Informacje o blogu

Nic nie sprzedaję - dzielę się emocjami

Paris Saint-Germain

Ligue 1 Conforama

Francja, 2034/2035

Ten manifest użytkownika mahdi przeczytało już 1935 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.

Pokaż notki z kategorii:

MÓJ BLOG

2034/35

   Ledwo potrafię ochłonąć z wczorajszych wieczorno-nocnych emocji! Muszę z pełną odpowiedzialnością napisać: 24 sezon w roli menadżera PSG był najbardziej dramatyczny, najbardziej wciągający, niesamowity i pasjonujący od momentu gdy rozpocząłem tą karierę! Co tylko niezbicie dowodzi, że Football Manager potrafi zaskakiwać, wzruszać i bawić zarówno na początku jak i po wielu sezonach rozegranych tą samą drużyną... A tak niewiele brakowało, bym zakończył karierę! (zobaczcie poprzedni manifest) Byłby to niewybaczalny błąd! Na szczęście gra „poszła“, usterka zniknęła i dzięki temu mogłem przeżyć niewyobrażalną wręcz przygodę.

    Już przedsezonowe ruchy transferowe były zapowiedzią czegoś niezwykłego. Postanowiłem bowiem zrobić wszystko, by zdobyć wymarzony, dziesiąty Puchar Mistrzów - a środki do osiągnięcia tego celu wybrałem cokolwiek niekonwencjonalne. Rozstałem się bowiem z dwoma topowymi zawodnikami! Pierwszy z nich, skrzydłowy z RPA Peter Mahlangu odszedł do Barcelony za 41 mln euro. Drugi - legenda klubu - XISCO Riera wypożyczony został na rok do AC Milan. Klub z Mediolanu zapłacił za tą przyjemność aż 30 mln euro! Po sezonie okazało się, że były to dla Milanu pieniądze wywalone w błoto. Xisco zagrał dla nich we wszystkich rozgrywkach 41 razy i zdobył zaledwie 5 goli oraz zanotował 4 asysty. Czyli - kompletny dramat. A dlaczego się go pozbyłem? Cóż - zawodnik ten zaczynał u nas grać jako 17-latek, a przez cały ostatni rok prosił mnie co chwilę o rozmowę twierdząc, że „poszukuje nowych wyzwań“. No więc postanowiłem w końcu mu je umożliwić, gdyż z roku na rok spisywał się coraz słabiej. I - mimo zaledwie 28 lat - miał mentalność oldboya, który już wszystko wygrał i nic więcej nie ma do udowadniania... W składzie PSG już więcej na pewno się nie pojawi. Niemniej zawsze będzie przeze mnie pamiętany, gdyż był - jakby nie patrzeć - jednym z najlepszych ofensywnych pomocników w historii mojego klubu.

(W tabelce kolejno: Liga, Puchar Francji, Puchar Ligi, Superpuchar Francji, Liga Mistrzów, Liga Europy, Superpuchar Europy, Klubowe Mistrzostwa Świata. Liczby to mecze/gole w poszczególnych rozgrywkach, a gwiazdki oznaczają ich wygranie)
 

Z ważniejszych piłkarzy odszedł również stoper bądż defensywny pomocnik Lucas (24 mln euro, Atletico Madryt). Lecz on od pięciu lat nie zaliczał się do graczy pierwszego wyboru. Natomiast już trzeci sezon z rzędu do Realu Madryt wypożyczany jest Nicola Cortesi. I po raz trzeci otrzymałem od Realu 30 mln euro! Jak łatwo policzyć - przez trzy ostatnie lata z tytułu wypożyczeń błyskotliwego Włocha wpłynęło na nasze konto 90 milionów!

Właśnie... wątek wypożyczeń. Ten sezon był rekordowy - zarobiłem na nich aż 146 milionów euro!



Jednak - po raz kolejny - nie mam pojęcia co tą potężną kasą robi zarząd. Otrzymuję taki oto komunikat (już któryś rok z rzędu):



Czyli - lokują to w jakichś funduszach inwestycyjnych. Nigdy w życiu - w żadnej z poprzednich karier - nie otrzymywałem tego typu informacji. Nie ma to jednak znaczenia. Klub może pozwolić sobie na zakup każdego zawodnika (budżet transferowy na poziomie 1 miliarda euro (sic!), budżet płacowy to 300 milionów). Jednak ja nie prowadzę polityki transferowej w stylu - wydam 100 milionów na topowego gracza i zapewnię mu wielomilionowy kontrakt. Kupuję raczej dobrze rokujących, utalentowanych młodych ludzi, a najwyższy kontrakt w zespole - 6 milionów euro rocznie - ma stoper Christopher Delahaye.

Jeżeli jesteśmy przy Delahaye, to po zakończeniu poprzedniego sezonu pozbawiony został przeze mnie opaski kapitana. Potrafiłem mu jednak wytłumaczyć, że to dla dobra drużyny, zaproponowałem nowy pięcioletni kontrakt i... jakoś to przełknął a nawet nie przestał mnie lubić:-) Nowym kapitanem mianowałem bramkarza Gaela Diarrę - wychowanka klubu tak samo jak Delahaye.

Pisałem na początku manifestu, że środki do zdobycia dziesiątego Pucharu Mistrzów wybrałem niekonwencjonalene. Jakie zatem? - zapytacie zapewne. O pozbyciu się Mahlangu, Xisco i Lucasa już było, o zmianie kapitana również. No to trzymajcie się mocno, bo napiszę o tym, kto przybył. Z pewnością nie poruszy Was kupno dwóch utalentowanych piętnastolatków z Auxerre (to prawy obrońca Cyprien Catherine i lewy Cheikh Sy) odpowiednio za 1,9 oraz 2,6 mln euro:





Nie wywrą też na Was pewnie większego wrażenia dwaj nowi młodzi skrzydłowi, Portugalczyk Luis Manuel (13 mln, Borussia Dortmund) i pierwszy Kolumbijczyk w historii PSG - Rafael Rendon (8 mln, Libertad Asuncion)





Zapewne za ekstrawagancję uznacie również pozyskanie za aż 42 mln euro Henri’ego Gregori z Monaco oraz Białorusina Dmitrija Wasilewskiego (8 mln, Kubań Krasnodar)





Jednak pewien jestem, że zadziwi Was zakontraktowanie z wolnego transferu dwóch dinozaurów, prawdziwych tytanów francuskiego futbolu! Obaj mieli po... 37 lat na karku i łącznie... 339 występów w reprezentacji „Trójkolorowych“! Kim są? To Carlloyd Polomat, który jest naszym byłym zawodnikiem (możecie o jego trofeach z PSG poczytać w manifeście „Książęta z Paryża (vol.20 plus) czyli: podsumowanie 20 lat“) Ostatnie pięć sezonów spędził w Liverpoolu.



Drugi z weteranów to bezsprzecznie najlepszy napastnik jakiego wydała Francja! Urodzony w Belfort syn Turka i Francuzki rozegrał w kadrze 163 mecze i zdobył aż 139 goli! Ostatnie 17 sezonów spędził - odnosząc wiele sukcesów - w SSC Napoli. Jednak brakowało mu do szczęścia jednego: Pucharu Mistrzów! I - oczywiście - epizodu w wielkim PSG:-)To Hakan Aslan.



Zapytacie pewnie jaki sens miało sprowadzenie tych dwóch graczy? To proste - obaj mieli wywierać pozytywny wpływ na młodszych kolegów, dodatkowo Polomat został mentorem 15-latka Cypriana Catherine, a Hakan Aslan - Omara Tunani’ego, który już niedługo (rok-dwa) powinien zostać następcą Sima Arimiyao na szpicy ataku. Rozwija się bowiem fantastycznie. Hakan Aslan i Polomat z niejednego pieca jedli chleb, wygrali wiele trofeów i zostali zakontraktowani również po to, by swoim doświadczeniem i spokojem - zbudować w drużynie odpowiednią atmosferę. Pod względem piłkarskim nie mogli natomiast zaoferować zbyt wiele; Polomat pokazał się w zaledwie dwóch meczach Pucharu Ligi, Hakan Aslan był wykorzystywany zdecydowanie więcej i strzelił nawet kilka goli.

