Fortuna I Liga
Ten manifest użytkownika Adnor przeczytało już 1288 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Żelazo wciąż gorące
Wyniki wynikami, w strefie finansowej wciąż bez zmian - znowu cięcia. Ponownie oberwał % dochodów z transferów do wykorzystania. Tym razem spadł on z 25 do 5%. Ponadto prezes próbuje się wykpić z biznesu przynoszącego straty. Zapowiedział, że ma dość, cytuję: "Pierdoli taką robotę" i sprzedaje klub. O ile mnie nie zwolnią, to może nawet wyjdzie na dobre? Ktoś bogaty z dużą gotówką? Transfery? Wzmocnienia? Mistrzostwo? Liga Mistrzów?
W tej napiętej atmosferze przystępowaliśmy do spotkania z Okocimskim. Wg. bukmacherów goście nie mają czego szukać w Nowym Sączu, ja uważam podobnie. Owszem, niespodzianki zdarzają się dość często, ale byłem spokojny. Rezultat tego spotkania był ostatnią rzeczą o jaką się niepokoiłem. Z zimną krwią potwierdzili to zawodnicy, którzy bezdyskusyjnie zlali przybyłych. Zagraliśmy przednie zawody, wbiliśmy rywalom aż 4 bramki. Już w 3. minucie nasza Legenda, Gilberto Torres, otworzył wynik spotkania. To pokrzyżowało przyjezdnym plany, gdyż nie mogli się już bronić, a to był szczyt ich marzeń. Otworzenie się skończyło się dla nich tragedią.
W 10. kolejce przyszło nam się mierzyć ze Stomilem. Jest to przeciwnik przeze mnie lubiany. Przeciwko temu klubowi odniosłem pierwsze zwycięstwo, w debiucie zresztą. Zwycięstwa z nimi przychodziły nam łatwo jeszcze przed moim przybyciem. Ogromną przewagę mieliśmy i tym razem, ale czegoś zabrakło. Więcej strzałów, przewaga w posiadaniu piłki, to wszystko na nic. Nawet po czerwonej kartce Lecha byliśmy stroną dominującą. Taktyka gości była prosta: "Wypierdol i może spadnie pod nogi napastnika". Jak się okazało, taki prosty zabieg na nas wystarczył. Gospodarze nie pozwolili nam na stworzenie żadnej 100% sytuacji. Wynik bezbramkowy.
10 kolejek za nami, można już wyciągać pierwsze wnioski. Wiemy już kto o co powalczy. My w tym okresie zdobyliśmy 28 na 30 możliwych punktów, pierwsze oczka poleciały dopiero w kolejce 10. O mistrzostwo, bo niewątpliwie o to walczymy, będziemy się bić z Miedzią, która radzi sobie równie dobrze. Podobnie jak my mają 28 punktów, a 3. Bełchatów 22. Teoretycznie i ta ostatnia drużyna może namieszać w walce o najwyższe lokaty. Wszystkie ekipy mają jedną cechę wspólną - najciekawsze mecze przed nimi. Swoją drogą, ten kto układał terminarz powinien się wstydzić. Zanudzać kibiców przez kilka miesięcy, a w ciągu jednego czy dwóch upchnąć niemal wszystkie najważniejsze spotkania.
Stygnie
Normalnie olałbym Puchar Polski, ale jako że graliśmy z Miedzią, w dodatku u siebie, wystawiłem najlepszy skład. Trzeba wysondować, co potrafi rywal, a PP jest idealną do tego okazją. Na papierze oba kluby dysponują zawodnikami o podobnych umiejętnościach. Z podobnego założenia wyszedł Marcin Prasol, menedżer Miedzi. Eksperyment więcej dobrych wiadomości przyniósł nam. Nie bez problemu, ale jednak - wygraliśmy 2:0. W 5. rundzie PP zagramy z Ruchem - rywalem ponad nasze możliwości (grają w Europie!). Chyba tutaj kończy się nasza przygoda z Pucharem. Chyba, że Ruch odpuści.
Mecz w środku tygodnia trochę nas zmęczył. Nie mogłem skorzystać ze wszystkich piłkarzy, a rywal był wymagający - 3. drużyna tabeli, GKS Bełchatów, spadkowicze z Ekstraklasy. Na szczęście nasza forma jest obecnie nieziemska, udziela się ona nawet zawodnikom teoretycznie przeznaczonym na ławkę. Chyba managero GKSu liczył, że wystawię zmęczonych zawodników, bo jego taktyka opierała się na tym właśnie. Nie wierzył, że mogę puścić na jego chłopców głodnych gry rezerwowych. Mecz zakończył się naszą wygraną.
