Ligue 1 Conforama
Ten manifest użytkownika lucasfcinter przeczytało już 1601 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Montpellier w trudnej sytuacji. Podobno atmosfera w zespole nie jest dobra o czym już informowaliśmy wcześniej. Zawodnicy nie czują wsparcia od Gasparda. Były głosy, że piłkarze zarzucają mu brak doświadczenia. Jednak prezes Nicollin dementuje te jak powiedział plotki. Francuz ma pełne wsparcie od zarządu.
Nie powinienem się przejmować. Wiem, że to kłamstwo i moi piłkarze to wiedzą. Ale taki już jestem. Nie potrafię przejść obok. Wiedziałem, że tak będzie. Z każdej strony te hieny próbują mnie udupić. Tak samo ten denny artukuł w pisemku pod pospolitą nazwą 4-4-2.
Monpellier Gasparda zostało zrzucone na głęboką wodę. I chyba się topi. Bolesne zetknięcie z rzeczywistością jaką jest gra w Ligue 1 ostudziła gorące głowy nastolatków ze Stade de la Mosson. To jest grupa dzieciaków. Niezdolna do odnoszenia sukcesów jako grupa. Brakuje opanowania, jakichś weteranów. Nie zaprzeczam, kilkoro z nich ma talent, ale to nie wystarczy. La Paillade nie grają jak drużyna. Nie działają jak mechanizm. Gaspard wprowadził sztywną i toporną grę. Ekipa z południa Francji gra przewidywalnie. Rozszyfrują ich nawet fizjoterapeuci.
Ten kawałek szczególnie mnie zabolał. Autor to jakiś dziennikarzyna z łapanki, a rzuca we mnie błotem przy każdej okazji. Już kilka jego tekstów zdążyło mnie zdołwać. Nie wiem co mam myśleć. Wszędzie są wrogowie. Trudno rozwinąc skrzydła w takiej sytuacji. Ja mam problem z jakimiś kilkoma durnymi pismakami. Mój asystent - Pascal - ma problem sam ze sobą. Oferuję mu nowy kontrakt, a on się wacha! Wspierał mnie od samego początku, a teraz chce zdezerterować. Zresztą dwóch trenerów już to zrobiło. Najlepsze było to, że dowiedziałem się o tym po fakcie.
Nowy rok, nowe nadzieje. Rundę wiosenną zaczęliśmy od sparingu z Americą. Nowa taktyka, eksperymenty. Nic ciekawego. Zagraliśmy dobry mecz. Mieliśmy sporo dobrych okazji. Widziałem poprawę w grze i liczyłem, że kolejne miesiące przyniosą wkońcu jakieś zwycięstwa.
STYCZEŃ
Pracowity miesiąc. Zająłem się wyszukiwaniem wzmocnień. Na teraz załatwiłem tylko Vincenta Acapandie. Młody, prawy obrońca. Niewiele pogra, wypożyczyłem go tylko po to by w razie kontuzji Bocaly'ego mieć jakąś alternatywę. Reszta nowych pojawi się dopiero po sezonie. Scoutów posłałem do Argentyny z powodu wolnych aż 4 miejsc dla graczy z poza Europy. Spisali się znakomicie i zakontraktowałem Horacio Orzana i Juana Batiste. Kolejno prawy i lewy obrońca. W lato odejdzie aż czterech zawodników o tej samej pozycji więc musiałem sprowadzić defensorów. Nieoczekiwanie odezwał się też mój szperacz z Brazylii i moje szeregi wzmocni telnt z kraju kawy Romulo. Saihi będzie miał dużą konkurencję. Wszycy ci zawodnicy sprowadzeni bez konieczności płacenia gotówki. Moje autorskie transfery już jednak wymagały puszczenia w ruch kilku zielonych. I tak w nowym sezonie na Stade de la Mosson będzie można oglądać Putsilo i Dembe. Z zakupów jestem zadowolony. Szykuje się na prawdę szeroka i wyrównana kadra.
