Ok podam przykład, który widziałem na żywo i mam nadzieję, że dość obiektywny.
Puchar Polski, mecz Stomil Olsztyn - Ruch Chorzów. Kibicuję Stomilowi, ale naprawdę nie trzeba być ich fanem, żeby powiedzieć że w tym meczu mieliśmy LEKKĄ przewagę. Brakowało nam właśnie jednego - farta. Owszem, Ruch też miał swoje sytuacje, ale nie w takich ilościach i nie były to 100% sytuacje. Niestrzelenie bramki przez 90 minut było dla nas dość krzywdzące, 120 minut, nadal brak rozstrzygnięcia i dalej mamy przewagę. Są karne, i po 3 seriach Ruch wygrywa 3-0. I co? Nikt u nas nie bluzga, że Ruch to beznadziejna drużyna, wygrali tylko dlatego bo mieli farta, bo w karnych liczy się głownie charakter, i mocne nerwy. To jest chyba to, czego wtedy nam w karnych, a wczoraj zabrakło Bayernowi w całym meczu. Mieli sytuacje, ale chyba myśleli, że będzie to gładkie zwycięstwo, Gomez strzelał często obok bramki, raz zlekceważył obronę i wypuścił sobie piłkę za daleko, strzelili bramkę, co teraz? Nonszalancja, Muller schodzi z boiska jako bohater, pod koniec meczu nikt już o tym nie pamięta. Strzał z karnego nie jest trudny, wystarczy trafić w bramkę, Schweinsteiger powinien zrobić to bez problemu, ale słabe nerwy nie pozwoliły mu go strzelić. Popatrzcie na Neuera, był zmuszony strzelać karnego, bo nikt z Bayernu nie podszedł w stronę bramki Cecha, 0 nerwów, 0 stresu, bo to jest zawodnik, który ma naprawdę żelazne nerwy i obrona karnych to jego żywioł (być może strzelanie też
). Bayern po prostu przegrał "wygrany" mecz, tylko właśnie żeby wygrać, trzeba strzelać w bramkę, a nie wiecznie obok, tudzież w Cecha. Jedziecie po tym Chelsea, ale jakoś nikt ich nie wyeliminował "rozumiem w jednym meczu, ale...", no właśnie, piłka to nie tylko posiadanie futbolówki, strzały i mniej fauli. Chelsea podniosła się tak naprawdę ok. 2 miesiące temu, gdy przyszedł Di Matteo, nie pieprzcie mi teraz, że FA Cup też wygrali na farcie, no ale tak, JAKI RZAL, CZELSI AŁTOBUS, 5-1 Z TOTENHAMEM I 2-1 Z LIWERPÓLEM (z Liverpoolem to akurat był bardzo wyrównany mecz). Ciekaw jestem jak takie charaktery jak Alves, Busquets czy Sanchez by się podniosły w 2 miesiące po tam marnym sezonie. Żeby nie było, nie mówię, że Chelsea nie miała farta, ale już nie płaczcie, bo Bayern się zbłaźnił tym meczem (u siebie O.o) i to oni przegrali ten mecz na własne życzenie. Najgorszy finał? Aha, czyli euforia na stadionie, uciszenie jej 5 minut później, niewykorzystany karny w dogrywce i wygrana dopiero w karnych to finał totalnie bez emocji? KOM-PLEK-SY
PS. Na MU też jakoś nie bluzgałem, że farciarze (a fart chyba równie wielki), po tym co wydarzyło się w 2008 w Moskwie.
aLE BARCELONA I TAK NAJLEBŻA BO GRAJOM Z FINEZJOM I CIAGLE MAJOM PILKE!!!!!!!11111oneone
Najnowsze posty