Czas na mój manifest nawiązujący do "Sentymentalnie przez Football Menagera" Bolsona. Cholernie mi jednak utrudniłeś robotę gdyż kupę moich ulubieńców ściągałem z rezerw Bayernu. Ale niech będzie, podejmę tą rękawicę!
Bramka:
Wybór był ciężki chociażby ze względu na ograniczenie co do wersji. Ale ostatecznie zdecydowałem się na:
Michael Rensing (FM 2010-15)
Niekochane dziecko Bayernu. Chłopak z naprawdę dobrymi umiejętnościami, ale często go zjadała trema. Ostatecznie nie zajął na dłużej miejsca między słupkami w Die Roten. U mnie z kolei był stałą podpora drużyny. Jako podstawowy zawodnik trzymał równy poziom, ale potrafił nie raz w pojedynkę wygrać mecz. Z kolei jako rezerwowy gwarantował odpowiednia jakość z tyłu. Często będąc w 1. FC Köln czy Fortunie Düsseldorf lądował na liście transferowej, co skrzętnie wykorzystywałem. Niemiec raczej już nie będzie młody ale nawet w FM-ie 2015 spokojnie sobie radzi.
Péter Gulácsi (FM 2013-16)
Po nieudanej przygodzie w Liverpoolu Węgier postanowił przejść do "uskrzydlającego" Salzburga. Tam z miejsca stał się ważną częścią zespołu. Była to nieco droższa/młodsza wersja Rensinga. Podobnie jak Niemiec był istotną częścią kilku karier, w tym tamże sukcesów reprezentacji Honvedów. Niestety w wielkich klubach było mu ciężko, ale z roli rezerwowego wywiązywał się więcej niż przyzwoicie.
Obrona:
Tutaj moja pamięć zawodzi. Z reguły szukałem zawodników z dużym potencjałem do Bayernu. Ale i miejsce dla "dziwaków" się znalazło.
Sime Vrsaljko (FM 2010-13)
Szalony Chorwat, godny następca powoli starzejącego się Dario Srny. Gdy mój Bayern miał problemy by znaleźć konkurenta dla Philipa Lahma, a przy tym zawodnika o nieco innej charakterystyce, moim oczom ukazał się diament czystej wody. Dosyć szybko zostałem zmuszony do wyrzucenia Niemca na lewe skrzydło, a na prawej na stał się gwiazdą światowego formatu.
Sebastien Corchia (FM 2012-15)
Gdy go spostrzegłem od razu przypomniał mi się pewien Francuz, który musiał zakończyć przedwcześnie karierę. Tak... upatrywałem w nim następcę Sagnola w Bayernie. O ile w Monachium był wyrobnikiem, to w ciut słabszych drużynach stawaj się wręcz legendą.
Yaroslav Rakitskyi (FM 2013-14)
Tak, mam awersje do Ukraińców po przygodzie Tymoszczuka w FCB. Ale ten chłopak zrobił na mnie nie lada wrażenie. Grywał u mnie w Fortunie Düsseldorf, TSV 1860 Monachium i w Valencii. Nie dosć, ze dobrze bronił, to siał postrach swoimi wolnymi. Chłop na sterydach.
Fabian Schär (FM 2014-15)
Po wielu latach szukania znalazłem obrońcę, który wpisywał się w moją koncepcję budowania bloku defensywnego. Taki Lucio, tylko że lepiej gadający po niemiecku. W Wielu klubach święcił tryumfy, a największe w TSV.
Tin Jedvaj (FM 2013-15)
Wprost uwielbiam tych Chorwatów. Istna kuźnia talentów do obrony. Widzac chłopaka przypomnieli mi się pewni bracia, którzy jeszcze nie tak dawno prowadzili reprezentację. Mowa tutaj oczywiście o Robercie i Niko Kovaču. A ten jegomość łączył zalety ich obu. W obronie stanowił pewny punkt, zaś jako def pom czyścił wszystko w środkowej strefie boiska.
