Wróciłem. Może to nie spektakularny powrót wielkiego mistrza gry który odnosił sukcesy z każdym klubem który spotkał na swojej krótkiej drodze ku chwale.
Nie jestem FM'owym (nigdy nie byłem ale zawsze chciałem być) wykurwiaczem jak Stara Gwardia. Pisanie manifestów o swoich "sukcesach" w wieku 13,14 lat wydaje się teraz dziwne.
To tak jakby dzieciak napisał artykuł na Wikipedii o fizyce kwantowej na bazie własnych doświadczeń nie wiedząc nawet co to za słowo "fizyka".
Oczywiście może się zdarzyć geniusz który osiągnął sukces. Ale od razu jest uznawany za lalusia, bachora, popierdolonego i żądnego sławy. "Przecież to jeszcze mały szczyl! Co on może wiedzieć o życiu" - powie zbuntowany 2 lata starszy od niego kolega.
Gdy zobaczyłem moje posty i manifesty pełne kurew i pierdolców, zrozumiałem "Człowieku, coś ty tam powyczyniał!". Jestem mistrzem puszczania wiązanek (a na dodatek jakim skromnym!), ale robienie wsi tego typu na poważnej stronie internetowej woła o pomste do nieba. Trzeba iść naprzód i wyciągnąć jakieś wnioski.
Nie zamierzam jednak rezygnować z języka potocznego. Służy mi on zazwyczaj do podkreślania wagi sytuacji. Ja się muszę zacząć tylko ograniczać...
Ale kuźwa, nie o tym chciałem pisać. Skupię się na karierze.
1) Wstęp
Rok temu dostałem nowy komputer. Raczej laptop. Dobry sprzęt. Aktualnie się grzeje trochę bardziej (np. w FM-e po 10 meczach z rzędu), odłamał się jeden klawisz, pęknięty jest w jednym miejscu. Ale never mind.
Wszystkie dane, zostały na starym kompie który służy teraz za router. Zdążyłem tylko przegrać savy z 07. Z 08 nie zdążyłem.
Grałem sobie przez chwile dalej, aż nagle chciałem zobaczyć jaki to ja jestem zajebisty. Ściągnąłem więc FM Modifiera i popatrzyłem sobie na mój zespół. No nie mogę powiedzieć, że mi dobrze szło...
Otóż w pierwszym zespole grali gracze z CA od 135-140 a PA ~160. A nawet mniej. Za to w rezerwach gnił (wszystko z pamięci, więc mogę się mylić):
- Albańczyk CA 180 PA 199
- Algierczyk CA 170 PA 199
- Dwóch Polaków CA 150/160 PA 195 + 0 występów w reprezentacji Polski (Ani dorosłej, ani U-21)
I kilka innych przypadków..
Ogólnie cały skład rezerw mogłem wystawić jako pierwszy zespół i byłby dwa razy lepszy. To dało mi do myślenia co robie źle, a co dobrze. Wyznaczyłem minusy: Chujowe zarządzanie pieniędzmi, chujowa taktyka, chujowe ustalanie składu.
Postanowiłem że trzeba się skupić i coś zacząć robić. Trochę za późno, bo do FM-a wróciłem w październiku/grudniu 2011.
Zacząłem od razu z FM 2012. Zabrakło jednak czasu i chęci na dokończenie mojej pierwszej kariery, i szybko odpadła (styczeń 2012).
Znowu do FM-a wróciłem w wakacje. Tym razem udało mi się Podbeskidziem stworzyć dobrą taktykę, dociągnąć nim 2 lata z kawałkiem ale nie wygrałem ligi (4 i 2 miejsce). Potem zaczęło dziać się źle (przegrana najpierw z Polonią Warszawa, potem Niecieczą) i mimo awansu do Ligi Europejskiej postanowiłem odejśc do Dynama Mińsk.
Tam zebrałem dużo utalentowanych juniorów i dzięki wielkiemu szczęściu (drugi napastnik zerwał ścięgna, w jego miejsce wsadziłem amatora z I ligi Białoruskiej który mi się odwdzięczył 20 bramkami w sezonie) wygrałem ligę z 3 punktową przewagą nad BATE. Następnie, dostałem ofertę od Zenitu Saint Petersburg którą grzechem byłoby nie przyjąć. W dzień przejęcia klubu już miałem mecz w LM z Bayernem. Wygrałem go ledwo 3-2.
Dograłem dwa miesiące, potem save zaczął szwankować, gra zaczęła zwalniać i wyskoczył crash dump. Save do kosza (Nie stosowałem FMRTE ani Scouta).
Zacząłem aktualną rozgrywkę Jagiellonią...
2) Pierwsze mecze i kontraktowanie piłkarzy
Taktyka 4-4-2 w zupełności wystarczyła na ten moment. Z środkowym pomocnikiem i pomocnikiem odbierającym piłke, lisem pola karnego (Frankowski) i kompletnym napastnikiem (Zahorski).
