Odgrzewam mój stary temat, bo znów potrzebuję pomocy... Zrobiłem sobie małą przerwę, teraz piłka znowu mnie przyciągnęła, ale... Jedynie żeby mnie denerwować. Po porażce 6:4 (sic!), w której rywal niemal podwoił swój dorobek punktowy zrezygnowałem z prowadzenia zespołu. Szybko znalazłem zatrudnienie u ligowego konkurenta. Zespół silniejszy, sprowadziłem na dodatek kilku nowych zawodników, trzech z nich ze statusem "gwiazdy ligi" weszło do I składu. Myślałem, że zacznę piąć się na szczyt, niestety, powtarza się to samo co ostatnio... Zawodnicy grają piach. Warto wspomnieć, że mój były zespół, chociaż gra tą samą taktyką i składem (z jedną zmianą - nowy trener wprowadził gracza, którego zakontraktowałem w trakcie I rundy) nagle zaczyna wszystko wygrywać. 5 meczów - 5 zwycięstw. U mnie, tak jak ostatnio, czuję się, jakbym prowadził drużynę przedszkolaków. Uznałem, że poświęcę jedno spotkanie na testy, ale nic to nie zmienia. Jedna z najsłabszych ekip kroi mnie: 3:1, 4:0, teraz w 70' 5:1. Próbowałem różnych, drobnych, modyfikacji w taktyce,która jest przygotowana pod zawodników, żaden "zabójca" ściągnięty z neta. Rozmów motywacyjnych próbowałem różnych, od ostrych, do miłych. Zawsze są "zielone" reakcje, ale widać do serca nic sobie z tego nie biorą, skoro pokazują taką żenadę... OK, zrozumiałbym, gdyby po prostu brakowało umiejętności, nie trafiali na pustą, itd. Ale tu jakby cała gra jest jakaś abstrakcyjna i dziwna. Np. nie potrafią nawet wyprowadzić akcji, bo jak tylko pomocnik dostanie piłkę, to chociaż może podać do wielu kolegów i do przodu, i do tyłu, zazwyczaj po prostu staje i czeka aż mu odbiorą... To samo napastnicy pod polem karnym, jeśli akurat nie mogą huknąć w danej chwili. Chociaż mam wyłączoną grę na czas, a dynamikę ustawioną na "szybką". Obrońcy kryjący napastników lubią się nagle zatrzymywać, robiąc tym samym miejsce do prostopadłych podań. Może problemem jest to, iż moim jedynym sukcesem jest awans do Ekstraklasy z I ligi, a doświadczenie wybrałem najniższe? Tylko jeśli tak, to w jaki sposób zdobyć zaufanie piłkarzy, tak aby grali wedle poleceń, a nie spacerowali? Rozumiem, że Realem, czy inną Barceloną wystarczyłoby wygrać parę trofeów, ale co jeśli ktoś bierze się za nieco ambitniejsze zadanie i próbuje coś wywalczyć zespołem z niższej ligi i nie ma w składzie "samograjów"? Czy po prostu jest wtedy skazany na klęskę?
Najnowsze posty