Letnie okienko
Jak zawsze, zaczynamy od zwolnień. Tylko 3 istotnych piłkarzy nas opuściło. Guardado, Yuste i Orban nie są jednak zbyt dużą stratą. Nawet nie próbowałem z nimi negocjować. Poza tym szrot z u19 i Mestalli.
Poza tym wypożyczyłem całą masę zawodników. Przeważnie lądowali w Alcoyano, które jest naszym klubem filialnym.
Zapowiadałem transfer lewego skrzydłowego i dotrzymałem słowa. Powitajcie Ikera Muniaina! Bask kosztował mnie aż 35 mln euro, chociaż lwią część (20 mln) mamy rozłożone na 4 lata. Iker zarabia najwięcej z całej drużyny.
Swoją drogą, na pensje wydajemy dosyć mało, wystarczy powiedzieć, że Atletico swoim zawodnikom płaci 2 razy tyle, co my, a o Barcy i Realu nie wspominając. Jeżeli kogoś to interesuje, to tutaj roczne wydatki na pensje wszystkich hiszpańskich drużyn. Z jeszcze innej beczki - w Anglii z takimi wydatkami na pensje bylibyśmy na... 17. miejscu, a Lidze Mistrzów zajmujemy 19. pozycję. Taaa...
Poprzedni sezon Victora Ruiza nie należał do najlepszych, sprzedawać go jednak jakoś specjalnie nie chciałem. Nie zamierzałem wszakże na siłę odrzucać wszystkich ofert! Byłem skłonny do negocjacji. I w ten sposób właśnie wynegocjowałem 9.5 mln euro od Atleti. Musiałem go kimś zastąpić i tak dokładnie zrobiłem. Za 27.5 mln euro (17.5/4lata) pozyskałem Robina Knoche. Były zawodnik Schalke kosztował nas bardzo dużo, a ja pokładam w nim ogromne nadzieje.
No i oczywiście zapowiadani juniorzy: (w nazwiskach linki do profili) (Umiejętności/Potencjał)
-
Thomas Andersen (2.5/5.0)
-
Marek Pancik (3.0/5.0)
-
Inaki Rodriguez (2.5/5.0)
-
Andrea Alfonso Mercuri (2.5/4.5)
-
Ruslan Huseynov (2.5/5.0)
Zimowe okienko
Nie planowałem nikogo sprzedawać ani kupować w zimowym okienku, ale musiałem zmienić moje plany. Za ukaranie tygodniowym brakiem pensji obraził się Kolasinac, a że Bośniak nigdy jakoś super nie grał, to przyjąłem to ze spokojem. Po tego zawodnika zgłosiła się Borussia Moenchengladbach, a chwilę później na naszym koncie zameldowało się 10 mln euro. Wilk syty, owca cała.
Musiałem sprowadzić kogoś, kto zastąpi Seada. Nie zamierzałem oszczędzać, bo oszczędzałem przez ostatnie lata. Czułem potrzebę wydawania pieniędzy. 26 mln euro (choć 20 mln na 4 lata) kosztował mnie Jonathan Silva, Argentyńczyk z portugalskim paszportem, były gracz Sportingu. Możliwe, że przepłaciłem, ale dzięki ratom, 20 mln to nie taki duży wydatek. Jonathan nie nadaje się za bardzo do gry ofensywnej, ale w obronie powinien sobie radzić wybornie.
Transfery kosztowały nas bardzo dużo, bo ich potencjalna wartość to prawie 100 mln euro. Rzeczywiście zapłaciliśmy trochę mniej, bo tylko ~50 mln euro.
Rozgrywki
Sparingi
Nasze przygotowania do sezonu rozpoczęło tournée po Stanach. Później ogrywaliśmy słabsze zespoły. Z nikim dobrym się nie mierzyliśmy.
La Liga
Runda jesienna w naszym wykonaniu to czysta poezja. Przegraliśmy tylko raz, choć wysoko (0:5 z Barcą). Poza Dumą Katalonii żaden rywal nie był w stanie znaleźć na nas sposobu. Szkoda jednak kilku głupich remisów (Malaga, Villarreal), ale poza tymi rzadkimi wyjątkami, graliśmy wybornie. Szkoda, że nie udało się wygrać przy komplecie widzów z Realem, ale na to jeszcze przyjdzie czas.