Porażka z nami kosztowała GKS spadek na 4. pozycję w tabeli. Ich miejsce zajęło Podbeskidzie, kolejny spadkowicz. Do tego spotkania przystępowaliśmy już wypoczęci. Podbeskidzie u siebie gra dobrze. Miedź grała mecz przed nami, wygrała. Presja była na nas, bo chwilowo spadliśmy na drugie miejsce. Pojedynek z Podbeskidziem był pierwszym wyrównanym ligowym meczem tego sezonu. Była walka, groźnie było raz pod jedną bramką, raz pod drugą. Pomimo że gospodarze nie oddali celnego strzału, a statystyki są na naszą korzyść, to remis wydawałby się sprawiedliwszym wynikiem. Najlepszym dowodem na ogromne zaangażowanie obu ekip jest liczba fauli i czerwonych kartek. My kończyliśmy w 9., a Podbeskidzie w 10. No ale ja przecież na nadmiar punktów narzekać nie będę! Wracamy na fotel lidera. 24. mecz bez porażki.
Mówi się, że najgorsze kontuzje to te bez udziału rywala. Chyba coś w tym jest. Po jednym z treningów Szymański skarżył się na ból w kolanie. Odesłałem go do fizjoterapeutów. Gdy przyszły wyniki badań, nikomu nie było do śmiechu. Dramat.
Trzymaj się Wojtek, jesteśmy z Tobą!
Nasza ostatnia porażka miała miejsce 1 kwietnia rok temu (nie liczę sparingów), rywalem była wtedy Miedź. Z każdym kolejnym spotkaniem presja rośnie, media ekscytują się i po każdym spotkaniu podliczają minuty, mecze, bez kogo w składzie wygrywamy, z kim zawsze wygrywamy, itp. Nagonka medialna rośnie. Niemniej jednak, nawet pod presją powinniśmy dać sobie radę z 17. w tabeli Pogonią Siedlice! Nie usprawiedliwia nas nawet fakt, że dałem odpocząć kilku podstawowym zawodnikom. Chłopaki chyba za szybko uwierzyli, że są niepokonani. Zimny prysznic. Takie wpadki jak ta nie mogą się zdarzać. Dla jasności - przegraliśmy 1:2.
Mieliśmy dużo szczęścia - swój mecz przegrała też Miedź. Status quo zachowany.
Legionovia była przez chwilę wiceliderem, wspominałem o tym pod koniec poprzedniej notatki. Coś im się jednak zacięło. Czy może właściwie skończył się ich piękny sen? Składu na awans nie mają, postraszyć kim też nie. Wszyscy spodziewali się, że wygramy z łatwością. Kolejne nieporozumienie. W pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki. Awantura w szatni niewiele pomogła. Zamiast na gole, polowaliśmy na nogi rywali. Skończyło się to dwoma czerwonymi kartkami, znowu.
Trwające już jakiś czas negocjacje w sprawie przejęcia klubu wreszcie się zakończyły. W klubie zawitał nowy prezes - Kamil Pawlak. Na wejściu zrobił dobre wrażenie, wygłosił mowę o swoich planach na przyszłość, podkreślił, że jego głównym celem będzie uzdrowienie finansów klubu, i tym podobne pierdoły. W sumie - nic nowego, wciąż zaciskamy pasa. Chwilę później zaprosił mnie do swojego gabinetu. Spokojnym głosem oznajmił, że nie szuka nikogo na moje miejsce. Uff. Aha, no i co oczywiste - zdjęto embargo.
Dwie porażki z dużo słabszymi drużynami to zdecydowanie za dużo. Tym bardziej, że Miedź jest bezbłędna, spadliśmy na 2. miejsce, a na plecach czujemy już oddech GKSu. Odbić się od dna nie powinno być trudno, bo przecież Znicz Pruszków, drużyna z najniższej części tabeli to żadne wyzwanie, prawda? Jeszcze dwa tygodnie temu wygralibyśmy taki mecz z zamkniętymi oczami. Teraz coś jest nie tak. Dzięki samobójowi uratowaliśmy jeden punkt. Nasza kreatywność kończyła się na nogach rywali. Te skopaliśmy 22 razy. Na szczęście obyło się bez zawieszeń.
Chwilę po meczu nowy prezes, na dzień dobry, chyba chcąc pochwalić się stanem swojego konta, wpłacił na klub 170 tys. euro. Czym by on się tam nie kierował, miło z jego strony.
15 kolejek minęło. Ostatnie 3 najlepiej zapomnieć, poza tym jest dobrze, na prawdę dobrze. Szkoda tylko, że przez ten mały, mam nadzieję, kryzys spadliśmy na 2. miejsce i teraz tracimy 5 punktów do liderującej Miedzi. Z przewodzącym stawce zespołem z Legnicy zmierzymy się już w kolejnym odcinku. Media podkręcają atmosferę, jakby miało ono już teraz zdecydować o losach mistrzostwa. Z drugiej strony, przenosząc się w przyszłość, w ostatnia kolejka może decydować o czempionacie. Wyobraźcie sobie te emocje!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Ściągawka selekcjonera |
---|
Prowadząc reprezentację kraju, często uaktualniaj swoją listę krajową. Wprowadzaj na nią nowych zawodników i usuwaj tych bez formy lub u schyłku kariery. Dzięki tej liście możesz wygodnie porównać umiejętności zawodników oraz sprawdzić, w jakiej są aktualnie formie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