Pierwszy mecz z rezerwami wygrałem 4-1. Po samobójczym trafieniu Damiana Kądziora wygrywałem już 2 drugiej minucie. W 17 pierwsze trafienie w barwach klubu dołożył Zahorski. Dystans zmniejszył Kamil Gołąbek, jak się później okazało najbardziej utalentowany junior w Jagiellonii prowadzonej przeze mnie.
Drugą połowe zespoły rozpoczęły z trzema zmianami w każdej drużynie. W 57 minucie drugiego gola zdobył Tomasz Zahorski, a w końcówce meczu piłka wpadła do siatki za sprawą Rafała Grzyba.
Po meczu udało się zakontraktować pierwszego zawodnika. Z wolnego transferu przyszedł Dariusz Pietrasiak. Zagrał w następnym sparingu wygranym 6-2 z Olimpia Zambrów. Warto zwrócić uwagę na występ Dawia Plizgi, który zdobył hat-tricka już w pierwszej połowie.
Do Jagielloni przywitali nowi zawodnicy. Obrońcy z Czech: Tomas Huber i Marin Jilek. Obaj dołączyli na zasadzie wolnego transferu. Huber już w następnym meczu wpisał się na listę strzelców w wygranym 1-0 sparingu z TC Diosd (Węgry). Po tym meczu doszło do poważnych roszad w składzie Jagielloni.
Odeszli Paweł Nowotka (transfer sezonu I ligi - Kolejarz Stróże), Marcin Burkhardt (SC Wiener Neustadt), Alexis Norambuena (Cracovia) i Piotr Lipka (wolny transfer).
W drugą strone prawdziwe hity. Chilijski bramkarz Raul Olivares (Colo Colo) za 85 tysięcy funtów brytyjskich oraz największa gwiazda armeńskiej młodzieżówki, wschodzący talent Artak Yedigaryan (Piunik) za bagatela 875 tysięcy funtów brytyjskich. Do klubu również przyszedł Grzegorz Fonfara (wolny transfer)
Następny sparing Jagiellonia rozegrała z Otelul Galati. Zremisowała dość niefortunnie 0-0.
Kontrakt z klubem 16.7.2011 podpisał 26-letni Ukrainiec, Valeriy Kutsenko. Jego debiut przypadł na ważny sparing z Girondins Bordeaux przegranym wysoko przez Jagiellonie 1-5. Jedyną bramkę dla gospodarzy zdobył Jan Pawłowski w końcówce meczu.
Do rozpoczęcia ligi pozostało 14 dni. Korzystając z okazji, Jaga rozegrała sparing z Arkonią Szczecin. Wygrała po strzalach Plizgi, Zahorskiego i Kutsenki. Podczas meczu Plizga dostał poważnej kontuzji która uniemożliwiła mu występy na początku sezonu. Pierwszy mecz sezonu Jagiellonia rozegrała w Bielsku-Białej, z tutejszym Podbeskidziem.
3) Straszny początek
a) Podbeskidzie
W meczu z Podbeskidziem górą miała być Jagiellonia. I od samego początku próbowała dostać się pod bramkę bielszczan. Pierwszy gol padł bardzo szybko, bo już w 9 minucie. Tomasz Frankowski wykorzystał podanie Bandrowskiego i z 10 metrów pokonał bramkarza strzelając tuż obok słupka. W dalszej części pierwszej połowy nie padło więcej bramek, lecz przewaga Jagielloni była wprost miażdżąca.
W drugiej połowie role się odwróciły. To Podbeskidzie stwarzało sobie dogodne sytuacje do strzelenia bramki wyrównującej. Udało się w 84 minucie. Rogalski minął dwóch obrońców Jagi, przedostał się w pole karne i podkręconym strzałem pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Na odpowiedź białostoczan nie trzeba było długo czekać. W 88 minucie Zahorski nie wykorzystał "setki" z bramkarzem gospodarzy, jednak minute później udało mu się to po dośrodkowaniu Seratlicia.
Gdy wydawało się, że Jaga wygra ten mecz, Podbeskidzie przeprowadziło jeszcze jeden atak rozpaczy. Osiński miękko dośrodkował w pole karne, a niepilnowany Rogalski strzałem głową doprowadził do remisu.
Manager Jagiellonii na konferencji prasowej zrugał zespół za stratę 2 goli w końcówce meczu. Pochwalił za to piłkarza drużyny przeciwnej, Macieja Rogalskiego jak rówineż i cały zespół bielszczan.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1)
Maciej Rogalski (84,90+3) - Tomasz Frankowski (9), Tomasz Zahorski (89)
Kartki
Żółta kartka: Okić, Nather - Fonfara
Składy:
Podbeskidzie: Zajac - Ł.Mierzejewski (74. Rogalski), Sourek (74. Konieczny), Dancik, Osiński - Sokołowski, Koman, Nather, Malinowski (13. Okić) - Curić, Sikora
Jagiellonia: Sandomierski - Fonfara, Huber, Pietrasiak, Pejović - Kupisz (45. Cetković), Yedigaryan, Bandrowski (73. Kutsenko), Seratlić - Zahorski, Frankowski (73. Dżalamidze)
b) Pogoń Szczecin
Następny mecz, z Pogonią Szczecin miał pokazać, że Podbeskidzie to tylko wypadek przy pracy. W bramce Sandomierskiego zastąpił Olivares i to wszystko jeśli chodzi o zmiany.
