Priemjer Liga
Ten manifest użytkownika Sztaficer przeczytało już 2474 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
26 marca 2010
Dzień mojego debiutu zbliża się nieubłagalnie, zostało coś koło dwudziestu kilku godzin do meczu inauguracyjnego. Czy się stresuje? Cholernie. W końcu dzisiaj okaże się, czy podczas okresu przygotowawczego pracowaliśmy na tyle, by teraz liczyć się w lidze. Skład na mecz z z beniaminkiem Priemjer Ligi Kayrat`em Ałma-Ata mam już w głowie. Pozostaje tylko czekanie na sukces lub klęskę. Egh... zaczynam powoli się obawiać. O ile jestem zadowolony z gry zespołu w sparingach to teraz odczuwam jakiś strach, to chyba normalne, zwykła trema - taka jak przed wyjściem na środek sali na apelu w szkole. Będzie dobrze... mam nadzieje.
27 marca 2010
Mecz zaczyna się o 15, to chyba... o w mordę! Zostało 15 minut. Zegar tika - tik, tak, tik, tak. Piłkarze w szatni już gotowi do wyjścia na murawę.
- Panowie, dajcie z siebie wszystko. Kibice na nas czekają, właśnie. Panie Gieniu, ilu ich przyszło? - zapytałem mojego asystenta.
- Coś koło 600, nie tak dużo. - odparł Chevelev.
- No to patrzy na was 600 par oczu, nie skompromitujcie się bo polecą głowy... - powiedziałem.
I stało się, na znak asystenta wyszliśmy z szatni i udaliśmy się w kierunku boiska. Ja z Gienkiem i rezerwowymi usiedliśmy na ławce a moi "wybrańcy" stanęli przy linii bocznej. Zdjęcia, wymiana proporczyków, przywitanie z sędziami. Jeszcze tylko moi zawodnicy ustawiają się w kole i wydają swój "okrzyk bojowy" - Dar, Dar, Pawłodar!
Irtysz Pawłodar 3 - 1 Kayrat Ałma-Ata
Udało się! Kibice szczęśliwi, prezes uradowany, tylko piłkarze zmęczeni. Ale mają prawo, bo wygrali swój pierwszy mecz pod moją wodzą. W sumie to cały mecz układał się po naszej myśli. Przeciwnik oddał zaledwie 4 strzały na naszą bramkę, lecz tylko, albo aż jeden Dragana Djurdjevicia w 68 minucie spowodował kapitualcję Davida Lorii. Już w 4 minucie otrzymaliśmy prezent w postaci czerwonej kartki dla Bojana Trkulija. Kayrat jednak mecz skończył w dziewiątke, bo za drugą żółtą kartę z boiska wyleciał Artem Fomin w 50 minucie. Wynik otworzył Alexandr Krokhmal w 14 minucie wbijając piłkę do siatki główką po dośrodkowaniu. 6 minut później Milan Nikolic wykorzystał podanie będącego sam na sam z bramkarzem Krokhmala i podwyższył wynik na 2 do 1. Trzeciego, ostatniego dla nas gola zdobył Evgeny Tarasov przelobowując bramkarza tuż zza linii pola karnego w 72 minucie.
Tak dobiegł końca jeden z meczów Priemjer Ligi. Oprócz naszego rozegrano jeszcze 5 spotkań. Największym zwycięstwem popisał się Toboł Kostanaj który rozgromił 4 do 0 FC Atyrau.
Po pierwszej kolejce prowadzi Toboł, zaraz za nim jesteśmy my, a najniższy stopień podium należy do Lokomotivu Astana. Tabelę zamykają FC Atyrau i Kayrat Ałma-Ata.
3 kwietnia 2010
Wietrznie, zimno, niebo zachmurzone. Ta pogoda chyba nigdy nie przejdzie. Fakt, że nasz limat jest taki a nie inny sprawia, że najchętniej rzuciłbym to wszystko i wyjechał gdzieś, do Brazylii albo nad Morze Śródziemne, nawet do 5 ligi, byleby było ciepło. A może i nie? Płacą dobrze, w hotelu pokój jest ogrzewany. Nie wiem... Mniejsza o takie pierdółki. Dzisiaj kolejny mecz, gramy z Szachtiorem Karaganda. Poprzedni mecz, z Akżaikiem Orał zremisował 1 - 1. W zeszłym roku grał w Lidze Europejskiej i odpadł w pierwszej rundzie z chorzowskim Ruchem. Apropos Ligi Europejskiej...