Georg Niedermeier (FM 2013-2015)
Zatrudniłem go z wolnego transferu po tym, jak rozwiązał kontrakt z VfB Stuttgart. Niemiec robił wrażenie jak na zawodnika, który przychodził do TSV 1860 Monachium. Z miejsca zajął miejsce w jedenastce meczowej i przez 3 lata jej nie oddał nikomu. Jednak wiek dopada każdego, i jego również. Jednak dzięki Georgowi awansowałem do Bundesligi, a gdy po 5 latach odchodził z klubu na emeryturę zostawiał klub, który właśnie świętował mistrzostwo Niemiec nad znienawidzonym Bayernem!
Roland Juhász (FM 2010-15)
I weź delikwenta sklasyfikuj. Niby nominalny obrońca, karierę zaczynał jednak jako napastnik. Gdy mi w obronie totalnie nic nie wychodziło Roland dostawał zadanie specjalne - stawał się kolejnym napastnikiem bez wymuszonej zmiany. Efekt? W lidze węgierskiej raz został królem strzelców (prowadziłem wtedy MTK Budapeszt).
Luke Shaw (FM 2014)
Usłyszałem o nim w telewizji i postanowiłem go zobaczyć. Z racji niepodważalnej pozycji Lahma był zawsze rezerwowym. A gdy już grał nie ustępował mistrzowi. W Valencii zrobił mi się z niego dwukrotnie najlepiej asystujący zawodnik w zespole. Jak? Tego do dzisiaj nie wiem.
Pomocnicy:
Tutaj był ten problem, że było naprawdę wielu, którzy zapadli mi w pamięci... ale ze starszych wersji :D
Ádám Vass (FM 2014-15)
Adam Terrorysta, Łamacz Kości, Lider Kolorowych Kartoników. Takie przydomki mu nadawałem w Honvedzie i w reprezentacji Węgier. Jak na dosyć niski potencjał jego statystki robiły wrażenie. Nie pękał w meczach z dużo silniejszymi drużynami z Niemiec, Anglii czy Hiszpanii. Choć ci ostatni strasznie go nie lubili. Bodajże w meczu z Valencią udało mu się połamać SAMODZIELNIE 3 zawodników z pola, a bramkarz schodził z lekką kontuzją. Cały Adaś :)
Balázs Dzsudzsák (2010-2015)
Chyba jedyny Węgier uzdolniony technicznie... No może poza Zoltánem Stieberem. Wiodąca postać reprezentacji, wiodąca postać W moich karierach w TSV, Fortunie, Valencii, a nawet w Bayernie. Nie pękał, dawał z siebie wszystko. Z czasem jego umiejętności scouci oceniali coraz niżej, ale sentyment pozostał. Zawsze starałem się go ściągnąć wszędzie tam, gdzie grałem.
Mateo Kovacič (FM 2011-13)
Gdy wciąż bolałem nad brakiem mojego kochanego Michaela Ballacka postanowiłem znaleźć jego następcę. Chyba blisko rok moich 12 scoutów w Bayernie szukało kogoś, kto mógłby się nim stać. Nie wymagałem oczywiście, by wyglądał jak Niemiec kropka w kropkę. Miał stać się liderem. Bałkany poraz kolejny mnie uratowały. Po roku adaptacji w rezerwach stopniowo stawał się liderem w kreowaniu gry. Nie miał co prawda takich zdolności przywódczych... Ale jeszcze nigdy nie znalazłem w tej grze kopii zawodnika z przeszłości.
Hasan Salihamidžić (FM 2012)
Dla mnie ten zawodnik to żywa legenda moich młodzieńczych lat. Robiłem wszystko by go tylko odzyskać. Nuta przeszłości, gdy Bayern nie miał w składzie panienek, a zawodników walczących do ostatniego gwizdka sędziego. Ostatni z wielkich powoli schodził już ze sceny...
Matthias Kranevitter (FM 2015)
Argentyńczyk, który był moim nowym Jensem Jeremiesem. Czyścił pole wszędzie tam, gdzie go ściągnąłem. Najlepiej jednak prezentował się w Fortunie Düsseldorf, gdzie w nagrodę za swoją wierność i serce został honorowym vicekapitanem.