Już od pierwszych minut, wyraźnie było widać kto jest faworytem. Wynik otworzył znowu Tomasz Frankowski w 10 minucie korzystając w zamieszaniu w polu karnym, po podaniu Bandrowskiego. I tym razem, w pierwszej połowie kibice musieli się zadowolić tylko jedną bramką.
W drugiej połowie Jagiellonia coraz bardziej przyciskała szczecinian. W 63 minucie, wpuszczony w drugiej połowie Yegor Zubovich po kapitalnym 30 metrowym crossie Zahorskiego. Dwie minuty później to Zahorski strzelił gola, po dośrodkowaniu Tomasza Kupisza.
Kibice Białostoczan odetchnęli z ulgą, tak samo jak i manager zespołu. Gra Jagi wyglądała perfekcyjnie, zupełnie stłamsili rywali pozbawiając ich nadziei na korzystny rezultat.
Jagiellonia Białystok - Pogoń Szczecin 3:0 (1:0)
Tomasz Frankowski (10), Yegor Zubovich (63), Tomasz Zahorski (65)
Składy:
Jagiellonia: Olivares - Fonfara (74. Jilek), Huber, Pietrasiak, Pejović - Kupisz (74. Cetković), Yedigaryan, Bandrowski, Seratlić - Zahorski, Frankowski (45. Zubovich)
Pogoń: Janukiewicz - Szalek (19. Kucharski), Hernani, Radler, Noll - Budka, Akahoshi (61. Raspudić), Ława, Frączczak - Djousse, Sotirović (64. Andradina)
Kartki
Żółta kartka: Pejović - Sotirović
c) Piast Gliwice
Mecz z Piastem okazał się powtórką meczu z Podbeskidziem. Tym razem tylko cud uchronił Jagiellonie przed przegraną. Zaczęło sie bardzo dobrze, bo już w 4 minucie Tomasz Zahorski strzelił gola po dośrodkowaniu Seratlicia. W tejże akcji niestety bardzo ucierpiał Tomasz Frankowski, przez co musiał zejść z boiska.
W 24 minucie doszło do sporej kontrowersji. Thiago Cionek sfaulował Adriana Świątka i dostał czerwoną kartkę. Od tej pory Jagiellonia musiała radzić sobie w osłabieniu.
To wcale jej nie przeszkodziło w zdobyciu kolejnej bramki. Kupisz pognał prawym skrzydłem i dośrodkował w sam środek pola karnego gdzie czekał Seratlić. Czarnogórzec oddał pierwszy strzał wprost w bramkarza. Drugi strzał był o wiele celniejszy i Jaga prowadziła już w 33 minucie 2:0.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Białostoczan. w 48 minucie Huber sfaulował Świątka w polu karnym a jedenastke wykorzystał Rudolf Urban. Piast poczuł wiatr w żaglach i oblegał bramke Jagi. Jednak tylko do 65 minuty. Potem Jagiellonia znów objęła inicjatywe w meczu. W 67 minucie Dariusz Pietrasiak strzelił debiutanckiego gola w barwach klubu z rzutu rożnego.
Pod koniec meczu znowu koszmar powrócił. Białostoczanie myślący już o następnym meczu nie spodziewali się, że Piast przypuści szaleńcze ataki na ich bramkę. W 85 minucie Świątek zgubił dwóch obrońców Jagi i wykorzystał sytuacje sam na sam z Olivaresem. Kilka minut później bardzo aktywny Świątek dośrodkował w pole karne wprost na głowe Buryana.
Nikt nie mógł uwierzyć w to co się stało. Sztab szkoleniowy przecierał oczy ze zdumienia, a manager ze wsciekłości rzucał bidonami o trawę. Rozczarowani kibice Jagi wrócili do Białegostoku w kiepskich humorach, tak samo jak piłkarze.
Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 3:3 (0:2)
Rudolf Urban (48 karny), Adrian Świątek (85), Jan Buryan (90) - Tomasz Zahorski (4), Ermin Seratlić (33), Dariusz Pietrasiak (67)
Składy:
Piast: Szmatuła - Lisowski, Cuerda, Paulauskas, Matras - Podgórski (45. Krzycki) , Urban (48. Nalepa), Zganiacz, Pietrzak (68. Buryan) - Ujek, Świątek
Jagiiellonia: Olivares - Cionek, Huber, Pietrasiak, Pejović - Kupisz (75. Kutsenko), Yedigaryan, Bandrowski, Seratlić - Zahorski, Frankowski (5. Zubovich)
Kartki
Żółta kartka: Cuerda, Matras, Lisowski, Paulauskas - Yedigaryan
Czerwona kartka: Cionek (24. za faul taktyczny)