Na boiska wybiegliśmy już 6 stycznia. Na Stade Grerland po bezbarwnym spotkaniu przegrywamy 1:0. Następnie zanotowaliśmy dwa remisy kolejno z Niceą i Lens. Na sam koniec miesiąca czekał na trudny sprawdzian w postaci domowego meczu z Marsylią. Poprzednie spotkanie przegraliśmy bez historii. W tym kazałem chłopakom zagrać spokojnie i wyszło to nam na dobre. Mecz zakończył się podziałem punktów. 25000 kibiców zgromadzona na de la Mosson mogła być z nas dumna. Tylko 1 porażka zwiastuje dobrą formę na kolejne mecze.
LUTY
Terminarz nie był wymagający. Przeciwnicy ze środka tabeli. Po cichu miałem nadzieję na jakieś zwycięstwo. Początek był ogromnym zaskoczeniem. Na Stade de la Liberation pojechaliśmy chyba z myślą, że ogramy gospodarzy. Nie wiem co ja sobie myślałem posyłając na murawę tak ofensywnie ustawioną drużynę. Byłem pewny, że zmuszę rywali do cofnięcia się. Myliłem się, na początek Boulogne pokazuje nam miejsce w szeregu. W walentynki gościliśmy u siebie drugiego po nas beniaminka. W rundzie jesiennej daliśmy się ławto pokonać. Teraz miałem nadzieję na rewanż. Graliśmy dobrze, były sytuacje ale tylko remisujemy. Błąd popełnił Spahić co Grenoble skrzętnie wykorzystało. Byłem zawiedziony, szczególnie, że jechaliśmy na trudny grunt na spotkanie z Les Vertes. Dostajemy wpierdol 2:0. Tak to mogę tylko nazwać. Nie graliśmy nic. Kompletnie. Zero. Podsumowanie tego jakże biednego miesiąca było wręcz śmieszne. 1 bramka zdobyta, słownie - jedna! Wstyd. Po dobrym styczniu zostajemy brutalnie sprowadzenie na ziemię.
MARZEC
Trzeci miesiąc w roku. Już wiosna powoli puka do drzwi. Niestey nie była dla nas łaskawa serwując nam od razu pojedynek z Żyrondystami. Pół biedy gdybyśmy grali u siebie. A tak? Cel - obrona. Nic więcej nie oczekiwałem. Bordeaux walczy z Marsylią o mistrza. Tamtym się postawiliśmy to i postawimy się tym. Zagraliśmy bardzo mądrze. Długo trzymaliśmy piłkę przy nodze i rozbijaliśmy ataki rywala. Jeden celny strzał, jeden gol. Tak, udało nam się. Pod koniec wyleciał jeden z rywali za brutalny faul. To nie miało znaczenia. Ograliśmy wicelidera. Gazety we Francji jeszcze długo się o tym rozpisywały. Miesiąc nie mógł się lepiej rozpocząć. Po euforii wracamy do siebie na mecz z Rennes. I go wygrywamy. Nagle zawodnicy dostali jakąś moc. Nadrobiliśmy trochę straty i balansujemy nad strefą spadkową. Nastepnie niestety pechowo przegraliśmy z Auxerre. Trochę za późno się obudziliśmy. W kolejnym pojedynku także byliśmy gospodarzami i spokojnie odprawiamy Valenciennes. Ait Fana szaleje na skrzydle. Na koniec tego świetnego miesiąca sromotnie obrywamy od Lille. Z zimną krwią pakują nam 4 bramki.
Mimo tej porażki to był dobry okres. Sprawiliśmy sporą sensację swoją świetną postawą.
COUPE DE FRANCE
Rozgrywki zaczęliśmy od 9 rundy pewnie wygrywając z Lavallois. W kolejnym etapie wylosowaliśmy już lepszy zespół. Naprzeciw nam stanął drugoligowy Troyes. Po szalonym meczu wygraliśmy 3:1. Trzy celne strzały i trzy bramki. Szalał Costa. W ćwierćfinale trafiliśmy na trudnego rywala. Sedan nie pozostawił nam złudzeń. Do dogrywki graliśmy naprawdę fajnie. Potem moi zawodnicy opadli z sił i wynik na tablicy był jaki był. Trochę szkoda, długo zostaliśmy w tym pucharze. W międzyczasie Monaco triumfowało w Coupe de la Ligue pokonując Bordeaux.