- Mikhail! - krzyk prezesa był na tyle głośny, że słychać było go w całym budynku.
- Tak szefie? - odpowiedziałem zdziwiony na zawołanie prezesa, które podobne było do ryku niedźwiedzia w lesie.
- Ale ja jestem głupi, ale ja jestem... Zapomniałem ci powiedzieć. Wiesz co to jest Liga Europejska? - zapytał mnie po raz pierwszy dzisiaj, ale zapewnie nie ostatni.
- No tak, rozgrywki międzynarodowe klubów europejskich, trochę niższy szczebel niż Liga Mistrzów... - odparłem lekko zarzenowany łatwością pytania.
O co mu do licha chodzi? Jaja sobie ze mnie robi i chce mi tłumaczyć na czym polegają te rozgrywki?
- Jak wiesz, wywalczyliśmy w zeszłym roku kwalifikacje i zagramy w tych rozgrywkach. - rzekł prezes dumnym głosem.
Mnie lekko zamurowało. Interesowałem się piłką, śledziłem ligę w zeszłym roku, ale jak Boga kocham zapomniałem, że klub który prowadzę będzie grał w Europie! W tym wieku już dopadła mnie skleroza? Chcąc niechąc przytaknąłem.
- Chciałbym ujrzeć nasz Irtysz w fazie grupowej, co to dla ciebie, nie? - zadał mi pytanie oczekując pozytywnej odpowiedzi.
Po raz kolejny mnie zatkało. Czego on odemnie oczekuje? Może w przyszłym roku mam wygrać Ligę Mistrzów?!
- Mikhail, coś się stało? - zapytał szef zobaczywszy moją dosyć smutną minę.
- Szefie, ale nie za wysoko szef mierzy? Przecież my nie mamy składu gotowego walczyć nawet o II albo III Rundę, a co dopiero o fazę grupową... - powiedziałem, sprowadzając go na ziemię z gwiazd. Nie odpowiedział już nic, coś mruknął i odszedł. Czułem się dość dziwnie. Mijałem go jeszcze kilka razy, nie odezwał się słowem. Mój czas w Irtyszu dobiegł końca nim na poważnie się zaczął? Wróćmy jednak do meczu. Zawodnicy właśnie wybiegają na boisko w Karagandzie...
Szachtior Karaganda 1 - 1 Irtysz Pawłodar
Mało zabrakło... Mało... Za dużo! O ile pierwsza połowa wypadła świetnie i gospodarze prawie nie istnieli to druga to istna tragedia. Szachtior kontrolował grę, z rzadka pozwalał moim dość do piłki nie mówiąc już o oddaniu strzału. Prezesina się wścieknie... Gola dla nas zdobył w 25 minucie Evgeny Tarasov w akcji sam na sam z bramkarzem. Wyrównał w 70 reprezentant Rwandy Jimmy Mulisa. Trzeba wziąć się do roboty, i to ostro.
W lidze oczywiśnie nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło. Swoje mecze wygrały oczywiście Lokomotiv Astana i Toboł Kostanaj.
W tabela również nie zaszły drastyczne zmiany. My zamieniliśmy się z Lokomotivem miejscami, a Kayrat z Atyrau`em - drużyną z którą gramy za 2 tygodnie.
17 kwietnia 2010
Żądni krwi i 3 punktów trenowaliśmy i czekaliśmy 2 tygodnie. Mecz z FC Atyrau miał być decydujący, przynajmniej w mniemaniu prezesa który odezwał się do mnie (!), poprzez sekretarkę. "Pan Sklyar oczekuje wygranej". Informacja dotarła do mnie, razem z zapewne ukrytą w niej treścią - albo wygrasz, albo wylatujesz. Swoją drogą to trochę dziwne, by po dwóch meczach grozić trenerowi zwolnieniem. No nic, mus to mus, a prezes daje kasę więc lepiej się go słuchać. Z taką motywacją przekazaną zawodnikom wyszliśmy na boisko..
