Division 2
Ten manifest użytkownika Bitek przeczytało już 863 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
Tak, to nie jest ponury żart. Całkowicie przypadkowo i niechcący zostałem coachem czwartoligowej szwedzkiej drużyny. „Każdy ma w życiu dzień, który wszystko zmienia” – pisał w swej autobiografii Wojtek Kowalczyk. W moim przypadku ten dzień to 25 lutego 2009 roku.
Bałem się tego wyzwania. Bałem, ale czułem jednocześnie, że zaczyna się coś nowego. Może będzie lepiej, może całkiem beznadziejnie – ale na pewno będzie inaczej. To chyba właśnie ta czekająca mnie zamiana nudnej codzienności na pełne niespodzianek życie w obcym kraju wywoływała przyjemny dreszczyk podniecenia. Z jednej strony, mogłem się przecież cieszyć, iż nie znalazłem zatrudnienia w lokalnej drużynie bandy. Albo, że nie zostałem instruktorem fitness dla grupy wiekowej +65 w tutejszej siłowni. Piłką pasjonowałem się od najmłodszych lat, z zainteresowaniem śledziłem rozgrywki w całej Europie, wiele godzin spędzałem na grze w kolejne wersje Football Managera… czy to nie są wystarczające kwalifikacje, by prowadzić drużynę na poziomie szwedzkiej czwartej ligi ? Miałem szczerzą nadzieje, że takie „przygotowanie” do zawodu trenera na razie mi wystarczy.
Mężczyźni w dresach, zgodnie z moimi przypuszczeniami, okazali się być czymś w rodzaju sztabu szkoleniowego. Najstarszy, Dan Liljestrand (46, SWE, Asystent) w przeszłości karany był za drobne kradzieże. Wygląda na gościa, który potrafi załatwić wszystko i wszędzie, a na pustyni opchnąłby tonę piasku. Ma jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę - dobrze gra w brydża. Młody Thomas Andersson (27, SWE, Trener) podobno był kiedyś na stażu w Anglii. Może i tak, ale na takie staże, gdzie uczy się mycia naczyń oraz poznaje tajniki ich wycierania, to wyjechało ostatnio również sporo Polaków. Philip Andersson (29, SWE, Fizjoterapeuta) pracuje w pobliskiej klinice leczenia uzależnień. Niby odróżnia skalpel od widelca, ale mam poważne wątpliwości, czy wie do czego służy. Widelec oczywiście, nie skalpel. Robin Lindgren (35, SWE, Scout) wyróżnia się ogromniastym mięśniem piwnym i nie mniejszym lenistwem. Przychodzi do klubu najpóźniej i jako pierwszy kombinuje, jakby się tu urwać do domu. Z pewnością bez trudu znalazłby angaż w jakimś polskim urzędzie.
W towarzystwie tych przemiłych ludzi odbyłem pierwszy spacer po płycie stadionu Lomma IP. Stadionik prezentował się całkiem przyjemnie, choć może nie miałem wobec niego zbyt wygórowanych oczekiwań, będąc przyzwyczajonym do swojego podwórkowego "Camp Nou". Jeśli przez lata biegało się po boisku, na którym dokładnie na jednej z linii autowych rosła potężna lipa, to obiekt Nike sprawiał niezłe wrażenie. Były dwie bramki, zielona trawa… po prostu full exclusive. Nasze poczynania mogło oglądać maksymalnie 1950 desperatów widzów, a liczby miejsc siedzących nie podawano. Zero wyglądałoby przecież bardzo brzydko, a nikt nie bronił kibicom zabrać ze sobą jakiegoś stołeczka lub krzesełka. Zaplecze dla VIPów nie istniało, co nie stanowiło żadnego problemu, gdyż VIPów również w okolicy nie stwierdzono. Nie było też żadnych spektakularnych triumfów w ponad 90letniej historii założonego w 1919 roku klubu, a za największe osiągnięcie Nike trzeba uznać fakt, że cały czas istnieje.
A kto ma zadbać o przyszłe sukcesy ? Podobno oni :
Bramkarze :
Andreas Engler-Lúðvíksson (23, SWE, GK) – prawie dobry bramkarz. Mniej więcej tak samo, jak Jacek Bayer to prawie Kieron Dyer.
David Engler-Lúðvíksson (29, SWE, GK) – brat Andreasa łączy rolę rezerwowego z obowiązkami trenera bramkarzy. Coś w stylu Roberta Matei – sam nie umie, ale chce uczyć innych.