KWIECIEŃ
Ten i następny miesiąc miały zadecydować o pozostaniu w Ligue 1. Sezon nieubłaganie zbliżał się ku końcowi a ja dalej nie miałem pomysłu na ten zespół. Taktyka, którą zagram była jedną wielką niewiadomą. Sam czasami byłem zaskoczony oglądając powtórki jakimi formacjami posyłałem na boisko mój zespół. Trzeciego tego miesiąca - w dniu moich urodzin - mieliśmy zmierzyć się z Monaco. Bezpośrednio przed spotkaniem przyszedł do mnie Pascal:
- Wszystkiego najlepszego! Co, myślałeś pewnie, że zapomniałem?
- Nie miałem pojęcia, że nawet wiesz o nich, ale dzięki.
- Ciężki mecz nas czeka.
- Jako prezent życzę sobie 3 punktów, a tak w ogóle to dlaczego nie chcesz nowego kontraktu?
- Mam jeszcze czas - widziałem, że kłamie.
- Mów, nie chcę wymijających odpowiedzi - zareagowałem stanowczo.
- Nie wiem, męczy mnie to miejsce. Spróbuję chyba pracy na własną rękę. Tutaj mnie nic nie trzyma. Sytuacja jest jaka jest.
- Co, myślisz, że spadniemy? Wolisz odejść niż być w drugiej lidze? Przecież wiesz, że gdyby tak nawet było to będzie to tylko rok.
- O ten jeden rok za dużo.
- Zresztą...Rób co chcesz, nie jesteś mi potrzebny - wystrzeliłem ze złością.
Pascal odszedł bez słowa, a ja czułem się głupio. Po co zacząłem ten temat. Obrażam człowieka, który jest tu ze mną od początku i pewnie gdyby nie on już by mnie tu nie było. Jestem głupi, głupi, głupi! Uderzałem głową w ścianę powtarzając to co chwilę. Muszę się pozbierać, zaraz mecz. Zawodnicy nie mieli ochoty sprawić mi prezentu i po brutalnym meczu przegraliśmy 2:1. Pascal siedział na ławce cały mecz nawet nie odwracając się w moją stronę. Z czasem mu przejdzie - pomyślałem. Po meczu z Monaco dowiedziałem się, że Ezechiel nie zagra przez 5 miesięcy. Najlepszy zawodnik nie wyjdzie na boisko w tym sezonie. W kluczowym momencie. Już bez Czadyjczyka czekało nas spotkanie z Le Mans. Zareagowaliśmy pozytywnie i zdobywamy trzy oczka. Ten dziwny miesiąc zakończyliśmy porażką i remisem. Odpowiednio z Tuluzą i Nancy. Jedyne co mogło powodować zadowolenie to bramki, które zdobywamy mimo braku Ezechiela.
MAJ
Decydujący moment sezonu. Czekała nas kampania. Cztery mecze w trzynaście dni. Lyon zapewnił sobie już mistrza zdobywając przy okazji Coupe de France i Ligę Europejską. Na początek czekał nas wyjazd na Stade Auguste Bonal na mecz z tamtejszym Sochaux. W poprzedniej rundzie, nie bez kłopotów ograliśmy Les Lionceaux 2:0, więc i tym razem liczyłem na korzystny rezultat. Zwłaszcza, że to walka o być, albo nie być. Niestety po słabym meczu przegraliśmy 1:0. Przegraliśmy zasłużenie. I to boli najbardziej. Liczyłem, że odkujemy się z Lorient. Morszczuki były 2 punkty za nami. Nasze zwycięstwo powodowało automatyczny spadek rywali. Wywaliliśmy ich i to z hukiem. Pierwszy raz w oficjalnym moim meczu zdobywamy aż 4 bramki. Pozostawaliśmy w walce o utrzymanie. Niestety czekał nas mecz w Paryżu z PSG. Po pięknym poprzednim meczu teraz znowu bezbarwnie przegrywamy. Dziwne było to, że moi podopieczni nie wykazali minimum zaangażowania.