Irtysz Pawłodar 2 - 1 FC Atyrau
Było dobrze, ale przeciwnik do potęg nie należał. Wszystkie gole strzelili moi zawodnicy. Zaczął główkowym samobójem w 9 minucie Ilja Vorotnikov. Gdy spojrzałem na prezesa siedzącego tuż nad ławkami wydawało mi się, że chce zabić mnie wzrokiem. Jednak 2 minuty później uspokoił się. Nowa gwiazda Irtyszu - Alexandr Krokhmal wyrównał. Po podaniu ze skrzydła okiwał obrońcę przeciwnika i spokojnym strzałem posłał piłkę w okienko. 5 minut później padł kolejny gol, strzelec ten sam, tylko sposób zdobycia inny - dobitka. Gdy piłka przekraczał linię bramki prezes wpadł w taką radość, że jego wielki kubeł popcornu spadł tuż obok ławki.
W pozostałych meczach Toboł naturalnie wygrał, lecz Lokotomiv zremisował 1 do 1 z Okżetpes Kokrzetau.
W tabeli zanotowaliśmy prowizoryczny awans, lecz ciągle mamy tyle samo punktów z Lokomotivem. Toboł lekko odskoczył. Na dole kolejna zamiana miejsc Kayratu i Atyrau.
24 kwietnia 2010
Ligowy mecz z naszym niedawnym sparingpartnerem zbliża się wielkimi krokami. Jeśli wszystko pójdzie tak jak wtedy mamy 3 punkty. Zawodnicy wyglądają na pewnych, zbyt pewnych...
Żetysu Tałdykorgan 3 - 2 Irtysz Pawłodar
...a zbytnia pewność szkodzi. Teraz wiem. Jak to mówił dziadek "Mądry Polak po szkodzie". Ale ja podobno nim jestem. Na pewno. Pozwoliłem swoim kopaczom na zbyt dużo luzu. Teraz im się to ukróci. Zważywszy, że następny mecz to Puchar Kazachstanu. Sam mecz był zróżnicowany. W pierwszej połowie działo się mało, bardzo mało. Radość, chyba jedyną w meczu dała nam 40 minuta i Gleb Matsev który minął obrońców, minął bramkarza i posłał piłkę do bramki. Tyle radości. Druga połowa chyba przebudziła w Tałdykorgańskim zespole chęć walki, bo w 20 minut zdobyli 3 bramki. Bramki dla Żetysu padły kolejno: z dośrodkowania(Darko Kremenovic 52') , z akcji sam na sam i z dobitki po rożnym(Denis Rodionov w 62 i 70 minucie). W 86 minucie Milan Nikolic trafił główką piłkę do bramki, lecz był to tylko gol honorowy. A 3 punkty przepadły.
A w lidze hit - Lokomotiv w Astanie podejmował Toboł Kostanaj - i wygrał, 4 do 1.
Dzięki zwycięstwu Lokomotiv awansował na pierwsze miejsce, przed Toboł. Przed nas wskoczyło Ordabasy Szymkent. Na dole bez zmian.
28 kwietnia 2010
Dzisiejszy dzień to nasz pierwszy i mam nadzieje, że nie ostatni mecz w Pucharze Kazachstanu. Nasz przeciwnik to FC Atyrau, zespół z którym graliśmy niedawno w lidze. Pokonanie go 2 do 1 nie było problemem. Dzisiaj powinno być podobnie. Zawodnicy zmotywowani po ostatniej porażce w lidze chcą wygrać. Jedyny mankament to miejsce - gramy na wyjeździe...
