Każdy, kto chociaż minimalnie zagłębiał się w historię e-managerów piłkarskich słyszał o wielkim rozpadzie twórców wspaniałego Championship Managera. No cóż, od osławionego rozpadu stale możemy obserwować starania firmy Eidos o przejęcie rynku od dawnych partnerów. Niestety (a może stety?) kolejne edycje CeeMa kompromitowały się w oczach starych wyjadaczy, którzy niemal w całości przeszli do „obozu” Football Managera. No cóż, dzielny Eidos się nie poddaje i miesiąc temu zaserwował nam kolejne danie ze swojej stajni, tym razem z numerkiem 2007. Niestety, ale Ci z Was, którzy spodziewali się przełomu i równorzędnej walki z eFeMem zapewne szybko się zawiedli. Produkt Eidosu zebrał krytyczne opinie wśród recenzentów, a i gracze przyjęli go dość chłodno. Pomieszane nazwiska, dziwne ustawienia taktyczne, zawikłany trening, kiepska oprawa. To tylko niektóre oskarżenia rzucane pod adresem CM’a. Gra może nie wyglądałaby źle, gdyby nie istniał Football Manager. Ale istnieje, tak więc możliwość wyboru lig z 26 państw, która zrobiłaby zapewne na nas niemałe wrażenie, nijak ma się do bazy FMa 2007. Na szczęście są i pozytywne aspekty kolejnej części. Można być zadowolonym z możliwości ustawiania zawodników na boisko, co szczególnie podkreślają recenzenci. Kolejne plusy? No cóż.. to, że mogło być gorzej? Na razie jest to jedyna myśl przychodząca mi do głowy po lekturze opinii na temat dziecka Eidosu. Podsumowując, Eidos postanowił nie uczyć się na własnych błędach i Championship Manager 2007 został przyjęty równie chłodno, jak jego poprzednicy. Szkoda tylko, że tytuł o tak wspaniałej historii upadł tak nisko. No cóż, umarł król, niech żyje król! PS. Chciałbym przywitać się ze wszystkimi czytelnikami Rewolucji. Zdaję sobie sprawę, że jak na pierwszy news, jest on dość krytyczny i ciężki, ale od czegoś trzeba zacząć. Ktoś musiał napisać smutną prawdę. Pozostaje mi mieć nadzieję na Wasze ciepłe przyjęcie i początek dłuższej współpracy z serwisem. Pozdrawiam wszystkich!