Problem jak w temacie. Nie będę was tu zanudzał swoimi setkami głupich pytań, jak stworzyć killer taktykę, ale gram już od serii 2007 i stałem się wiernym fanem FM-a. Od samego początku trenowałem mój ulubiony klub - Celtic Glasgow. Podejmowałem się wyzwania kilkakrotnie, w każdej nowej części praktycznie zawsze zaczynałem od nich. Lecz ostatnim razem poświęciłem im kilkanaście sezonów, wzmacniając cały zespół od podstaw do szczegółów. Niestety jedyne co mi się udało osiągnąć to ledwo parę razy dojść do półfinałów. Nigdy nawet w finale się nie znalazłem. Liga Europy to samo. Stwierdziłem, że brak lolajności utalentowanych grajków, którzy często odchodzili zniechęcając sie brakiem osiągnięć w rozgrywkach międzynarodowych spowodowała liczne emigracje i powroty do punktu wyjścia. Lub wtrącał się w politykę transferową sam zarząd.
Postanowiłem ułatwić sobie życie (a jestem ambitny i nie lubię iść na łatwiznę, bo osobiście wolałbym zbudować mało znane najgorsze drużyny świata. Wybrałem zatem Szachtar, który jak na Europę wschodnią śmierdzi kasą, więc sprowadziłem najznamienitsze talenty i nawet gwiazdy. Pierwszy raz był bardziej bezmyślny, teraz znów wróciłem do tego. Poziom treningowy mam bardzo dobry, moi grajkowie naprawdę potrafią wygrywać z najlepszymi, a mimo wielu godzin ustawień indywidualnych, od takyki, przez role i zadania indywidualne po wykonywanie stałych fragmentów gry oraz dogłębne analizy przedmeczowe zespołów i tak odpadam po raz kolejny z rozgrywek i to w sromotnym stylu.
Setki razy zmieniałem i ulepszałem oraz wymyślałem nowe taktyki, jednak na nic to. 3 sezon jest gorszy niż nawet drugi czy pierwszy. Dbam o kondycję i ogranie moich zawodników, wszelakie pre seasonowe przygtowania i przedmeczowe. Zadbałem o niemal każdy aspekt gry. Wchłonąłem z cmrev sporą ilość wiedzy, ale szczerze g**** to dało. Odnoszę wrażenie, że FM to nic innego jak loteria, ponieważ swoimi poczynaniami nie mam wpływu na przebieg meczu. nic mi nie daje ustawianie zadań i całej drużyny pod rywala w LM, poświęcając nawet głowiąc się pół godziny. Efekt pozostaje taki sam jak po bezmyślnym klikaniem myszką. Często nawet podczas urlopu idzie mi lepiej w lidze niż podczas mojej obecności. Czy ja mam pecha tylko do Europy? a może do całej gry? Wydałem kilkaset milionów euro na wzmocnienia w 3 sezony i liczyłem na to, że chociaż w jakimś minimalnym stopniu mi się zwróci ten trud bo wiadomo, że pieniądze nie zawsze wygrywają.
Może powinienem przejść na Fifę Manager dla dzieci? Już nic z tego nie rozumiem. Zjadłem zęby i straciłem setki godzin czasu. Nawet w ostatnim akcie desperacji wróciłem właśnie na chwilę do korzystania ze "wspaniałych taktyk", bo może to ja wiecznie coś źle robię... Testowo wygrałem 3:0 ze średnim ligowcem, a potem przyszedł czas na rewanż z Arsenalem i znowu dostałem bęcki. Nie mam ochoty oszukiwać i setki razy wczytywać grę, żeby tak głupio wygrywać wszystko, bo mnie to już naprawdę nie bawi... Chcę wygrać chociaż raz, a dobrze i uczciwie. Nie obchodzą mnie już nawet puchary krajowe, bo i tak ch** za to płacą, a renoma nie wzrasta. Myśłałem, że CA i PA nie jest takie ważne jak poszczególne atrybuty zawodnika na daną rolę i pozycję, a jednak chyba są. Bo w Celticu, jak miałem grajków powyżej 170 CA, to naprawdę zaczynałem się liczyć w świecie futbolu i żadne kombinacje i analizy nie pomagały ani nie dawały takiego efektu, co posiadanie typowych Wonderkids z PA 9 i 10.
Postanowiłem ułatwić sobie życie (a jestem ambitny i nie lubię iść na łatwiznę, bo osobiście wolałbym zbudować mało znane najgorsze drużyny świata. Wybrałem zatem Szachtar, który jak na Europę wschodnią śmierdzi kasą, więc sprowadziłem najznamienitsze talenty i nawet gwiazdy. Pierwszy raz był bardziej bezmyślny, teraz znów wróciłem do tego. Poziom treningowy mam bardzo dobry, moi grajkowie naprawdę potrafią wygrywać z najlepszymi, a mimo wielu godzin ustawień indywidualnych, od takyki, przez role i zadania indywidualne po wykonywanie stałych fragmentów gry oraz dogłębne analizy przedmeczowe zespołów i tak odpadam po raz kolejny z rozgrywek i to w sromotnym stylu.
Setki razy zmieniałem i ulepszałem oraz wymyślałem nowe taktyki, jednak na nic to. 3 sezon jest gorszy niż nawet drugi czy pierwszy. Dbam o kondycję i ogranie moich zawodników, wszelakie pre seasonowe przygtowania i przedmeczowe. Zadbałem o niemal każdy aspekt gry. Wchłonąłem z cmrev sporą ilość wiedzy, ale szczerze g**** to dało. Odnoszę wrażenie, że FM to nic innego jak loteria, ponieważ swoimi poczynaniami nie mam wpływu na przebieg meczu. nic mi nie daje ustawianie zadań i całej drużyny pod rywala w LM, poświęcając nawet głowiąc się pół godziny. Efekt pozostaje taki sam jak po bezmyślnym klikaniem myszką. Często nawet podczas urlopu idzie mi lepiej w lidze niż podczas mojej obecności. Czy ja mam pecha tylko do Europy? a może do całej gry? Wydałem kilkaset milionów euro na wzmocnienia w 3 sezony i liczyłem na to, że chociaż w jakimś minimalnym stopniu mi się zwróci ten trud bo wiadomo, że pieniądze nie zawsze wygrywają.
Może powinienem przejść na Fifę Manager dla dzieci? Już nic z tego nie rozumiem. Zjadłem zęby i straciłem setki godzin czasu. Nawet w ostatnim akcie desperacji wróciłem właśnie na chwilę do korzystania ze "wspaniałych taktyk", bo może to ja wiecznie coś źle robię... Testowo wygrałem 3:0 ze średnim ligowcem, a potem przyszedł czas na rewanż z Arsenalem i znowu dostałem bęcki. Nie mam ochoty oszukiwać i setki razy wczytywać grę, żeby tak głupio wygrywać wszystko, bo mnie to już naprawdę nie bawi... Chcę wygrać chociaż raz, a dobrze i uczciwie. Nie obchodzą mnie już nawet puchary krajowe, bo i tak ch** za to płacą, a renoma nie wzrasta. Myśłałem, że CA i PA nie jest takie ważne jak poszczególne atrybuty zawodnika na daną rolę i pozycję, a jednak chyba są. Bo w Celticu, jak miałem grajków powyżej 170 CA, to naprawdę zaczynałem się liczyć w świecie futbolu i żadne kombinacje i analizy nie pomagały ani nie dawały takiego efektu, co posiadanie typowych Wonderkids z PA 9 i 10.
Najnowsze posty