Nie zmieniłem taktyki zespołu, nadal wyglądała ona tak (1-4-2-3-1):

GK -
PO, ŚO, ŚO, LO -
DP, ŚP -
OPP, OPŚ, OPL -
N.


Jednak nastąpiło kilka istotnych zmian w pierwszej „jedenastce“. Po odejściu Xisco nowym „OPŚ“ - czyli środkowym, ofensywnym pomocnikiem został Mohamed Lamine Hamiti. Do tej pory grał nieco z tyłu, na pozycji „ŚP“, czyli środkowego, „półlewgo“ pomocnika. Na to miejsce wskoczył świeżo pozyskany z Monaco Henri Gregori. Inną istotną zmianą jest utrata miejsca w składzie przez Maxime’a Lamberta - legendę klubu. Jego miejsce jako gracz pierwszego wyboru zajął ogrywany już od kilku lat Gael Mauli. Kadra zatem wygląda tak:

Diarra (Catalano) -
Frick (Yosifovich, Catherine), Delahaye (Guaraci, Polomat), Janoszka (Oliver), Bamba (Brunel, Sy) -
Mauli (Lambert, Thomas), Gregori (Morel, Perez) -
Iwanow (Luis Manuel), Hamiti (Ba, Wasilewski), Engin Akyuz (Rendon, Abdullah Tasci) -
Arimiyao (Tunani, Hakan Aslan).

Jak zatem potoczył się sezon, po którym tak wiele sobie obiecywałem? Przede wszystkim nie zagrałem w meczu o Superpuchar Francji, co do tej pory zdarzyło się zaledwie... raz! Przed sezonem 2011/12! Ale cóż - w zeszłym roku mistrzem została Marsylia a Puchar Francji zdobyło Monaco... Pozostało skupić się na lidze, Pucharze Mistrzów a także Pucharach Ligi i Francji. Opiszę teraz poszczególne rozgrywki.

Pierwszym zdobytym trofeum był Puchar Ligi, który wygraliśmy po raz drugi z kolei a trzynasty ogółem. To zwycięstwo zawdzięczamy głównie piłkarzom rezerwowych - ani razu nie zagrali tacy zawodnicy jak Frick, Delahaye, Janoszka, Bamba, Mauli, Gregori, Iwanow, Hamiti, Engin Akyuz czy Arimiyao. Brylowali Rendon, Ba, Tunani oraz Morel. Finał z Lille - 3-0, gole: Rondon (2) i Yosifovich.

Trzy dni po tym triumfie stoczyliśmy - już w pierwszym składzie - morderczy pojedynek z Olympique Marsylia. Stawką - awans do finału Pucharu Francji. Po 120 minutach był remis 2-2, a rzuty karne lepiej egzekwowali oni. Niestety...

   Pora na opis zmagań ligowych - tutaj doszło do prawdziwego cudu i wydarzeń niecodziennych! Nie szło nam najlepiej i przez większą część sezonu wyprzedzała nas nie tylko Marsylia ale też... rewelacyjna Nicea! Dziesięć kolejek przed końcem mieliśmy... dziesięć punktów straty do lidera. I rozpoczęliśmy szalony finisz wygrywając w 32 kolejce z Toulouse9-0. Mecz pamiętny również z tego powodu, że grali rezerwowi, a ja... nie mogłem prowadzić drużyny z ławki. Była to kara za krytykowanie orzeczeń arbitrów.

   12 maja 2012 roku czekał na nas mecz prawdy; aby mieć jakiekolwiek szanse na odzyskanie tytułu musieliśmy wygrać na wyjeździe z liderem - Marsylią. Piekielnie trudne zadanie... Do przerwy jest 0-0 a w 55 minucie tracimy gola po problematycznym rzucie karnym... Stade Velodrome fetuje już obronę tytułu... Tymczasem w 59 minucie po cudownym podaniu Damiana Morela wyrównuje Iwanow a w 64 w zamieszaniu podbramkowym piłkę do siatki wpycha Engin Akyuz! 2-1! Gael Diarra dokonuje cudów w bramce, zostaje wybrany piłkarzem meczu i udaje nam się utrzymać prowadzenie do końca! Ale to nam jeszcze nic nie daje! Jeszcze wszystko jest w nogach zawodników Olympique. W następnym spotkaniu remisują oni jednak 2-2 z Lyonem na wyjeździe, a my wygrywamy 2-0 z Nantes i zaległy mecz z Niceą - 3-0. Dwie kolejki przed końcem obejmujemy prowadzenie w tabeli! W przedostatniej wygrywamy na wyjeździe z Montpellier 3-1, a Marsylia gromi u siebie Monaco - 4-0.

