Jedną z najwspanialszych karier przeżyłem grając w FM 12 i prowadząc Pogoń Szczecin. W tym blogu chciałbym - w telegraficznym skrócie - przybliżyć Wam 16 sezonów spędzonych w lidze polskiej. Zrezygnuję z moich tradycyjnych opisów, pokażę Wam za to sporo screenów.
Gdy obejmowałem Pogoń (jako beniaminka) latem 2011 roku, był to klub skazywany przez ekspertów na spadek z ekstraklasy. Najwyższa pensja w drużynie wynosiła 115 tys. euro rocznie (Adrian Budka) a standard obiektów klubowych, bazy treningowej oraz stan stadionu - wołał o pomstę do nieba. Klub nie wywalczył w swojej historii żadnego trofeum i odgrywał rolę zapchajdziury w mglistym pejzażu polskiego futbolu. Postanowiłem to diametralnie zmienić mimo pustki w klubowej kasie i średniej frekwencji oscylującej w granicach 5 500 kibiców.
Pierwsze dwa lata to usilne dążenie do osiągnięcia finansowej stabilizacji oraz inwestycje w sztab szkoleniowy oraz system skautingu. Starałem się sprowadzać piłkarzy z wolnego transferu (za darmo) lub za minimalne kwoty, by potem sprzedać ich z jak największym zyskiem. Oczywiście jakość drużyny musiała być na tyle wysoka, by utrzymać miejsce w ekstraklasie. Udało się sprowadzić ciekawych piłkarzy z kartą na ręku (m.in. Fojut, Wisio, Mrowiec, Wólkiewicz, Kuś, Poźniak czy Udoji - "nigeryjski Bułgar"). Właśnie Udoji jest klasycznym przykładem mojej polityki transferowej w pierwszych pięciu latach dekady; sprowadzony za darmo w czerwcu 2011 roku, odszedł po roku do Deportivo La Coruna za 1,5 miliona euro. Budowa potęgi klubu opierała się właśnie na takich genialnych transakcjach. Przykłady?
- Mrowiec (sprowadzony za darmo - sprzedany do Slovana za 600 tys.),
- Okonkwo (240 tys. (Kano Piliars) - 2,5 mln. (Legia),
- Scorza (50 tys. (Internacional de Santa Maria) - 500 tys. (Widzew),
- Pawljuczek (40 tys. (FK Mińsk) - 700 tys. (Sturm Graz),
- Idris (200 tys. (Kano Pillars) - 1 mln. (Sint-Truidense),
- Zlamal (45 tys. (Sparta) - 600 tys. (Ural),
- Wojciechowski (80 tys (FK Mińsk) - 1,1 mln. (Alemannia),
- Korzym (za darmo) - 1,2 mln. (NAC Breda),
i wielu, wielu innych.
Jednak największe majstersztyki transferowe (wszyscy gracze poniżej to już newgeni) wyglądały tak:
- Stojickov (1,3 mln (Crvena Zvezda) - 5,25 mln (Spartak Moskwa),
- Obata (za darmo) - 4,5 mln. (Rosenborg),
- Mak (nie ten "dzisiejszy, tylko newgen) (750 tys. (Sandecja) - 5,25 mln. (Levante),
- Arweładze - (700 tys (Baia Zugdidi) - 9 mln. (!) (Betis),
- Hostalek (55 tys. (Banik) - 6.75 mln. (Standard),
- Esparza (za darmo) - 4,2 mln. (Apoel).
Szczytem polityki transferowej klubu jest przykład bramkarza Andrieja Dyszekowa; wypatrzony w Czernomorcu Odessa i zakupiony jako 18-letni chłopak za 6 tysięcy euro szybko wywalczył miejsce w pierwszym składzie i został jednym z najbardziej utytułownych zawodników w historii Pogoni. Nie był zainteresowany przedłużeniem kontraktu, więc pół roku przed jego wygaśnięciem wytransferowałem go do Malagi. Kwota? Rekordowe 10 milionów euro! Czyli prawie 1670 razy więcej niż kwota zakupu!
Tak właśnie została zbudowana potęga klubu. Warto nadmienić, że pieniądze nie zostawały "przejedzone", tylko były sukcesywnie inwestowane w infrastrukturę (baza treningowa, obiekty młodzieżowe, rozbudowa stadionu, murawa, itd). Oczywiście wzrosły też diametralnie pensje piłkarzy, lecz to jest zrozumiałe i związane z ogromnymi pieniędzmi otrzymywanymi z UEFA za występy w Lidze Mistrzów. Tyle o finansach.
A strona sportowa? Pierwsze dwa sezony przyniosły 10 i 8 miejsca, czyli zakładane bezproblemowe utrzymanie i stabilizację. Drużyna już wtedy potrafiła zagrać z zębem i np. ograć w sierpniu 2011 roku Legię Warszawa 4-1 (gole: Akahoshi, Budka, Andradina, Udoji) ale równocześnie zdarzały się takie wpadki jak porażki z Piastem Gliwice (1-4), Górnikiem Zabrze (0-4), Zagłębiem Lubin (1-5) - wszystkie u siebie!
