Polska II Liga
Ten manifest użytkownika Dzwoniu przeczytało już 2241 czytelników!
Łącznie swój komentarz zostawiło 0 z nich.
- Halina, czy ty widziałaś kiedyś coś gorszego? Co za dno i beznadzieja, aż szkoda oczu na patrzenie na takie badziewie - krzyczał pewnego poranka Edmund Robaszkowski, siedząc wygodnie w fotelu swojego mieszkania na 4 piętrze. Wbrew pozorom nie oglądał wcale kolejnego meczu reprezentacji Polski, ani obrad Sejmu. Nasz bohater wyglądał przez okno i patrzył na ulicę, przy której mieszkał. Jak zawsze ostatnimi czasy oddawał się właśnie rozmyślaniom. W nastrój do przemyśleń wpadł zobaczywszy rano, że w jego lodówce zabrakło kefiru, a dzisiejszy odcinek „M jak Miłoś" został odwołany. I co to za życie?
Halina pokręciła głową. Trzeba będzie kupić jutro ten kefir, bo znowu zacznie myśleć i mu się mózg przegrzeje. A jak wiadomo - organ nieużywany nie powinien być gwałtownie forsowany. Ostatnie lata Edmund spędził na kanapie przed telewizorem, oglądając wszystko co się da. Ostatnio zagustował nawet w nepalskiej lidze badmintona i losach bohaterów tahitańskiej telenoweli „Nierządnica Isaura". Jego żona i się tym aż tak bardzo nie przejmowała - skupiła się na handlowaniu rzeczami w internecie, kupowała wszystko, ostatnio była dumna z siebie - nabyła 100 litrów smaru do traktorów po okazyjnej cenie!
-Ale my nie mamy traktora - stwierdził Edmund. - Po co nam ten smar?
- Oj, tylko byś gadał, na gwiazdkę się dzieciakom da, będą miały zabawę. - odpowiedziała Halina. - A tak w ogóle to mi ostatnio ktoś komórkę ukradł... W dobrym stanie, warta z tysiąc złotych...
- Skoro ktoś ci ukradł to wniosek jest prosty , ktoś tego bardziej potrzebował.- powiedział Edmund.- A co do tego tysiąca to bym nie przesadzał - ekran był pościerany i musiałem wymienić dwa klawisze bo nie działały. Do tego model z zeszłego roku...
Nasz bohater, mimo nieco wypaczonego spojrzenia jego żony, nie był złym człowiekiem. Co więcej - nie był nawet leniem, czego zaprzeczenie wydawało się dla Haliny śmieszne. Na przykład wczoraj - leżał na kanapie, pił piwo, zagryzał to sobie czipsami, mało, głaskał kota, a ona się awanturuje, że nic nie robi! Edmund długo potem zastanawiał się nad tym, co powinien zmienić. Wiadomo - żonę najłatwiej, ale jemu chodziło o coś więcej. Miał przecież wykształcenie - jakby nie patrzeć skończył podstawówkę wieczorową z kierunkiem dekarz-piekarz-marynarz. Miał nawet intratne oferty pracy z Irlandii - na zmywaku albo jako zamiatacz ulic. Mimo, iż pokusa zarabiania większych niż w kraju pieniędzy za granicą była wielka, postanowił pozostać patriotą i utrzymał swoje stanowisko prezesa firmy informatycznej. Teraz naszła go ochota na coś nowego, jakiś powiew świeżości...
-Wiem! - krzyknął i pobiegł do komputera. Wpisał w Google „I Łont Eni Dżob, Mejbi In Futbol Bikos Aj Lajk It" i zjechał na dół listy. Okazało się, że za wielu opcji nie ma, a po kilkukrotnym przejrzeniu napisu „Brak wyników do wyświetlenia" utwierdził się w tym przekonaniu. Postanowił więc samodzielnie ruszyć na miasto w poszukiwaniu szczęścia. Pierwsze kroki skierował do agencji, gdzie miano go ukierunkować w dalszym działaniu. Wszedłszy do środka, skierował swe kroki do pokoju, gdzie już oczekiwał na niego umówiony człowiek z ankietą.
- Proszę siadać, tu jest ankieta, proszę ją wypełnić - zaczął. - Odpowiedzi proszę zaznaczać ptaszkiem.
- A długopisem może być ?- spytał Edmund siadając.
Ankieter tylko spojrzał na niego i usiadł spuszczając wzrok na biurko. Nasz bohater z kolei zaczął wypełniać dokument. Pytania były różne:
„Ile ma pan lat?"
„Jakie jest pańskie wykształcenie?"
„Pańskie zainteresowania?"
„Ulubiony film?"
„Najlepsza rola męska w filmie o Kolumbie?"
„Kiedy Polska wygra z Niemcami?"
Edmund zadowolony wypełnił ankietę i udał się do domu w oczekiwaniu na wyniki, które miały zostać do niego wysłane pocztą jeszcze tego dnia.
Po pół roku listonosz przyniósł wreszcie list. No tak - poczta jak zawsze funkcjonuje sprawnie. Po otworzeniu koperty wysypało się z niej trochę kurzu, stadko wesołych pajączków i pożółkła kartka. Wyszło jasno - Edmund powinien zostać menedżerem!
- Ty, menedżerem? - roześmiała się Halina. - Ty nawet nie umiesz włączyć FIFy.
- Ale kobieto, ty nic nie rozumiesz - zaperzył się jej mąż. - Zobaczysz, jak wrócę tu dzisiaj ze świeżutkim kontraktem.
I wybiegł z domu.