   Tym samym przed ostatnią kolejką sytuacja jest arcyciekawa. Zarówno my jak i oni mamy po 85 punktów. Różnica bramek - obie drużyny: +64! Aby zrozumieć całą sytuację muszę wyjaśnić: we Francji o kolejności w tabeli decydują: różnica bramek, zdobyte bramki i wyniki bezpośrednich spotkań. My mieliśmy bramki: 89-25 a oni 82-18. Zatem różnica taka sama (+64), ale PSG miał więcej zdobytych. Dlatego przed ostatnim meczem zajmowaliśmy pozycję lidera. Jednak Marsylia wyjeżdżała do zajmującego 17 miejsce (tuż nad strefą spadkową) US Boulogne a my podejmowaliśmy średniaka (10 miejsce) - Lorient. Najgorsze było jednak to, że musiałem wystawić rezerwowych, gdyż czekał nas niezwykle ważny mecz w Champions League...

   Sytuacja niemal taka sama jak w Polsce na finiszu sezonu 1992/93! Korespondencyjny pojedynek - kto nastrzela więcej goli! A wszystko przez głupi regulamin - gdyż powinno być tak jak np. w Hiszpanii! Tam w przypadku równej ilości punktów o kolejności w tabeli decydują wyniki bezpośrednich spotkań. A my OM pokonaliśmy dwukrotnie: 2-0 u siebie i 2-1 na wyjeździe!

  Cóż za emocje - nie doświadczyłem takich nigdy wcześniej! Pokonaliśmy Lorient 5-1, a wspaniały dzień miał Maurice Ba, który ustrzelił hat-tricka. Po zakończeniu meczu tętno raptownie wzrasta, przeprowadzam szybko rozmowę motywacyjną, wciskam „kontynuuj“, błyskawiczny rzut oka na tabelę i.... wciąż jesteśmy na pierwszym miejscu!!! Marsylia wygrała z Boulogne tylko 3-0! Odzyskujemy tytuł w jakże dramatycznych okolicznościach! Ale jak on wspaniale smakuje! Amok!



   Wreszcie - Liga Mistrzów i to krótkie, ale wszystko mówiące słówko: „dix“! Pragniemy dziesiątego triumfu, tym bardziej, że trzy razy z rzędu elitarne rozgrywki wygrywali inni: Arsenal, Inter i Real. Ci pierwsi i ci ostatni - po finałowych potyczkach z nami.... A Paris Saint-Germain - w trzeciej dekadzie mojej pracy - nadal czekał...

