Division 2
Blog użytkownika Bitek przeczytało już 7691 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Pierwszy oficjalny mecz, pierwsze wątpliwości. Co na siebie założyć, jak się zachowywać, co mówić ? A może wcale się nie odzywać, nie zwracać na siebie uwagi i… nie no, ubrać się jednak trzeba. Tylko w co ? Garnitur odpada, na czwartoligowym meczu w garniaku wyglądałbym jak totalny czub. Turecki sweter we wzorki a'la Krzysztof Kononowicz, choć bez wątpienia oryginalny, również odrzuciłem. Ostatecznie postawiłem na nieśmiertelne dżinsy i koszulkę polo. Standardowy zestaw, który chciałem urozmaicić różową bejsbolówką, ale jednak dałem sobie na wstrzymanie – najpierw zaszokujmy Szwecję wynikami, potem strojem.
Asystent Liljestrand truł coś o przedmeczowej konferencji prasowej, więc kazałem mu w niej uczestniczyć i nie gadać zbyt wielu głupot. A najlepiej niech bierze udział we wszystkich tego typu konferencjach, bo ja, wielki trener, nie mam czasu na podobne bzdety. Taka przynajmniej była oficjalna wersja, w praktyce nie chciałem kompromitować się swoją znajomością języków obcych. Może i skleciłbym parę suchych zdań, unikając szalenie logicznych zwrotów typu „Yes, I didn’t’” (taka wymijająca, nieco filozoficzna odpowiedź kumpla na jednej z lekcji języka angielskiego w gimnazjum), ale nie byłoby to nic interesującego. Zawsze drażniły mnie schematyczne, nudne wypowiedzi piłkarzy i trenerów, udzielane w wywiadach przed i po spotkaniu. „Będziemy walczyć, damy z siebie wszystko, jesteśmy dobrze przygotowani, w każdym meczu gramy o trzy punkty i nikogo się nie boimy, w drugiej połowie to ich pociśniemy, że ho ho” lub „niestety, to jest sport, nie zawsze się wygrywa, przeciwnik miał dziś więcej szczęścia, rozumu i pieniędzy, kibice dopingowali za głośno / za cicho i źle się grało, byliśmy nieskuteczni / oni byli zbyt skuteczni, murawa była nierówna / zbyt równa oraz specjalność Maćka Iwańskiego : przyleciało UFO i podmieniło piłki, przez co nie mogłem trafić w wentyl”. I tak w kółko. Mijają lata, zmieniają się nazwiska, ale treść pozostaje ta sama. Zero kreatywności, zero pomysłowości. Nie miałem zamiaru dokładać do tego swojej cegiełki. Co z tego, że miałbym coś ciekawego do powiedzenia, skoro nie umiałbym tego wyartykułować ? Na kontakty z mediami przyjdzie jeszcze czas.
Czasu nie miałem za to zbyt wiele na wybranie pierwszej jedenastki. Czułem się jak uczeń, czekający na to, kogo nauczyciel wywoła do odpowiedzi. Patrzeć mu prosto w oczy i udawać pewność siebie ? Pomyśli, że skoro taki cwaniak, to na pewno umie i chce odpowiadać. Schować się za plecami grubego kolegi z poprzedniej ławki ? Zobaczy i uzna, że jeśli się tak chowa, to na pewno nic nie umie, więc trzeba go udupić. Tak źle, i tak niedobrze. Postawić na wzajemne zrozumienie, wystawiając piłkarzy słabych, ale zgranych i wprowadzać nowe nabytki stopniowo ? A może rzucić dopiero co sprowadzonych graczy na głęboką wodę, mimo że nie mają pojęcia jak nazywa się kolega, który siedzi obok w szatni ? Ostatecznie zdecydowałem się na drugą opcję, licząc, iż indywidualne umiejętności wystarczą na ten poziom rozgrywek.
Tuż po pierwszym gwizdku stanąłem przy linii bocznej z miną znawcy, chcąc wyglądać jak najbardziej profesjonalnie. Powagę musiałem zachowywać jednak tylko przez kilka minut, gdyż już po chwili mogłem radować się ze zdobywanych przez Nike goli. Rach, ciach ciach, jak mawiają znakomici komentatorzy biathlonu w Eurosporcie, Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski i po dwudziestu minutach prowadziliśmy 3:0. Demolowanie Ljungby zaczął Ivaylo Dimitrov, sprytnym, precyzyjnym strzałem pod brzuchem bramkarza. 5 minut później Zovko zachował przytomność umysłu i w zamieszaniu podbramkowym z najbliższej odległości podwyższył na 2:0. Trzeciego gola dołożył Fin Putkonen atomowym uderzeniem z rzutu wolnego i było po ptokach. Gospodarze bardzo chcieli o coś w tym meczu zawalczyć, starali się strzelić nam chociaż honorową bramkę, ale za swoje ofensywne zapędy zostali srogo skarceni. Najpierw trafił Zovko po znakomitym zagraniu Nemsadze, a potem Dimitrov genialnie ograł dwóch obrońców i zakończył swój efektowny rajd celnym strzałem z kilku metrów. Piątka do zera, Nike żegna frajera !
Div 2 Södra Götaland [1/22]
Lagavallen, Ljungby, 15.04.2009
Ljungby [-] – Nike [-] 0:5 (0:3)
5' Dimitrov 0:1
10' Zovko 0:2
18' Putkonen 0:3
53’ Zovko 0:4
78’ Dimitrov 0:5
Nike : Karadzhov – Nicu, Karaś (75. Sörenssen), Putkonen, Vidovic – Nemsadze – Gadjiev, Cueto (78. Cälilov), Zovko – Svedberg (22. Prahl), Dimitrov.
Zawodnik meczu : Ivan Zovko (Nike) - 8.9
Widzów : 227
Szkoleniowiec gospodarzy uścisnął mi rękę z takim wyrazem twarzy, że przez chwilę bałem się o swoje życie, rozpaczliwie szukając wzrokiem ochrony. Ochroniarze jednak również nie pałali do mnie sympatią i pomoc była ostatnią rzeczą, którą mogłem od nich otrzymać. Na szczęście skończyło się na kilku gniewnych słowach i spokojnie mogliśmy wracać do Lommy, by świętować efektowny triumf, po którym wskoczyliśmy na fotel lidera.
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Zasada ograniczonego zaufania |
---|
Jeżeli nie jesteś przekonany co do umiejętności swojego asystenta, nie pozostawiaj mu przedłużania kontraktów. Może sprawić, że zwiążesz się z niechcianym zawodnikiem na dłużej lub możesz przeoczyć koniec kontraktu kluczowego gracza. |