FC Atyrau 2 - 1 Irtysz Pawłodar
Nosz k.... Jakim cudem, jaki k.... prawem? Nie było tak źle, nie było źle do czasu. Pierwsza połowa wypadła świetnie. Myślałem, że mamy awans w kieszeni. Już w 4 minucie Alexandr Krokhmal po świetnym kontrataku umieścił piłkę w siatce. Druga połowa była jakby neutralna. Obie drużyny tworzyły akcje, ale bez skutku. Nasi kibice cieszyli się już z awansu gdy nagle... cisza... . Piłka w naszej bramce. Po dośrodkowaniu i błędzie obrony piłka odbija się od Ilji Vorotnikova i wpada do siatki. Tuż przed gwizdkiem, bo po golu sędzia zarządza dogrywkę. Ta niestety toczy się już pod dyktando gospodarzy. W pierwszym kwadransie broniliśmy się dzielnie, choć widziałem, żę zawodnicy ledwo zipią, liczyłem już na karne. Lecz się przeliczyłem. W 107 minucie gry konktratak zespołu z Atyrau, piłka pod nogi Tigrana Gharabaghtsyana i gol. Nie udało się tego odrobić, mimo, że mieliśmy dwie okazje w postaci rzutów rożnych.
Wyniki 2 rundy Pucharu Kazachstanu
Pary 3 rundy Pucharu Kazachstanu
Odpadliśmy, zarząd liczył minimum na półfinał, cóż zrobić. Dość ciekawa informacja spotkała mnie w szatni. Zawodnicy ze spuszczonymi głowami udawali się pod prysznice gdy do szatni wskoczył nie kto inny tylko... prezes, w stanie którym nie nazwałbym zdenerowaniem.
- Co to k**** miało być?! Pytam się do ch*** co to k**** miało być?! W dupach się poprzewracało?! Przegrać z ostatnim zespołem w lidze?! Aż tak jesteście słabi?! To ja was nagrodzę! Zapomnijcie o premiach i nagrodach! - ryczał prezes jak mamut ugodzony dzidą, po chwili dodając kolejną wiązankę - Trener sie k**** stara, a wy to je******! Tak nie będzie, albo się weźmiecie do roboty albo polecą głowy! Za te pieniądze co ja wam płace powinniście się bić k**** o Ligę Mistrzów! - skończył i złapał się za sercę, po czym w asekuracji klubowego fizjoterapeuty opuścił szatnie.
A w niej nastała niezręczna cisza. Nikt nie odważył się nic powiedzieć, chyba kazanie prezesa do nich dotarło. A może się bali? Pierwszy odezwałem się ja.
- No to wiecie co macie robić. - skwitowałem i wyszedłem zostawiając ich samych. Po chwili spotkałem prezesa biorącego jakieś tabletki. Sam mnie zaczepił.
- Panie Michale (powiedział to poprawną polszczyzną!), przepraszam, ale widzę co te niemoty wyprawiają. Niech pan przyjmie moje przeprosiny. Ma pan wolną rękę, w przyszłym roku znajdą się spore pieniądze na wzmocnienia bo chyba zatrudnianie kopaczy z odzysku było złym pomysłem. To jak, wybaczy mi pan? - powiedział i podał mi rękę.
- Pewnie. - odrzekłem robiąc to samo. A potem udałem się autobusem do hotelu.
8 maja 2010
Tak, minął ponad tydzień od kazania prezesa o którym dowiedziały się przez jednego, anonimowego zawodnika media. Ale ja już wiem kto nim był, jednak lepiej gdy zostanie to w mojej pamięci. Jednak dzisiaj na Stadionie Centralnym czeka nas nowy mecz. Mecz, i to nie byle z kim. Mecz z Aktobe FK, z obrońcą tytułu. Silny wiatr zapowiedziany przez pogodynkę tylko spotęgował grobowe nastroje na trybunach. Zarząd wiedząc co się szykuje ogłosił tydzień temu, że dzisiejszy dzień będzie Dniem Kibica i wstęp będzie wolny. Nieposkutkowało, przybyło ledwo ponad 400 osób. Prezes zamiast zajadać popcorn nerwowo palił cygaro w swojej loży, tuż nad moją ławką.
