Zawsze chciałeś zostać
reprezentantem Polski w piłce nożnej? Teraz to nic prostszego! Wystarczy, że będziesz kierował się następującymi zasadami/uwagami/instrukcjami/poleceniami:
- Nie masz jeszcze polskiego obywatelstwa? Nic straconego - standardowe pismo, 3-miesięczny czas oczekiwania na akt obywatelstwa, podpis prezydenta, a potem z górki - gala, na której prezydent przekręci Twoje nazwisko, Ty zaś zaśpiewasz pierwszą linijkę hymnu. Proste? Jak konstrukcja cepa.
- A jeśli od urodzenia jesteś Polakiem, to nic nowego nie musisz robić. Siedzisz w domu i w pocie czoła trenujesz mięśnie (szczególnie piwny).
- Oczywiście musisz należeć do jakiegoś klubu piłkarskiego. Real Madryt, Wisła Kraków, KS Pipidówka Wielka - nie ważne. Ważne żebyś nie grał za dużo. Inaczej mógłbyś być przemęczony i kompletnie nieprzydatny kadrze. A tego nie chcemy. 90 minut to zdecydowanie za długo. Optymalny czas to 20-25 minut. A najlepiej jak nie zagrasz w ogóle.
- A jeśli (nie daj Boże) strzeliłeś w ostatnim meczu bramkę, to nawet nie licz o powołaniu. Wszak limit szczęścia został wytracony, co w kontekście gry w S-kadrze jest niezbędne.
- Załóżmy najgorszy scenariusz - grałeś 90 minut, ustrzeliłeś hat-tricka. Bracie masz zdrowo przechlapane! Powołanie dostaniesz najprawdopodobniej przez pomyłkę, gdy pani Ela przez przypadek wyśle Tobie powołanie zamiast kompletnie nieprzemęczonemu zawodnikowi.
- Okazało się jednak, że wszystko jest dobrze. Cały ostatni mecz przesiedziałeś na ławie (a jeśli na trybunie to jeszcze lepiej - na niewygodnej ławce możesz obić swój... tyłek i spowodować kontuzję) - powołanie to tylko kwestia czasu.
- Udało się! Na twoją skrzynkę mailową (w boxie 'SPAM') przychodzi wiadomość: "Congratulations! Osiągnąłeś międzynarodowy poziom. Widzimy się na najbliższym zgrupowaniu. Leo Beenhakker." Możesz odkorkować szampan, zaprosić znajomych i ogłosić tą radosną nowinę.
- Teraz jesteś na zgrupowaniu. Teraz uważaj, bo to naprawdę ważne. Oprócz Ciebie powołanie dostało jeszcze 22 kompletnie nieprzemęczonych grajków. W składzie miejsce jest tylko dla 11, więc mniej więcej co drugi zawodnik obejdzie się smakiem. W tym momencie rozpoczyna się prawdziwy "wyścig" szczurów. Dlaczego słowo "wyścig" wziąłem w cudzysłów? Gdyż słowo to, w naszym przypadku, ma bardzo metaforyczne znaczenie - nie możesz kompletnie się wysilać na treningach. Nic nie robić. Oczywiście drużyna składa się z wielu takich cwaniaczków jak Ty, więc także po przyjściu z "treningu" w pokoje musisz leżeć, leżeć i jeszcze raz leżeć. Jedynie możesz oscylować między lodówką, a kanapą (tudzież łóżkiem).
- Zostałeś wystawiony w pierwszym składzie - zdziwiony? Oczywiście nie, o ile trzymałeś się moich wytycznych. Teraz możesz naprawdę pokazać, co potrafisz. Strzelaj jak najwięcej i jak najczęściej na bramkę - a nuż coś wpadnie. Dzięki świetnemu treningowi, który zastosowałeś w oparciu o poprzednie porady, staczy Ci sił na bardzo długi okres czasu - góra 15 minut. Potem użyj techniki, tzw. "oddychania rękawami". Jest to metoda, której przeciwnicy nie znają, a więc bardzo skuteczna. Po pierwszych 15 minutach masz sił, aby tylko snuć się po boisku. Robisz to od 10 do 15 minut. Potem, gdy już uśpisz przeciwnika ruszasz do ataku. Powtarzaj ten manewr do końca meczu.
- Przegrana? Chyba już 10 z kolei. Wymęczone zwycięstwo? Jak zwykle. Ale pamiętaj - przestrzegaj tych wytycznych jak swoistych 10 przykazań, a kolejne powołania Cię nie ominą. A winę za przegraną zwal na "pijących" kolegów.
W ten oto sposób zostałeś
reprezentantem Polski w piłce nożnej. Prawda, że proste? Na
Beenhakkera ta metoda zadziała.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