18.05.10, ten dzień decydował o wszystkim. Mieliśmy 2 pkt straty do Valenciennes. Les Atheniens rozegrali już swoje wszystkie mecze, więc to ode mnie wszystko zależało. Nasz mecz z mistrzem kraju - Lyonem - rozegrany został nieco później z powodu uczestnicwa Olympijczyków w finale Coupe de France. Mieliśmy czystą sytuację. Wygrywamy, zostajemy. Liczyłem na jakieś fory, może rywale wystawią rezerwowy skład. Snułem się po korytarzach Stade de la Mosson już kilka godzin przed meczem. Ciężki oddech i miliony myśli co zrobić. Motywacja jest, wrócił Costa po wykluczeniu. Nie ma poważniejszych braków kadrowych, mogę wyjść najmocniejszym składem. Obejrzałem wszystkie mecze triumfatorów Ligi Europejskiej. Postanowiłem wyjść 4-5-1, ponieważ to właśnie wtedy mieli największe kłopoty. Jedenastka na mecz wyglądała tak:
Pionieer - Bocaly - Nelson - Yanga Mbiwa - El Kaoutari - linia obronna bez zaskoczenia. Większość sezonu tak wyglądała. Natomiast bramkarz to niewiadoma, zagrał tylko 3 mecze. Domagał się gry w pierwszym składzie już długo i jak na złość w najważniejszym momencie kontuzji doznał Jourden.
Saihi - Marveaux - Costa - Ait Fana - Belhanda - to druga linia miała być największą siłą w tym spotkaniu. Chciałem zaskoczyć rywala panowaniem w środku pola.
Montano - Victor grał poniżej oczekiwań, ale z powodu kontuzji Ezechiela nie miałem lepszej alternatywy.
Kazałem zawodnikom zagrać od początku maksymalnie ofensywnie. Tak i też było co niestety po kontrze wykorzystał Govou. Dalej prowadziliśmy grę. Szarpaliśmy. Sporo niecelnych strzałów. Obrona Lyonu była w dobrej dyspozycji tego dnia. Szukaliśmy sposobu na oszukanie jej. Bezskutecznie. W przerwie dokonałem kosmetycznych zmian. Pokrzyczałem na Coste aby więcej ryzykował. Wyszliśmy z przekonaniem, że trzeba zagrać zdecydowanie odważniej. I to poskutkowało. W ciągu 5 minut Montano i Belhanda zmarnowali doskonałe sytuacje. 60 minuta, dalej widnieje ten sam wynik. Kibice dopingują. Lyon rozgrywa spokojnie piłę i nagle trach. Renato oddaje strzał z 25 metrów. Piłka odbija się od poprzeczki i wpada do bramki zaskoczonego Pionieera. Od razu dokonałem zmian, posłałem dwóch nowych napastników. Bocznych obrońców przesunąłęm do przodu. Gra się jednak nie kleiła. Nieco ponad 10 minut później z powodu naszej odważnej gry tracimy trzecią bramkę. Wiedziałem już. Jesteśmy w Ligue 2. Byłem rozczarowany. Mecz dokończyliśmy bez zmiany wyniku. Ja wyszedłem wcześniej, żeby nie patrzeć na zrezygnowane twarze zawodników.
Minęło kilka dni od meczu z Lyonem. Dalej nie mogłem pogodzić się z porażką. Nie wiedziałem jeszcze jaka będzie moja przyszłość w tym klubie. Dalej będę pełnił funkcję menadżera La Paillade? Nie mam pojęcia. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Leżąc na hamaku i opalając się w Greckim słońcu otwieram drugą butelkę wódki i powoli popijam drinka patrząc na Morze Śródziemne.
_____________________________________________________________________
Zdjęcia zakupionych graczy w galerii. Zapraszam.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
FM na Androida? Czemu nie! |
---|
Warto wiedzieć, że w naszą ulubioną grę można zagrać również na systemie Android. Jeżeli masz smartfona lub tablet, śmiało możesz poprowadzić swoją drużynę w podróży lub w szkole. Koszt? 34 złote. Upewnij się jednak, czy aplikacja jest zgodna z Twoim urządzeniem. |
Dowiedz się więcej |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