Ante Ćorić (FM 2015)
Czy wspominałem kiedyś, jak bardzo nie lubię Francka Ribéry? Nie? Może dlatego, że nosi koszulkę z "7", która otrzymał po Mehmedzie Schollu... Nvm, nie będę Was zanudzał. Gdy Breitner mi go wypatrzył to z marszu go ściągnąłem, po pół roku w rezerwach dostał swoją szansę w pierwszej jedenastce. W 2016 roku podziękowałem Francuzowi, a bluzę z numerem 7 otrzymał Chorwat. Jedyny zawodnik, który w mojej opinii godnie zastąpił Niemca.
Zoltán Gera (FM 2010-13)
Weteran angielskich boisk, jedna z wiodących postaci Fulham, a potem West Bromwich Albion. Nie grzeszył wypasionymi statystykami, ale zawsze pogrywał w moich średniakach. Udowadniał, że radzi sobie i na skrzydle, i w ataku. Tylko często była to opcja na 3-4 lata max. Sentyment do Węgrów brał jednak górę nad rozsądkiem. Chrzanić rozsądek!
Napastnicy:
Podobnie, jak w przypadku pomocników. W tych wersjach nie miałem specjalnego swojego ulubieńca. Jednak do kilku się przywiązałem.
Miroslaw Klose (FM 2011-2015)
Tak... Śmiejcie się do woli. Mam Was w ... nosie! Ponownie go ściągałem do Bayernu we wcześniejszych wersjach, zaś w późniejszych stawał się bardzo doświadczonym zawodnikiem, a z czasem członkiem sztabu szkoleniowego. W obu przypadkach nie schodził poniżej pewnego poziomu. W wieku 35 lat ściągnąłem go do TSV, i w pierwszym sezonie zdobył tytuł Króla Strzelców. Można? Można!
Sascha Horvath (FM 2014-15)
Szukając wzmocnień do TSV natrafiłem na tego jegomościa. Początkowo myślałem, że ma jakieś korzenie węgierskie, więc z marszu go kupiłem. Liczyłem, że dzięki regularnej grze wychowam sobie porządnego podwieszonego napastnika. A tu peszek. Dopiero po roku zorientowałem się, że nie ma drugiego obywatelstwa. Przypadek? Nie sadzę. Spisek! Mimo to, żal było go sprzedać. Był skuteczny, stał się gwiazdą zespołu, i tak z nami został.
Enes Ünal (FM 2014)
Napadła mnie kiedyś ochota by wskrzesić legendarnego napastnika reprezentacji Turcji Hakana Şüküra. I tak pewnie nie wiecie, kim on był, i gdzie grał więc nie będę strzępić języka. Zakupiony z Bursasporu do Deportivo de La Coruña. Długo się aklimatyzował, naprawdę długo. Po 2 latach zaczął się spłacać, a po 4 był zawodnikiem, bez którego nie wyobrażałem sobie wyboru pierwszej jedenastki.
Haris Vučkić (FM 2013)
Ile mi ten Słoweniec napsuł krwi w eliminacjach do Mistrzostw Europy to sobie nie wyobrażacie. W dwumeczu w grupie władowała mi ta parchata menda 4 bramki! Gdy zdecydowałem się na jego zakup to mi szczęka opadła - wystawiony na listę transferową w Newcastle United. Niewiele oczekiwał w kontrakcie więc zakup szybko został sfinalizowany. W Kaiserslautern dawno nie widzieli tak skutecznego zawodnika jak on. Jednak piłkarz nie powiedział ostatniego słowa. (UWAGA! Teoria spiskowa) Po awanturze na temat przejścia Harisa do lepszego klubu wywaliło mi grę. Z racji tego, że nie miałem backupu (który starałem się mieć zawsze, ale chyba zapomniałem o nim ten jeden jedyny raz) cała kariera poszła się... Od tego momentu mam mieszane uczucia względem niego :P Sabotażysta zawszony :D
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