Budka, Mrowiec, Andradina i Udoji w pierwszym sezonie oraz Wojciechowski, Ricardinho (nie ten z Lechii, tylko ten urodzony 08/08/1988 i sprowadzony z Atletico Paranense, wolny transfer), Fojut, Pawljuczek i Scorza w następnym - to były najważniejsze ogniwa ówczesnej drużyny. Szczególnie w pamięci z tamtego okresu utkwiła mi gra właśnie Ricardinho.
W 2014 i 2015 roku zespół wywalczył dwukrotnie tytuł wicemistrzowski - pierwszy z nich to głównie zasługa natchnionej gry Ricardinho i Argentyńczyka Omara Pereza - jednego z najlepszych "asystentów". Drugi to eksplozja talentów newgenów Obaty i Arweładze - jednego z najefektowniej grających piłkarzy Pogoni szesnastolecia, a także debiut Geralda Tshabalali (również newgen).
Przy nim należałoby się zatrzymać nieco dłużej, gdyż to najważniejszy transfer w historii "mojej" Pogoni. Gerald Tshabalala urodził się w Kapsztadzie (Republika Południowej Afryki) 18 stycznia 1994 roku. Jest wychowankiem FC Cape Town skąd trafił do brazyliskiego klubiku Villa Nova AC. Tam właśnie wypatrzony został przez skautów ze Szczecina i 28 czerwca 2014 roku dołączył do klubu kosztem 500 tys. euro. Szybko okazało się, że transfer silnego i doskonale grającego głową snajpera był przysłowiowym strzałem w "dziesiątkę". Z nim w składzie klub zaczął odnosić sukcesy nie tylko w kraju, ale i w Europie.
Powyżej: Tshabalala po zakończeniu sezonu 2026/27
Zawodnik w latach 2014-27 rozegrał w barwach Pogoni (wszystkie rozgrywki) 419 spotkań zdobywając 318 goli (w lidze: 309 spotkań/233 gole). Siedmiokrotnie zostawał królem strzelców Ekstraklasy.
Tshabalala - newgen - był symbolem rozwoju klubu. Bo właśnie wygenerowani gracze zaczęli przejmować „pałeczkę“ w drugim pięcioleciu pracy, by w końcu stanowić 100% kadry zespołu. Wynajdywani i kupowani za małe kwoty, doprowadzili klub do niewiarygodnych sukcesów.
Mądrze budowany zespół osiagnął wraz ze mną w Polsce wszystko (11 tytułów mistrzowskich, z których pierwszy zdobyty został w piątym sezonie pracy (2015/16), 7 pucharów i 8 Superpucharów.
Nie będę się kreował na wielkiego maga i przyznam, że nic nie wygrałem w Europie. Ale... było blisko, a nawet bardzo blisko!
Dwukrotnie (2020 i 2024) kwalifikowaliśmy się do wielkiego finału Champions League, dwukrotnie jednak musieliśmy uznać wyższość przeciwników. W pierwszym przypadku lepszy okazał się Olympique Lyon:
Cztery lata później - po niezapomnianym meczu i konkursie rzutów karnych - Arsenal Londyn.
A zatem nie jest tak, że "wszystko mi się udaje i wygrywam co chcę" - jak twierdzi kilku "życzliwych"... Ciągle moim wielkim, niespełnionym marzeniem pozostaje triumf polskim klubem w Lidze Mistrzów... Było naprawdę blisko, ale ostatecznie się nie udało...
Za najwspanialszy i najlepszy mecz tych 16 sezonów, uznaję zwycięstwo w pierwszym wyjazdowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów (wiosna 2020) nad Barceloną aż 5-1.
W zespole rywali wciąż grali m.in. Pique, Messi, Fabregas, Iniesta... Byli w szoku, gdyż na murawie rządził ofensywny pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej, Joel Aka i wspomniany wyżej Tshabalala.
A oto garść innych screenów z tej naprawdę interesującej i miło wspominanej przeze mnie kariery:
Frekwencja:
Mecze bez porażki:
Dodam, że w lidze polskiej zanotowałem... 99 meczów bez przegranej, co mnie ostatecznie zniechęciło do gry...
Najlepsi strzelcy we wszystkich rozgrywkach (sezon po sezonie...)
Mam nadzieję, że ten blog Wam się spodobał, a Oskar77 uwierzył, że w Polsce też troszkę pograłem...
Zgodnie z danym słowem - nie komentuję niczego (wyjaśnienie w słynnej opowiastce o "żmiji")
Żmija
Serdecznie pozdrawiam, dziękuję za przeczytanie niniejszej historii i zapraszam do manifestów poświęconych FC United of Manchester.
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