Biegnąc ulicą Edmund był tak niezwykle podniecony, że zaczynał zauważać rzeczy, które dotąd schodziły na drugi plan - ptaki, słońce, światła na przejściach czy innych ludzi. Biegł do przodu, przed siebie do siedziby miejscowego klubiku piłkarskiego dopóki nie zauważył na swej drodze nowohucian w swoich strojach ludowych. Na łysych lepiej uważać, skręcił więc do miejscowego baru, zamawiając z radości coś do picia.
Na drugi dzień Halina dostała wezwanie do izby wytrzeźwień, gdzie wczorajszego dnia przywieziono upitego maślanką Edmunda. Przy zabieraniu go krzyczał o prawach człowieka, wolności co się chce pić, ostatecznie zorganizował w izbie konferencję prasową, na której chwiejąc się opowiadał o przewadze ogórków nad pomidorami. Jego żona zajęta swoimi codziennymi czynnościami, czyli praniem niebieskich koszul w farbie Śnieżce i rozdziabywaniu widelcem ekranu od telewizora, usłyszała dzwonek do drzwi.
- Listo do pani - powiedział listonosz. - Z izby wytrzeźwień.
- Z izby wytrzeźwień ?- zdziwiła się Halina. - Co to może być?
- Taki budynek, gdzie przywożą nietrzeźwych, ale to nieistotne. Proszę tu pokwitować - odpowiedział listonosz pokazując miejsce na podpis.
Kobieta szybciutko się podpisała i pobiegła po swojego męża. Zastawszy go już gotowego do wyjścia próbowała namówić go do porzucenia planów.
- Słuchaj, mam dla ciebie świetną robotę - powiedziała. - Jest co prawda trudna, niebezpieczna, będziesz się zadawał z najgorszymi szumowinami, za to będziesz miał sporo wpływów, czasami coś skapnie pod biurkiem...
- Za żadne skarby nie chcę wchodzić do rządu, ani zostawać politykiem czy posłem! - kategorycznie krzyknął Edmund.
- Ale ja nie o tym...
- SZA! Postanowione! Będę robił co chce! Jutro mam już omówione spotkanie z zarządem pewnego klubu, zobaczymy czy mnie przyjmą. A teraz - do domu!
Jeszcze tej nocy Edmundowi śnił się dziwny sen. Polska mistrzem świata, Wisła w Lidze Mistrzów, a Grzegorz Lato dobrowolnie rezygnuje z posady prezesa PZPN, bo mówi, że nie ma zamiaru żerować na polskiej piłce, Grzesiu Rasiak królem strzelców Primera Division... Nasz bohater obudził się z głośnym okrzykiem. Zdecydowanie za dużo FIFy i Football Managera w ostatnim czasie... Jego gwałtowna pobudka spowodowała zaciekawienie Haliny, która właśnie biczowała się kabaczkiem po plecach.
- Co się stało - spytała.
- Śniło mi się coś strasznego... - wydyszał Edmund.
- Ridż odszedł z Mody na Sukces - żona spojrzała na niego z przerażeniem.
Mąż tylko chrząknął i przewrócił się na drugi bok, pogrążając się dalej w śnie.
Następnego dnia stawił się na umówione spotkanie w siedzibie klubu Garbarnia Kraków. Pewnym krokiem wszedł do pokoju, gdzie już siedzieli przedstawiciele zarządu. Panowie w garniturach już siedzieli za biurkiem ze znudzonymi twarzami.
- Przyznamy, że zaskoczyła nas pańska aplikacja - zaczął najstarszy z nich. - Ciężko nam będzie przyjąć osobę bez doświadczenia, kibice tego nie zaakceptują...
- A ja państwu przyniosłem pewne podarki - cichym głosem wtrącił Edmund.
- ...ale oczywiście dla chcącego nic trudnego - grubas uśmiechnął się. - No to co tam ma pan takiego?
- Mam dla państwa wyjątkową okazję. - wydumany menedżer sięgnął do siatki i wyjął z niej figurkę. - To starożytna figurka z Chin. Prawdziwa ceramika z plastiku. Co więcej - super-rzadka, jedyny egzemplarz na świecie! Jeśli się zgodzicie dam wam 3 takie figurki, po jednej na każdego - takich dwóch jak te trzy to nie ma ani jednej!
Zarząd przyjął te ofertę i Edmund zadowolony podpisał kontrakt. Na zachętę otrzymał gigantyczny budżet transferowy 0 zł i po długich targach i walkach - identyczny budżet płacowy. W początkowych planach to zawodnicy mieli dopłacać za grę w drużynie. Edmund zaraz po złożeniu parafki złapał kontrakt i wybiegał z pomieszczenia krzycząc:
- Żonie jaja odpadną jak to zobaczy!
- Przecież to kobieta - kulturalnie zauważył prezes.
- No to mózg jej się zgrzeje - nie rezygnował Edmund.
- Przecież to kobieta - powtórzył prezes z uśmiechem.
Świeżo upieczony menedżer już na to nie zwracał uwagi tylko pobiegł do domu. Jego życie miało się wreszcie zmienić!
REAL MADRYT |
FC BARCELONA |
MANCHESTER UNITED |
Ściągawka selekcjonera |
---|
Prowadząc reprezentację kraju, często uaktualniaj swoją listę krajową. Wprowadzaj na nią nowych zawodników i usuwaj tych bez formy lub u schyłku kariery. Dzięki tej liście możesz wygodnie porównać umiejętności zawodników oraz sprawdzić, w jakiej są aktualnie formie. |
Komentarze (0)
Możliwość komentowania tylko dla zarejestrowanych użytkowników.
Nie masz konta? Zarejestruj się.
Drogi Rewolucjonisto, prosimy o przestrzeganie regulaminu i zapoznanie się z FAQ