   Tradycyjnie grupę wygrywamy łatwiutko, zostawiając daleko w tyle Basel, Ajax i Maccabi. W 1/8 trafiamy na FC Porto i... zapewne to koniec marzeń o wygraniu w roku 2035 Champions League. Portugalczycy powieźli nas bowiem u siebie jak baranów - 4-0. Żadnych wątpliwości. Żadnych szans. Jestem pogodzony z klęską, rozmyślam o rewolucji w drużynie przed kolejnym sezonem - tym bardziej, że i w lidze idzie nam cieniutko... Po trzech tygodniach przystępujemy do rewanżu na Czyżycki Arena. Rozmowa motywacyjna... mówię zawodnikom, aby zagrali na zupełnym luzie. Jednocześnie zmieniam strategię z „kontroli“ na „przewagę liczebną“... A nuż... I - uwierzcie - mój zespół rozegrał chyba najwspanialszy mecz odkąd jestem jego menadżerem! Dwie bramki strzelił Hamiti, dwie Iwanow i jedną Arimiyao! Czy mam coś jeszcze dodawać?! Sam nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje, w tą cudowną metamorfozę ekipy! Nigdy przedtem nie udało mi się odrobić czterech goli! Precedens! Gramy zatem dalej!
   W ćwierćfinale trafiamy na Nancy, które - prowadzone przez mojego byłego podopiecznego Mamadou Sakho - po raz pierwszy w historii zaszło tak wysoko. Na wyjeździe przegrywamy 0-1, lecz w rewanżu nie ma żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. 3-0, gole: Arimiyao, samobójcza i Hamiti. W półfinale gramy z Arsenalem i już pierwszy mecz praktycznie dał nam awans: 3-0, fantastyczna gra, gole: Arimiyao, Gregori i Hamiti. W rewanżu - grają rezerwowi - przegrywamy 1-2 i finał jest nasz! A tam rywalem będzie słynny Man United. W PSG wszyscy zdrowi, nikt też nie musi pauzować za kartki. Drużyna opromieniona odzyskanym trzy dni wcześniej w niesamowitych okolicznościch mistrzostwem Francji. Dziennikarze odmieniają na wszystkie sposoby słówko „dix“. Nie możemy zawieść! Nie tym razem!

02.06.2035  Sankt Petersburg PSG - MANCHESTER UNITED

PSG: Diarra (k) - Frick, Delahaye, Janoszka, Bamba - Mauli (60, Lambert), Gregori - Iwanow, Hamiti (75, Tunani), Engin Akyuz (55, Ba) - Arimiyao.
MAN UTD: Pedro - Ojeda (86, Arriagada), Ibrahim, Biljan, Alcivar - Russell (46, Kubariew), Żarković (86, Jefimow), Sassi - Colin, Carragher - Di Cesare (k).  Menadżer: Juhani Ojala

 Od początku jesteśmy lepsi, natomiast w Manchesterze kompletnie zawodzi zdobywca „Złotej Piłki“ za rok 2034, 32-letni Neil Carragher. Wreszcie w 29 minucie dokumentujemy przewagę golem: z rzutu rożnego na długi słupek zagrywa Ljubosław Iwanow, a Sim Arimiyao w swoim stylu przeskoczył ekwadorskiego obrońcę Juana Alcivara i trafił do siatki. Po przerwie obraz gry się nie zmienia i w 60 minucie następuje akcja jak z futbolowej książki: Mohamed Lamine Hamiti zagrywa prostopadłą piłkę pomiędzy stoperów Manchesteru, a Arimiyao wkręca w glębę Egipcjanina Emada Ibrahima i po krótkim rajdzie nieuchronnie pakuje piłkę do bramki! Tak, tego meczu nie mamy już prawa przegrać! Jeszcze w 86 minucie kapitan United, Jacopo Di Cesare, dostaje dobrą, płaską wrzutkę od Alcivara, wyprzedza Bambę i z pięciu metrów pokonuje Diarrę, jeszcze chwilka nerwów i... JUŻ! Można świętować! Tak zakończył się mój najbardziej niewiarygodny sezon!

Komentarze (0)

Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.

Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ

Reklama

Reklama

Szukaj nas w sieci

Zobacz także

FM REVOLUTION - OFICJALNA STRONA SERII FOOTBALL MANAGER W POLSCE
Największa polska społeczność Ponad 70 tysięcy zarejestrowanych użytkowników nie może się mylić!
Polska Liga Update Plik dodający do Football Managera opcję gry w niższych ligach polskich!
FM Revolution Cut-Out Megapack Największy, w pełni dostępny zestaw zdjęć piłkarzy do Football Managera.
Aktualizacje i dodatki Uaktualnienia, nowe grywalne kraje i inne nowości ze światowej sceny.
Talenty do Football Managera Znajdziesz u nas setki nazwisk wonderkidów. Sprawdź je wszystkie!
Polska baza danych - dyskusja Masz uwagi do jakości wykonania Ekstraklasy lub 1. ligi? Napisz tutaj!
Copyright © 2002-2024 by FM Revolution
[x]Informujemy, że ta strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. W każdym czasie możesz określić w swojej przeglądarce warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies.