Realizm - to zawsze miała być i była domena CMa, a później FMa. Jednak czy w mniejszych ligach gra jest rzeczywiście tak realistyczna? Do dzisiaj wydawało mi się, że tak... Kiedy dosłownie przed chwilą skończyłem pierwszy sezon gry Legią Warszawa w pierwszej lidze polskiej musiałem przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania. A rozczarowanie to było spowodowane takimi oto czynnikami. Po pierwsze - zdobyłem mistrzostwo. Fakt, że wygrałem dwukrotnie bez większych problemów z Wisłą Kraków jest już mało realistyczny, ale to że trzecie miejsce zajęła Polonia Warszawa woła dosłownie o pomstę do nieba. Po drugie - nie zostałem najlepszym trenerem sezonu. To może bym i zrozumiał, gdyby zostałby nim na przykład trener tak fenomenalnie spisującej się Polonii, ale nie. Na najlepszego szkoleniowca roku gra wybrała... Andrzeja Pyrdola. Ów Pyrdol nie dość, że przyszedł do Pogoni w listopadzie, to jeszcze z klubem ze Szczecina... spadł do drugiej ligi. Po trzecie i ostatnie - do drugiej ligi awansował Lech Zielona Góra i, jak to zwykle bywa, gra wyszukała mu nowego managera. I tutaj kolejna niespodzianka. Otóż w drugim sezonie trenować drużynę nie kto inny jak sam Paul Gascoine. Czy to moja wina, że przestałem uważać FMa za grę realistyczną?