Niestety, jak pisałem na początku manifestu, żeby marzyć o mistrzostwie musielibyśmy mieć niesamowite szczęście i trafić na sezon w którym ktoś z dwójki Barca-Real gra źle, a drugi zespół skupia się na innych trofeach. Tak jednak nie było, choć Real grał kiepsko, to Barceolna w lidze grała wyśmienicie. Na półmetku rozgrywek tabela wyglądała tak.
W rundę wiosenną weszliśmy dobrze. Jako jedyny zespół w tym sezonie pokonaliśmy Dumę Katalonii. Zdarzyły się nam jednak potknięcia. Perfekcyjnie wykorzystał je wymieniony wcześniej zespół z Katalonii. Szybko zrozumiałem, że nie mamy szansy na dogonienie Katalończyków. Poza tym i tak skupiałem się już na Lidze Mistrzów, bo wypracowaliśmy sobie fajną przewagę nad 3. ekipą (która co chwilę się zmieniała). Nie zmienia to faktu, że do końca sezonu graliśmy bardzo przyzwoicie.
Bez owijania w bawełnę, dzięki takim wynikom zdobyliśmy wicemistrzostwo Hiszpanii! Barcelona była poza naszym zasięgiem, mistrzowie Hiszpanii zdobyli aż 103 punkty w tym sezonie!
Copa del Rey
Copa del Rey wygraliśmy rezerwowym składem. Zresztą, nie jedyni odpuściliśmy te rozgrywki. Zrewanżowaliśmy się Barcy za poprzednią porażkę w finale tych rozgrywek.
Liga Mistrzów
W barażach trafiliśmy na trudnego rywala, którego już znaliśmy - Schalke. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodawał fakt, że przecież mogłem być w tym momencie menedżerem Niemców!
Tak czy inaczej, wyjazd na VELTNIS-arena do najłatwiejszych nie należał. Przywieźliśmy jednak do Walencji koszystny wynik, choć do ideału było wciąż daleko. Rewanż na Mestalla był do jednej bramki. Bezapelacyjnie pokazaliśmy kto jest lepszy i kto zasłużył na grę w Lidze Mistrzów. http://i.imgur.com/ls0PTmW.png
W tym roku losowanie było dużo lepsze, mimo że byliśmy losowani z 4. koszyka. Trafiliśmy na Chelsea, Benficę oraz Steauę. Drugie miejsce jest w naszym zasięgu.
Rozgrywki grupowe rozpoczęliśmy od przyjęcia Steauy. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i pewnie pokonaliśmy Rumunów 6:1. W kolejnej kolejce wybraliśmy się do Portugalii. Remis z Benficą przyjąłem ze spokojem, a kolejny remis, tym razem w Londynie, ucieszył mnie niemiłosiernie. Szkoda, że u siebie zagraliśmy gorzej i ulegliśmy The Blues, aczkolwiek mecz sam w sobie był świetny. Grad bramek i ciągle zmieniający się obraz meczu musiały ucieszyć wszystkich kibiców, choć pewnie tych ze stolicy Anglii bardziej. Wygrana w Rumunii to wielki sukces, tym bardziej, że punkty straciła tu Chelsea (0:0) oraz Benfica (2:2). To właśnie ostatni mecz z Orłami decydował o tym, kto wyjdzie z grupy.
Sam mecz do najlepszych nie należał, a do thrillera z Chelsea nawet nie można go porównywać. Wynik zapewnił nam jednak to, czego pragnęliśmy, a to najważniejsze.
Losowanie par 1/8 było dla nas bardzo pechowe. Los przydzielił nam Manchester City. Z Obywatelami mierzyliśmy się w poprzednim roku i nie wyszło nam to zbyt dobrze.
Dwumecz z Anglikami rozpoczęliśmy u siebie. Nikt nie dawał nam większych szans. I faktycznie, byliśmy słabszym zespołem, ale ilość szczęścia, jaką mieliśmy w tych dwóch meczach z pewnością wyczerpała nasz limit na najbliższe kilka lat. U siebie wygraliśmy z Man City 2:1, chociaż The Citizens mieli 6 setek. My też mieliśmy kilka dobrych okazji, ale do sytuacji przyjezdnych się one nie umywały.
Nastroje przed wyjazdem do Manchesteru były bardzo pesymistyczne. Nikt nie sądził, że znowu będziemy mieli tyle szczęścia. Ale jednak! The Citizens znowu zdobyli 1 bramkę, mimo iż mieli 6 setek i 6 dobrych sytuacji. Moi obrońcy razem z bramkarzem wyprawiali cuda przy naszej bramce, chociaż Diego Alves akurat próbował na siłę sabotować grę naszego zespołu. Nasz bramkarz ciągle wyrzucał piłkę pod nogi naszych obrońców przy których stali gracze gospodarzy. Myślałem, że oszaleje. Na szczęście cała linia obrony zagrała świetne zawody, kilkakrotnie wybijając piłkę z linii czymkolwiek się dało. Nie wiem, czy po meczu kibice City wiedzieli co się właściwie stało, ale to nie mój problem. My graliśmy dalej!
Z deszczu pod rynnę - w ćwierćfinale zagramy z Bayernem.
Dwumecz z Bawarczykami nie był taki zły. Na Mestalla byliśmy dużo lepszym zespołem i zasłużenie wygraliśmy 2:0. Na wyjeździe broniliśmy się bardzo dobrze i choć Niemcy cisnęli, to nic nie ugrali. Tzn. pokonali nas, ale wynik 2:1 im nie wystarczył i awansowaliśmy do półfinału.
W 1/2 finału trafiliśmy na Barcelonę. Dwumecz był zacięty i wyrównany. Mimo dobrego wyniku z CN, awansować się nie udało, bo Barca fartem strzeliła nam bramkę na Mestalla, a my byliśmy potwornie nie skuteczni.
Tak czy inaczej, osiągnęliśmy cel, który założyłem przed sezonem. Ale wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia - zwłaszcza, że Barca wcale nie była od nas o lepsza! Przynajmniej nie w LM. Cóż, doświadczenie zadecydowało.
Dzięki dobrym występom zarobiliśmy pokaźną sumkę pieniędzy. Do tego jeszcze dochodzi 12 mln euro za transmisję spotkań i oczywiście dzień meczowy.
Podsumowanie
3. sezon w Walencji okazał się ogromnym sukcesem. Zdobyliśmy wicemistrzostwo ligi, w Lidze Mistrzów też osiągnęliśmy zamierzony cel. Dodatkowego smaczku dodaje puchar Hiszpanii, który jest moim pierwszym trofeum w Valencii.
Jak już wspominałem wcześniej, przeprowadziliśmy w tym sezonie transfery za bardzo dużo pieniędzy. Pozwoliło nam na to rozłożenie większości, a dzięki występom w Lidze Mistrzów, udało nam się nawet zarobić 7 mln!
Bardzo ładnie kibice zapełniali nasz nowy stadion, chociaż, jeżeli chodzi o procenty, to nie byliśmy wcale tak wysoko. W wydatkach pobiło nas tylko Atletico.
Jeżeli chodzi o zawodników, to najbardziej zaskoczył mnie Akapo. Nie spodziewałem się, że akurat ten zawodnik będzie ostoją naszej defensywy. Z nowych nabytków najlepiej spisał się Robin Knoche, który z miejsca przystosował się do Hiszpanii i panujących tu warunków. Jako jedyny nasz zawodnik znalazł się w Jedenastce Sezonu. Kolejny świetny sezon zagrał Gil, który nie przestaje mnie zadziwiać. Również dobrze grał Icardi, który zdobył w tym sezonie 32 bramki we wszystkich rozgrywkach. Oczywiście nie wystarczyło mu to, żeby zdobyć tytuł króla strzelców La Liga (a ten przypadł Luisowi Suarezowi). Aczkolwiek dzięki 10 bramkom w LM zajął pierwsze miejsce ex aequo z Lewandowskim. Rozczarował mnie Mercuri, ale jest jeszcze młody, więc można mu wybaczyć jeden gorszy sezon.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