Szczęśliwego Nowego Roku moje drogie patałaszki! Nie znamy się zbyt długo, bo zaledwie kilkanaście dni (tych prawdziwych, a nie waszych - efemowych) ale i tak czuję z Wami silną więź!

A teraz serio. Minął styczeń. Okno transferowe zamknięte. Co się zmieniło w ekipie z Erfurtu? Niby nic, ale jednak bardzo dużo. Nic - w takim sensie, że liczyłem na kilka wzmocnień a do klubu nikt nie przybył. Ba, nie udało się nawet zakontraktować nikogo na przyszły sezon. Trzeba będzie poczekać do końca rozgrywek aż kilka kontraktów się rozwiąże i wtedy podziałać. To "nic" dotyczyło również pierwszego meczu po przerwie zimowej. Zdecydowałem zmienić troszkę tryb menadżerowania gdyż chyba pierwszy raz obejrzałem mecz na "szczegółowych" i ujrzałem, że ta moja fajna taktyka wcale nie jest taka fajna. Wcale tak bardzo nie cisneliśmy przeciwników, a duża liczba strzałów na bramkę wynikała wyłącznie z tego, że F9 wali z dystansu jak szalony w efekcie czego zagraliśmy tak samo jak na jesieni - dostaliśmy bramkę i nic nie strzeliliśmy. A nie! to już przyzwyczajenie... Wyrównaliśmy po stałym fragmencie w 93. minucie. Czyli megagigabombaszał fart.



Po tym meczu postanowiłem rozpocząć eksperyment z taktyką, ale zanim to się stało, zebrałem swoich patałaszków na tajną pogawędkę: 

Słuchajcie patałaszki! Ma to zostać między nami! Raz poruszę tę kwestię i więcej do tego nie wracamy i z nikim o tym nie gadamy. Kręci się tu jakiś Zgred z OTI. Ma dostęp do wszystkiego co robimy. Na szczęście doszły mnie słuchy, że na razie nic strasznego nie nasmarował, ale nie wiadomo kiedy to się zmieni. W następnych meczach macie pokazać klasę i zrobić kilka trików na szosie, a ja będę udawał, że gadam przez komórę. Zobaczycie zadziwimy go! To wszystko. Nikomu ani mru-mru!
 

Po tym przemówieniu od razu udałem się do drzwi pomieszczenia, w którym przebywaliśmy. Gdy zamykałem je za sobą, któryś gamoń rzucił głośno WAS, DIE HURRE IST OTI?! ale już się nie zatrzymywałem. Powiedziałem co miałem do powiedzenia i wyszedłem. Kiedy wsiadałem do swojego wirtualnego efemowego samochodu coś do mnie dotarło. Ja pierdole! Oni mówią po niemiecku... Jak my zatem tu funkcjonujemy? Widocznie system wymyślony przez jaskiniowców działa bez zarzutu i patałaszki badzo dobrze rozpoznają obrazki. Dalsza część dnia minęła mi standardowo. Żadne, równie intrygujące wiadomości do mnie nie dotarły.

Wracjąc do taktyki. Chyba nie najlepszy moment na zabawę w odkrywcę ale jak to mówią "na naukę nigdy nie jest za późno". Posłuchawszy się kilku mądrych głów na FMrevowej stronie, ustawiłem trzech środkowych obrońców (środkowy zabezpiecza, dwaj pozostali wyskakują do przodu). Boczni wysunięci obrońcy to w sumie nie obrońcy tylko boczni zapierdalacze i dośrodkowywacze. Do tego jeden defensywny pomocnik, dwóch PŚów i klasycznie wyglądający napad CN-ŚN. Ot taki eksperyment. I co? I pierwszy raz w tym sezonie strzeliliśmy 3 bramki(!), a na dodatek obrona zagrała elegancko i nic nie wpuściliśmy do sieci! Pytanie tylko czy to nie efekt zaskoczenia rywali, którzy kompletnie nie spodziewali się zmian w ustawieniu mojego patałaszkowego zespołu. Wynik i staty macie tu:



Następnie przystąpiliśmy do pojedynku z Munster (jak dla mnie, ich herb jest wyjątkowo nazistowski - takie luźne skojarzenie). To właśnie to spotkanie miało dać odpowiedź jak to jest z tą moją nową taktyką. Kilka zmian dotyczących indywidualnych poleceń i ruszyliśmy. Mecz był zacięty. Co mnie bardzo cieszy moi zawodnicy bardzo dobrze ustawiali się w obronie i robili gigantyczny tłok przed bramką Prusa. Efekt to 1 celny strzał nazistów na naszą bramkę. My jakoś nie zachwyciliśmy pod tym względem, ale przynajmniej nasz - chyba najlepszy zawodnik - Mohwald strzelił w końcówce pierwszej połowy i znów wygraliśmy. Znów bez straty bramki!



Kolejne mecze to konsekwente trzymanie się nowej taktyki. Bardzo mnie zdziwiło tak szybkie przyswajanie nowego planu przez patałaszków. Mimo, że gramy ofensywą to mamy dość defensywne ustawienie. Co skutkuje znacznie mniejszą ilością straconych bramek. Dowód? Po erfurckiej rewolicji taktycznej, pierwszą bramkę straciliśmy dopiero w 5. meczu, a nasza seria znacznie poprawiła naszą ligową pozycję, W tym czasie moja pozycja w klubie stała się niepodważalna. Ostatecznie odnotowaliśmy wspaniałą serię 7 zwycięstw z rzędu w których straciliśmy tylko (!) jedną bramkę. Oprócz wsponianych wyżej zwycięstw ze Stuttgarter Kickers oraz Munster naszą wyższość uznały odpowiednio ekipy:

Regensburg (W)

Sposób na nas znalazła, dopiero w 30. kolejce, ekipa z Burghausen, która mimo tego, że pewnie prowadziliśmy do przerwy to w drugiej odsłonie zaskoczyła nas na tyle, że mogli świętować zdobycz trzech punktów.



Jak już wspomniałem wyżej, nasza pozycja ligowa znacznie się poprawiła gdyż z miejsca 15-tego zaliczyliśmy niemały skok na wygodną ósmą pozycję. Z tego miejsca widok na czołówkę jest znacznie mniej dołujący. Na osiem gier przed końcem rozgrywek tracimy 10 punktów do miejsca "barażowego" (3. Darmstadt), a do przewodzącego w stawce Saarbrucken - 14 oczek. Mimo tak zaskakująco dobrej pozycji tuż przed finiszem rozgrywek, nie ślinię się tak strasznie na awans w tym sezonie. Zarząd postawił nam jasny cel - utrzymanie. Nawet wolałbym spokojnie wzmocnić drużynę na przyszły sezon i dopiero wtedy walczyć o awans do 2. Bundesligi niż awansować teraz i byle jakimi grajkami notować same bęcki w następnym sezonie. Krok po kroku!