Irtysz Pawłodar 3 - 1 Aktobe FK
Cud! Wygrana! Mamy 3 punkty! Nawet prezes chyba wybaczył zawodnikom, bo każdy po meczu otrzymał bonusowe 200 euro, mi rzucił 500. Co za hojność. Przejdźmy jednak do meczu. Pierwsza połowa zwiastowała 3 z rzędu klęskę. W 28 minucie Kameruńczyk Titi odebrał z łatwością piłkę naszemu obrońcy i ruszył sam na sam z Davidem Lorią. Efekt wiadomy, prezes wku..rzony a kibice powoli opuszczają stadion i udają się do wyjścia. W szatni powiedziałem tylko, że jeśli chcą zarabiać to niech lepiej wezmą się do roboty. O dziwo poskutkowało. W 63 minucie Alexandr Krokhmal otrzymał piłkę po dośrodkowaniu i wykorzystawszy nieporozumienie bramkarza i obrońcy minął ich i wszedł z piłką do siatki. 6 minut później Gleb Maltsev otrzymał piłkę w polu karnym i potężnym uderzeniem z woleja uderzył w okienko. To jeszcze nie koniec. W 77 miniucie Krokhmal zdobył swojego drugiego gola, z karnego. Niestety z powodu kontuzji ze składu wypadlu Pavel Shabalin i David Loria. Ten pierwszy nie doznał żadnego poważnego uszczerbku, lecz David nadciągnął ścięgno pachwiny i wypadł na 2 tygodnie. Co gorsza na mecz z Tobołem Kostanaj...
A w lidze? To co zwykle, zwycięstwa Toboła i Lokomotiva. Oprócz zwycięstwa Szachtiora same remisy.
Awansowaliśmy o 1 lokatę na trzecie miejsce. Powyżej bez zmian. A na dole? Kolejna zamiana Kayratu i naszego pogromcy.
15 maja 2010
Dzisiaj ważny mecz z Tobołem. Wiadomo, że rywal jest mocniejszy, lecz po ostatnim zwycięstwie z obrońcą tytułu zawodnicy chcą wygrać i dzisiaj. Problem z bramkarzem powiększył się, bo rezerwowy Anton Tsirin również wypadł ze składu. Siłą rzeczy bronić musi junior - Vladimir Ovhinnikov.
Toboł Kostanaj 4 - 2 Irtysz Pawłodar
Nie wyszło, w ogóle. Już w 3 minucie Olexandr Shutov pokonał naszego młodego bramkarza główką po dośrodkowaniu. Światełkow w tunelu pojawiło się w 11 minucie, gdy Alexandr Krokhmal pokonał bramkarza gospodarzy. Był to piękny gol który po meczu spowodował u mnie ból głowy. Skoro obrońca Toboła wycofując piłkę bramkarzowi trafił nią pod nogi Alexandra to czemu do licha oni wygrali? Moje zwycięskie ambicje ostudził w 31 minucie, a pogrzebał całkowicie w 39 Ukrainiec Ruslan Levyga. Dwa razy miał akcję sam na sam i dwa razy trafił. Na początku drugiej połowy dobił nas Igor Yurin dobitką z rożnego. Kilka minut później inny Yurin, Evgeny, nasz napastnik strzelił ostatniego gola w meczu po akcji sam na sam uderzając piłkę tak, że ta zanim wpadła do siatki odbiła się od słupka. Tyle bramek.
W innych spotkaniach Lokomotiv i Szachtior rozgromiły swoich rywali, to co zwykle.
Po porażce spadliśmy na 6 miejsce i tracimy tyle punktów do lidera. Ze strefy spadkowej wybił się Atyrau, zobaczymy na jak długo.
Otrzymawszy od prezesa trochę więcej czasu na wyniki wziąłem się do roboty. Następny mecz z Akżaikiem Orał za dwa tygodnie. 14 dni które mają podnieść Irtysz. Mam nadzieje, że moi zawodnicy wezmą się do gry. Jednakże klub z Orału wpadł właśnie do strefy spadkowej i wiadome jest, że chce się stamtąd wydostać.
29 maja 2010
Minęły 2 tygodnie. Mieliśmy sporo czasu na regenerację. Pozostał nam ostatni mecz na wiosnę. Wracamy już niedługo, jednak trzeba zagrać. Rywal nie wydaje się wymagający, Akżaik Orał, bo o nim mowa zajmuje przedostatnie miejsce na które wpadł w poprzedniej kolejce. Będzie chciał się wydostać stamtąd. Plusem pozostaje to, że gramy na naszym stadionie.
Irtysz Pawłodar 1 - 3 Akżaik Orał
Nie, boli mnie głowa. Zaraz mnie trafi szlag. Jakim cudem po raz kolejny przegraliśmy, w dodatku z najgorszym zespołem w lidze nie mogę pojąć do teraz. Zaczęło się tak pięknie. W 13 minucie Igor Shvyd`ko trafił do bramki po rzucie rożnym. Nic nie przepowiadało tragedii, zwłaszcza, że to my kontrolowaliśmy grę. Trzy stracone bramki to chyba przykład debilizmu który dotknął moją obronę. Jakim trzeba być idiotą, żeby wbić do bramki piłkę która ominęła bramkarza i toczyła się na aut bramkowy? Nie wiem, wszakże dokonał tego Maxim Jalmagambetov w 42 minucie. No nic, będzie lepiej pomyślałem. W szatni powiedziałem im, żeby grali dla nielicznych kibiców i prezesa. Chyba jednak nie dotarło to do nich. Niby wszystko było ok, bo kontrolowaliśmy grę, ale żadna z naszych piłek nie wpadła do bramki. Dodatkowo obrona po raz n-ty popisała się całkowitym brakiem umiejętności. Najbliższe dwa miesiące chyba będą okazją do wzmocnień, bo z taką grą możemy mieć problemy z utrzymaniem. Do rzeczy. Ivan Vasiliev, wprowadzony z powodu braku obrońców przejął piłkę z kontrataku. Zamiast podać ją do przodu wycofał wprost pod nogi szarżującego Zakhara Korobova. Skutek? Gol! Niecałe 10 minut później kolejny pokaz gry na poziomie 10 ligi papuaskiej. Co ja mówię, ja obrażam świetnych futbolistów z Papui i Nowej Gwinei. 3 zawodników przeciwnika, 3 naszych obrońców i bramkarz. Jak to wyglądało? Cała trójka leciała tam gdzie piłka, zapominając o kryciu napastników którzy tylko wystawili nogę. Nic dodać, nic ująć. Vasily Prosekov ośmieszył tych kopaczy co zresztą mnie nie dziwi.
Po meczu w szatni wstąpił we mnie jakiś demon bo klubowe szafki były poprzewracane a w poszczególnych drzwiczkach powginana blacha. Nie muszę chyba tego opisywać, ale chyba wygrałbym w konkursie na najbardziej efektywną wulgarną wiązankę. Po kazaniu wyszedłem stamtąd i udałem się do hotelu. Spakowałem rzeczy i ruszyłem na dworzec. Kupiłem bilet i ruszyłem do Astany, na urlop. Wysłałem tylko prezesowi SMS`a "Muszę odpocząć, będę za miesiąc". Potem wyłączyłem telefon i usnąłem, obudził mnie dopiero konduktor na bocznicy. Stamtąd trafiłem do rodzinnego domu.
Wyniki ligowe chyba potwierdzały zbliżający się koniec świata. Zarówno Toboł jak i Lokomotiv przegrały. Świat się wali.
W tabeli zanotowaliśmy prowizoryczny awans, lecz ciągle mamy tyle samo punktów z Lokomotivem. Toboł lekko odskoczył. Na dole kolejna zamiana miejsc Kayratu i Atyrau.
W tabeli nie było większych zmian poza opuszczeniem strefy spatkowej przez Akżaik. Na swoje miejsce wrócił Atyrau. My ciągle z 6 punktami straty do lidera.
Następnego dnia zadzwonił prezes, równie zły co wczoraj. Powiedział, że rozumie moją złość, zapewnił, że popiera moje działania, ale za 2 tygodnie losowanie pierwszej rundy eliminacji Ligi Europejskiej i trzeba wracać. Cóż, mus to mus, a ja o tym zapomniałem. Wakacje skrócone do 2 tygodni...
___________________________________________________________________________________________
Zapraszam do komentowania i wystawiania ocen. :)
Aktualizacja: Dodano mecz z Akżaikiem, po prostu został jeden mecz do końca rundy wiosennej, a ja głupi tego nie zauważyłem.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
FM na Androida? Czemu nie! |
---|
Warto wiedzieć, że w naszą ulubioną grę można zagrać również na systemie Android. Jeżeli masz smartfona lub tablet, śmiało możesz poprowadzić swoją drużynę w podróży lub w szkole. Koszt? 34 złote. Upewnij się jednak, czy aplikacja jest zgodna z Twoim urządzeniem. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