Wszystko zaczęło się całkiem normalnie Siphiwe Jonas - zawodnik wygenerowany w trakcie rozgrywki - był niczym niewyróżniającym się, tak w lidze, jak i w swoim zespole, bocznym obrońcą. I pod względem atrybutów takim pozostał do dziś, a ze względu na wiek można przypuszczać, że już pozostanie na zawsze. Pewnego dnia jednak władzę w klubie Black Leopards, w którym nasz główny bohater występował, przejął nowy menedżer - jeden z naszych użytkowników o nicku Tuszyna, prywatnie zresztą brat mojego redakcyjnego kolegi Brudasa. Wtedy właśnie Jonasowi całkowicie... odbiło. Czy to za sprawą kontaktów z istotami z innej planety, czy może w innych niewyjaśnionych okolicznościach - w każdym razie, krótko mówiąc, Siphiwe zaczął strzelać. I to niemal za każdym razem, gdy miał piłkę przy nodze, co doprowadziło na przykład do tego, że w trwającym nadal sezonie uderzał na bramkę przeciwnika już 131 razy w 15 meczach! Z tego wszystkiego piłka do siatki trafiła co prawda tylko 18 razy, ale po pierwsze - przecież 18 goli w 15 spotkaniach to bardzo dobry wynik, a po drugie - tak jak pisałem Jonas strzelał bardzo często od razu po przejęciu piłki. A gdzie piłkę najczęściej przejmuje obrońca? I tu dochodzimy do meritum sprawy, bo gole zdobywane przez Siphiwe Jonasa to nie są jakieś tam zwykłe bramki. Chyba każdy z nich mógłby z powodzeniem rywalizować w naszym niedawnym konkursie GOOOL! i każdy miałby duże szanse na zwycięstwo. Zresztą zobaczcie sami: Siphiwe Jonas, od czasu gdy jego przełożonym został Tuszyna, wyraźnie przeżywa drugą młodość. Wystarczy spojrzeć na statystyki kariery i porównać grę przed i po tym fakcie - a miał on miejsce mniej więcej w połowie sezonu 2025/2026. Obecnie przoduje w klasyfikacji króla strzelców drużyny i ligi, zdobywa wszelkie nagrody za bramki a menedżer modli się, żeby nie chciał zbyt szybko kończyć kariery. Kto by pomyślał, że trener będzie miał takie życzenie wobec zawodnika o takich atrybutach...

---

Słowa kluczowe: