co się dzieje tego ranka. Próbował znaleźć racjonalne wytłumaczenie tego wszystkiego. Zgłosił się dla żartu, zabawy i wyrwania się choć na chwilę z tej prowincji. A może to kumple zorganizowali show z ukrytą kamerą? Rozejrzał się nerwowo po aucie. Nie dostrzegł tam żadnego okna na świat dla milionów widzów.

-Jesteśmy na miejscu - odparł kierowca

Wyszedł bez słowa. Wreszcie przed nim stanął. Pamiętał go z czasów dzieciństwa gdy z ojcem przyjeżdżał tu na mecze. Nigdy nie wydawał mu się tak wielki jak dzisiaj. Jego ogrom i potęga otworzyły mu usta. W długim milczeniu patrzył na dach, który niemalże równał się z niebem. W końcu ruszył dalej. Pociągnął nerwowo za klamkę, wszedł do środka. Wszyscy powitali go bardzo życzliwie, nawet sam On udzielił mu błogosławieństwa.

-Zaraz wejdziemy na konferencję prasową i oficjalnie pana powitamy.

-A umowa?

-Spokojnie, wszystko podpiszemy, gdy damy trochę pożywki tym hienom.

-Miejmy to już za sobą.

-Zdaje pan sobie sprawę że w tej chwili nie ma już odwrotu?

Odpowiedział kiwnięciem głową i wszedł na salę. Nagle oświetlił go potężny blask fleszy. Oślepił go tak bardzo, że prawie potknął się o nogi idącego przed nim prezesa. Starał się opanować emocje, które nim zawładnęły. Usiadł pomiędzy samym Sirem a jego przyszłym szefem.

-Witamy państwa na konferencji prasowej. Chciałbym abyście kogoś poznali...

Burza w świecie Internetu i prasy wybuchła niemal w jednej sekundzie. Rozpoczęło się bombardowanie człowieka, który jeszcze nie zdąrzył nikogo urazić.

The Sun

Rotacje w Manchesterze, fani oburzeni.

Sensacyjna zmiana w Manchesterze United! Jak donosi nasz korespondent znajdujący się na konferencji prasowej zwołanej przez rodzinę Glazerów David Moyes z dniem dzisiejszym przestaje być trenerem Czerwonych Diabłów. Szczegóły rozstania nie są znane. Jednak bardziej zadziwia wszystkich sensacyjny następca byłego już trenera Moyesa. Zostaje nim nikomu nieznany Jack Martin. Informacja ta wywołała powszechne oburzenie. Wściekli fani wyszli na ulicę niosąc transparenty, które krytykują działania rodziny.

Silna fala krytyki i niedowierzania powoli opada. Wszyscy dostrzegają że to nie jest żart i że faktycznie grupą najlepszych zawodników ma zarządzać nikomu nieznany chłopak ze Stalybridge. Rozpoczyna się oczekiwanie na jego pierwszy wywiad z mediami.

Daily Mirror

Tylko u nas! Wywiad z sensacją z Manchesteru!

-Jak się z tym wszystkim czujesz? Jakie będą twoje pierwsze słowa dla nas jako trener Manchesteru United?

-Cóż, chciałbym powiedzieć że...

Wściekły i przeraźliwy dźwięk dotarł do jego uszu. Pierdolony budzik! Dlaczego akurat teraz?! Wstał, przeciągnął się i poszedł do łazienki. Po porannej toalecie powrócił do pokoju i zaczął się ubierać. Założył stare jeansy, bluzkę i swój stary zegarek. Spojrzał na jego tarczę. „5:20, spokojnie masz jeszcze dużo czasu”. W zasadzie to nie wiedział co z sobą zrobić. Wyszedł na dwór i wsiadł do swoją Alfę. „Pieprzony akumulator” - próbował ukryć swoją sklerozę. Podpiął prostownik i po 10 minutach spróbował odpalić. „Od razu lepiej złotko” - poklepał ją po kierownicy i ruszył na miejsce. Pod stadion dotarł dokładnie o 6:20. Miał jeszcze dużo czasu. Znowu poczuł tą dziwną ochotę na zapalenie papierosa. „Jesteś nieźle jebnięty Jack, przecież nigdy nie paliłeś. Nie mogłeś na to patrzeć”.

Zaczął robić to co lubił najbardziej. W samochodzie od zawsze dobrze mu się myślało. To tam postanowił rzucić prawo i oddać się swojej pasji – gotowaniu. Dostał się do restauracji w centrum miasta gdzie szybko awansował na szefa kuchni. Ale za tym wszystkim ciągnęła się przeszłość. Gdy był mały od zawsze z ojcem chodził na mecze. Nawet po rozwodzie rodziców to się nie zmieniło. Comiesięczne wyjazdy na Old Trafford były dla niego, siedmiolatka jak święto. Piłka z czasem zaczęła stawać się dla niego coraz ważniejsza. I wtedy pojawiła się jego matka, Christina. Widząc słabe oceny syna odcięła go od sportu. Zabroniła chodzić mu na mecze, oraz zaczęła wpajać zasady dobrego ucznia. Jack bojąc się matki posłusznie zgodził się na to. Skończył szkołę średnią z dobrymi wynikami. Dostał się na prawo w Manchesterze gdzie dojeżdżał z rodzinnego miasta. W końcu w tajemnicy przed matką odłożył trochę pieniędzy i zrobił kurs trenerski. Nie wiedział w sumie do czego mu to się przyda, ale jak postanowił tak zrobił. „Jednak od przeszłości nie da się uciec” - uśmiechnął się sam do siebie.

W końcu spojrzał na zegarek, 6:50. Wysiadł, zamknął samochód i udał przez chodnik do głównych drzwi. Na powitanie wyszedł mu mężczyzna w średnim wieku. W ręku trzymał paczkę papierosów.

-Jack Martin?

-Zgadza się

-Zapali pan?

-Nie, przjedźmy do rzeczy. Spieszę się do pracy.

-Zatem zapraszam do środka. Musimy omówić parę rzeczy.