Obrońcy :
Fredrik Sörenssen (21, SWE, D RL, MR) – jako swój ulubiony klub Fredrik podaje Manchester United. Jestem przekonany, że na Old Trafford nikt o zdrowych zmysłach nie pozwoliłby Sörenssenowi nawet napompować piłki, co nie przeszkadza mu być naszym najlepszym prawym defensorem.
Hugo Gustavsson (19, SWE, D L) – technicznie surowy, słaby fizycznie, fatalnie gra głową… Ale imię ma ładne.
Sebastian Malm (20, SWE, D LC) – nadaje się co najwyżej do rozdawania małych ołóweczków w IKEI. Pasuje tam zresztą znakomicie, gdyż MALM to „seria umożliwiających wiele kombinacji mebli do sypialni o atrakcyjnym, prostym wzornictwie”. Jedyną słuszną kombinacją wydaje mi się wywalenie go do rezerw.
Henrik Månsson (30, SWE, D C) – Potrafi nieźli przyłożyć z wolnego. Przydatny, gdy za bramką akurat siedzi ktoś do odstrzału.
Andreas Georgson (27, SWE, D/M C) – piłkarsko beznadziejny, lecz bardzo potężnie zbudowany skoksowany – z wyglądu szwedzki odpowiednik Popka z Firmy, tylko tatuaży nieco mniej. Powiem szczerze : boję się do niego odezwać, nie mówiąc już o wystawieniu na listę transferową, więc dostanie szansę w sparingach.
Pomocnicy :
Pär Karlsson (25, SWE, D/M C) – najpewniejszy środkowy obrońca w klubie, szkoda tylko, że jest pomocnikiem.
Joel Gunnarsson (22, SWE, M R, ST) – totalne dno, ale chociaż potrafiące szybko przebierać nogami. Podobno w młodości musiał uciekać przed psychopatyczną siostrą, która ganiała małego Joela z nożem. Dzięki temu dysponuje dziś niezłą szybkością.
Charlie Hägg (23, SWE, M R, ST) – totalne dno, nie potrafiące nawet szybko przebierać nogami. Domyślam się dlaczego – jest jedynakiem.
Kushim Sadiku (19, SWE, AM RL) – nie wiem skąd pochodzili jego rodzice, bo na rdzennego Szweda z pewnością nie wygląda, ale wiem za to, iż kompletnie nie potrafi grać w piłkę. Zaproponowałem mu przepisanie się do sekcji tenisa stołowego. Niestety nie zrozumiał.
Mattias Nordgren (25, SWE, M LC) – lokalna gwiazdka. Żelik na włosach, zimny łokieć w starym volvo i wszystkie panny z okolicznych wiosek są jego. Mimo to, jako jeden z niewielu ma pewne pojęcie o futbolu, co czyni go naszym najlepszym graczem.
Jonas Fritze (23, SWE, M C) – Jo nas nie widzę nawet na ławce rezerwowych.
Christoffer Zachrisson (24, SWE, M C) – jak na standardy Nike całkiem niezły. Jeśli jest trzeźwy (co ponoć zdarza się rzadko) przewyższa większość kolegów umiejętnością mądrej gry w środku pola i opanowaniem. Szkoda, że opanowanie i mądrość szybciutko znikają po kilku głębszych.
Napastnicy :
Dino Alajbegovic (22, SWE, ST) – miły i kulturalny chłopak, nie ma w zwyczaju wciągać koki, tańczyć w sukience i strzelać goli.
Martin Prahl (29, SWE, ST) – wychowanek Halmstads, w 2000 roku zaliczył nawet jeden występ w Allsvenskan. Ale w 2000 roku rozpoczęto też nadawanie „M jak miłość”, wydawanie białych tablic rejestracyjnych oraz zakończono produkcję Fiata 126p. Czymże jest więc przy tych historycznych wydarzeniach jeden mecz Prahla w ekstraklasie ?
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
"Ucz się, ucz się chłopcze dziarski..." |
---|
Warto zlecać używanie taktyki pierwszego zespołu rezerwom i drużynie młodzieżowym. Dzięki temu będziesz mógł podejrzeć, jak na danej pozycji radzą sobie młodzi adepci i zyskasz na czasie, wprowadzając juniorów do pierwszego składu. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